|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:28, 04 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Wybaczcie, jeśli coś haniebnie przeoczyłam lub zignorowałam. Nie chciałam wczytywać się w temat, właśnie kończę "Dziedzictwo" i wolę ominąć ewentualne spojelry.
Christopher Paolini, który ma szansę zostać Aleksandrem Wielkim fantastyki - nie tak o nim pisali? Wydaje mi się, że Paolini stał się największym rozczarowaniem ostatnich lat w fantastyce. Pierwszym tomem świat się zachłysnął, sensacja, piętnastolatek napisał dobre fantasy! Potem rozpęd jakoś zniknął, autor niby zaczął dojrzewać, ale coś mu się wymknęło, pojawił się "Najstarszy", dalej "Brisingr"... "Dziedzictwo" w Polsce musieli pokroić na dwie części, żeby opłacało się je wydać - nikt nie kupiłby książki za osiem dych, a tylko przy takiej cenie wydawnictwo nie jest stratne. Osobiście jestem trochę zawiedziona. Ja również zaczytywałam się w przygodach Saphiry i Eragona, stałam w pierwszym szeregu fanów serii. W drugim tomie dorastający autor starał się dodać powieści wartości, zagłębił się w problemy polityczne, gospodarcze, nieszczęśliwe zauroczenie głównego bohatera, odpowiedzialność za cały (najbliższy) świat... Trzeci tom wyszedł przez to zagmatwany i jakby przekombinowany. Teraz czytam ostatni, w naszym kraju dwutomowy. Jakoś przebiłam się przez teksty typu "straszliwe piękno smoków doprowadzające do rozpaczy tych, którzy je widzieli", podczas gdy "smoki żyły same" (zanim pojawiły się krasnoludy i elfy, kto więc miał rozpaczać widząc je). Teraz męczę opisy, jak Eragon obżera się mięsem i miodem, a Galbatorix rośnie w siłę.
Nie wiem. Trochę się rozżaliłam w tym poście, nie chcę wyjść na aż taką "hejterkę". Ciągle lubię tę historię (również pomimo barbarzyńskiej, niegodnej ekranizacji), smoki i Jeźdźców. Po prostu po takim początku, po tak wysoko postawionej poprzeczce takie zakończenie... Skończyły mi się słowa. Po prostu mi przykro.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:43, 20 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Jakieś dwa dni temu skończyłam serię "Dziedzictwo" Paoliniego. I muszę odszczekać, czemu poświęcam osobny post zamiast edytować poprzedni. Pomyliłam się. Olsza znów uległa jednej ze swoich największych wad, jaką jest zbyt szybka ocena często po pozorach. Że o poddaniu się czasowemu zniechęceniu do słowa pisanego nie wspomnę. Otóż wciąż uważam, że cała seria jest dość nierówna. Jednak zgubą Paoliniego okazał się właśnie zachwyt, którym świat zachłysnął się zaraz po wydaniu "Eragona". Miłość i nienawiść dzieli tylko włos. Po fascynacji wywołanej debiutem piętnastolatka otrzeźwienie nadeszło jako ten kubeł zimnej wody o poranku - krytycy i zwykli czytelnicy zorientowali się, że na dobrą sprawę twór Paoliniego to dzieło sztampowe i komercyjne, bezlitośnie płaskie i przewidywalne. I skazali pisarza na potępienie. Niesłusznie. Nierówność serii jest najlepszym dowodem na to, jak autor zmieniał się i dojrzewał wraz z upływem lat. Powyżej narzekałam na przesadny zmian tonu snutej historii, skupieniu się na gospodarce i polityce. Teraz rozumiem podobne zabiegi i poszukiwanie głębi, logiki i konsekwencji w opowieści. I po zakończeniu serii muszę przyznać, że Paolini zbyt szybko został skreślony. Każdy następny tom "Dziedzictwa" cieszył się coraz mniejszym zainteresowaniem odbiorców, również w Polsce wydawca musiał podnieść cenę do zabójczej kwoty 80zł za finalny tom i tak podzielony na dwie części ze względów marketingowych oraz dla swoistej wygody czytelnika. Niemniej nie żałuję wydanych pieniędzy. Kto zna tę serię, zgodzi się ze mną, że nie takiego zakończenia się spodziewał, w każdym razie nie do końca. Mimo wszystko każdy czytelnik identyfikuje się z tą czy inną postacią, życząc jej jak najlepiej. Z drugiej strony każdego chyba męczą cukierkowe rozwiązania typu "i żyli długo i szczęśliwie". A zakończenie tego cyklu? I dobre i niedobre. A może i nie takie i nie takie. Życiowe. Budzące smutek, owszem, ale konsekwentne, wynikające w sytuacji i warunków w historii postaci. Wciąż nie uważam, że wszystkie metody zakończenia akcji były na miejscu, szczególnie błyskawiczne wprowadzenie do fabuły postaci Firnena i praktycznie natychmiastowe połączenie go w tymczasową parę z Saphirą. Muszę jednak odszczekać swoją poprzednią iście 'hejterską' wypowiedź i ogłosić wszem i wobec - w moim mniemaniu "Dziedzictwo" jest więcej warte, niż się utarło. Cieszy mnie to.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|