|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:15, 28 Maj 2010 Temat postu: William Goldman |
|
|
William Goldman
Narzeczona księcia
recenzja [bardzo pomocna] z BiblioNETKI
Nazwisko Goldman nie mówiło mi zupełnie nic, jeśli chodzi o literaturę. Owszem, słyszałem o kilku doskonałych scenariuszach filmowych tego człowieka, lecz na polu książkowym nigdy nie miałem okazji go wypatrzyć. Aż do chwili, kiedy na horyzoncie pojawiła się narzeczona księcia. Z daleka nie wydawała mi się nikim szczególnym, ot, kolejna, niezbyt zapadająca w pamięć postać w gąszczu powieści, przez które właśnie przejeżdżała. Lecz cóż to? Poczęła zbliżać się do mnie szybciej niż wymagałby tego zdrowy rozsądek, a każde stąpnięcie jej konia ukazywało mi z coraz mniejszej odległości wspaniałości, których nie sposób było wychwycić zza zasłony zazdrosnych książek, naprężających swe okładki z wszystkich sił w celu zasłonięcia przed mym wzrokiem księżniczki! Ach, nie sposób jednak było jej zatrzymać ani ukryć. Biła wśród nich unikatowym blaskiem, niczym świeżutkie płatki "Corn Flakes". Wspaniałe to było uczucie, gdy tak rozsmakowywałem się w niej tym bardziej, im bliżej moich wygłodniałych oczu się pojawiała. Kiedy znalazła się już „o krok” ode mnie, wcale nie zamierzała zwolnić, a ja, wpatrzony w nią przymrużonymi oczami, z niezbyt ambitnym wyrazem twarzy i uśmiechem błogim jakby tuż po zjedzeniu wedlowskiego ptasiego mleczka, w żadnym razie nie miałem najmniejszej ochoty uciekać. Patataj patataj patataj łubuduuuu!!! Kiedy zbliżenie osiągnęło punkt krytyczny, zostałem poturbowany, stratowany, zmaltretowany i, rzecz jasna, powalony... jakże rozkoszne było to uczucie .
Dla mniej lotnych umysłów pragnę dodać, że wbrew pozorom cały czas mówiłem o książce . A lektura owej książki była dla mnie niezwykle miłym przeżyciem, intensywnością porównywalnym z omówionym już zderzeniem z koniem. Co tak mnie w niej urzekło? Wydawać by się mogło, że jej apetyczność... i rzeczywiście, zwał jak zwał – apetyczna, bajeczna, fantastyczna, rewelacyjna – w każdym razie z pewnością godna uwagi i polecenia. Za co? Za wspaniały humor, przy którym sam Pratchett wydaje się blednąć. Za akcję tak wciągającą, że nałóg nikotynowy wydaje się igraszką do przezwyciężenia. Za bohaterów, których wyobrażenie pozostanie w głowie co najmniej do czasu przeżycia intensywniejszego od słynnego już zderzenia z koniem. Za historię, która nie pozwoli wam się nudzić choćby odrobinę, nawet gdyby wasza matka kazała jej przestać. I wreszcie za wyeksploatowany i lichy, wydawać by się mogło, temat: miłość.
Książkę ciężko sklasyfikować, jeżeli chodzi o określone stanowisko pokroju: być straszną czy też zabawną? Przeważa w niej wszak humor, ale przeplata się i z wydarzeniami brutalnie prawdziwymi, jeśli chodzi o okrucieństwo losu. Książka mimo swej lekkiej treści bazuje bowiem twardo na zasadzie „życie nie jest sprawiedliwe” – a to, jakkolwiek by patrzeć, bardzo oryginalna cecha w literaturze, gdzie happy endy są chlebem powszednim. Nie nastawiajcie się jednak na sceny, które zjeżą wam włosy na głowie - całość opowiedziana jest z przymrużeniem oka i na tyle lekko, żeby połknąć lekturę za jednym posiedzeniem. Nie uświadczycie tu także wielce ambitnych fragmentów czy scen skłaniających do przemyśleń. Jest to po prostu świetnie napisana książka, przy której lekturze przednio się zabawicie i po której zachowacie przemiłe wspomnienia.
Nie chciałbym zdradzać fabuły, ma ona bowiem to do siebie, że lubi porządnie zaskakiwać i każda dłuższa wzmianka mogłaby odjąć czytelnikowi część przyjemności płynącej z tego właśnie elementu. Dość powiedzieć, że znajdziecie tu rozbrajających bohaterów, wartką akcję, miłość i historię udowadniającą, że „życie nie jest sprawiedliwe”. Mało? W pewnych przypadkach zapewne tak, ale nie w przypadku Goldmana, który prowadzi powieść fantastycznym stylem i z wyjątkowym wyczuciem, sprawiając, że z banalnej historyjki wyrosła znakomita książka.
Szczerze polecam – tak młodszym, aby poczuli, że fantasy nie musi być śmiertelnie poważna, aby być dobra, jak i starszym, aby przypomnieli sobie bajki z dzieciństwa, które przyprawiały ich o wypieki na policzkach. I dobra rada na koniec: jeśli natraficie na film na jej podstawie, nie oglądajcie go przed jej przeczytaniem – moglibyście stracić do tego zabiegu chęci. W odwrotnej konfiguracji nie ma żadnych przeciwwskazań. Polecam więc już ostatni raz, jako człowiek, który szczerze polubił tę książkę, i który zdania o niej nie zmieni, nawet jeśliby sam Goldman przekonywał go, że jest kiepska .
Autor: aldarion
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Pią 16:16, 28 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:24, 28 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Świetna pozycja, którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu.
Narracja momentami ciut nietuzinkowa, ale to tylko polepsza odbiór książki.
Typowe fantasy, które jest nietypowe.
Piękno-straszna historia opowiedziana z przymrużeniem oka.
Wspaniali i okropni bohaterowie.
Czyli streszczając w dwóch słowach: Coś Wspaniałego
A także, radzę przeczytać to przed zabraniem się za "Magic bleeds" Ilony Andrews Bo inaczej można nie skumać niektórych żartów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|