|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:43, 25 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Że nie wspomnę o niewygodzie najnowszych forumowiczów, kiedy muszą się przedzierać przez kilkadziesiąt stron, i to czasami off - topu. W dodatku całe to zamieszanie o dzieci, ludzie kochani... Coś mi się tam obiło o oczy, że rosyjskie 'fanfiki' są w przytłaczającej większości o tym, musimy powielać schematy?... Prawdę mówiąc, gdy po raz pierwszy zobaczyłam dyskusję dotyczącą nawet nie faktu posiadania dzieci przez dogewską parę, a ilości, płci i zdolności tych dzieci, wyobraziłam sobie momentalnie jak Wolha i Len zgodnie przewracają się w swojej małżeńskiej trumnie... Toż ona by tak sobie nie dała nawet najbliższym analizować i stawiałaby się tym bardziej, przez przekorność!
Przechodząc zaś do tematu zasadniczego myślę, że Len mógł być oburęczny. Słabo orientuję się w faktycznych zasadach sztuk walki za pomocą narzędzi mniej czy więcej ostrych (tym bardziej endemicznego gworda), ale choćby logika podpowiada, że taka umiejętność się przydaje. Nie wiem, czy spotkały się waśćki z tekstem pani Gromyko "Biedny, biedny Kościej". Tam Kostiusza, ranny niegdyś w rękę, celowo ćwiczył drugą, żeby nie pozostać całkiem bezbronnym wobec niesprawnej tej pierwszej...
I jeszcze dygresja co do poruszonego na samiutkim początku wątku umiejętności przemiany w wilka - czy się lubi Pottera czy nie, z pewnością nie można nazwać Lena animagiem. U niego była to kwestia natury, nie musiał uczyć się przemiany. Miał to 'we wąpierzej krwie'.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Olsza dnia Śro 15:51, 25 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:03, 25 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Oburęczny... możliwe, aczkolwiek czytając nie zwraca się uwagi na te szczegóły (przynajmniej ja nie zwróciłam).
A co do offtopu to się nie przejmuj, przyzwyczaisz się do niego, wsiąkniesz i zaczniesz powielać cudowne dzieła nietematycznego pisania (chyba, że jesteś inna). Tak jest milej i weselej... Choć przebrnięcie na początku bywa trudne... Jeszcze pamiętam, choć już coraz mniej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:53, 25 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Nie mam właściwie nic przeciwko off - topowi, zabolało tylko to gnębienie biednego potomstwa Wolhy i Lena. I stringi, może jestem staroświecka, ale facet w stringach wygląda przynajmniej dziwacznie.
Nie dam głowy, że był oburęczny. Raczej nie było to jakoś szczególnie wskazane, może tylko wspomniane przelotnie, pomyślałam po prostu, że to by było logiczne, w pewnym sensie nawet pożądane. Jak w chirurgii, od tego, czy masz sprawne obie ręce, może zależeć czyjeś życie. Przy pojedynkach na gwordy nawet własne.
Swoją drogą wiem, że nie miałaś nic złego na myśli (prawda?...), ale to
"chyba, że jesteś inna" jest boskie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:06, 25 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Stringi są the best (no może nie na facetach, ale jak pobudza to wyobraźnię - słyszeć o tym, że Len miałby być w stringach - taki macho obwiązany kilkoma sznurkami)
Wiadomo, że gword może służyć za broń dwuręczną (jak każdy kij), ale zawsze sobie wyobrażałam atak tą bronią, podobnie jak cios włócznią, z tym, że w momencie wbicia ostrza, uwalnia się je (jedyne utrudnienie). Więc wychodzący z jednej ręki. A jeżeli atakował lewą, to wyszłam z założenia, że jest to jego silniejsza kończyna. Mogę się mylić...
Wychodzę z założenia, że każdy człowiek jest trochę inny, ale jako, że jesteśmy ludźmi, jesteśmy podobni. I wiem po sobie, że niektórzy są bardziej inni niż pozostali A Ty do której grupy należysz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:23, 25 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Mówisz? Do tego jeszcze nawiążę w adekwatnym temacie, ale widziałam tu gdzieś przerobionych "księciów" Disneya... Rechotałam jak głupia, szczególnie na widok królów Kaspiana i Piotra z Narnii.
I możesz mieć rację, w ten sposób nie myślałam. Tak naprawdę w ogóle nie znam się na broni i uczciwie mówiąc wszelkie sceny bitew i pojedynków w mojej wyobraźni są chaotyczną plątaniną ruchów nią wykonywanych, po czym nagle okazuje się, że ktoś oberwał. W ogóle wobec broni prezentuję lekkomyślną postawę Wolhy z tomu pierwszego (miecz się przydaje, bo gdy go wyrzucisz, łatwiej uciekać).
Cóż, raz usłyszałam, że każda dziewczyna mówi o sobie, że jest inna niż inne i nic z tego nie wynika, ale autor tych słów nie jest godzien zbyt wielkiej uwagi. Dlatego przejdźmy do faktu, że mam udokumentowaną (na papierze znaczy!) niekonwencjonalność, z czym mi szalenie dobrze. Co nie oznacza jednak, że nie lubię sobie pogadać, wręcz przeciwnie, po to tu jestem.^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:32, 25 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Nie widziałam, ale chyba stwierdzam, że szkoda Zawsze dobrze jest się z czegoś pośmiać.
Ja również nie znam się na broni. Kilka nazw ze zdjęciami połączę, ale niektóre są dla mnie całkowicie nie do zdefiniowania. Jednak opis gworda w ZW1 (scena w kuźni) sprawił, ze odebrałam go jak widać. A że kilka filmów ze scenami walk na różne zabójcze świństwa oglądałam, to w głowie wyrobił mi się taki, a nie inny obraz.
To się teraz niekonwencjonalna nazywa? Ja siebie nazywam pier*** (to znaczy mocno szaloną)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:11, 25 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Proszszsz, tylko uwaga na przeponę. Zaraz będę musiała się zmywać, ale niechybnie choćby jutro tamżesz się udzielę, tacy panowie (niektórzy przynajmniej) są warci małego komentarza.^^
[Tu był adres tego posta, wybacz, wyślę jutro. Forum poinformowało mnie, że jestem za krótko zarejestrowana, żeby móc zamieszczać adresy stron internetowych. Mimo to, czy może tym bardziej, i tak będę wdzięczna za pomoc, o którą proszę poniżej. ]
Przepraszam, że podane w ten sposób, ale zielona jestem w komputerach. Jeśli wiesz, jak ładnie się podaje linki, poproszę o (możliwie najbardziej łopatologiczne) wskazówki, a więcej tego błędu nie popełnię.
O, no to może i ze mną nie jest aż tak źle, w końcu wiem, czym się np. (zasadniczo) różni miecz obosieczny od jednosiecznego, gdzie jest głownia i co to znaczy "płazować". Ale w kwestiach mechaniki odpadam na starcie.
Właściwie niekonwencjonalność to dość indywidualna sprawa, po prostu kiedyś przez pewien czas długo nie chodziłam do szkoły przez poważne problemy z kręgosłupem i dyrektorka, niech ją ghyr popieści, zamiast zorientować się, co się faktycznie dzieje, uznała, że rodzice mnie izolują i wystąpiła o ograniczenie praw. W ośrodku takim specjalnym badającym rodziny w związku z takimi sprawami przebadali mnie i rodziców osobno, po czym załamali ręce nad kretynizmem dyrektorki - jak na dzisiejsze czasy jesteśmy bardzo niekonwencjonalni, bo bardzo ze sobą związani, a patologia w rodzinach, gdzie "starzy" słyszą "Nienawidzę cię!", to norma. Sąd narzekał, że marnuje się jego cenny czas. I żebyś widziała minę tej baby, kiedy musiała wręczyć rodzicom list gratulacyjny za całokształt mojej skromnej osoby, do dzisiaj flądra na drugą stronę ulicy ucieka, byle nie musieć patrzeć nam w oczy.
W każdym razie uwielbiam ludzi odbiegających od normy, w dzisiejszych czasach to stanowczo dobry znak! To, co widzimy codziennie, to wynik powiedzenia: "Anormalność przewlekła staje się normalnością.". A jeśli masz własne zdanie, jesteś asertywna, hołdujesz dawnym wartościom od honoru po umiejętność czytania dla przyjemności, nie idziesz za tłumem - jeśli to i wiele temu podobnych jest właśnie dziwnością czy szaleństwem - to tak, jestem dziwna i szalona, i zajefajnie mi z tym!
BTW, nie bywałam na zbyt wielu forach, więc nie mam doświadczenia - nie piszę za dużo na raz?.. W ogóle jeśli coś u mnie nie gra, krzyczeć i nie patrzeć na boki, nie jestem obrażalska.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:33, 25 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Olsza napisał: | O, no to może i ze mną nie jest aż tak źle, w końcu wiem, czym się np. (zasadniczo) różni miecz obosieczny od jednosiecznego, gdzie jest głownia i co to znaczy "płazować". Ale w kwestiach mechaniki odpadam na starcie. |
Jeszcze o takich rzeczach pojęcie (choć blade i nieco przymulone mam). Znam podstawowe różnice w klasycznych egzemplarzach (przez dziadka, który lubił opowiadać o białej broni). Wiem po co (praworęczny) rycerz na lewym ręku nosił żelazną rękawicę (na prawej miał przecież skórzaną-od żelaznej narobiłby sobie odcisków), a nawet w odmętach pamięci przypominam sobie kto i po co piastował tytuł miecznika ("Straszny dwór" Moniuszki), ale wiedza ta jest wybrakowana i nigdy nie uważałam, że potrzebuję ją powiększyć.
Olsza napisał: | Właściwie niekonwencjonalność to dość indywidualna sprawa |
I dlatego nie chciałam w to wnikać. Każdy jest indywidualną osobą, każdego życie w taki czy inny sposób "kopnęło w d***" i każdy ma prawo do bycia tym, kim jest. A ta dyrektorka to po prostu idiotka na stołku.
Olsza napisał: | A jeśli masz własne zdanie, jesteś asertywna, hołdujesz dawnym wartościom od honoru po umiejętność czytania dla przyjemności, nie idziesz za tłumem - jeśli to i wiele temu podobnych jest właśnie dziwnością czy szaleństwem - to tak, jestem dziwna i szalona, i zajefajnie mi z tym! |
Ja z natury jestem złośliwa. Lubię przyciąć na granicy dobrego smaku. W pracy zawsze jak mnie pytają dlaczego, odpowiadam: z genami się nie walczy. Moi rodzice są jacy są, ale są kochani. Wiele im zawdzięczam, między innymi to, że nauczyli mnie, żeby nie iść za stadem jak owca, ale być sobą w każdej sytuacji. Dlatego nie boję się powiedzieć innym prawdy w twarz (ostatnio dostało się managerce), choć czasem jest ona bolesna. Stąd mam niewielu przyjaciół, ale mam pewność, że są prawdziwi.
Olsza napisał: | BTW, nie bywałam na zbyt wielu forach, więc nie mam doświadczenia - nie piszę za dużo na raz?.. W ogóle jeśli coś u mnie nie gra, krzyczeć i nie patrzeć na boki, nie jestem obrażalska. |
Tu (z tego, co wiem) lubią długie, pełne treści posty. Mi rzadko się takie udają, ale cóż, zawsze byłam umysłem ścisłym i nigdy nie umiałam pisać (za to lubię czytać). Jest ok, więc się nie martw
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:18, 26 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Obiecani książęta i królowie, pardon, że podane nieestetycznie, ale nie mam pojęcia, jak inaczej to przekazać - wszelkie porady mile widziane.
http://www.wolha.fora.pl/br-obrazki,23/fanarty,827.html
Cytat: | I dlatego nie chciałam w to wnikać. (...) A ta dyrektorka to po prostu idiotka na stołku. |
W porządku, gdybym uznała, że temat nastaje na moją prywatność, nie rozwijałabym go. Ale nie wstydzę się tego, kim jestem, a w tej historii to ona się właściwie skompromitowała. Dlatego właśnie nie czuję jakichś szczególnych oporów przed głoszeniem światu jej głupoty.
Cytat: | Ja z natury jestem złośliwa. (...) Stąd mam niewielu przyjaciół, ale mam pewność, że są prawdziwi. |
Podobno złośliwość jest nieodłączną cechą ludzi inteligentnych. Powiem Ci, że ja chyba nie jestem jakoś szczególnie złośliwa, ale wystarczy, że bez przerwy ironizuję i używam słów polskich wielosylabowych. Kiedy kończyłam znajomość z kimś, kto mienił się moją przyjaciółką, starałam się wszystko jej wytłumaczyć i po prostu bezboleśnie przerwać kontakty. Nie dało się, usłyszałam "Mów moim językiem, ja ciebie nie rozumiem." (a nie mówiłam jakoś szczególnie górnolotnie, po prostu jestem oczytana i dzięki temu dość elokwentna). Wiadomości ode mnie, gdzie cierpliwie tłumaczyłam, dlaczego nie chcę się z nią zadawać, potraktowała jak próbę upokorzenia jej "mądrym mówieniem". Litości... Że o specyficznym poczuciu humoru, naszpikowanym grami słownymi i ironią, nie wspomnę. W domu nawet nie czujemy, jak nadajemy w tym tonie, obcy rzadko nas rozumieją.
W każdym razie rozumiem, sama mam niewielu przyjaciół, nie mam talentu do zjednywania sobie ludzi za wszelką cenę i jest mi z tym nawet dobrze. Indywidualnościom bywa ciężko w dzisiejszym społeczeństwie masowym, pewnie przynajmniej poniekąd wiesz, co mam na myśli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:08, 26 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Ok, zabiły mnie te obrazki... Pozwól, że przemilczę
Cytat: | Podobno złośliwość jest nieodłączną cechą ludzi inteligentnych. |
Dzięki, muszę to rzucić koleżance przy znajomych... Oni nas zabiją (w końcu i tak to prędzej czy później zrobią, ale przynajmniej będą mieli motyw)
Cytat: | . Wiadomości ode mnie, gdzie cierpliwie tłumaczyłam, dlaczego nie chcę się z nią zadawać, potraktowała jak próbę upokorzenia jej "mądrym mówieniem". |
Ciekawa osoba... To jak do niej mówić? Ty, k***a, sp***dalaj, k***a, bo, k***,...? Może to by zrozumiała
Cytat: | Że o specyficznym poczuciu humoru, naszpikowanym grami słownymi i ironią, nie wspomnę. |
To jest dobre, choć samej mi rzadko się udaje. Za to z kumpelą w pracy gramy w ping-ponga słownego. Ktoś coś rzuci, Angelika skomentuje, ja podbiję, ona dobije i można "zdrapywać" pierwszą osobę z podłogi (za to nas nie trawią, szczególnie, że z Angie rozumiemy się bez słów)
Cytat: | nie mam talentu do zjednywania sobie ludzi za wszelką cenę i jest mi z tym nawet dobrze. |
Ja nie mam z tym problemu (zajęcia pedagogiczne na studiach coś dały). Żadko mam zażartych wrogów, ale ciężko mi jest komukolwiek zaufać tak naprawdę. Zazwyczaj prowadzę z ludźmi gadkę-szmatkę o niczym, za co, wbrew pozorom mnie lubią... Dziwne...
Cytat: | Indywidualnościom bywa ciężko w dzisiejszym społeczeństwie masowym, pewnie przynajmniej poniekąd wiesz, co mam na myśli. |
Myślę, że wiem, o co Ci chodzi. Miałam duży problem z nawiązywaniem relacji zanim nie wyprowadziłam się z Łosic (małe miasteczko w środkowo-wschodniej Posce). Teraz w Warszawie jest prościej, bo nit mnie nie ocenia przez pryzmat rodziny, dzieciństwa itp. Poznają mnie już taką jaka jestem i akceptują lub nie, ale już i tak jest łatwiej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:28, 27 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ciekawa osoba... To jak do niej mówić? Ty, k***a, sp***dalaj, k***a, bo, k***,...? Może to by zrozumiała |
Dokładnie tylko wtedy by zrozumiała, ale tak to z kolei ja nie umiem. Nawet nie to, że jakoś panicznie brzydzę się przekleństwami, choć fakt, że nie nadużywam, ale ile można przekazać samymi inwektywami? Żenujące.
Cytat: | Za to z kumpelą w pracy gramy w ping-ponga słownego. Ktoś coś rzuci, Angelika skomentuje, ja podbiję, ona dobije i można "zdrapywać" pierwszą osobę z podłogi (za to nas nie trawią, szczególnie, że z Angie rozumiemy się bez słów) |
O to to! Trochę to irytujące, gdy odruchowo żartujesz w towarzystwie, i nikt nie verstehen. Najciekawszy ping-pong miałam zawsze z tatą i o wiele sympatyczniejszym zjawiskiem było, gdy np. jechaliśmy eMPeKiem przez Białystok niewiele sobie robiąc z otaczających nas ludzi. Co bystrzejsi krztusili się ze śmiechu słysząc nasze prztykania, bo łatwo nam wpaść w ton kabaretowy, ale głupio było im też otwarcie śmiechem pokazać, że "podsłuchują" naszą rozmowę.
Cytat: | Myślę, że wiem, o co Ci chodzi. Miałam duży problem z nawiązywaniem relacji zanim nie wyprowadziłam się z Łosic (małe miasteczko w środkowo-wschodniej Polsce). (...) Poznają mnie już taką jaka jestem i akceptują lub nie, ale już i tak jest łatwiej |
O, to my prawie krajanki! Ja z zachodniej części Podlasia, właściwie moje miasteczko leży prawie na granicy z województwem mazurskim.
Wiesz, zawsze szłam nieco pod prąd niezależnie od pochodzenia czy otoczenia. Jakoś mam mało cierpliwości do większości przedstawicieli własnego gatunku, trochę to było męczące jeszcze w wieku wybitnie dziecięcym, ale dzisiaj... To może nie do końca zdrowe, ale jestem wręcz dumna ze wspomnianej już "inności". Nie zależy mi na jako takiej opinii w społeczeństwie, lubię niewymuszoną oryginalność i samodzielne myślenie. Pół-samotnicza to droga, bo ciężko znaleźć kogoś, z kimś wytrzymam dłuższy czas znajomości (i vice versa, kto miałby cierpliwość do mnie), ale jeśli już znajduję, są to ludzie naprawdę godni uznania. Tylko czasami to stadne zwierze gdzieś tam wewnątrz mnie wyje, bo chciałoby więcej uwagi i uwielbienia ogółu. Ale potem przypomina mi się, jak brzydzi mnie głupota mas i ta tęsknota mija. I też nie zrozum mnie źle, to nie tak, że celowo się izoluję czy wywyższam (przynajmniej staram się tego nie robić), gdyby tak było nie byłoby mnie tutaj. Po prostu uważam, że dzisiaj parę cennych rzeczy jest uśpionych w człowieku (nie chcę siać defetyzmu i mówić, że wyginęły), rzeczy, bez których ja żyć nie potrafię, i jeśli miałabym na siłę w kółko rozmawiać o makijażu/ chłopakach/ wyglądzie/ plotkach i niczym innym (to właśnie boli najbardziej, ten brak wyobraźni i różnorodności tematów) z większością swoich znajomych, wolę się po prostu do nich nie zbliżać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:45, 27 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
W końcu załapałam, o co Ci chodziło z tym używaniem niezrozumiałych słów. Ja ze swojej strony proszę o nieużywanie obcojęzycznych, bo każdy język obcy to dla mnie stwór z innej planety
Olsza napisał: | Nawet nie to, że jakoś panicznie brzydzę się przekleństwami, choć fakt, że nie nadużywam, ale ile można przekazać samymi inwektywami? Żenujące. |
Ja używam wulgaryzmów. Nie przeszkadzają mi one, jak są użyte w konkretnym celu (nie mówię o nadużywaniu). Lepsze jest to, że u mnie w domu czasem używa się łaciny klasycznej i jak nieopatrznie wykorzystam ją gdzieś publicznie to wszyscy mają reakcje o treści "wyrażaj się".
Olsza napisał: | Najciekawszy ping-pong miałam zawsze z tatą i o wiele sympatyczniejszym zjawiskiem było, gdy np. jechaliśmy eMPeKiem przez Białystok niewiele sobie robiąc z otaczających nas ludzi. Co bystrzejsi krztusili się ze śmiechu słysząc nasze prztykania, bo łatwo nam wpaść w ton kabaretowy, ale głupio było im też otwarcie śmiechem pokazać, że "podsłuchują" naszą rozmowę. |
Takie akcje w autobusach są świetne. Też mi się parę udało, więc wiem
Olsza napisał: | O, to my prawie krajanki! Ja z zachodniej części Podlasia, właściwie moje miasteczko leży prawie na granicy z województwem mazurskim. |
Ja jestem jeszcze z mazowieckiego (Podlasie jako kraina geograficzna, nie podział polityczny), ale w końcu do mazur blisko. A Ty skąd?
Olsza napisał: | Pół-samotnicza to droga, bo ciężko znaleźć kogoś, z kimś wytrzymam dłuższy czas znajomości (i vice versa, kto miałby cierpliwość do mnie), ale jeśli już znajduję, są to ludzie naprawdę godni uznania. |
Tak bywa. Mam trzy osoby (poza najbliższą rodziną), z którymi mam o czym pogadać... A z resztą, zależnie od środowiska, w którym się poznaliśmy, o tymże środowisku... I nic więcej.
Olsza napisał: | Po prostu uważam, że dzisiaj parę cennych rzeczy jest uśpionych w człowieku (nie chcę siać defetyzmu i mówić, że wyginęły), rzeczy, bez których ja żyć nie potrafię, i jeśli miałabym na siłę w kółko rozmawiać o makijażu/ chłopakach/ wyglądzie/ plotkach i niczym innym (to właśnie boli najbardziej, ten brak wyobraźni i różnorodności tematów) z większością swoich znajomych, wolę się po prostu do nich nie zbliżać. |
Rozmowy o w.w. też mnie czasem przerażają. Jeszcze jak chce mi się przyjaciółka na temat swojego chłopaka wygadać to ok, jakoś to zniosę, przy nadarzającej się okazji zmienią temat i jakoś idzie, ale w pracy, jak rozmawiają który aktor przystojniejszy... Wrrr... Weźcie mnie stamtąd Makijaż noszę i na tym temat dla mnie się kończy... Tak samo wygląd. Ale za to plotki zbieram (puszczać mi się nie chce). Jak już wspomniałam wiedza=władza. I dzięki temu szybko łapię komu mogę zaufać. Bo jeśli osoba mówi mi w tajemnicy, że ktoś "w tajemnicy" powiedział jej coś, to od razu przestaje być godna zaufania.
U mnie w pracy jest jeszcze jeden notoryczny temat rozmów: diety. Zabij mnie. Ja przy moich gabarytach nie stosuję, ale niemal wszystkie dziewczyny opowiadają jak się odchudzają. Dowcip polega na tym, że pracuję w fast-foodzie i one to żarcie jedzą i tak się odchudzają [/quote]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:32, 28 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Oj, nie wiem, na ile orientujesz się w podlaskiem. Chyba najprościej będzie jak powiem, że mieszkam tak w pół drogi pomiędzy Augustowem (taki "kurort" jakby, parę lat temu głośno było o obwodnicy) a Łomżą (tak, tą od piwa ). Szczegółów nie chcę podawać tak publicznie, ale jeśli chcesz, mogę wysłać Ci nazwę miejscowości na priva.
Cytat: | Makijaż noszę i na tym temat dla mnie się kończy... Tak samo wygląd. Ale za to plotki zbieram (puszczać mi się nie chce). Jak już wspomniałam wiedza=władza. |
W porządku. Też może wyraziłam się źle, te tematy są jak każde inne... Dopóki nie wałkujesz ich non stop w każdej możliwej konfiguracji. Ta koleżanka od upokarzania polszczyzną - raz w ramach eksperymentu socjologicznego oraz prób ratowania naszej znajomości próbowałam porozmawiać z nią o czymś poważniejszym. Mniejsza, że z grubej rury zabrałam się za śmierć. Kiedy w końcu oderwała się od fotoszopowania fejsbukowych foteczek usłyszałam coś na kształt: "Nie wiem, o czym do mnie mówisz, daj mi spokój z takimi tematami.". Zresztą z ludźmi bardziej dorosłymi niż ona wtedy niekoniecznie jest lepiej, jeszcze za czasów liceum wracałam z konkursu ze "stolycy" wraz z dyrektorką szkoły, jej mężem, kierowcą i facetką od historii. Po około 5 godzinach drogi (w obie strony) byłam wyczerpana psychicznie. Ci ludzie nie rozmawiali o niczym innym, niż o wyższości paneli nad wykładzinami, dobrymi ręcznikami za jedyne (podano cenę) w (i nazwę sklepu), potrzebą zakupu nowych ciuchów, bo akurat gdzieś jest promocja oraz genialnym synku dyrektorki, który konsultował się telefonicznie w sprawie gotowanej przezeń zupy. Zero wyobraźni, żartów czy ciekawostek. Ja rozumiem, że życie w rzeczywistości właściwie składa się z drobiazgów, ale ta rzeczywistość naprawdę mnie dobija...
Wobec makijażu nie mam specjalnych zastrzeżeń, po prostu sama jestem zbyt leniwa, żeby nosić go nie tylko od święta. Tyle tylko, że uczciwie drażni mnie, kiedy kobiety, a szczególnie młode dziewczyny, traktują swoje twarze jak powierzchnie, które trzeba jak najdokładniej zamalować. Nie wiem dlaczego wydawało mi się, że jednak makijaż powinien służyć maskowaniu niedoskonałości i podkreślaniu atutów.
Za plotkowaniem nie przepadam w sensie, że nie bawi mnie roztrząsanie cudzego życia. Informacje zbieram podobnie, jak Ty. A najciekawiej, kiedy czasem chce się faktycznie czegoś o kimś dowiedzieć i sama siebie przerażam, jak potrafię manipulować ludźmi. Tzn. nie wykorzystuję ich ani nic, ale dzięki oczytaniu jestem wrażliwa na takie techniki, umiem je rozpoznać i częściowo stosować - dzięki temu czasem jak umiejętnie trącisz w paru miejscach temat, dowiesz się, czego zechcesz, a osoba informująca nawet nie zorientuje się, że zależy Ci na tych informacjach i że o nie pytasz. Czasem wystarczy po prostu cierpliwie słuchać i czekać, aż coś ciekawego się komuś wymsknie.
Cytat: | U mnie w pracy jest jeszcze jeden notoryczny temat rozmów: diety. Zabij mnie. |
Mowy nie ma, jesteś jedyną osobą, która tutaj ze mną rozmawia i egoistycznie nie mam zamiaru się Ciebie pozbawiać! Tak, zapomniałam dodać temat diet i "Ło jeżu, znowu mnie w biedra poszło!". Ja tam byłam na diecie raz, ale to ze względów zdrowotnych. Schudnąć nie mogę nawet gdybym chciała, bo nie mieściłabym się w marginesie wagowym dawców krwi (łapię się ledwo paroma kilogramami). A jeśli chodzi o wspomniane wcześniej babskie kompleksy, to jako że ja również nie jestem od nich wolna, wolałabym wziąć się nie za wagę jako wagę, ale sprawność fizyczną, straszna słabizna ze mnie. Co pomogłoby pewnie sylwetce jako takiej nie jako sposób na schudnięcie, ale prawidłowa postawa, rzeźba ciała i takie tam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:03, 28 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
W Augustowie byłam kilkanaście razy. W Łomży tylko kilka Jak chcesz to napisz, ale to Twój wybór.
Oki, ja też nie zawsze dobrze odbieram... Gadanie o tym samym non stop jest nużące... Ja teraz jestem na imprezie rodzinnej (wiem, wiem, nie powinno się siedzieć przed kompem, dlatego piszę z komórki ). Tata zaczął właśnie kolejnej osobie opowiadać o swoich podróżach... Niby temat ciekawy, ale ile razy można słuchać tego samego...
Manipulacji (a jeszcze bardziej obserwacji) nauczyłam się za młodu... Najlepsze jak kiedyś był koleś, który mnie nienawidził, bo zawsze za dużo o nim wiedziałam, a nie chciałam powiedzieć od kogo. A ja wiedziałam wszystko "od niego".
Ja ważę już "tylko" przeszło osiemdziesiąt... Do niedawna ważyłam prawie sto i schudłam, gdy pojawiła się obawa operacji, a "pani jest nieoperacyjna i musi stracić pani minimum 10 kg". Musiałam... I dla mnie to koniec tematu. A nie jak niektóre...
Ja pod względem wyglądu mam tylko jeden kompleks: blizny. Pracuję w fast-foodzie i często jestem poparzona... Ja mam bardziej problem z utrzymywaniem pozytywnych relacji - nadmierna złośliwość i jeszcze jestem choleryczką... Co mi się nie podoba mówię od razu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:52, 01 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ja pod względem wyglądu mam tylko jeden kompleks: blizny. Pracuję w fast-foodzie i często jestem poparzona... |
Spokojnie. Przeszłam w gimnazjum operację kręgosłupa (właśnie przez nią była cała ta afera z dyrektorką, o której Ci opowiadałam), mam teraz dwie eleganckie blizny w kształcie litery "V" u dołu pleców (z tym, że te blizny nie łączą się przy podstawie jak to "V"), plus kropka przy każdej po drenie. Jeśli chodzi o uszkodzenie ciała, nie bolało mnie to nigdy, poza tym tak nisko nietrudno to ukryć, nawet większość strojów kąpielowych (mam tylko jednoczęściowe) zakrywa, co trzeba. Ale wiesz, nie myślałam nigdy o nich ani o wadzie wzroku (rodzinna krótkowzroczność^^) jak o jakimś kalectwie, za to jeszcze w szpitalu musiałam się ostro gryźć w język, kiedy słyszałam nastolatki panikujące i porównujące ceny laserowego usuwania blizn... Co innego u Ciebie, nie pomyśl, że to jakiś atak w Twoim kierunku. Wręcz przeciwnie, masz gorzej, bo Twoje blizny są pewnie głównie na rękach?
No i w każdym razie ja mam ze swoich sporo śmiechu, zawsze mogę komuś sprzedać bajeczkę, że napadli mnie w Meksyku i chcieli nerki wyciąć, ale uratował mnie tajemniczy blondyn z brodą...
Cytat: | Ja mam bardziej problem z utrzymywaniem pozytywnych relacji - nadmierna złośliwość i jeszcze jestem choleryczką... Co mi się nie podoba mówię od razu... |
O, kochana! Nie prowokuj mnie do wyciągania na światło dzienne własnych wad... Nad nadmierną złośliwością, jeśli faktycznie jest zbyt zjadliwa, może powinnaś i popracować, ale to, że od razu mówisz, co Ci się nie podoba, jest fajne. Szczere i prawdziwe przynajmniej. No i "problem z utrzymywaniem pozytywnych relacji" u mnie zaczyna się w miejscu rozpoczynania jakichkolwiek relacji, słowo daję, nie mam nerwów do większości przedstawicieli własnego gatunku...
Cytat: | Manipulacji (a jeszcze bardziej obserwacji) nauczyłam się za młodu... |
U mnie najciekawiej jest z tym, że nienawidzę wszelkich form manipulowania ludźmi, naprawdę większość tego typu zabiegów wycelowanych we mnie umiem zawczasu rozpoznać, a mimo to zdarza mi się czasami pociągnąć za niewidzialne sznurki to tu, to tam, tak, że rozmówca nie ma nawet możliwości zorientowania się w sytuacji...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|