|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:42, 08 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Percy Jackson?
Borze najzieleńszy, co wy czytacie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Juny
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:05, 08 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Neee- to nie jest Peter:D
I to jest całkiem niezła książka- fantastyka jak się patrzy:) Zgadujcie dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Juny
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:46, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Pora chyba na jakąś podpowiedź
To pierwszy tom trylogii autorstwa pana z Bedford. Co jest charakterystyczne- książka jest podzielona na różne narracje, z punktu widzenia różnych bohaterów. Mamy tu zagubionego emocjonalnie:D chłopca i ironicznego nie-tak-demonicznego demona.
Wystarczy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mfabry
Adept IX roku
Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:53, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Zaświtało mi po podpowiedzi - chodzi o trylogię Bartimaeusa (i jej pierwszy tom "Amulet z Samarkandy") Johnathana Strouda? Prawda?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Juny
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:06, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Tak!
Podobał mi się zawsze humor B
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mfabry
Adept IX roku
Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:29, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Zagadka prościutka, z rodzaju tych na zachętę.
S***** był równie lękliwy, jak sąsiedzi i przeważnie siedział pospołu ze swymi świniami głęboko w lasach. Aż do przeszłego tygodnia. Gdyż ostatniej niedzieli, kiedy wedle zwyczaju zamiast słuchać kazania stał w gromadzie znajomych pod starą lipą i siarczyście spluwał na placyk przed kapliczką, zakochał się w J**********, córce B**** młynarza. I to zakochał się, że strach.
Było to uczucie wielkie, obejmujące J********* razem z jej cudnymi niebieskimi oczami (szczególnie kochał lewe - zdawało mu się, że nieustannie zezuje w jego kierunku), czterema krowami posagu, puchową pierzyną, trzema haftowanymi poduchami, wypatrzonymi przez S***** w komorze, i z czternastoma morgami gruntu, które J********** kiedyś przypadną w spadku. Ojca wybranki, B**** młynarza, ogarniał swą miłością nader niepewnie, nie bez słuszności bowiem żywił obawę, iż jego głębokie uczucie może pozostać nieodwzajemnione.
Dlatego chyłkiem przekradał się właśnie trzecią ścieżką do chatki B***** J******, nazywanej przez miejscowych starą, parszywą wiedźmą. Jednakże w owej chwili S***** starał się usilnie zapomnieć o jej przezwisku. Miał nadzieję, że B****** będzie w sielskim, przyjaznym ludziom nastroju. Pociągnął nosem. A jak nie będzie, to i tak zdążę uciec, pomyślał. Szczęście, że na wiosnę B****** strasznie pokręciła podagra.
Chatka B*****, ginekologicznej znakomitości dwóch powiatów, sprawiała wrażenie stosowne do profesji właścicielki: była zaniedbana, brudna i cuchnęła kozimi odchodami. Jednakże sława gospodyni niosła się znacznie dalej niźli odór inwentarza. Wieśniacy powtarzali szeptem, że B****** pokątnie kuruje poszczerbionych zbójców z P******** Z******* K****, a podobno zdarzało się również, że posyłano po nią z dworu władyki. Co to się na świecie porobiło, sarkali, kiedy w samo południe B****** J****** kroczyła hardo przez wioskowy plac. Kiedyś wiedźmy znały swoje miejsce, ledwie nocką śmiały na świat wychodzić, a i wtedy pokornie u wrót stały, wedle szubienicy. A teraz?
Krzywym okiem spoglądano też na hołubionego przez B****** capa, gdyż, jak powszechnie wiadomo, wiedźmy mają zwyczaj trzymać w obejściu rozmaite potwory i któż mógł wiedzieć, co się pod tą koźlą skórą kryło? Wieśniacy nieraz się na niego zasadzali, ale bydlę było sprytne i szybko uciekało. Nie gonili go, bo się po prostu bali - jak na wiedźmę, B****** J****** była nad podziw rozumna i chyba nie do końca sprzyjała mieszkańcom W********** D*****. Plotki o jej knowaniach ożywały szczególnie w czas nieurodzaju, że zaś ostatnio lata były suche i pomór owce straszliwie trzebił, miejscowy władyka coraz bardziej się niepokoił.
Po prawdzie to przemyśliwał, jak tu cichutko B****** J****** ogniem umorzyć. Przez ostrożność odbył najpierw rozmowę z miejscowym proboszczem, który jednakowoż dał stanowczy odpór jego zamysłom, rozumiejąc, że jak świat światem, każda okolica miała, ma i mieć będzie swoją wiedźmę. Ponadto B****** J****** kręciła niezwykle skuteczne czopki na hemoroidy, a przypadłość ta od dawna nękała czcigodnego pasterza. Myśl, że zdumiewająca tajemnica owego remedium miałaby spłonąć wraz z babą, napełniła proboszcza śmiertelnym przerażeniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosalie Soiree
Adept VII roku
Dołączył: 29 Maj 2010
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:50, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
"A kochał ją, że strach" Anny Brzezińskiej? Tak stwierdziła strona Google... (:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mfabry
Adept IX roku
Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:02, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Dokładnie tak. Polecam do poczytania. Strasznie zabawne opowiadanko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosalie Soiree
Adept VII roku
Dołączył: 29 Maj 2010
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:28, 10 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Postaram się przeczytać w najbliższym czasie. (: A teraz moja zagadka... Mam nadzieję, że będzie prosta.
"Wokół nas gromadzą się ludzie, zaciekawieni, co się dzieje. Takie zachowanie nie jest zbyt rozsądne, kiedy
walczą dwa wampiry. Cóż, ludzka ciekawość graniczy z głupotą. Nie biorą pod uwagę, że podczas takiego pojedynku sprawy mogą wymknąć się spod naszej kontroli.
Wstaję. Mojego śmiechu nie słychać już w sali, choć wciąż rozbrzmiewa w naszych myślach.
-Jesteś dziecko, A***** - zaczynam. - Mały tyran z sąsiedztwa. Możesz znęcać się nad ludźmi i dziećmi, ale czy stawisz czoło komuś, kto potrafi walczyć?
- Daj spokój, R*****. Nie będę z tobą walczył. Już to robiliśmy. - Jego głos jest chłodny.
A***** najwyraźniej próbuje mnie wystraszyć, ale postanawiam tym razem się nie dać.
-Już to kiedyś robiliśmy. Gdzie masz ten swój zabójczy nóż, A*****? Kiedyś wciskałeś mi go do ręki i mówiłeś, żebym cię zaatakowała, jeśli się odważę. Uważam, że powinieneś dać mi jeszcze jedną szansę.
- Dlaczego znowu mnie prowokujesz, R*****? Jeszcze nie znikła ta ostatnia blizna, a ty już szukasz następnej?
- Ta blizna to znak, że któregoś dnia zapłacisz za to, co zrobiłeś. "Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe", A*****. Zemszczę się nie tylko za tę bliznę, ale i za te, które zostawiłeś na moim sercu.
- Naprawdę? - rzuca, opierając się od niechcenia o stolik. - Jestem od ciebie dużo starszy...
- Czy to ma jakieś znaczenie? - przerywam i zaczynam wokół niego krążyć.
A***** nie patrzy na mnie. Odwraca się dopiero, gdy znajduję się za nim. Nie lubi, kiedy ktoś stoi mu za plecami.
- Może i nie, ale jestem bardziej przebiegły. I groźniejszy. Jak ukryta w trawie żmija.
Żmija, to dobre. Ciekawe, czy A***** zdaje sobie sprawę z tego, że porównuję go właśnie do żmii.
- Wąż ogrodowy, A*****, ukrywający się w trawie. Nie jestem taka słaba jak niegdyś. Myślę, że to ty jesteś słaby. - Pochylam się nad nim i kładę rękę na stole.
Oczywiście kłamię. Wiem, że on ciągle jest ode mnie silniejszy, ale nie zamierzam mu tego mówić.
- To się jeszcze okaże - mówi spokojnie A***** i odwraca się ode mnie, jakby nagle przestało go obchodzić, gdzie jestem.
Jeszcze jedna śmiertelna gra. Oboje zaczynamy krążyć. "Nie boję się mieć cię za plecami. Wcale się ciebie nie boję", przekazujemy sobie ostrzeżenia.
A mimo to uważnie się obserwujemy. Oboje jesteśmy żmijami, szykującymi się do ataku. Czekamy tylko na okazję, by zabić."
Mam nadzieję, że ktoś się domyśli. (:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:56, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
W gąszczach mroku Amelii Atwater-Rhodes? Coś mi się z tym kojarzy, ale nie jestem pewna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosalie Soiree
Adept VII roku
Dołączył: 29 Maj 2010
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:39, 11 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Dokładnie tak. (:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:57, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No to teraz moja kolej. Tego chyba nie było. Mam nadzieję, że będzie proste
– Nawiasem mówiąc, obrzydł mi ten facet – tu F***t wskazał Be***o. – Pcha się ciągle tam, gdzie go nie proszą, psuje cały seans kłamliwymi komentarzami! Co z nim zrobimy?
– Głowę mu urwać! – surowo powiedział ktoś na jaskółce.
– Hę, co pan radzi? – F***t natychmiast zareagował na tę niegodziwą propozycję. – Urwać głowę? To jest myśl! B***t! – zawołał kota. – Do roboty! Eins, zwei, drei!
I stała się rzecz niesłychana. Czarny kot zjeżył się i miauknął rozdzierająco. Potem sprężył się i jak pantera dał susa prosto na pierś Be***o, a stamtąd przeskoczył mu na głowę. Z pomrukiem wbił napuszone łapy w wątłą fryzurę konferansjera, dziko zawył, przekręcił tę głowę raz, przekręcił drugi i oderwał ją od pulchnego karku.
Dwa i pół tysiąca ludzi na widowni krzyknęło jak jeden mąż. Krew z rozdartych tętnic chlusnęła fontannami, zalała półkoszulek i frak. Ciało bez głowy bezsensownie poruszyło nogami i usiadło na podłodze. Na sali rozległy się histeryczne krzyki kobiet. Kot podał głowę F***i, ten podniósł ją za włosy i ukazał publiczności, a głowa krzyknęła rozpaczliwie na cały teatr:
– Lekarza!
– Będziesz jeszcze plótł smalone duby? – groźnie zapytał płacząca głowę F***t.
– Już nie będę! – wychrypiała głowa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Panna z Dogewy
Adept VI roku
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mielec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:41, 12 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
' Mistrz i Małgorzata ' ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 8:20, 13 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo dobrze. Twoja kolej. Coś nie umiem trudnych zagadek robić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Panna z Dogewy
Adept VI roku
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mielec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:33, 13 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Akurat dobrze mi się trafiło, bo ' Mistrza i Małgorzatę ' miałam w prezentacji maturalnej
Podaje fragment książki, którą aktualnie czytam
Drogi pamiętniku,
Dzisiaj stanie się coś strasznego.
Sama nie wiem, dlaczego to napisałam. To jakiś obłęd. Przecież nie mam żadnych powodów do niepokoju, za to mnóstwo, żeby się cieszyć, ale...
Siedzę tu o 5.30 rano, całkiem przytomna i przestraszona. Wciąż sobie tłumaczę, że czuję się rozbita, bo jeszcze się nie przyzwyczaiłam do różnicy czasu między Francją a domem. Ale to nie wyjaśnia, dlaczego jestem tak przerażona. I zagubiona.
To dziwne uczucie ogarnęło mnie przedwczoraj, kiedy ciocia J*****, M******* i ja wracałyśmy z lotniska. Samochód skręcił w naszą ulicę i nagle pomyślałam: Mama i tata czekają na nas w domu. Założę się, że siedzą na werandzie albo wyglądają z salonu przez okno. Na pewno bardzo za mną tęsknili.
Wiem. To brzmi zupełnie idiotycznie.
Ale nawet kiedy zobaczyłam dom i pustą werandę, to uczucie nie zniknęło. Wbiegłam po stopniach i próbowałam otworzyć drzwi, a potem zastukałam. A gdy ciocia J*****otworzyła drzwi, wpadłam do środka i po prostu stanęłam w holu, nasłuchując, jakbym się spodziewała, że mama zejdzie po schodach albo tata zawoła do mnie z gabinetu.
Wtedy właśnie ciocia J***** z głośnym łomotem postawiła walizkę na podłodze za moimi piecami, westchnęła zgłębi serca i powiedziała: Jesteśmy w domu. M*******się roześmiała, a mnie ogarnęło najpaskudniejsze uczucie, jakie mi się przytrafiło w życiu. Jeszcze nigdy nie czułam się tak kompletnie i całkowicie nie na miejscu.
Dom. Jestem w domu. Dlaczego to brzmi jak kłamstwo?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|