|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:36, 09 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
To ja poproszę o cierpliwość - wymyślenie nowej zagadki wcale nie jest łatwe. Postaram się znaleźć coś już jutro, ale jakby mi się nie udało, to wybaczcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Panna z Dogewy
Adept VI roku
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mielec Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:27, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Villka napisał: |
mfabry odpowiedziała |
Faktycznie, nie odświeżyłam strony i nie zauważyłam. "Brawo ja" czyli jednak muszę poćwiczyć refleks
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:55, 11 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Przepraszam za zwłokę (na szczęście nie za zwłoki )
A oto kolejna zagadka:
Sprawdzanie zachowania Słońca wszystkim weszło w krew. Bez względu na to, co robili, odruchowo zerkali co chwilę na niebo, żeby sprawdzić, czy rozpalona żółta kula zajmuje swoje miejsce na nieboskłonie. Niemal każdy nosił przy sobie pokryte sadzą szkiełko, kawałek czarnej kliszy fotograficznej albo magnetyczną folię wyprutą z wnętrza dyskietki.
Tekturowe, jednorazowe okulary z lśniącymi czarnymi przesłonami, zwykle sprzedawane z okazji zaćmienia, teraz szły jak świeże bułki, podobnie jak gogle spawalnicze. Rzut oka na Słońce uspokajał i dawał siłę, by przeżyć kolejny dzień w Tym Kraju.
Tak było od dnia, w którym przemówiły niemowlęta. Noworodki i niemowlęta. Jedne miały tego dnia ledwie parę godzin, inne kilka miesięcy. Na pewno za mało, żeby wydawać z siebie jakiekolwiek skoordynowane dźwięki. Przemówiły równocześnie. W szpitalach, wózkach i kojcach. Strasznymi, skrzekliwymi głosami wydawanymi przez wiotkie, nierozwinięte krtanie i niewykształcone do końca struny
głosowe.
– Zabierzemy was stąd – powiedziały niemowlęta osłupiałym rodzicom, babciom iciotkom. – Przybywamy dać wam nowy świat. Wyjeżdżajcie. Słońce wybuchnie.
Z tym ostatnim zdaniem było najwięcej kłopotu. Niemowlęta mówiły bardzo niewyraźnie. Jedni usłyszeli: „Słońce wybuchnie”, a inni: „Bądźcie nam ufni” albo coś w tym rodzaju. Niektórzy upierali się, że w ogóle niczego takiego w przekazie nie było.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:43, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
...Nie wiem... podpowiedź?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:26, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
W ramach podpowiedzi - to fragment jednego z opowiadań naszego rodaka. Fabryka jakiś czas temu wydała taki zbiór. Wystarczy, jak podacie tytuł tego zbioru
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
viacona
Adept II roku
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:10, 14 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Niech żyje Polska Hura tom 1 - Opowiadanie Grzędowicza "Farewell blues".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:23, 14 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Masz 100% rację viacona! A nawet 200%, bo wystarczyłby tytul zbioru, a tu nawet autor i tytuł konkretnego opowiadania jest
Twoja kolej zapodać jakąś zagadkę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
viacona
Adept II roku
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:40, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Coś wyrwało ją z zamyślenia; poczuła coś dziwnego. Otworzyła oczy. Pochylał się nad nią w ciemności.
Choć starała się powstrzymać, krzyknęła z zaskoczenia. K.... odskoczył i zatoczył się w tył. Z łomocącym sercem dziewczyna podsunęła się wyżej i zakryła pierś kołdrą. Mimo że zdawała sobie sprawę ze śmieszności takiej reakcji. W końcu władca widział ją nago mnóstwo razy.
K..... stał w swym czarnym stroju i w migocącym świetle kominka wyglądał, jakby nie był pewien, co zrobić. S... nigdy nie pytała służących, dlaczego władca ubiera się wyłącznie na czarno. O wiele rozsądniejszym wyborem byłaby przecież biel, która podkreślałaby i unaoczniała siłę jego BioChromy.
Przez kilka chwil siedziała, ściskając kołdrę przed sobą. Wreszcie się uspokoiła. Przestań zachowywać się jak głupia, napomniała się w myślach. Przecież nie zrobił nic złego.
- Nic się nie stało - powiedziała cicho. - Po prostu się przestraszyłam.
Patrzył na nią w milczeniu. S... ze zdumieniem zrozumiała, że odezwała się do niego po raz pierwszy od zeszłotygodniowego wybuchu. Teraz, gdy stał, mogła się mu lepiej przyjrzeć. Wyglądał... heroicznie. Wysoki, barczysty, posągowy. Człowiek, ale o zdecydowanie ostrzejszych proporcjach ciała. Ostrożnie, stanowczo zbyt niepewnie, jak na kogoś, kto nosił tytuł K....., wrócił do łóżka i usiadł na jego brzegu.
Sięgnął do koszuli i podciągnął ją.
Och, A...., przemknęło przez głowę wstrząśniętej S.... O, Boże, Panie Kolorów! To dziś! Przyszedł po mnie!
Nie była w stanie opanować drżenia. Powtarzała sobie dotąd, że jest bezpieczna. Nie powinna ponownie przechodzić przez to wszystko. Nie znowu!
Nie poradzę sobie, nie poradzę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:43, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Heh, skoro BioChroma, to oczywiście, że to Siewca Wojny Sandersona Swoją drogą facet ma ciekawe pomysły na magię, chociaż ja nadal z jego książek kocham tylko Elantris
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
viacona
Adept II roku
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:16, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Mikka - w Twoje ręce. Oczywiście zgadza się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:04, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Kurczę, niedługo mi się pomysły na zagadki skończą XD
ale oto kolejna:
Wstrzymała oddech.
„W nim ktoś jest" przeraziła się. Przez oczy R*** wyglądała nieznana istota.
- Wracaj do siebie, H***, jeśli chcesz się tak zachowywać – przybył na odsiecz F***. – Nie zmuszaj nas, żebyśmy ci zazdrościli twojego skarbu... - Położył dłoń na ramieniu R***. R*** błyskawicznie odwrócił się i chwycił zębami dłoń brata. Kłapnięcie jego szczęki było na tyle głośne, że w pokoju bilardowym wszystkie głosy umilkły jednocześnie.
F*** odskoczył, wyszarpując rękę.
- R***, czyś ty chłopie... O rany. Twoje oczy się zmieniły.
R*** zbladł i cofnął się chwiejnie, krzywiąc się i mrugając.
- Przepraszam. Do diabła, F***, ja nawet nie poczułem, że...
Samce odstawiły kieliszki i odłożyły kije, otaczając kołem R***.
- Jak bardzo proces jest zaawansowany? - Naciskał F***.
- Wyprowadźcie samice zarządził ktoś. Niech idą na górę.
W komnacie rozległ się gwar wychodzących.
- Chodźmy. – V*** chwycił M*** za ramię.
- Puszczaj. - Zaczęła się szarpać. – Nigdzie nie idę. Chcę z nim zostać.
R*** spojrzał na nią. Wpatrywał się w nią znów z intensywnością psychopaty. Potem zwrócił białe oczy w stronę V***. Odsłonił zęby i warknął gniewnie jak rozdrażniony lew.
- Puść ją V, i to już – rozkazał F***.
- Musisz wyjść – szepnął V***, puszczając rękę M***.
„Ani mi się śni" odpowiedziała w myślach.
- R***? – powiedziała łagodnie. - R***, co się z tobą dzieje?
Potrząsnął głową, uciekając wzrokiem. Cofnął się i wpadł na kominek. Chwycił za marmurowy gzyms kominka z taką siłą jakby chciał go wyrwać ze ściany. Po twarzy spływał mu pot.
Sekundy zdawały się wiecznością, kiedy zmagał się ze sobą. Dyszał mocno, drżały mu kończyny. Trwało to długo ale wreszcie oklapł; napięcie w ciele ulotniło się. Pokonał niewidzialnego przeciwnika. Ale nie było to imponujące zwycięstwo.
Kiedy znów podniósł wzrok, jego oczy wyglądały normalnie, on sam jednak był ziemisty na twarzy.
- Przepraszam, bracia - wybąkał.
Potem spojrzał na M***, otwierając usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak rozmyślił się i spuścił głowę, zakłopotany. M*** przedarła się przez kordon mężczyzn, ujmując w dłonie twarz R***. Zatkało go z wrażenia.
- Pokaż nam wreszcie ten numer z czereśnią - powiedziała, całując go w usta. - No, już.
W oczach otaczających ich samców mogła wyczytać szok. R*** był również wstrząśnięty. Ale kiedy zobaczył wesołość w jej oczach, zaczął obracać w ustach ogonek od czereśni. M*** odwróciła się do wojowników.
- Już wszystko dobrze. Idźcie się bawić z powrotem. Musi się chwilkę pozbierać. Kiedy się tak wszyscy gapicie, to mu wcale nie pomaga.
- Przyznacie, że jest niesamowita – powiedział wesoło F***, wracając do stołu bilardowego.
- Zgadzam się — powiedział V, biorąc z powrotem do rąk szklaneczkę i kij bilardowy.
Wróciły W*** z B*** i przyjęcie znów rozkręciło się pełną parą. M*** gładziła R***a po twarzy i szyi. Ciągle jeszcze nie potrafił jej spojrzeć w oczy.
- Dobrze się czujesz? – spytała łagodnie.
- Strasznie cię przepraszam...
- Nie masz za co przepraszać. Cokolwiek to jest, nie masz na to wpływu, prawda?
Skinął głową.
- No więc nie masz za co przepraszać. - Zamierzała go spytać, co się wydarzyło, ale w innym miejscu i w innym czasie. Czasami udawanie, że jest się zdrowym jest najlepszym antidotum na chorobę.
Powiedzenie czyń-jakbyś-już-miał-to-czego-byś-chciał, wcale nie było nowomodną psychościemą.
- M***, nie chciałbym, żebyś się mnie bała. Przyglądała się, jak jego usta i żuchwa uwijają się wokół ogonka.
- Nie boję się. Mogłeś napytać biedy V i F***, ale mnie nie zrobiłbyś krzywdy. Na pewno. Nie wiem, wiem, ale jestem tego pewna.
Odetchnął z ulgą.
- Boże, jak ja cię kocham. Kocham cię jak wariat. - Ryknęła śmiechem. Głowy obecnych zwróciły się w ich stronę.
Ogonek czereśni tkwił perfekcyjnie zawiązany na jednym z kłów R***.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:36, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Jeszcze do tego nie doszlam, ale brzmi jak drugi tom Bractwa Czarnego Sztyletu - "Ofiara krwi" to sie polsku bodajże nazywa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:47, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Ależ oczywiście Twoja kolej, Coya
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:26, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
No to kolejna zagadka
- Mamo! Mamusiu! Anioły fruną po niebie! Są właśnie nad naszym domem! Chodź, zobacz! Już! Teraz! - krzyczała mała E..., szarpiąc matkę za skraj sukni. Tak bardzo chciała, żeby matka wzięła ją za rękę i wyszła przed dom zobaczyć niesamowity widok, który zwrócił jej uwagę, gdy bawiła się w ogrodzie. Lecz matka nadal nie reagowała, skupiona na pracy.
...jeszcze przed chwilą E... polewała wodą ziemię, ugniatała ją jak ciasto i, naśladując matkę, usiłowała wyrzeźbić kota. Ale kot wciąż nie był koci. Zniszczyła go więc jednym ruchem, by zacząć wszystko od nowa - i właśnie wtedy usłyszała nad sobą zrazu delikatny i odległy, a potem rosnący, i wreszcie niezwykle potężny łopot skrzydeł. Podniosła głowę - i ujrzała… Anioły. Mnóstwo Aniołów. Frunęły na tyle wysoko, że nie można było rozróżnić pojedynczych sylwetek, a zarazem, na tyle nisko, że nie miało się wątpliwości, kim są unoszące się pomiędzy Niebem a Ziemią skrzydlate Istoty. Nie ptaki i nie motyle. Anioły.
Mama musi się śpieszyć, jeśli chce je ujrzeć. Anioły za chwilę mogą się skryć za chmurą lub lasem, czy wręcz rozpłynąć w powietrzu. Na pewno nie latają codziennie, skoro E... widzi je pierwszy raz w całym swoim, niby krótkim, lecz dla niej bardzo długim życiu. Jeśli mama natychmiast nie przerwie pracy i nie zejdzie, Anioły odfruną. A wówczas nikt nie uwierzy, że naprawdę tu były. Nawet babcia.
- Mamusiu! Mamo! Anioły! Słyszysz skrzydła?! Chodź!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miriam
Konstabl Grafomanii Arcymag
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:29, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Wujek google mówi: "Tam, gdzie spadają anioły" Dorota Terakowska. Wierzyć mu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|