Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Ulubiony fragment
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Biblioteka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:22, 03 Mar 2010    Temat postu:

Dobry temat - najciekawsze fragmenty książek w jednym miejscu Smile

Z "Zawod:Wiedźma" cytatów już wrzucać nie będę.
Za cytaty z "Wrót" dziękuję poprzedniczką Razz - czytając temat miałam jeden wielki atak śmiechu Wink

Jako, że chwilowo jestem na fali Anne Bishop i jej Trylogii Czarnych Kamieni taki fragment rzucę (też się przy nim uśmiałam):

-----------------

Na środku łóżka leżała młoda, haylliańska czarownica. Jej długie, czarne włosy były uwodzicielsko udrapowane na poduszkach, prześcieradło skromnie podciągnięte pod zaostrzony podbródek. Była to nowa na dworze Dorothei uczennica sabatu Klepsydry. Obserwowała go przez cały wieczór, ale do niego nie podeszła. Uśmiechnęła się do niego, a następnie otworzyła niewielkie usta i oblizała koniuszkiem języka górną wargę. Leniwie odkryła prześcieradło, wyprężyła swoje nagie ciało i wolno rozłożyła nogi. Daemon uśmiechnął się. Uśmiechał się, gdy podnosił ubrania rozrzucone na podłodze i wyrzucał je przez otwarte drzwi na korytarz. Uśmiechał się, gdy ściągał prześcieradło i pościel z łóżka i wyrzucał je na korytarz w ślad za ubraniami. Uśmiechał się nadal, gdy podnosił czarownicę Z łóżka i wyrzucał z pokoju z taką siłą, że uderzyła o przeciwległą ścianę korytarza z odgłosem łamanych kości. Następnie poleciał materac, który nie uderzył jej tylko dlatego, że upadła na bok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:51, 19 Lip 2010    Temat postu:

Fragment w którym się zakochałam, przeczytawszy go wczoraj.
"Midnight Master" Cynthii Eden, fragment w moim przekładzie.

"Miał nałóg. Narkotyk z wyboru był w jego krwi, wirował w jego żyłach.
Demony miały problem z nałogami. Wszyscy paranormalni to wiedzieli.
Był taki ostrożny przez lata. Taki ostrożny.
Niol obrócił się na łóżku i spojrzał na twarz Holly. Jej włosy były teraz suche i kręciły się odrobinę. Odsunął lok z jej policzka.
Jego nałóg.
Dla którego będzie kłamał. Zabijał.
I całkiem możliwe, że nawet, kurwa, dla niego umrze.
Po zobaczenie się z Doktor Potworów, myślał o Holly. O jej życiu z nim i bez niego. Niol nie wątpił nawet przez chwilę, że jej życie byłoby dużo łatwiejsze bez niego.
Ale nie mogę się trzymać z daleka.
Kiedy zobaczył jej samochód wjeżdżający na podjazd, jego członek stwardniał natychmiast, a serce przyśpieszyło. Nie mógł wystarczająco szybko znaleźć się przy niej. Żeby ją zobaczyć. Ten powolny uśmiech pojawiający się na jej twarzy, zagłębienie dołeczka na policzku.
Holly była piękna na deszczu.
Nie, nie mógł się doczekać, żeby ją zobaczyć… albo ją wziąć.
Ale go powstrzymała. Opadła przed nim na kolan i rozchyliła te słodkie wargi.
Tym niemal jego rzuciła na kolana.
Seksowna, mądra i silna.
Jego nałóg.
Przesunął palcami po jej policzku. Jeden, którego nie oddam.
Rozsądek, który próbował unieść głowę był cicho, uciszony przez potrzebę i głód.
Po prostu potrzebował jej kurewsko za bardzo, żeby zrobić to honorowe gówno i odejść.
Nie sprawiaj żebym cię pokochał.
Może powinien ostrzec ją wcześniej.
Za późno, dla nich obojga."


I czyż Niol nie jest słodki XD I'm love that guy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:47, 25 Lip 2010    Temat postu:

Dark-Hunter rulezzz XD
Borze Szumiący, mam obsesję - może niedługo minie, bo już prawie całą serię przeczytałam, ale jak na razie daje czadu Wink

Oto jeden [z tysięcy] ulubionych fragmentów, między innymi mówiący dlaczego ubóstwiam Talona Smile

"- Och, rany.
- Co?
- Pieprzony Fabio alarm.
- Hej, nie jesteś daleko od tego znaku, blondi.
Zirytowany określeniem, Talon obserwował grupę Daimonów kroczących w noc. Wysocy i złotowłowi Daimoni, którzy mieli bosko piękne twarze ich rasy. Krążyli jak nastroszone pawie, pijani własną mocą, gdy szukali turystów do zabicia.
Z natury, Daimoni byli tchórzami. Trzymali pole i walczyli z Dark Hunterami tylko gdy byli w grupie i tylko w ostateczności. Ponieważ byli silniejsi od ludzi, atakowali ich otwarcie, ale pozwólcie Dark Hunterowi się zbliżyć a zwieją szukając kryjówki.
Był kiedyś czas kiedy tak nie było. Ale młodsze pokolenia były bardziej ostrożne niż ich przodkowie. Nie byli ani dobrze wytrenowani ani pomysłowi.
Chociaż i tak zajmowali czas.
Talon zmrużył oczy.
- Wiesz, gdybym był pesymistą, byłbym teraz porządnie zirytowany.
- Dla mnie brzmisz na zirytowanego.
- Nie, to nie jest irytacja. To łagodne oburzenie. Poza tym, powinieneś zobaczyć facetów – Talon porzucił swój Celtycki akcent parodiując rozmowę Daimonów. Uniósł głos do nienaturalnego poziomu. – Hej, Wspaniały Georgu, myślę, że czuję Dark Huntera.
- Och nie, Dick – powiedział opuszczając głos o dwie oktawy. – Nie bądź fiutem. Nie ma tu Dark Huntera.
- Ja nie… - Talon wrócił do falsetu.
- Czekaj – przerwał, znów przybierając głębszy głos. – Czuję turystów. Turystów z dużymi… silnymi duszami.
- Przestaniesz?
- Mówiąc o kleksach – Talon użył terminu Dark Hunterów określającego Daimony. Pochodził od dziwnej czarnej plamy, która pojawiała się na piersi Daimona, gdy przeszli od prostego bycia Apollitem do zabójców ludzi. – Cholera, wszystko co chciałem to wypić kawę i zjeść bagietkę.
Talon spoglądał tęsknie na napój, rozważając priorytety.
- Kawa… Daimony… Kawa… Daimony…
- Myślę, że w tym przypadku lepiej, żeby Daimony wygrały.
- Taa, ale to kawa z cykorią.
Wulf uderzył językiem o podniebienie.
- Talon chce, żeby Acheron go usmażył, za porażkę w chronieniu ludzi.
- Wiem – powiedział z zdegustowanym westchnieniem. – Pozwól, że pójdę i ich zgaszę. Pogadamy później.
Wstał, wsunął komórkę do kieszeni motocyklowej kurtki i spojrzał tęsknie na swoją bagietkę.
Och, Daimony za to zapłacą. "

Cztery z ulubionych tekstów mam w podpisie, póki obsesja nie minie Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Nie 14:49, 25 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wijara
Dyniowata Dewiantka
Arcymag
Dyniowata Dewiantka <br> Arcymag



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:29, 26 Lip 2010    Temat postu:

Z nowo wydanej "Odnaleźć swą drogę":

Nocą obudził mnie cichy głos:
-Ola, Ola, obudź się.
Otworzyłam oczy.
-Wynoś się z mojego pokoju.
-Musimy pogadać- powiedział Irga.
-Co ty tu w ogóle jeszcze robisz? Spadaj, nie chcę Cię widzieć.
-Obudzisz Lirę!
-Ty zboczeńcu- wysyczałam.- Ja do ciebie przychodzę, to zasypiasz. Ja teraz też śpię!
Zamknęłam oczy i odwróciłam się do ściany. Irga ułożył się na skraju łóżka. Posunęłam się bliżej ściany. Irga też. Posunęłam się jeszcze bardziej. Nekromanta za mną. Utknęłam nosem w ścianie i zaczęłam się zastanawiać, co będzie dalej.
-Przyszedłem poważnie porozmawiać, na ważny temat!- wyszeptał mi do ucha. Od tego szeptu zrobiło mi się gorąco i dostałam dreszczy.
-Mów i wynocha.
-Zauważyłaś, że Otto jest jakiś nie swój?
-Zauważyłam.
-Co?- Irga nie dosłyszał.
Odwróciłam się do nieco, żeby mógł mnie lepiej słyszeć. Wykorzystał to od razu i mocno mnie do siebie przytulił.
-Mówię, że zauważyłam- wyszeptałam, starając się myśleć o swoich ogórkach, twardych, lekko zakrzywionych... Oj nie, lepiej nie myśleć o ogórkach. Gorączkowo zaczełam sobie przypominać litery elfickiego alfabetu.- Jak się tu dostałeś?
-Wleciałem przez okno- wyjaśnił Irga.- Było otwarte.
Lewitacja nigdy mi się nie udawała, dlatego zamiast myśli o ogórkach wzrosła we mnie zawiść.
-Patrzcie, umie lewitować.
-Umiem- powiedział Irga bez zbędnej skromności.-Więc co się dzieje z Ottem?
-Mówił mi, że się zakochał- wyjaśniłam, starając się wyswobodzić z jego ramion.
-Nie szarp się- wyszeptał mi w samo ucho.- W ten sposób strasznie mnie podniecasz.
Zamarłam, żałując, że nie mogę zmienić się w kawał drewna.
-A nie mówił Ci, w kim się zakochał?
-Nie- starałam się poruszać tylko ustami. Jak na złość strasznie zaswędziała mnie pięta.
-Bo chodzi o to...- zaczął Irga.
-Odsuń się ode mnie-poprosiłam, sięgnęłam do pięty i z rozkoszą się po niej podrapałam.
-Pomóc ci?- zainteresował się nekromanta.- Mogę podrapać. Gdzie jeszcze? Może cię, na przykład, biodra swędzą? Albo...
-Nigdzie więcej- powiedziałam i spojrzałam na łóżko Liry. Przyjaciółka spokojnie spała.
-Na pewno?
-Na pewno. No to o czym mówiłeś?
-Otto zakochał się we mnie.
-CO???- Podskoczyłam na łóżku, przy okazji nadepnąwszy na jakąś część Irgi. Jęknął i odruchowo chciał zwinąć się w kłębek, pchając mnie nogami do ściany.
-Boli!- krzyknęłam.
-Obudzisz, och, Lirę, och...
-Była taka zmęczona po całym dniu w Domu Uzdrowirń, że teraz nic jej nie obudzi.
Zamilkliśmy. Iega zgrzytał zębami, a ja rozmyślałam, zwijając usta z trąbkę.
-Skąd ci przyszło do głowy, że Otto zakochał się właśnie w tobie? To przecież porządny krasnolud!
-Też tak myślałam-powiedział Irga.- Może połóż się na górze? Masz bardzo wąskie łóżko.
-Specjalnie przyniosłam je niedawno z piwnicy- wyburczałam. - Żeby nikomu nie wpadły do głowy różne myśli.
-A kto to ten "nikt" i co to za "różne" myśli?
-Dobrze wiesz. I na górze się nie położę. Za nic. I tobie też nie radzę.
-Nawet o tym nie pomyślałem- powiedział Irga takim tonem, że od razu było wiadomo, że myślał, i to ze wszelkimi szczegółami.
-Myślałeś- napadłam na niego.- A nie myślałeś czasem o tym, że nie pokazywałeś się przez tak długi czas?
-Byłem zajęty- usprawiedliwiał się Irga.- A potem dostałem twoją wiadomość, z rysunkiem. I postanowiłem nie ryzykować.
-I postanowiłeś przyjść do mnie w nocy, myśląc, że świeżo obudzona będę łaskawsza?
Lira zachrapała. Zamilkliśmy.
-Musiałem się z tobą naradzić- powiedział Irga.- Całkiem niedawno położyłem w łóżku twojego najlepszego przyjaciela. I postanowiłem tu przyjść.
-Przez okno- zawarczałam. Moja gestykulacja była ostro ograniczona rozmiarami łóźka, dlatego znowu położyłam się koło Irgi.
-Czekaj, czekaj...- nagle dotarła do mnie wcześniejsza wypowiedź Irgi.- Co to znaczy, że ułożyłeś do łóżka mojego najlepszego przyjaciela???
-Otto przyszedł do mnie na cmentarz, miałem akurat dyżur. Cały wystrojony, pięknie uczesany. I zaczął robić różne aluzje.
-Jakie?- byłam bardzo ciekawa.
-Różne.- odpowiedział Irga mętnie.- I ie spodobały mi się. Zapytałem wprost, o co chodzi, a on się obraził i usiadł w jakieś błocko. A potem urządził mi scenę typu, że nie będę go kochał, bo jest takim brudasem. Uspokoiłem go i odprowadziłem do domu. Następnego dnia przyszedł znowu, tyle że na kilomentr pachniał perfumami. Twoimi.
-Wziął je ode mnie-potwierdziłam.
-No ładnie się obchodzisz z prezentami ode mnie!
-Nie wiedziałam, po co mu one.
-A dzisiaj przyszedł z twoimi ozdóbkami, tylko że poprzyczepiał je sobie do brody. I przyniósł mi list.
-Dawaj!
-Jest o wiele łagodniejszy od twojego!- powiedział Irga, poprawił się na łóżku, przyskrzyniając mi nogę i wyciągnał z kieszeniu kartkę papieru.
"Kocham Cię, Irga! Kocham twój wzrok, twój uśmiech i twoje włosy. Kocham wszystko, co się z tobą wiąże. Proszę, nie odrzucaj mej miłości, inaczej moje życie straci sens. Twój na zawse. Otto"- przeczytałam.
-I śliczny charakter pisma- dodał nekromanta.
Wściekłam się.
-No to całuj się ze swoim Ottem!
-Wolałbym z tobą- powiedział Irga i spróbował mnie do siebie przyciągnąć.
-Nie!- oparłam się rękoma o jego pierś.- Zacznę krzyczeć! Lepiej pomyślmy, co zrobić z Ottem. Nie podoba mi się, że...
-Że masz konkurencję?
-Nie przerywaj. To zresztą też. Spotkajmy się wieczorem w "Pij Więcej!". A teraz idź już sobie, muszę pomyśleć.
-A czym ja przeszkadzam ci w myśleniu?- wymruczał Irga, gładząc mnie po plecach.
-Wszystkim- powiedziałam.- A już na pewno mojej współlokatorce.
-Przyjdź do mnie- głaskał moje plecy coraz bardziej delikatnie i miło.
-Przysłam już kiedyś i było to dla mnie niezbyt przyjemnym doświadczeniem- odepchnęłam jego rękę.
-Niczego nie rozumiesz- westchnął nekromanta.- To nie była moja wina. Byłem strasznie zmęczony, padałem na twarz.
-Teraz ja jestem zmęczona.
-Czasami zachowujesz się bardzo niemądrze- oznajmił Irga.
-Sam jesteś niemądry- powiedziałam, walcząc z pragnieniem, by przytulić się do niego.
-Kiedy się z tobą ożenię...-zaczął.
-Najpierw się ożeń- odgryzłam się.
-Ożenię!- powiedział nekromanta.
-Wydaje mi się, że pojawił się jeszcze jeden pretendent do twojej ręki- przypomniałam mu.
-Uwierz mi, Ola. Ożenię się z tobą!
-Jednego nie mogę zrozumieć- powiedziałam, ziewając.- Mam jakieś zdolności, o których nie wiem? Posiadam supersiłę i zostanę kiedyś najsłynniejszą magiczką wszech czasów?
Irga patrzył na mnie z uśmiechem.
-To dlatego tak bardzo chcesz się ze mną ożenić?
-Chcę, bo wydaje mi się- powiedział w zadumie- że to jedyny gwarantowany sposób, żeby zaciągnąć cię do łóżka.
-Czyżby?- powiedziałam z powątpiewaniem.
-Tak- odpowiedział.- Zostanę twoim mężem, zwiąże cię i nigdzie mi nie uciekniesz.
-No, wspaniała perspektywa! I naprawdę myślisz, że po tym, co usłyszałam, wyjdę za ciebie
-Jestem przekonany, kochanie!
Z tymi słowami nekromanta cmoknał mnie w usta i przeskoczył przez parapet. Z cichą nadzieją czekałam na jakieś "bęc", ale usłyszałam tylko lekki szmer, kiedy nekromanta opadał na dróżkę.
-Co za dzień!- powiedziała Lira i to wcale nie sennie.- Najpierw dostaję ochrzan od mojej opiekunki, gubię ważne dokumenty, a teraz jeszcze wy! Miałam taką nadzieję, że zaczniecie się kochać, a ja chociaż sobie popatrzę. Zamiast tego musiałam ze wszystkich sił powstrzymywać się od śmiechu!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wijara dnia Pon 14:32, 26 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Konstabl Grafomanii
Arcymag
Konstabl Grafomanii <br> Arcymag



Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:22, 26 Lip 2010    Temat postu:

Dyniowata masz to może jako ebooka czy może jak przystało na praworządnego obywatela masz książkę? Bo ja bym to z chęcią przeczytała ale jako ebooka Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wijara
Dyniowata Dewiantka
Arcymag
Dyniowata Dewiantka <br> Arcymag



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:34, 26 Lip 2010    Temat postu:

Niestety, mam książkę. Przepisywałam wszystko ręcznie w przypływie nagłej weny Razz Dopiero co wyszła, więc jeszcze e-booków nie ma, może jakiemuś internaucie się w najbliższm czasie zbierze Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Konstabl Grafomanii
Arcymag
Konstabl Grafomanii <br> Arcymag



Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:16, 26 Lip 2010    Temat postu:

Wijara napisał:
(...) może jakiemuś internaucie się w najbliższm czasie zbierze Wink
pewnie nie mówisz o sobie? Razz Szkoda Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wijara
Dyniowata Dewiantka
Arcymag
Dyniowata Dewiantka <br> Arcymag



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:14, 26 Lip 2010    Temat postu:

Kto wie, może jeżeli będzie mi się bardzo nudziło, a p. Aleksandra Ruda niespodziewanie zdecyduje się napisać część drugą... Wink

Książka wyszła 10 dni temu. Pewnie to jeszcze trochę zajmie Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mfabry
Adept IX roku



Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:59, 26 Lip 2010    Temat postu:

Wijara napisał:
Niestety, mam książkę. Przepisywałam wszystko ręcznie w przypływie nagłej weny Razz Dopiero co wyszła, więc jeszcze e-booków nie ma, może jakiemuś internaucie się w najbliższm czasie zbierze Wink


Kilka rozdziałów (czyli praktycznie osobnych opowiadań) krąży po chomiku. Ja stamtąd sobie ściągnęłam zanim kupiłam książkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:33, 29 Lip 2010    Temat postu:

Wijara, kocham cię za ten fragment Very Happy Właśnie przed chwilą grzebałam na stronie Fabryki i tak sobie myślałam, czyby tego nie kupić. Teraz kupię na pewno. Smile Rozpaczliwie potrzebuję czegoś przygłupiego, stres przedlicealny mnie zżera :/

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa
Arcymag
Królowa Offtopiarstwa <br> Arcymag



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z podlasia...
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:32, 29 Lip 2010    Temat postu:

Znaczy tak. Irga to na pewno mężczyzna? Czy tam specjalnie przepisałaś w rodzaju żeńskim jeden zwrot?

Tu jest coś czego ZW brakuje, albo jest jego atutem - tu jest erotyka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wijara
Dyniowata Dewiantka
Arcymag
Dyniowata Dewiantka <br> Arcymag



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:40, 29 Lip 2010    Temat postu:

Irga to mężczyzna (i to jaki, hehe Razz). Możliwe ze coś źle przepisałam...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa
Arcymag
Królowa Offtopiarstwa <br> Arcymag



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z podlasia...
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:41, 29 Lip 2010    Temat postu:

nekromanta... ech... chciałabym być nekromantką. Truposze są fajowskie. ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wijara
Dyniowata Dewiantka
Arcymag
Dyniowata Dewiantka <br> Arcymag



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:45, 29 Lip 2010    Temat postu:

Noooooo! W jednym rozdziale Irga ożywia z polecenia urzędu jakiegoś zombiaka, bo miał nierozliczone sprawy podatkowe Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:06, 03 Paź 2010    Temat postu:

Sorry, nie mogłam się za cholerę oprzeć [pamiętacie jak gdzieś wspominałam, że Shelly Laurenston ma zabójcze poczucie humoru? Właśnie skończyłam czytać jej "The Mane Squeeze" i nadal ocieram łzy - Borze Liściasty! Dawno się tak nie uśmiałam Very Happy] Fragment, który mnie w tej książce dosłownie zabił i powalił na łopatki - no proszę, spróbujcie sobie tę scenę wyobrazić - ja za każdym razem parskam dzikim chichotem Very Happy [plus, książka jest pełna równie zabawnych scen Very Happy]

Cytat:
Zmiana strefy czasowej! Zapomniała o zmianie strefy czasowej! Chociaż skoro Gwen nigdy nie podróżowała poza Wschodnie Wybrzeże nie było to zaskakujące. Plus, wczesna wieczór dla jej brata i jego partnerki zwykle był o szóstej rano. Ale Gwen zapomniała, że Mitch nie był przyzwyczajony do podróżowania tak jak Sissy – twarda podróżniczka od osiemnastki. I przez ten błąd w obliczeniach, jej brat był tutaj… wykończony, wkurwiony i gotowy zabić niedźwiedzia. Jej niedźwiedzia!
Mitch Shaw ruszył prosto na Locka, z wysuniętym szponami gdy ruszył zadać zabójcze uderzenie, siła w tych szponach zdolna złamać ludzki kręgosłup jednym dobrym uderzeniem.
Nawet gorzej, Lock nie był zaskoczony. Zaskoczony Lock mógł podjąć zdrową walkę. Spokojny Lock mógł mieć swoją dupę skop…
Och. Och.
Cóż, tego nie oczekiwała.
Nie tylko Lock nie był zaskoczony, ale też nie był wystraszony. Ani zły. A gdy Mitch rzucił się na niego, Lock zwyczajnie wyciągnął rękę pchnął lwa w dół. Nie mogła tego nawet nazwać okrutnym okaleczaniem. Bardziej jak pacnięcie niedźwiedzicy, gdy jej młode robią coś głupiego. Wątpiła, żeby Lock włożył w to pacnięcie prawdziwą siłę. Ale Mitch upadł, pomrukując gdy twardo uderzył w ziemię.
Teraz rozwścieczony i ryczący, Mitch wstał i znów ruszył na Locka. Lock znów przewrócił dużego kota. Nawet gorzej, niedźwiedź wciąż nie był zdenerwowany. Śmiał się. Chociaż nie drwiącym śmiechem, który dobrze znała z czasów gdy Mitch i jej wujowie robili to innym. Bardziej jak rozbawione chichoty, jakby znalazł naprawdę świetną zabawkę.
Mitch znów wstał, a Lock znów pchnął go na podłogę, brat Gwen wylądował z „bam!”.
Lock uśmiechnął się szeroko do Gwen.
- Jest zabawny – powiedział, wyciągając rękę i posyłając na ziemię lwa, nawet na niego nie patrząc. – Ciągle próbuje wstać – Bam! – To jest świetne – Bam! – Jak „mały lew, który mógł” – Bam!
Mitch, posiniaczony i być może z permanentnymi uszkodzeniami mózgu, znów spróbował wstać, ale Lock przytrzymał go na podłodze używając tej samej ręki, którą „pacnął” jej brata.
- Muszę iść – powiedział znów do Gwen, niepomny na przekleństwa i obietnice krwawej odpłaty rzucane na niego z podłogi. – Ale chcę, żebyś wiedziała że świetnie się dziś bawiłem.
Słowa zostały wypowiedziane z taką szczerością, że Gwen kompletnie zapomniała o jej biednym – teraz w specjalnej potrzebie – bracie szarpiącym się na podłodze. Patrzyła w te wielkie, brązowe oczy, które były niemal zbyt duże dla ludzkiej twarzy Locka i zbyt małe dla niedźwiedziej, i powiedziała:
- Też świetnie się bawiłam.
- Więc zobaczymy się później?
- Okej.
Znów ją pocałował, tym razem krótko, ale potem przycisnął swoje czoło do jej, jego brązowe włosy o srebrnym końcach były miękkie i jedwabiste przy jej skórze, łaskocząc jej policzki i podbródek.
- Muszę iść – wyszeptał.
- Już to mówiłeś. Przynajmniej trzy razy.
- Wiem. Znów to mówię – Wziął głęboki oddech i wtedy odsunął się od niej, ale nie zanim otarł się o nią. To był niemal koci ruch i ledwie się powstrzymała przed wspięciem się na jego plecy i skierowaniem jak konia do sypialni.
Dotarł do frontowych drzwi zanim znów na nią spojrzał. Potem jego oczy się rozszerzyły.
- Och! Prawie zapomniałem – Podszedł do niej i wręczył jej kartkę – To moje numery telefonów, adresy email, firmowe linki, fizyczny adres i pocztowy. Wiesz… jeśli byś potrzebowała się ze mną skontaktować.
Skontaktować się z nim? Ale zostawił swój numer ubezpieczeniowy, datę urodzenia i oceny ze szkoły średniej.
- Dzięki.
- Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebować daj mi znać. Okej?
Rozpuszcza się. Tak się rozpuszczała.
- Dobrze. Obiecuję.
- Okej – Znów podszedł do drzwi i spojrzał na nią przez ramię. – Pa, Gwen.
- Dobranoc.
- Lock? – Odezwała się gdy otworzył frontowe drzwi.
Natychmiast się zatrzymał.
- Taa? – Czy musiał brzmieć tak żarliwie, gdy to on podjął decyzję, żeby iść? Niech go cholera!
- Uch… możesz go tu zostawić? On, tak jakby, jest stąd.
Marszcząc brwi, Lock spojrzał w dół.
- Och, rany!
Och, rany?
- Przepraszam za to – Natychmiast upuścił lwa, którego przeniósł z kanapy do drzwi, z powrotem do kanapy i znów do drzwi. – Nawyk. Zwykle tłukę ofiarę aż przestanie walczyć i zanoszę je w krzaki żeby.. cóż… sama wiesz – Spojrzał w dół na Micha. – Przepraszam za to… uch…
- Mitch – podpowiedziała.
- Mitch. Prawda. Przepraszam za to, Mitch. I miło było cię poznać.
Lock uniósł spojrzenie ku niej, ale potrząsnął głową i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Wypuszczając oddech, Gwen ukryła twarz w poduszkach kanapy. Nie wiedziała jak długo tam była, przyciskając twarz do materiału, ale nie miała zamiaru się ruszać. To znaczy, dopóki nie będzie mogła wstać bez ciągłego jęczenia.
- Umieram. Pomóż mi – jęknął jej brat.
- Co? – zażądała, zerkając na niego ponad tyłem kanapy. – Nad czy tym razem jęczysz?
- Szpital. Potrzebuję szpitala.
Gwen parsknęła.
- Nawet nie krwawisz.
- W środku. Krwawienie wewnętrzne. Powoli umieram.
Wstała i ruszyła do swojej sypialni.
- Jesteś taką królową dramatu! – krzyknęła przez ramię. – Jak Sissy z tobą wytrzymuje?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Biblioteka
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 6 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin