|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kristos89
Adept VII roku
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:24, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Villka napisał: | Ten powyższy brzmi samobójczo... i jeżeli mogę domniemać - pisany na podstawie własnych doświadczeń?
Ale totalny bezład w poezji był stosowany w XIX wieku, spoko, właśnie ten dział poezji lubię - nowatorski i zakręcony |
Aaaa..... A ja to zrozumiałem, jakbym Ci już coś wysłał I tamtym wierszem byłby samobójczy
Każdy może """domniewywać""", konstytucja tego nie zabrania (jeszcze)
Się robi Miriam !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kristos89 dnia Pią 14:31, 10 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Miriam
Konstabl Grafomanii Arcymag
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:30, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Ekhem. No tego, wy tu..tak jakby offtopujecie? Raczej chyba zamierzacie.
A swoją twórczość to raczej do działu :Tfu!rczość niezależna. Tam będziemy mogli przeanalizować twoje prace Pochwalić, skrytykować i takie różne bajery
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:32, 10 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
... ale my o poezji rozmawialiśmy... jeszcze tu offa nie ma (a w "Kronikach Strygi" już jest... )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczna88
Bakałarz I stopnia
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 977
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:20, 16 Wrz 2010 PRZENIESIONY Czw 22:29, 16 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Maria Konopnicka "Chłopskie serce"
W tłumie na mrozie stanęła, pod ścianą,
Okryta starą, mężowską sukmaną.
Posępna rzecz jest ta siwa siermięga,
Przesiąkła potem i Izami i zdarta
Na zgiętym w pracy i niedoli grzbiecie
Nędzarza, który nigdy z ciemności nie sięga
Do światła żadną ożywczą nadzieją...
I smętna rzecz jest, i zadumy warta,
I sama w sobie taka żałośliwa,
Jakby nie łachman, ale rana żywa
Na narodowym ciele się krwawiąca...
Kiedyś, gdy wichry i burze przewieją
I rozbłękitni się w sobie wiek słońca,
O tej siermiędze mówić będą w świecie
I zwać jej dzieje ludu epopeją...
I może wtedy nawet my, my sami,
Wśród narodowych skarbów i pamiątek
Ten nędzny, zgrzebny, poszarpany szczątek
Chować będziemy - i oblewać łzami!
Pół dnia już stała tak, nieporuszona,
Bezwładnie oba zwiesiwszy ramiona,
Patrząc upornie na gmach, kędy w sali
Rekrutów strzygli i mundurowali.
W ręku ubogi węzełek trzymała -
Chudoba syna, mizerna i licha...
Twarz jej wygasła, pożółkła, zmartwiała,
Jak pustka była posępna i cicha
I tylko usta zacięte, drgające,
Jakiś krzyk duszy zdradzały ogromny,
Co mógł wybuchnąć dziki, nieprzytomny,
I bić w niebiosa, i wstrząsać to słońce,
Co bezpromicnną i zimną swą głowę
Ukryło kędyś za chmury śniegowe.
Sąsiad przemówił do niej: "Pochwalony!"
Odrzekła na to jękiem jakimś głuchym...
Pierś jej w śmiertelnej podniosła się męce
I znowu wzrokiem błyszczącym i suchym
Patrzyła na drzwi zamknięte, przed siebie.
O, pochwalony! O, błogosławiony
Bądź Ty mi, Chryste, co przebite ręce
Rozciągasz ponad wieśniacze zagony
Z przydrożnych krzyżów! Tyś jest Bóg nędzarzy!
Ty liczysz kędyś w błękitnym swym niebie
Wszystkie gryzące Izy troski i bólu,
Co żłobią bruzdy wśród zwiędłych tych twarzy...
O! pochwalony bądź, boleści Królu!
Z trzaskiem otwarto drzwi sali: w natłoku
On jeden tylko jest widny jej oku...
Jej Jasiek!... Dziwne spostrzega odmiany:
Jakieś odblaski tragiczne, surowe
Padły już na tę obnażoną głowę,
Którą dziś jeszcze ocieniał włos lniany...
Klasnęła w dłonie i w oczy mu patrzy,
Podszedł w milczeniu. Był gibszy i bladszy,
A łzy, co kędyś pod sercem zaległy,
Wielkie i słone po licach mu zbiegły...
"O matko!" - "Nie płacz! Pan Jezus przemieni...
Tyś głodny: weź to, posil się na drogę..."
Chleb mu podała! wyjął nóż z kieszeni,
Odkroił kęsek i szepnął: "Nie mogę!
Nie mogę, matko, sam!" - "Jak chusta zbladła,
Lecz rozłamała chleb - i z synem jadła.
A wtem wydano ostatnie rozkazy.
Marsz zabrzmiał. Jakieś zmieszane obrazy
Łąk, pól i lasów, i chaty, i wioski
Powiały razem z dźwiękami tej nuty...
- Hej!... nic zobaczyć już tego w żołnierce! -
Powstał zgiełk, lament!... Jaśka tylko matka
Bez łzy, bez skargi trwała do ostatka,
Zwróciwszy oczy smutne, pełne troski,
Na drogę, którą iść miały rekruty...
Nagle, jak gdyby zawiodła ją siłą,
Syna rękoma za piersi chwyciła...
"Dziecko!..." - krzyknęła raz tylko i zbladła,
I zatoczyła się - i martwa padła...
Mówiono, że jej pękło chłopskie serce.
Dziecię Ty me złote! Wszak Wijara Tobie powiedziała, gdzie ten poemat wrzucić. I żeby go nie wrzucać tutaj, do tematu tfu!rczości krisowej, tylko do Biblioteki!
Przeniosłam.
Kris stwierdził, że off-top mu nie przeszkadza A tak, to kontekstu nie ma xD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mroczna88 dnia Czw 23:26, 16 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:53, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Cóż... Trochę za ciężki na mój gust To znaczy, to jest Konopnicka, klasyk, bardzo cenię jej styl, bo miała prawdziwy talent i tak dalej... ale ja bym tego dla przyjemności czytać nie umiała
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczna88
Bakałarz I stopnia
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 977
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:31, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
A ja kocham ten wiersz od 12 lat i do dziś mi się nie znudził
A z poezji śpiewanej to - oczywiście - Kaczmarski, Gintrowski i Stare Dobre Małżeństwo. Choć z nich wszystkich najbardziej uwielbiam głos Gintrowskiego... Jego "A my nie chcemy" nigdy nie przestaje powodować ciarek na moim ciele
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kristos89
Adept VII roku
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:43, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Marek Grechuta
Hop, szklankę piwa
Na skale czarnej , spadającej w morze
stoi mój zamek
oplata go galeria w koronki z białego marmuru
w koronki z białego marmuru ?
w koronki z białego marmuru ?
tak !
chciałem coś pisać
co ? co ? co ? co ?
coś dżwięczy jak daleki gong
gong , gong , gong
coś dżwięczy jak daleki gong świątyni
kiedy ? kiedy ? kiedy ?
kiedy , kiedy wieczorne niebo migdałowe
sklepi swą kopułę nad miastem
Nad zrębem planety , pośród gwiezdnej nocy
szereg alefów w nieskończoność pełznie
i nieskończoność unieskończoniona
zamiera sama w sobie przez siebie zdradzona
kłęby ,kłęby , kłęby tytanów
i rogate , i rogate widma
sypią , sypia , sypią gwiazd roje w wydarte otchłanie
myśl w własne wątpia zapuściła szpony
i gryzie siebie sama w swej własnej otchłani
lecz myśl ta czyja ? samo się nie myśli
tak jak grzmi samo i samo się błyska
punkt się rozprężył w "n" wymiarów przestrzeń
i przestrzeń klapła jak przekłuty balon
Hop , hop , hop szklankę piwa
hop , hop , hop szklankę piwa
hop , hop , hop szklankę piwa
hop szklankę piwa hop !
dnem mojej duszy jest pierwotna mściwość
a moim herbem jest soczysta larwa
zdębiałych koni lawiny , lawiny
i oficerów zasmucone miny
Hop , hop , hop szklankę piwa
hop , hop , hop szklankę piwa
hop , hop , hop szklankę piwa
hop szklankę piwa hop !
ważę ciężary o jakich nie myślał żaden cezar świata
a wszystko ulata , ulata jak wata , ulata jak wata
hop szklankę piwa hop
Nad zrębem planety pośród gwiezdnej nocy
szereg alefów w nieskończoność pełznie
i nieskończoność unieskończoniona
zamiera sama w sobie przez siebie zdradzona
kłęby , kłęby , kłęby tytanów
i rogate i rogate widma
sypią , sypią gwiazd roje , wydarte otchłanie
myśl w własne wątpia zapuściła szpony
i gryzie siebie sama w swej własnej otchłani
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:49, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Tylko, że wiesz... poezja śpiewana, to poezja... em... wymieniłaś wykonawców śpiewających, a nie autorów tekstów
Owszem, niektórzy z nich sami piszą, ale nie gardzą poematami cudzymi
I przykładowo SDM upodobał sobie wyjątkowo Edwarda Stachurę
Konopnicka mnie ani ziębi, ani grzeje, ale ważne, że do Ciebie dotarła
Bardzo lubię futuryzm - o czym już wspominałam - poematy romantyczne, czepiące to i owo z folkloru.
Z futuryzmu:
Tytus Czyżewski
"Hymn do maszyny mego ciała"
krew
żołądek
pulsują
zwoje
kable do moich żył
skręcony drut przewód
do mego serca
akumulator
zmiłuj się nade mną
moje serce
dynamo-serce
elektryczne płuca
magnetyczna przepono
brzuszna
pepsyna
serce
biją
mych
mózg
raz raz raz
bije moje serce wraz
elektryczne serce raz
transmisyjny pasie
moich kiszek
dwa dwa dwa
zmiłujcie się nade mną
raz dwa
krew
krew
natężone
kiszek
telefon mego mózgu
dynamo-mózgu
trzy trzy trzy
raz dwa trzy
maszyno mojego ciała
funkcjonuj obracaj się
żyj.
Zaznaczę tylko, że wiersz w oryginale ma wersy i zwrotki rozstawione przestrzennie, tak, że można go czytać poziomo, pionowo i po skosie
Innymi słowy przedstawiłam tylko jedną z możliwości czytania tego poematu.
(Nie chciałam nierówno wklejać słów... wiadomo, że na forum nie mogę sobie pozwolić na dzielenie na kolumny i wersy )
Bardzo mi się podoba ten ogrom możliwych interpretacji oraz porównanie naszego ciała do dobrze naoliwionej, wciąż wrącej maszyny.
Pewnie przemawia przeze mnie dziwny sentyment do steampunku
Leśmian Bolesław
Romans
Romans śpiewam, bo śpiewam! Bo jestem śpiewakiem!
Ona była żebraczką, a on był żebrakiem.
Pokochali się nagle na rogu ulicy
I nie było uboższej w mieście tajemnicy...
Nastała noc majowa, gwiaździście wesoła,
Siedli - ramię z ramieniem - na stopniach kościoła.
Ona mu podawała z wyrazem skupienia
To usta do pieszczoty, to - chleb do gryzienia.
I tak śniąc, przegryzali pod majowym niebem
Na przemian chleb - pieszczotą, a pieszczotę - chlebem
Dwa głody sycili pod opieką wiosny:
Jeden głód - ten żebraczy, a drugi - miłosny.
Poeta, co ich widział, zgadł, jak żyć trzeba?
Ma dwa głody, lecz brak mu - dziewczyny i chleba.
Bo Leśmianowi tak łatwo przychodzi wyrażenie tego, co zwiewne i trudne
Edit!
kris bardzo lubię "Hop szklankę piwa"
Jest taka... teatralna
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Pią 12:52, 17 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczna88
Bakałarz I stopnia
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 977
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:05, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Owszem, wiem, że oni są tylko odtwórcami, ale jeśli odtwórca mi nie pasuje, to tekst nijak do mnie nie trafi. Dla mnie piosenka może być nawet o kanapce, byleby brzmiała.
Stachura to SDM, Gintrowski to głównie Herbert, a Kaczmarski to głównie Kaczmarski xD
Ooo! I zapomniałam, że absolutnie uwielbiam Bułata Okudżawę, ale z tekstem polskim. Na YT wspaniale jego piosenki śpiewa Borowik Anatol! Zawsze doprowadza mnie do płaczu lub refleksji...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mroczna88 dnia Pią 22:06, 17 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:51, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Mam zagwozdkę.
W sumie pośród moich znajomych rozgorzała dyskusja dotycząca tych dwóch wierszy i dlatego pomyślałam, że w naszym forumowym towarzystwie przerobimy temat dokładniej.
Tetmajer Kazimierz
Lubię, kiedy kobieta...
Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie,
i wargi się wilgotnie rozchylą bezwiednie.
Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejacym uśmiechem.
I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.
Lubię to - i tę chwile lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.
Tuwim Julian
Erotyk
Już się o grzechy noce proszą,
Już z wiosny znów jak z bólu krzyczę,
Nieubłaganą mnie rozkoszą
Zakuj w ramiona ratownicze!
A jeśli zacznę się na nowo
Wyrywać zbuntowanym ciałem,
Powiedz mi wreszcie pierwsze słowo,
którego nigdy nie słyszałem.
Bo znów pogański samum wieje,
W pędach, zawrotach, burzach, blaskach!
Pamiętaj: kiedy znów zdziczeje,
Odrzyj mnie z wichrów i ugłaskaj!
Co jest bliższe Waszemu sercu?
Może inaczej: który z tych wierszy bardziej do Was przemawia?
Który oddaje Wasze emocje?
Moje subiektywne odczucia:
Nie lubię Tetmajera, ponieważ w tym jego wierszu kobieta jest... instrumentem. Ona nie uczestniczy w jego uczuciach - czy raczej: on [podmiot liryczny] nie pozwala jej na zbudowanie większej więzi niż ta fizyczna. Miłość jest taka... mechaniczna.
Trudno temu utworowi odmówić urody, ale mnie - kobietę odstręcza, bo nie samej cielesności pragnę. Nie chcę być obiektem "wzrokowego" pożądania - chcę czegoś ponad to.
Właśnie to "ponad" czuje się u Tuwima.
To są emocje, a nie tylko oznaki fizycznej rozkoszy - to jakieś takie najwyższe zjednanie dusz. Szczególnie dwa ostatnie wersy - uzyskanie w związku TAKIEGO połączenia, takiego niesamowitego błogostanu i spokoju. Szczęścia i zrozumienia.
Rozpatruję akurat te dwa wiersze, ponieważ ich autorami są mężczyźni - IMO podmiot liryczny jest męski, więc pokazuje (moim zdaniem) diametralnie różne spojrzenia na kobiety - raz cielesność, raz pojednanie dusz.
Ale wiele osób się z moją interpretacją nie zgadza.
Tj. widzą to zgoła inaczej - bardziej do nich przemawia Tetmajerowe ubóstwianie ciała kobiety (choćby to byłby ochy i achy nad najwspanialszą rzeźbą, taką bez duszy, ale będąca świątynią piękna i rozkoszy), niż zbawianie jakiegoś anonimowego kochanka przed kataklizmami, które szaleją w jego umyśle.
hymmm?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miriam
Konstabl Grafomanii Arcymag
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:06, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Nigdy jakoś tak nie przepadałam zbytnio za poezją i wierszami, ale jakbym miała wybierać pomiędzy tymi dwoma wierszami to mimo wszystko wolę Tetmajera. Jest "prostszy", nie trzeba zbytnio zagłębiać się w metafory, przenośnie i inne "co tak na prawdę autor miał na myśli". W interpretacji poezji nigdy nie byłam dobra, tzn. rozumiałam przeważnie inaczej niż ogólnie przyjęty klucz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:39, 05 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Ale tu nie chodzi o to by rozumieć jak w kluczu, tylko rozumieć tak, jak rozumiesz.
Klucze są "feee" - sztuka jest uniwersalna i ma trafiać do odbiorcy w takiej formie, jaką się ją widzi. Z całym subiektywizmem, innymi punktami widzenia i sprzecznościami.
Po prostu - albo coś trafia, albo nie.
Czyli bardziej Ciebie przekonuje wersja Tetmajerowa?
Hymm... nie razi Cię, że ta jego kobieta jest tylko narzędziem do osiągnięcia... do podbudowania ego mężczyzny?
Tam nie ma jej uczuć - tam jest rozkosz, ale absolutnie fizyczna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szalona Panna M
Adept II roku
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: według mojego profesora historii z Wołoszczyzny, z rodziny Draculi. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:11, 07 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Rzeczywiście pierwszy jest o wiele prostszy, ale jeżeli ja piszę erotyk (bo pech chciał, że piszę wiersze i ludzie muszą się z nimi męczyć ) to w większości są delikatne, podobne to "Erotyku" Tuwima, ale nie ukrywam zdarzają się też "kwiatki" jak u Tetmajera.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Master of Disaster Arcymag
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 3:54, 14 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Jak generalnie Tuwima wielbię, tak tutaj się przychylam bardziej do Tetmajera. Tuwim sobie u mnie nagrabił puentą:
"Pamiętaj: kiedy znów zdziczeje,
Odrzyj mnie z wichrów i ugłaskaj! "
Brr, no cóż to za paskudztwo! Ani ja sama nie miałabym ochoty nikogo "odzierać z wichrów", ani mnie nie ma prawa nikt ugłaskiwać. Co to w ogóle za pomysły?! Strasznie mi to pachnie tym, że w związku właśnie o to chodzi, by się "oswoić" nawzajem, co jest mi w najwyższym stopniu obrzydliwe, bo cenię sobie rozszalałą indywidualność, właśnie to dziczenie i gubienie się w wichrach (albo w mgłach, w moim przypadku - kto na pingerze bywa, ten pewnie czytał; no i tak jak tam pisałam, nie widzę najmniejszego sensu w tym, żeby właśnie pozwalać się "ugłaskiwać", bo ja i tak będę zawsze uciekać, nie dam rady się podporządkować - a "ugłaskanie" tak właśnie odbieram).
Dlaczego, Villko, nie uważasz, że kobieta u Tuwima jest również instrumentalna? Bo moim zdaniem jest - tym razem wykorzystane są jej emocje i miłość, do tego, by wyciągnąć poetę z jakiegoś splinu, schizy, czy cholera wie czego; zasadniczo, sprowadzić go na ziemię. Żaden z autorów nie pisze o tym, co czuje dana kobieta (chociaż u Tetmajera jest w sumie zaznaczone, że odczuwa ona przyjemność fizyczną). No i co, wykorzystanie psychiczne jest niby lepsze niż fizyczne?! Idiotyzm. Już wolę z artystą pójść niezobowiązująco do łóżka, niż jak najbardziej zobowiązująco marnować się na wyciąganie artysty z depresji czy tam innych meandrów jego umysłu.
Wiersz Tetmajera tchnie - tak, to najlepsze słowo - tchnie ciepłem oddechów, zapachem ciała zakopanego w poduszki, lśni jakimś słabym, ciemnozłotym światłem sączącym się ze starej lampy w rogu sypialni. I ja więcej nie wymagam - to jest erotyk, ma sprawić, żeby zrobiło mi się ciepło w dole brzucha, żebym się nagle rozmruczała jak kot na słońcu, zechciała kogoś objąć i pocałować. I to wszystko tu jest.
Erotyk Tuwima wywołuje we mnie odczucia jedynie na gruncie emocjonalnym i to takie, jak już wyżej opisałam, czyli niezbyt fajne. Powtórzę po raz enty - ani ja bym nie chciała kogoś ugłaskiwać, ani sama bym nie chciała być ugłaskiwana.
A, jeszcze jedno - nie ogarniam stwierdzenia o podbudowywaniu ego. Da się jakoś jaśniej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:16, 25 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Strzyga napisał: | Brr, no cóż to za paskudztwo! Ani ja sama nie miałabym ochoty nikogo "odzierać z wichrów", ani mnie nie ma prawa nikt ugłaskiwać. Co to w ogóle za pomysły?! Strasznie mi to pachnie tym, że w związku właśnie o to chodzi, by się "oswoić" nawzajem, co jest mi w najwyższym stopniu obrzydliwe, bo cenię sobie rozszalałą indywidualność, właśnie to dziczenie i gubienie się w wichrach (albo w mgłach, w moim przypadku - kto na pingerze bywa, ten pewnie czytał; no i tak jak tam pisałam, nie widzę najmniejszego sensu w tym, żeby właśnie pozwalać się "ugłaskiwać", bo ja i tak będę zawsze uciekać, nie dam rady się podporządkować - a "ugłaskanie" tak właśnie odbieram). |
Oj, nie, nie w ten sposób to czuję. Odbieram tę pointę zgoła inaczej.
To Tuwimowe „ugłaskiwanie” to takie kochane (czułe) oswajanie tego lwa, który w każdym od czasu do czasu ryczy. Wiesz, takie „baraszkowanie”, takie Paso Doble – walka toreadora z bykiem. Czasami, kiedy człowiekiem wstrząsają jakieś silne emocje (pozytywne, jak żądza czy miłość, i niepozytywne – ból, zmartwienia, złość), wtedy szuka kogoś, kto zrozumie co się dzieje w jego duszy i pomoże odnaleźć mu ukojenie. Takie porozumienie dusz.
To właśnie takie „ugłaskiwanie” widzę w tym poemacie.
Nie czuje w nim zupełnie odindywidualnienia jednostki – jeno umiłowanie ukochanej/ukochanego i wzajemną, bezmierną empatię [tu: wyczulenie na zmiany nastrojów].
Strzyga napisał: | Dlaczego, Villko, nie uważasz, że kobieta u Tuwima jest również instrumentalna? Bo moim zdaniem jest - tym razem wykorzystane są jej emocje i miłość, do tego, by wyciągnąć poetę z jakiegoś splinu, schizy, czy cholera wie czego; zasadniczo, sprowadzić go na ziemię. |
Hymmm… Przyznaję, że w „Erotyku” kobieta również odgrywa swoją rolę – wybawicielki. Trudno zaprzeczyć. Jednak jest to taka archetypiczna rola miłości – miłość ludzi naprawia, ulepsza i buduje. Tego oczekuje się od partnera: wsparcia, zrozumienia. Absolutnie wyrozumiałego uwielbienia dla portretu naszej osobowości o wielu obliczach.
Chcemy, żeby luby/-a wziął nas całych – takimi jakimi jesteśmy, zwichrowanych, nieforemnych, zdziwaczałych. Żeby właśnie za to nas kochał/-a.
Za taką miłością się tęskni.
Właśnie to czuję w „Erotyku” – taką wspólnotę, chociaż – być może – dopowiadam sobie, że jest ona wzajemna. Podmiot liryczny może okazać się egoistą żerującym na empatii partnerki, ale tego nie wiemy. Wiemy tylko, że w tej erotyce nie o samo ciało chodzi, ale również o umysł.
To mi się podoba.
Strzyga napisał: | Żaden z autorów nie pisze o tym, co czuje dana kobieta (chociaż u Tetmajera jest w sumie zaznaczone, że odczuwa ona przyjemność fizyczną). |
Em… Tetmajer spisał jakie „dźwięki” potrafi wygrać umiejętnie naciskając klawisze swojego „instrumentu”.
Tuwim napisał o kobiecie, która, jak nikt inny potrafi zrozumieć jego „muzykę”.
Owszem, żaden nie pisze o jej uczuciach…
Ale Tuwimowa tęsknota o zrozumieniu jest mi bliższa.
Strzyga napisał: | No i co, wykorzystanie psychiczne jest niby lepsze niż fizyczne?! Idiotyzm. |
Jak pisałam – zupełnie inaczej ten wiersz odbieram, bez „wykorzystań” lecz z „za obopólną zgodą” (w przypadku Tetmajera czuję podobnie). Wówczas idiotyzmów, aż takich nie ma.
Jakieś idiotyzmy są – w końcu to dotyczy ludzi.
Strzyga napisał: | Już wolę z artystą pójść niezobowiązująco do łóżka, niż jak najbardziej zobowiązująco marnować się na wyciąganie artysty z depresji czy tam innych meandrów jego umysłu. |
Stawiam za to zdanie kolejkę
Ego Tetmajerowe?
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w tym poemacie błyska jakieś triumfalne, nieco aroganckie piórko chełpiącego się swoimi miłosnymi zdolnościami kogucika. Takie „patrzcie tylko, jaki ze mnie genialny kochanek”! Do czego to on potrafi doprowadzić niewiastę, ech!
Wszystko dzięki –niechybnie - latom wprawy.
Szalona Panna M napisał: | (…) to w większości są delikatne, podobne to "Erotyku" Tuwima (…) |
Dla mnie to wcale nie było takie delikatne…. Metafizyczne, ale w ogóle nie delikatne.
Erotyki Tuwima z reguły nie są delikatne, zresztą…
Tym wierszem Tuwim mnie położył (autentycznie, pierwszy raz tak rechotałam czytając poezję):
LILIA
Rozchyliłem stulone płatki i pokazałem jej wstydliwe wnętrze kwiatu.
- Niech pan przestanie.
Jeszcze nie wiedząc, lecz już przeczuwając widocznie, zaśmiałem się nagle i nagle urwałem...
- Bo?...
Podniecające i sekretne były jej oczy, zmrużone niezdecydowaną odpowiedzią...
Wtedy rozwarłem szeroko na cztery strony świata białe ciało lilii i wilgotnymi wargami upieściłem wnętrze...
A gdy podniosłem oczy - ona stała w pąsach, z rozfalowaną piersią i błyszczącymi źrenicami.
I uśmiechnąwszy się nikle (pewno z warg moich, ufarbowanych żółtym pyłkiem) - jakimś specyficznie wzruszonym i drżącym głosem powiedziała:
- Pan jest wy-ra-fi-no-wa-nie nieprzyzwoity!...
Chociaż utwór jest tak jednoznaczny w metaforach (nawet nie pozostawiający miejsca na dwuznaczność), tak XX-wiecznie obsceniczny – jest przy tym tak okropnie młodzieńczy, figlarny i erotyczny, że uśmiech się na ustach sam rozgaszcza.
Wiesz co, Strzygo?
Wkurzyłam się na Tuwima po Twojej interpretacji! Kolejny, zwichrowany artysta unieszczęśliwiający kochającą go kobietę!
Z ciekawych erotyków… Pawlikowska-Jasnorzewska.
Czyli tym razem o uczuciach kobiet! Yeah!
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Erotyk
Na rozrzuconych poduszkach z rajskich, jawajskich batików
umieram słodko, bez żalu, umieram cicho bez krzyku.-
Czas za firanką ukryty porusza skrzydłem motyla,
a moje czoło znużone coraz się niżej pochyla...
Wreszcie dotykam bieguna i śnieg mi taje wśród włosów,
a końcem lakierka dosięgam trawy szumiących lianosów...
Leżę na ciepłych krajach, na gorejącym równiku
i na jedwabnych poduszkach z różnobarwnego batiku...
Wyciągam ręce ku Tobie, w Twoją najsłodszą stronę
i czuję na rękach gwiazdy nisko nad nami zwieszone...
Ogarniam Cię splątanego w pochmurny namiot niebieski,
i spada niebo z hałasem, jak belki, wiązania, deski,
obrzuca nas półksiężycem, słońcem, obłoków zwojem -
i tak spoczywam - okryta niebem i sercem Twojem...
Noszę się z zamiarem zamówienia serii kubków (do herbaty) ozdabianych artami z komiksów, obrazkami i wierszami związanymi z kulturą współczesną, lub jakoś wiążących się z moimi upodobaniami.
Mam już śliczny projekt przedstawiający Sophie i Howla spacerujących w przestworzach – chcę go uzupełnić wierszydłem Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej:
,,GWIAZDY SPADAJĄCE”
Z twoich ramion widzę niebo drżące rozkoszą...
Spadła gwiazda. I druga, i trzecia. Prawdziwa to epidemia!
Widać dzisiaj niebem jest ziemia,
dlatego się gwiazdy przenoszą...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|