|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Strzyga
Master of Disaster Arcymag
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 22:25, 27 Mar 2010 Temat postu: Zdobycze |
|
|
Czyli dokumentacja naszej walki z kapitalizmem, szalejącym konsumpcjonizmem i beznadziejnym zaopatrzeniem Empiku.
Zdarzyło wam się złazić wszystkie antykwariaty w mieście, żeby znaleźć jakąś książkę i dorwaliście ją w najmniej spodziewanym miejscu? Znacie antykwariaty, gdzie książki bierze się praktycznie na wagę? Wynajdujecie w secondhandach klasyki nie do kupienia w "normalnych" księgarniach? Wreszcie - wykopaliście kiedyś książkę z makulatury?
Pokażcie! Najlepiej ze zdjęciami, bo przecież cała dusza i urok tych staroci jest w ich pozagniatanych, wytartych okładkach i pożółkłych kartkach... No dobrze, połowa. Druga jest w zapachu.
Oczywiście, jak wszyscy zdążyli się domyślić, jeśli Strzyga zakłada taki temat, to dlatego, że chce się pochwalić. Cóż, to też. Generalnie, pomysł takiego tematu tutaj zainspirowany został rozmową z Caeles i Villką o miejscach występowania Taniej Książki. Ale pochwalić się zamierzam jak najbardziej.
Pisałam w tamtej rozmowie, która nie pamiętam gdzie miała miejsce, o moim ukochanym antykwariacie. W piątek zwolnili nas z dwóch ostatnich lekcji, więc postanowiłam wykorzystać ten zapas na podreperowanie mojego zdrowia psychiczno-intelektualnego i Poszłam Po Książki. Czynność Pójścia Po Książki jest najprzyjemniejszą jaką znam i tyczy się wyłącznie książek kupowanych po antykwariatach, gdyż polega na (surprise!) pójściu po książki bez żadnego planu, ani założenia "chcę kupić konkretną książkę X autora Y". Po prostu idziesz i kupujesz książki, które są ci absolutnie niepotrzebne, ale przecież musisz je mieć. (Można by się w tym momencie zastanowić, czy chęć posiadania książki nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem jej niezbędności, ale nie filozofujmy. Chodzi o to, że nie są to książki, które umieścilibyśmy na naszej liście must have. Raczej takie, o których gdy ktoś nam je przypomni mówimy z czułością Boże, to jest całe moje dzieciństwo lub Zawsze chciałam to mieć, ale nigdy nie mogłam znaleźć.)
Jest zatem oczywistym, że nie można z takim założeniem pójść do Empiku, bo człowiek zbankrutowałby, zanim zdążyłby się porządnie rozejrzeć.
A Strzyga przyniosła sobie 9 nowych książek i wydała na nie 27 złociszy nowych polskich czyli nawet mniej, niż kosztuje jedna standardowa książka z Fabryki Słów.
Po pierwsze - Robin!!! Teoretycznie, jakiegoś powinnam mieć w domu. Ale ostatni raz widziałam go jak miałam dziewięć lat i pamiętam tylko, że było to kieszonkowe wydanie upchnięte gdzieś na półeczce pod oknem i że było po angielsku, więc nie rozumiałam. A do antykwariatu szłam z takim śmiesznym przeświadczeniem, że mogę jakiegoś Robina znaleźć, bo przecież świat jest odbiciem stanu naszego umysłu... No pewnie, że znalazłam!
I on tutaj ma rajtuzy! XD
[link widoczny dla zalogowanych]
Co więcej, jest ilustrowany. A ilustracje są takie, że klękajcie narody. Aż nie wiem, czy bardziej mi się przypomina Monty Python, czy też może mapki z Kubusia Puchatka opisane "Dom Sowy", "Większy Las", "Jeszcze Większy Las".
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
A jak ktoś mi powie, że to nie jest genialne, to dostanie w zęby. Ludzie, na tym drzewie jest czarny kot! ^^
Żeby podtrzymać tezę o świecie itd. - szłam również z myślą, że ostatnio kupiłam Mitologię Celtów i teraz w sumie Słowian by się przydała. Znalazłam, a jakże. Za 7 zł, co czyni ją oficjalnie najdroższą książką z zakupionych.
Na zdjęciu z "Damą kameliową" Dumasa, która nie wiem, o czym jest, ale jest ślicznie wydana, kosztowała tylko 2 zł i jeszcze jej nie miałam, co było wystarczającą motywacją do kupna i kolejnym egzemplarzem Alexa w ślicznym, kieszonkowym wydaniu z komiksową okładką do mojej kolekcji (kolekcjonuję Alexa w kieszonkowych wydaniach z komiksowymi okładkami, naprawdę - bo są śliczne, a ta szczególnie). Którego, swoją drogą, dostałam gratisowo do całej reszty. Wcześniej już stamtąd wychodziłam z innymi tomami i nie wiem, czy pan antykwariusz mnie nie zaczął kojarzyć jako fanki Alexa właśnie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Generalnie, nie jestem fanką Verne'a, ale stanowczo oceniam książki po okładkach, a "W 80 dni dookoła świata" jest bosko wydane.
[link widoczny dla zalogowanych]
I w dodatku w środku są pamiątki po użytkowaniu książki jako kolonijnego pamiętnika, co mnie rozczuliło. Miałam przez nie dylemat, bo jednocześnie uwielbiam takie książki z duszą i poprzednim wcieleniem, ale z drugiej strony, mieć coś tak osobistego dla kogoś... Uznałam ostatecznie, że jeśli poprzedni właściciel oddał taką książkę do antykwariatu, to albo mu nie zależało, albo właśnie był takim świrem jak ja i chciał dać jej następne wcielenie. No to kupiłam.
[link widoczny dla zalogowanych]
Kupiłam też zapobiegliwie "Piętnastoletniego kapitana" - mam z bańki prezent na urodziny dla ojca (cóż z tego, że to dopiero w czerwcu...).
[link widoczny dla zalogowanych]
Z kolei następna książeczka dostała się mamie jako wstęp do prezentu właściwego na urodziny - "Upiór rodu Canterville'ów" Wilde'a. Boskość absolutna. Dorwałam dopiero przy prowizorycznej kasie (kasy fiskalnej w tym antykwariacie nie ma, co każe mi powątpiewać w jego legalność, no ale co tam). Pan antykwariusz (wyczuwam w nim bratnią duszę bibliofila i nałogowca staroci) zaproponował, żebym może jeszcze sobie popatrzyła, może coś jeszcze oprócz "upiorka" znajdę, na co odparłam z lekko spanikowanym śmiechem, że z pewnością bym coś znalazła, ale ja się ledwo zabiorę z tym, co mam. Pan spojrzał, stropił się lekko i zapytał zmartwiony "A daleko pani z tym idzie?". Odpowiedziałam, że tylko do tramwaju, ale i tak dostałam dodatkową foliówkę i instrukcję, żeby trzymać za dwie pary uszu, to się ciężar rozłoży i może to jakoś doniosę ^^
[link widoczny dla zalogowanych]
Z ukochanych lektur dziecinnych - "Gąbka i latające talerze". Uwielbiam Smoka Wawelskiego, uwielbiam. Tam jedli anyżkowe lizaki! ^^ A w ogóle to czuję się Deszczowcem (pod wieczór pogoda się popsuła - wyszło słońce...).
[link widoczny dla zalogowanych]
No i klasyczne last but not least - legendy arturiańskie! Pięknie wydane, również cudnie zilustrowane, po prostu ach...
[link widoczny dla zalogowanych]
Na niektórych zdjęciach widać kawałek monitora i mojej łapki, bo książka jest strasznie sztywna i nie chciała leżeć otwarta, a chciałam pokazać jak ładnie jest iluminowana, więc musiałam ją przytrzymywać.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Uff, to wszystko. Teraz chyba rozumiecie, że taką zdobyczą po prostu musiałam się pochwalić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:29, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Zwłaszcza tego "Króla Artura" CI zazdroszczę *__*
Jutro popykam fotki, bo i ja mam kilka takich skarbów.
Ostatnio nawet w secondhandzie wygrzebałam 3 książki po angielsku, po 3 zł każda.
W tym dwie Nory Roberts :3
Ale to wszystko jutro, jak aparat wygrzebię ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Master of Disaster Arcymag
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 22:49, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ja wreszcie znalazłam kabel od aparatu, dlatego tyle zdjęć - z całej karty ponad 900 zrzuciłam, przez pół roku się zbierały
Król Artur jest śliczny, a złote elementy na ilustracjach naprawdę się błyszczą, jak od takiego pisaka brokatowego Tylko zaraza nieporęczna, nie dość, że sztywna i ciężka, to jeszcze zmierzyłam i długie to-to na 26 centymetrów - trudno gdziekolwiek zabrać ze sobą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|