|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:24, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Coya - łączmy się w bólu (a moją mamusie to ja bardzo kocham czasami za skórę mi zalezie, ale to mądra babka )
Mikko - masz cholerne prawo go olewać!
A on nie ma prawa Cię z tego rozliczać.
Nie no, sympatycznie, że się stara (to zawsze jakoś tak egoistycznie nas, kobiety, podbudowuje), ale jeżeli Ciebie nudzi i absolutnie nei zajmuje to, co on mówi - wyjście jedno: olać.
Też bym olała. I wcale nie wychodzisz na wredna - sterujesz swoim życiem, tyle.
Albo mu powiedzieć wprost to, co napisałaś powyżej (jeżeli nie będzie pojmował alizji)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:33, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Luiza napisał: | Coya, dobrze umiesz hiszpański? |
Można dyskutować, co to znaczy dobrze
Ale mam najwyższy certyfikat, przez całe liceum miałam zajęcia z Hiszpanami nie znającymi polskiego (wszystkie lekcje, sprawdziany itp po hiszpańsku), a na koniec szkoły zdawałam maturę łączoną polsko-hiszpańską, dzięki czemu bez żadnych nostryfikacji mam w Hiszpanii wykształcenie średnie. Od kilku lat pracuję jako lektorka w szkołach językowych. Więc w skrócie chyba można powiedzieć, że znam ten język dobrze
A żeby nie było całkiem offtopowo, to idę jutro przekonywać jadną kobietę, że mogę uczyć w SP i gim hiszpańskiego. Wynik nie jest pewny ze względu na kochane przepisy, wg których nie mam kwalifikacji do uczenia w szkole. Grrr... Bardzo grrr.......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yukiyuki
Adept VII roku
Dołączył: 26 Lip 2010
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:55, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Heh. Z tymi problemami ze znalezieniem pracy też niedawno miałam wałki i też byłam wściekła. Miałam trzy miechy zastoju miedzy zatrudnieniem, bo mam za wysokie/za niskie kwalifikacje. Od 5 lat pracuję w marketingu jako praktyk - zajmuję się strategiami/kampaniami/planowaniem itp. i psia mać dla jednych firm mam właśnie za wysokie kwalifikacje (bo jak się tyle lat pracuje, to już zatrudniając osobę trzeba jej zapłacić...), a dla innych (oficjalnie) - za niskie (bo jestem po filologii polskiej i nie mam formalnego wykształcenia innego niż kursy...). referencje itp. - to nic. Najlepiej jakbym zgodziła się pracować za każde pieniądze i ich po łapkach całowała...
A jeszcze mam przechery z dwiema firmami, które mi z wynagrodzeniem wiszą, i nie dość, że już tam nie pracuję, to nadal kasę windykuję... A bęcwały telefonu odebrać się boją...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczna88
Bakałarz I stopnia
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 977
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:56, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
A ja się wyżalę...
Czy głupota męska nie ma granic?
Mój kochany mąż tydzień temu pojechał na skoki spadochronowe, choć prosiłam i błagałam, żeby został, bo a nuż widelec coś mu się stanie i co wtedy ze mną i z dzieckiem? Ale nieeee. Pojechał. Nie dość, że miał wrócić po 3-4dniach, po szkoleniu i skokach w jeden dzień, to cztery razy nie zdał teorii i w efekcie nie było go tydzień. No i dzwoni wczoraj, że zdał, miał przeszkolenie i dzisiaj będzie skakał. Po czym dzwonił przed kilkoma minutami, że ZŁAMAŁ NOGĘ w dwóch miejscach I jeszcze się tłumaczy, że on "tylko" za szybko ściągnął linki i spadł z 10m! I, że jak tylko się wykuruje, to będzie jeszcze kiedyś chciał skakać. Tak mnie teraz kurwica roznosi, że ledwo się powstrzymuję od jechania tam i skopania mu tyłka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:49, 21 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
No racja.
Czysta głupota...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Pon 21:24, 23 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:11, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Kurczę, i jak tu na wszystko...
mroczna: tacy już są mężczyźni, zdaje się, nic nie poradzisz, możemy się wpieniać i wpieniać, a oni nadal swoje
bella, Mikka: miałam ostatnio sytuację, że startował do mnie jeden chłopak- wysoki i przystojny, tyle że... dwa lata młodszy, wkurwiający i dziecinny. Wytłumaczyłam wszystko po ludzku. Nie zrozumiał kosza. Wytłumaczyłam jeszcze raz, prościej. Nadal bez odzewu. Skończyło się tym, że w przypływie złości po jakimśtam jego głupim zachowaniu (był zatrudniony na wakacje w stajni, w której jestem wolontariuszką) nazwałam go gówniarzem- a tymże ubodłam jego męski honor i szczęśliwie skreśliłam się z jego życia- póki co.
Villuś- te Twoje opowieści, tak się je pięknie czyta... że aż czuć ten klimat gwieździstej nocy przy herbaciarni. Jak tam Twój Czarny Książę? Bo wiesz, jak coś z tego wyjdzie, to chcę go poznać. W końcu jesteśmy jak rodzina. Łączy nas traktor.
I jeszcze coś... Wkurzać to mnie to nie wkurza, ale trochę się poczułam... zaskoczona
Pamiętacie, jak pisałam, że mój daleki kuzyn ze swoją dziewczyną wpadli i biorą ślub? A więc ślub odbył się w sobotę. Byłam wtedy na obozie, tak więc nie widziałam, ale słyszałam coś niecoś od taty. Oczywiście nie obyło się bez odrobiny konsternacji ze strony gości- jakaś znajoma podeszła do cioci (matki kuzyna) i zaczęła jej wykładać entuzjastycznym tonem, że ona to od razu jak się dowiedziała to posadziła swoich trzech synów i im wysunęła wykład jak nie robić, bo przecież Adaś jest takim idealnym przykładem! Ciotka podobno czerwieniała z gniewu, a tamta kobiecina nie bardzo wiedziała o co chodzi, bo to prosta, bezpośrednia dziewczyna- co na sercu, to w mowie. Ale nietakt był absolutny Inna wywaliła do ciotki z tekstem: "Cześć, babcia!" (a panna młoda jest w czwartym miesiącu i brzuch ma ledwie zaokrąglony- jak kto nie wie, to się nie domyśli).
I w tej sytuacji mojej matuli zebrało się na rozmowę uświadamiającą Dzisiaj czytam sobie OSD2, a tu przychodzi moja mama i pyta, czy mogę się oderwać na minutkę. Mama od jakiegoś miesiąca bierze jakieś leki hormonalne, bo dostała nieregularnych miesiączek (zaczyna się menopauza). Wyciąga z kieszeni te leki i mówi, że są to jednocześnie leki antykoncepcyjne, otwiera pudełeczko, tłumaczy rozpiskę w środku, jakaś mowa typu: "lek kosztuje 36 zł, nie jest to suma której matka nie dałaby swojej córce..." i tutaj płynnie przechodzi na sprawę adamowej Kasi, która (jak się zdaje) po prostu postanowiła przy sobie chłopaka przytrzymać, bo im się związek poluźnił, a w jej rodzinie wszystkie kobiety rodziły koło 20-tki.
Coż, jakkolwiek było to w dobrym zamiarze, trochę się zapadłam w fotel Chłopaka nawet nie mam, lat ledwie 16 i uświadomiona raczej jestem, a mama mi zaczyna wykładać i zachęcać do przeczytania ulotki.
Cóż
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wijara dnia Pon 21:13, 23 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miriam
Konstabl Grafomanii Arcymag
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:37, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Jak sobie pomyślę, że Wijara siedzi w fotelu czyta ODS 2 (pewnie była scena jak Irga dobiera się do Oli ), a tu wpada mama i daję wykład o "stop bocianom"............. Boże, Wijaro chciałabym zobaczyć twoja minę. Buhahaha
Aż mi się przypomniało sytuacja jak rozmawiałam z ojcem o studiach, a on zamiast zapytać się "jak tam twoja sesja" zapytał się "jak tam twój seks". Nigdy w życiu nie widziałam go tak zawstydzonego, szczególnie że ja śmiałam się jak głupia. Do tej pory pojęcia nie mam jak to się mu skojarzyło i o czym myślał w tamtym momencie.
O i jestem wkurzona....moja mp4 (ba nawet nie moja tylko sis) się zepsuła. Kutwa, kutwa, kutwa. I jak ja teraz będę żyć? Przecież ja bez muzyki ani rusz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:05, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ano, żebyś wiedziała, że właśnie w okolicach tamtej sceny byłam, Miriam
A mp4... nie masz może gdzieś jeszcze starej, zapomnianej, biednej mp3-ki? A może zgrasz sobie na telefon po prostu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:19, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
A ja dalej nie wiem, co z moją pracą...
Osoba, od której to zależy, stwierdziła, że "musi się z tym przespać"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:27, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Wijara napisał: | Villuś- te Twoje opowieści, tak się je pięknie czyta... że aż czuć ten klimat gwieździstej nocy przy herbaciarni. Jak tam Twój Czarny Książę? Bo wiesz, jak coś z tego wyjdzie, to chcę go poznać. W końcu jesteśmy jak rodzina. Łączy nas traktor. |
Oj!
Skleroza! Miałam odpowiedzieć na wcześniejsze posty xP
Przepruszam
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko nadmierną Edofilię i masę zleceń na malunki
To było pochmurne gwieździste niebo po burzy I było na prawdę piękne - tylko, że trzeba by było do jakiegoś parku się wybrać, by podziwiać ten widok w pełnej krasie (światła miasta zawsze ograniczają pole widzenia niestety ).
Eeee co do "mojego" Czarnego Księcia (spodobałoby mu się zapewne przemianowałby na Zawiszę Czarnego czy coś w ten deseń ) to nie mam pojęcia co z nim... na nk zmienił nazwę rodzinnej miejscowości na "Łagier Niewolników" - czyli może być aktualnie wszędzie ^^'...
Albo serio pojechał do Łagrów jakiś, albo rodzinna dała mu w kość i postanowił dopasować nazwę do tego, jak go się traktuje...? A może pracuje gdzieś niewolniczo...? A może pije znowu do swoich żydowskich korzeni?
Z nim nigdy nic nie wiadomo
Ale pozytywy jest
alicee napisał: | Vill, jakich ty interesujących ludzi znasz |
Ale interesujący ludzie są wszędzie... Unikam tyko tych interesujących na siłę i dla lansu... (tzn tych, co chcą szokować wyglądem i jak najbardziej kontrowersyjnymi poglądami, których tak naprawdę nie wyznają... wolę jak ktoś ma coś ciekawego w głowie i chce się tym dzielić i inspirować... O! Lubię ludzi inspirujących!)
Zresztą Książę studiuje w Twoim rodzinnym mieście (czy raczej: jeszcze rok temu studiował ). Może go gdzieś spotkasz
alicee napisał: | Twoje opowieści są po prostu niesamowite i to jest naprawdę świetny materiał na książkę - taką o "zwykłym" życiu niezwykłej osobowości i niezwykłych znajomych niezwykłej osobowości. Wink Z elementami wręcz realizmu magicznego. Vill, spisuj to! ^^ |
.. dziękować...
Miriam i moja jedna kumpela już mi kazały spisywać moje sny...
Może powinnam...
Tzn: jasne, że powinnam, ale może kiedyś jakoś to poprzerabiam i z tego coś sensownego złożę...
alicee napisał: | Swoją drogą, to strasznie smutno słuchać o takich ludziach, których wszyscy lubią, a jednocześnie nikt nie zainteresuje się nimi na tyle, żeby im pomóc w razie czego, zamiast tylko od nich czerpać. |
No właśnie....
To bardzo, bardzo nie fair...
Cytat: | A ja bym i tak na twoim miejscu spytała ukraińskiego księcia, czy by nie chciał ci pozować Very Happy Możesz sobie zresztą wymyślić jakieś kompletnie pojechane uzasadnienie ( ...masz taką wizję... artystyczną, znaczy... koniecznie potrzebujesz akurat takiej fizjonomii, jak jego... Wink ). |
Eee... w gruncie rzeczy... można by...
Ale ja bym się przez tą godzinę (kiedy on by mi pozował...) paliła z jakiegoś nieuzasadnionego zawstydzenia xP
Potrzebowałabym jakiejś przyzwoitki, bo bym się chyba zająkała (jak jest ktoś dodatkowy, jak kiedyś H., wtedy nabieram odwagi i normalnie rozmawiam, ale jak jestem z nim sam na sam... eee... oj... ....
Poza tym on nie jest głupi i chyba zdaje sobie sprawę, że ja na niego lecę xP - kiedyś szłam na zajęcia dodatkowe z biologii, a on wychodził ze szkoły z gitarą. Spotkaliśmy się na schodach, poprzedniego dnia byliśmy razem -z H. - na herbacie i wiecie co zrobiłam? Mruknęłam "Cześć" wbiłam wzrok w schody i pędem do szkoły omijając go szerokim łukiem, dodatkowo czułam, że moje policzki się wypalają jakby były znakowanymi piętnem cielakami... a on? Wryło go ze zdziwienia i powiódł za mną wzrokiem jakbym była największym dziwakiem pod słońcem. I na koniec parsknął śmiechem... Oż... To było straszne....
Taka moja słabostka...
Śnieżynko - czułam się dokładnie tak, jak napisałeś w pierwszym akapicie. I chociaż wiem, ze nie powinnam się obwiniać, bo to nie moja wina, że podjął jakąś tam decyzję, cóż... To był kumpel...
Od samego początku określiłam reguły, powiedziałam mu, że czuję coś do kogoś innego (wtedy czułam) i na prawdę nie chciałam go ranić...
Śnieżynka napisał: | Aten numer z zostawieniem cię przy stoliku... no ców - IMO jednak aż tak mu nie zależy, bo inaczej nie ruszyłby się na krok. to raz. A dwa - to było czysto szczeniackie zagranie i takie... niskie. |
Hym... było niskie, a jakże!
Tylko, że stało się najgorsze... od tamtego czasu dostaję od niego regularnie smsy (przeważnie późnym wieczorem) o treści typu "Piękne mamy dziś niebo. Pozdrawiam." albo "Czy słyszysz, jak szepcze wiatr? Pozdrawiam"...
Wpakowałam się... a tak tego nie chciałam...
Śnieżynka napisał: | A ten chłopak co tak odpływa... Klasa Smile Aż szkoda, że tego nie widziałam. Ale nie dziwię ci się, ze chcesz go namalować - z opisu wygląda, że facet jest naprawdę fascynujący. A wstyd... Jest przemijający. Czasem to kwestia na czym ci bardziej zależy - na zachowaniu twarzy i obojętności, czy na tym aby go namalować. Nie wiem czy on jest pamiętliwy, ale z opisu też nie wynika aby był okrutny - może i strzeli coś dwuznacznego, ale jednak się zgodzi, a potem nie będzie wypominał? Z całą pewnością ci kibicuję Very Happy |
Nie, on nie tyle jest okrutny, co cyniczny.
Z takim uroczym, lekko kpiącym uśmieszkiem lubi wygłaszać lekko ironiczne, lekko cyniczne monologi, w których głównie obraża siebie samego i głupotę świata xP
E... nie kibicujcie mi, bo jestem chicken i stchórzę xD!
Pisałam powyżej, że mi przy nim odwala i nie wiem gdzie oczy podziać
Nawet gdyby tylko pozował... nie wiem, przez to, że mam do niego takie podejście nie potrafię się wyluzować (chociaż nigdy nie miałam oporów by rysować akty itp... )....
Chociaż pewnie gdybym się wbiła w swój "trans" malarski kompletnie bym nie zwracała na niego uwagi...
Nie wiem... musiałabym to przemyśleć i zlokalizować, gdzie on teraz przebywa
W sumie czego ja się boję? xD
Aliyah napisał: | A skoro delikwent książęcego pochodzenia tak ci się znowu podoba, to może namów go na kawę czy piwo czy inny niezdrowy napój po latach? A nóż widelec ty też mu wpadłaś w oko? |
To jego dziwaczne zachowanie przyciąga do niego tłumy panienek (ale chyba nigdy z żadną nie był... na studniowce był z siostrą ), a z tych naszych rozmów przy herbatach i piwach to pamiętam jego tyrady na temat jego ideału kobiecości: Bjork
Mówi z obcym, ordynarnym akcentem, jest drobna i dziwnie azjatycka
... khem khem...
Tak... idealna ja.. xP
buahhahahaa xP
Ale piwo i tak mi wisi za to przyłapanie go podczas polowania na niedźwiedzie!
I on nie lubi jak się do niego mówi o tym rodowodzie (jego dziadek wprost przeciwnie... a propos dziadka historia taka, że jego dziadek startował do mojej mamy xP buahaha Mamę to bawiło, mnie trochę mniej... Facet codziennie przychodził się wykłócać o przyznanie pewnych dóbr materialnych dla jego wnuczka hi hi hi, a mama była twarda i na żadne krzyki i groźby jej nie ruszały: w pierwszej kolejności takie dobra dostają rodziny potrzebujące, a nie jakiś tam pan z rodowodem. I wyobraźcie sobie, że ten pan -dziadek- był pod wrażeniem, że mojej mamy nie ruszają jego scenki dramatyczne... i zaczął jej codziennie przynosić kwiaty -zmienił taktykę- i tak chyba przez rok było hie hie hie ).
On woli być wyrzutkiem społeczeństwa - potomkiem ciemiężonych żydów (dziadek przetrwał obóz koncentracyjny) , w każdym razie lubi się z tej części historii swojej rodziny naśmiewać
Kuszi - Ty zostań kompetentnym lekarzem!
Wijaro - nie ładnie ze strony tych pań, co do cioci się dochrzaniły..
I to właśnie głupota ludzi xP
A twoja mama się zachowała spoko
Fajnie, że stara się o tym rozmawiać - nawet jeżeli Ty uznajesz, że nie potrzebujesz xP
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:02, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Villka napisał: | Poza tym on nie jest głupi i chyba zdaje sobie sprawę, że ja na niego lecę xP - kiedyś szłam na zajęcia dodatkowe z biologii, a on wychodził ze szkoły z gitarą. Spotkaliśmy się na schodach, poprzedniego dnia byliśmy razem -z H. - na herbacie i wiecie co zrobiłam? Mruknęłam "Cześć" wbiłam wzrok w schody i pędem do szkoły omijając go szerokim łukiem, dodatkowo czułam, że moje policzki się wypalają jakby były znakowanymi piętnem cielakami... a on? Wryło go ze zdziwienia i powiódł za mną wzrokiem jakbym była największym dziwakiem pod słońcem. I na koniec parsknął śmiechem... Oż... To było straszne.... |
Villka napisał: | Nie, on nie tyle jest okrutny, co cyniczny.
Z takim uroczym, lekko kpiącym uśmieszkiem lubi wygłaszać lekko ironiczne, lekko cyniczne monologi, w których głównie obraża siebie samego i głupotę świata xP |
Łiiiii, istny Irga! (przebacz mi, ale mam manię- Edofilka zawsze zrozumie Irgofilkę, nieprawdaż?). Ogólnie podoba mi się ten facet, odpowiedni dla mojej uroczej, niedużej, kreatywnej traktor-sister
Villka napisał: | W sumie czego ja się boję? xD |
W tym tkwi cały szkopuł, że nikt nigdy nie wie, a każdy się boi...
Ja tam wierzę w Twój urok osobisty, ale w tej sytuacji to może być za mało. Mam na myśli- choć się boisz, wstydzisz i tak dalej, to może warto spróbować, zrobić coś w końcu z tym zauroczeniem, które z różnym natężeniem ciągnie się za Tobą od tych kilku dobrych lat... Tak o, żeby później nie żałować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:43, 24 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Wijara napisał: | Łiiiii, istny Irga! (przebacz mi, ale mam manię- Edofilka zawsze zrozumie Irgofilkę, nieprawdaż?). Ogólnie podoba mi się ten facet, odpowiedni dla mojej uroczej, niedużej, kreatywnej traktor-sister |
A czy ja jestem Islandką o egzotycznej urodzie, dziecięcej sylwetce i ordynarnym akcencie?
Nie...
Ale koleś jest fascynujący Jako obiekt badań
Wijara napisał: | Ja tam wierzę w Twój urok osobisty, ale w tej sytuacji to może być za mało. Mam na myśli- choć się boisz, wstydzisz i tak dalej, to może warto spróbować, zrobić coś w końcu z tym zauroczeniem, które z różnym natężeniem ciągnie się za Tobą od tych kilku dobrych lat... Tak o, żeby później nie żałować. |
Ale to bez sensu, bo koleś chociaż jest fascynujący jest aspołeczny
Jest fajny jako kolega, ale w związku by się dusił: bycie na czas, na termin, bycie wsparciem moralnym dla kogoś bliskiego? To by zabiło jego marzycielską naturę...
Stałby się zwyczajny...
Lepszy jest taki, jaki jest: Piotruś Pan
Piotruś potrzebował Wendy, która by mu matkowała, pamiętała za niego o całkiem zwyczajnych rzeczach i czynnościach, ściągała na ziemię, jeżeli odleci zbyt daleko, a ja nie z tych... ja sama jestem Piotrusiem Panem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:32, 24 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Villka napisał: |
A czy ja jestem Islandką o egzotycznej urodzie, dziecięcej sylwetce i ordynarnym akcencie?
Nie... |
Villuń mój złoty, wszak niejedna użyszkodniczka pisała już, że podobali je się ogorzali bruneci, a wyszła za bladego blondyna, albo i na odwrót. Bo ktoś, kto pozornie nijak się z naszym ideałem nie pokrywa, okazuje się być najbliższą nam i najpiękniejszą istotą na świecie. Po prostu niektóre rzeczy zawsze zostają w sferze marzeń i wyobrażeń, takich na zimne, samotne noce, ale kiedy one mijają, kładziesz się obok kogoś całkowicie innego i myślisz sobie, że nic Ci się lepszego przytrafić w życiu nie mogło.
Villka napisał: | Ale to bez sensu, bo koleś chociaż jest fascynujący jest aspołeczny
Jest fajny jako kolega, ale w związku by się dusił: bycie na czas, na termin, bycie wsparciem moralnym dla kogoś bliskiego? To by zabiło jego marzycielską naturę...
Stałby się zwyczajny...
Lepszy jest taki, jaki jest: Piotruś Pan
Piotruś potrzebował Wendy, która by mu matkowała, pamiętała za niego o całkiem zwyczajnych rzeczach i czynnościach, ściągała na ziemię, jeżeli odleci zbyt daleko, a ja nie z tych... ja sama jestem Piotrusiem Panem |
A mi się wydaje, że dwaj Piotrusie Panowie mają szansę dogadać się, odpływać razem... Że to by było całkiem piękne, zrywać jeden drugiego z łóżka w środku nocy i wywozić za miasto, bo gwiazdy spadają... Robić rzeczy całkiem niespodziewane, spontaniczne.
Myślisz, że nie przejdzie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:41, 24 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Nie mówię, że nie ...
... ale jakoś mi dziwnie w przypadku tego kolesia
On jest taki odległy i to mi pasuje. Taka moja muza
Trudno mówić o czymś nawet w wypadku teoretyzowania, kiedy, cóż, widuję go raz na kwartał (a czasem rzadziej) i znajomość jest na stopie czysto koleżeńskiej.
No i koleś nigdy nie dał mi odczuć, że widzi we mnie przedstawicielkę innej płci - jestem dla niego jak wszyscy, chociaż mam nadzieję, że zalicza mnie do tej części społeczeństwa z której się nie naśmiewa...
Taka zabawna historyjka mi się przypomniała:
Kiedyś z H. włóczyłam piątkowym popołudniem się po mieście. Było gorąco i słonecznie. Chodziliśmy po ulicach, parkach, H. nadawał o konwencie fanów sztuki (przy nim trudno do głosu dojść) i o ostatniej imprezie na której był.
W końcu nabyliśmy alkohol, sztuk kilka i przeszliśmy się na podwórko mojej szkoły (dzisiaj miałam zabawną sytuację właśnie z tym miejscem związaną, ale opowiem o tym jutro). Usiedliśmy na trybunach i się raczyliśmy napitkiem (tzn. ja Redd'sa pijam... więc miałam "delikatnie" ).
Jak zwykle przez podwórko mojego ogólniaka przelewały się lawiny młodzieży i jak zwykle połowa z nich musiała podejść i przywitać się z H. bądź/i ze mną przy okazji.
Nagle przysiadł się książę ponarzekał na swoich znajomych, którzy go gdzieś zapomnieli i zaczął H. coś opowiadać (Wiecie jak rozmawiają bliscy przyjaciele? W pewnym momencie wytwarza się im taki "ich" język). Nie byłam w temacie, więc się nie udzielałam. H. po chwili mi wszystko wytłumaczył: jakaś sytuacja zabawna była podczas koncertu, tylko, że każdy z członków zespołu ją inaczej zapamiętał.
H. opowiedział to ze swojej perspektywy nieco ośmieszając przy tym księcia (tzn. zespól zawsze ciepło i z takim rozczuleniem opowiadał o roztargnieniu kolegi śmiali się z niego w ten sam sposób w jaki szczęśliwi rodzice się śmieją z dziwacznych pytań dorastających pociech). Książę opowiedział sytuację ze swojej perspektywy - oczerniając nieobecnego basistę, a w odwecie opowiedział mi zdarzenie z after party podczas którego ośmieszył się H.
No i chłopaki zaczęli się oczerniać nawzajem (tzn. tak koleżeńsko sobie robili nazłość opowiadając mi kompromitujące zdarzenia z życia tego drugiego). Ubaw miałam przedni
I nagle zjawiają się moja siostra i moja-lepsza-siostra (czyli psiapsióła tej pierwszej). Wbiegły na trybuny, zamieszania narobiły, powiedziały, że wędrują z imprezy na imprezę i się świetnie bawią. Wyściskały mnie, później H., po czym moja-lepsza-siostra schyliła się tak, by mieć twarzy na poziomie twarzy siedzącego księcia. Podchmielonym spojrzeniem go zmierzyła, oceniła, oczęta zmrużyła, główką pokiwała i wystawia do mnie rękę z uniesionym w górę kciukiem i mówi "Dobry wybór".
Obydwie się zniknęły tak nagle, jak się pojawiły i poszły imprezować dalej...
Zostawiły mnie, księcia i H. pogrążonych w konsternacji...
I w wymownym milczeniu...
No bo nie wiadomo czy się śmiać z tego, czy nie...
(tutaj dochodziło to, że H. był zainteresowany mną, ja tym drugim panem, a książę był szczerze zaskoczony tymi jawnymi i bezczelnymi oględzinami... że mu w zęby nie zajrzała?)
A na następny dzień okazało się, że moja-lepsza-siostra całego zajścia nie pamięta - była zbyt pijana (bardziej niż wyglądała)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Wto 23:46, 24 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:21, 25 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Och no, jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz.
Wiesz... Taka odległa muza może być inspiracją przez wiele lat, taką właśnie przystanią, do której się wbija i marzy, gdy jest człowiekowi smutno. Ale ile chcesz się tym karmić? To ma sens albo go nie ma i chyba dobrze by było to wiedzieć, ot, żeby nie zatruwać sobie przyszłości zbędnym ładunkiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|