|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:54, 21 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Może od razu prehistoria? Za włosy i do jaskini!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:07, 22 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Aduu napisał: | A która normalna kobieta by nie chciała, Neit? Do niewoli to i ja mogę wziąć Przydałby mi się, tak swoją drogą xD |
Myślałam, że masz pod ręką jakiegoś nieszczęśnika co by z niego siły życiowe wysysać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:38, 22 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czy dam radę opisać sytuację tak, żebyście zrozumiały co mnie denerwuje.
Mianowicie, mam sporo kolegów - zdecydowanie więcej niż koleżanek, z którymi bardzo często nie potrafię się porozumieć, bo jak mówi wiele znających mnie dziewczyna, mam bardziej męski niż damski umysł. Ale mniejsza z tym.
W każdym razie, coś co ostatnio zauważyłam:
Mimo całego mojego zrozumienia dla przeciwnej płci, stwierdzam, że faceci są dziwni :/ Seerio, ostatnio maksymalnie zabito mi ćwieka - chociaż też możliwe, że po prostu źle odczytałam sytuację - też mi się zdarza. Mianowicie, mam wrażenie, że moi koledzy są zazdrośni o mojego przyjaciela :/ A przynajmniej, czują się niezręcznie w towarzystwie nas obojga. Dlaczego? Żebym to ja wiedziała...
Cholercia, serio nie wiem jak opisać to wrażenie. Może spróbuję od mniej więcej początku.
A więc grupa moich znajomych zmienia się często, rośnie i maleje - w zależności co komu odbije Ale trzy absolutnie stałe dla mnie punkty to Paula, Kamael i Diabeł [która wbrew przezwisku jest dziewczyną ]. Jest to trójka, którą bez reszty faworyzuję, mimo tego jak czasem mnie irytują Każde z nich jest diametralnie różne od innego, i choć Paula i Diabeł, to dziewczyny, z którymi z natury powinnam się doskonale dogadywać, to jednak Kam jest u mnie na pierwszym miejscu. Może dlatego, że z nim widuję się najrzadziej [jak twierdzi Paula, przez którą zresztą go poznałam], bo chłopak lubi znikać jak duch na parę miesięcy (serio, czasami z tego co słyszałam do tego stopnia, że zaczynają krążyć plotki że nie żyje), a potem pojawiać się znienacka.
W każdym razie, Kam to mój faworyt, który, gdy postanowi się pojawić, jest w centrum mojego zainteresowania. Do tego, z nim zachowuję się całkiem inaczej niż z resztą kolegów [jak oni twierdzą], zresztą nie przeczę, bo jest to dla wszystkich jasne i oczywiste. Żeby to lepiej opisać, trzeba dodać, że Kam to absolutny wyjątek, wśród wszystkich chłopaków jakich kiedykolwiek znałam - to znaczy, mogę z nim porozmawiać absolutnie o wszystkim, plus jest strasznym pieszczochem [czasem gorszym niż mój kot ] Więc często imprezy w większym gronie kończą się podziałem na grupy, gdzie jedna to Kam, Diabeł i ja, gdzie rozmawiamy i chichramy się między sobą, a ja MUSZĘ rozmasować Kamowi plecy [o to mnie nęka notorycznie], albo go głaskać, itp. I choć większości znajomych już to nie zaskakuje, to na dwóch ostatnich imprezach, w trochę innym gronie niż zwykle, poczułam się odrobinę niezręcznie.
Mianowicie, na pierwszej, był mój kolega z dzieciństwa, z którym niedawno znów nawiązałam kontakt. I choć tu kwestię dziwnych spojrzeń rozumiem, bo chłopak się zachowuje jakby miał ochotę na coś więcej niż przyjaźń, to nie zwracałam uwagi, bo nie jestem zainteresowana. Proste, prawda? Tu mnie drażni, że czasem do facetów takie proste fakty nie docierają, bo subtelne aluzje są do niczego, więc poważnie rozważam powiedzenie temu koledze w najbliższej przyszłości wprost: "Sorry, nie da rady."
Z kolei w sobotę była kolejna impreza, tym razem u kolegi, brata Diabła, którego znam właściwie przez większość życia. I tym razem, to ten właśnie brat, Łukasz, posyłał w moją stronę dziwne spojrzenia. To już, według mnie, jest dość chore. No bo serio, chłopak jest dla mnie jak starszy brat i w ogóle, znamy się od lat, a niemal przypalił mi włosy i rzęsy spojrzeniem, gdy Kam swoim zwyczajem zażądał masażu, a potem używał mnie jako poduszki.
Mam szczerą nadzieję, że to tylko kwestia nieprzyzwyczajenia do takich widoków. Bo uwierzcie, z większością męskiej części moich znajomych, raczej źle reaguję na kontakt fizyczny - Kam to jedyny wyjątek, bo po prostu, tutaj to nic nie znaczy - może to dziwnie zabrzmi - ale tak właśnie jest. Dla Kamaela głaskanie, przytulanie i inne tego typu interakcje są naturalne jak oddychanie, a przez to dla osoby wchodzącej w te interakcje jest to naturalne - takie przynajmniej jest moje odczucie. Serio, nawet tę teorię ostatnio wypróbowałam, i to nawet z Łukaszem. Nic drastycznego, po prostu się o chłopaka oparłam, a on zdębiał - może i z zaskoczenia, nie wiem - i sama poczułam się gorzej niż niezręcznie. Tak samo sytuacja ma się ze wszystkimi innymi kolegami.
Nie wiem, może po prostu to oleję, w końcu niech sobie myślą co chcą - niespecjalnie mi to przeszkadza, bo wszyscy na których mi naprawdę zależy doskonale rozumieją sytuację.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:20, 22 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Mikka napisał: |
Mianowicie, mam sporo kolegów - zdecydowanie więcej niż koleżanek, z którymi bardzo często nie potrafię się porozumieć |
Witaj w klubie, całe życie tak mam. Doszło do etapu, kiedy nie mam żadnej najlepszej przyjaciółki, za to kilku najlepszych przyjaciół
Mikka napisał: | Mimo całego mojego zrozumienia dla przeciwnej płci, stwierdzam, że faceci są dziwni :/ |
Oj Kochana, ile masz lat że dopiero teraz do tego doszłaś? Oni zawsze byli i będą dziwni
Mikka napisał: | Mianowicie, mam wrażenie, że moi koledzy są zazdrośni o mojego przyjaciela :/ A przynajmniej, czują się niezręcznie w towarzystwie nas obojga. Dlaczego? Żebym to ja wiedziała... |
Mikka napisał: | Tu mnie drażni, że czasem do facetów takie proste fakty nie docierają, bo subtelne aluzje są do niczego, więc poważnie rozważam powiedzenie temu koledze w najbliższej przyszłości wprost: "Sorry, nie da rady." |
Do facetów trzeba prosto z mostu, bo na prawdę mało który łapie aluzje. I czasem trzeba jeszcze porządnie w łeb huknąć, bo i rąbanie prawdy prosto w oczy nie starczy.
W dodatku nie wiem czemu, ale wielu ma coś takiego, że ich dziewczyna z facetem u boku jakoś bardziej kusi. Coś jak zakazany owoc. Możliwe, że postrzegają was jako parę i to w ich oczach czyni cię atrakcyjniejszą. To chyba jakiś atawizm im się włącza Wiesz, walka o samicę itp
Mikka napisał: | Dla Kamaela głaskanie, przytulanie i inne tego typu interakcje są naturalne jak oddychanie, a przez to dla osoby wchodzącej w te interakcje jest to naturalne - takie przynajmniej jest moje odczucie. |
Ja mam takiego męża i dobrze, bo ja sama jestem przylepa Wielu facetów wiąże bliskość fizyczną jedynie z seksem, czyli bardzo upraszczając: dotykasz go = chcesz się bzykać. Nie dziw się więc, że głupieją. Ja tam bym mogła zagłaskać własnego chłopa na śmierć A on nie wykazuje najmniejszych chęci żeby się bronić
Mikka napisał: | Nie wiem, może po prostu to oleję, w końcu niech sobie myślą co chcą - niespecjalnie mi to przeszkadza, bo wszyscy na których mi naprawdę zależy doskonale rozumieją sytuację. |
Pewnie że olej, życie jest za krótkie żeby się pierdołami przejmować. Jak komuś coś się nie podoba to niech spada na drzewo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:20, 22 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Grrr.... Grrr..... Grrr... K...A M...Ć!!!!
Zgadnijcie, no zgadnijcie, kto mnie tak wnerwił??
TAK - moi kochani uczniowie.
A dokladniej trzecie klasa z rozszerzonym hiszpańskim (niektórzy nawet maturę chcą z tego hiszpanskiego zdawać). Pisali dziś poprawę kompletnie zawalonego sprawdzianu (na 13 osób tylko dwie dostały "porządne" oceny - czyli 5 i -4 - a reszta pały. No, były cztery dopy, ale takie na granicy). Zrobiłam im tę poprawę najprostszą z możliwych - te same polecenia, dwa zadania mniej, a większość przykładów wzięłam DOSŁOWNIE z ćwiczeń, które robiliśmy na lekcji. Wszystko z założeniem, żeby ładnie napisali i jakoś wyrównali te złe oceny. I co??
1. na początku jeden chłopak oddaje kartki (pisał pierwszy raz, bo poprzednio był chory), z komentarzem, ze dowiedział się wczoraj o 22 i nic nie umie. A gość jest zagrożony (ma 1 i2). A ja od prawie dwoch tygodni na każdej lekcji przypominam, kiedy poprawa...
2. Po poprawie większość stwierdziła, że poprawa była trudniejsza niż sprawdzian........
Co oznacza, że nawet nie chciało im się d...y ruszyć i przeglądnąć cwiczeń.
Ja nie chcę im wstawiać złych ocen *chlip, chlip czyli płacze rozpaczliwie*
"niech mnie ktoś przytuli"..................
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:24, 22 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Coya napisał: |
Ja nie chcę im wstawiać złych ocen *chlip, chlip czyli płacze rozpaczliwie*
"niech mnie ktoś przytuli".................. |
*tulu tulu głasku głasku* Choć dam ci czekolady na pocieszenie.
Wstawiaj te złe oceny i nie marudź! Jak chcesz to ja i Kuszu pożyczymy ci trochę krwiożerczości Postrasz ich na zapas że dopiero na następnym sprawdzianie będzie trudno, potem możesz zrobić łatwy ale niech się po stresują Teraz ich kolej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Luiza
Arcymag
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:07, 22 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Wstawiaj złe oceny, jak się nie chceli uczyć to ich problem ^^. Zasłużyli . Ja bym się nimi nie przejmowała.
Z dziewczynami naprawdę się trudno dogadać. Mam takie dwie koleżanki. I jedna raz powiedziała, że latam za drugą . No i jest coś nie tak, bo to ona za nią lata, ciągle ją woła i o coś pyta, bez niej nigdzie iść nie może. Sama sobie nie radzi? :/ W ogóle ostatnio bradzo mnie denerwuje, bo zachowuje się jakby była głupia... Mówi bez sensu i się śmieje ciągle. I robi z siebie idiotkę, a myśli, że jest fajna i lubiana przez wszystkich. Może teraz jestem niemiła, ale trudno, zdenerwowała mnie. I jeszcze na jednej lekcji siedziałam z obiema w takim rzędzie, gdzie są dwie ławki połączone. I ja siedzę pomiędzy nimi, a tamte od razu chciały się zamienić ze mną miejscem, bo muszą obok siebie siedzieć, uzależnione od siebie. A ja powiedziałam tylko, że nie będzie mi nikt rozkazywać i sobie usiadłam, a one poszły do innej ławki . Już nie wiem czy to one przesadzają czy ja, ale mnie ostatnio wszystko denerwuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:12, 22 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Coyu....strasznie. Strasznie. Strasznie wredne i złośliwe te Twe dzieciaki!
Leniwe przede wszystkim!
Wstaw im złe oceny - zasłużyli sobie. I zrób jeszcze ze dwie niezapowiedziane kartkówki ze słowek - niech poczują siłę straaaachu!
Jak się poboją to do nauki się chętniej wezmą.
Ale ja sie na pedagogice w sumie nie znam...
Wrócę do ginekologów...
I generalnie do służby medycznej.
Wiem, że z moim organizmem się coś dzieje źle i szukam pomocy.
Lekarz studencki rozłożył ręce - kazał iść do ginekologa, a w razie katastrofalnego pogorszenia - pędzić na pogotowie. Lekarz rodziny powiedział to samo. Próbowałam się dostac do ginekologa, ale odbywał sie ten cały kongres i żadnego specjalisty nie było w mieście.
Przecierpiałam weekend (nadal się ze mnie lało -krwią- , cierpiałam na bezsenność, wymiotowałam i nękało mnie okropne napięcie). Dzisiaj próbowała się gdzieś zarejestrować. No i lipa. Lipa! Albo z kongresu nie wrócili, albo mają gabinety otwarte tylko we wtorki i czwartki, albo nie przyjmują od razu tylko muszę czekać 2 tygodnie na audiencję.
Poszłam więc na pogotowie (szpital w mojej miejscowości cieszy się złą sławą "rzeźni" - dlatego tak długo się wstrzymywałam z tą decyzją). W izbie przyjęć siedzi jedna dziewczyna ze złamaną nogą. Poza nią nikogo nie ma. Nawet pielęgniarek.
Byłam tak bezradna, bezsilna i wściekła w tamtej chwili, że stałam niemal na pograniczu histerii - drżącym głosem (takim drżącym jednocześnie furią i płaczem) zapytałam dziewczęcia, czy wie gdzie ma szukać kogoś, kto mi pomoże.
Po 5 minutach przeszukiwania zabiegówek w tej części korytarza która mi wskazała odnalazłam pielęgniarkę, która z politowaniem rzekła "a testu ciążowego pewnie nie robiłaś?".
Myślałam że jej się do tętnicy rzucę!
Mówię, że nie, że to nie ciąża, a pewność mam 200% procentową.
Ona więc dzwoni po lekarza...
Wyobraźcie sobie, że wszyscy ginekolodzy w szpitalu zapadli się pod ziemię.
Pielęgniarka obdzwaniała wszystkie pokoje i sekretariaty, a po lekarzach ani śladu.
Kazała mi poczekać na korytarzu razem z dziewczyną ze złamaną nogą.
Dziewczyna w tym czasie -kpiąc ze wściekłości- zadzwoniła do swojej matki i opowiadała, że czeka już półtorej godziny, aż ktoś jej poskłada nogę i nikt, ale to nikt nie przychodzi!
Supeeeer...
Nagle się pojawiła moja rówieśniczka, razem do przedszkola chodziłyśmy, która pielęgniarce powiedziała, że wyrokiem pana ginekologa ma zostać przyjęta na oddział, w celu zbadania cytologii (na oddział by zrobić cytologię? ). Ponownie rozpoczęły się poszukiwania lekarza - ginekolodzy ponoć zostali wytropieni: wyszli po angielsku, nie mówiąc nic nikomu i pojechali sobie do domu.
Pielęgniarki zaczęły ich ściągac do szpitala...
I wiecie co?
Zabrałam się stamtąd rycząc ze złości, lekceważenia mojego zdrowia i bezsilności.
Już mam 6 dni nieobecności na uczelni.... potrzebuje zwolnienia lekarskiego, szybkiej kuracji, czegoś na sen i koncentrację oraz jak najszybszego powrotu na studia!
... kiedy wróciłam do domu obdzwoniłam wszystkich okolicznych lekarzy, w końcu udało mi się umówić do takiego staruszka na jutro.
Jedyny, który mógł mnie przyjąć tak szybko.
Później się okazało, że ten staruszek był ginekologiem mojej mamy i pomógł mi przyjść na świat.
Poza tym ma opinię rzeźnika.
Suuuuuper...
Nienawidzę służby zdrowia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mfabry
Adept IX roku
Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:40, 22 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
A ja myślałam, że warszawska służba zdrowia jest do dupy Ja tam się leczę od lat prywatnie, bo prędzej zdążę zajść w ciążę, urodzić i odchować niż dostanę się na rejon do ginekologa (pomijając ryzyko trafienia na nawiedzony katolicki taliban tudzież rzeźników). Następnym razem albo nie daj się zbyć albo dzwoń od razu na pogotowie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:11, 22 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Villka nie wiem czy śmiać się czy płakać. Oczywiście śmiech histeryczny bo zabawne to na pewno nie jest. Jak słucham/czytam że ludzie nie chcą chodzić do lekarza a potem okazuje się, że już za późno to mi się wyć normalnie chce. Człowiek potrzebuje pomocy to mają go w dupie.
Ja na jakieś ekstrema nie trafiłam (może dlatego, że rzadko choruję), po za takimi typowymi "betonami". Bo np dowiedziałam się niedawno, że jak nie urodzę to umrę na raka macicy. Super nie? Swoją droga bardzo mnie zastanawia jak to jest, że idę do lekarza prywatnie, są zapisy na konkretną godzinę i zawsze ale to zawsze ładuje się bez kolejki jakaś babcia albo jakaś ciężarna. I zawsze jest awantura bo ja jestem nieustępliwa (ani razu mnie taka osoba nie poprosiła o przepuszczenie tylko zawsze słyszę, że ona wchodzi przede mną i już) i w efekcie zawsze wchodzę do gabinetu totalnie wkurwiona. Normalnie prawa dżungli
Co do przyjaciółek to ja straciłam taką wieloletnią, bo się okazało, że jest zazdrosna o mojego męża (wtedy jeszcze narzeczonego). Jak się zaczęłam z nim spotykać to raptem okazało się, że ona musi mnie widzieć dzień w dzień (wcześniej to się tygodniami nie odzywała) i za każdym razem kiedy jej mówiłam, że nie da rady to się obrażała. Nie chciałam wybierać między nią, a moim ukochanym, ale niestety się nie dało. I szczerze mówiąc to nie żałuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduu
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Przybiernów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:34, 23 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Neit napisał: | Aduu napisał: | A która normalna kobieta by nie chciała, Neit? Do niewoli to i ja mogę wziąć Przydałby mi się, tak swoją drogą xD |
Myślałam, że masz pod ręką jakiegoś nieszczęśnika co by z niego siły życiowe wysysać |
No właśnie już nie mam. Jakoś tak wyszło. Chyba nie nadaję się do związków. Albo nie wiem, jakaś przewrażliwiona jestem czy coś. Nieważne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:05, 23 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Aduu napisał: |
No właśnie już nie mam. Jakoś tak wyszło. Chyba nie nadaję się do związków. Albo nie wiem, jakaś przewrażliwiona jestem czy coś. Nieważne |
Jednym słowem na głodzie jesteś Rozumiem Może powinnaś się wybrać na jakieś polowanie i przywlec sobie jakiegoś osobnika (albo kilku)?
Mój mąż pracuje w firmie, która korzysta z dotacji unijnych i dzisiaj było całe zamieszanie, bo wg Unii za dużo zarabia . A słowo honoru, na prawdę tego nie jest tak dużo i na kasie nie śpimy. Zresztą w porównaniu do unijnych pensji to są po prostu grosze. Ja pierniczę co za buraki tam siedzą? *zbiera opadniętą szczenę z podłogi*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Neit dnia Wto 14:05, 23 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:31, 23 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Bo to UE Tam wszystko jest możliwe
Ja w zeszłym roku robiłam szkolenie instruktorskie dofinansowane z Unii... Też było wesoło Zwłaszcza, jak pod koniec musieli puszczać osoby, które nic/niewiele umiały, żeby im się procent tych, co uzyskali nowe kwalifikacje zgadzał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:50, 23 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
U mojego męża w pracy był cały cyrk bo Unia sobie wymyśliła że muszą mieć jakieś tam szkolenia i jedno z tych szkoleń było z Intela i na to była przeznaczona jakaś kwota z całości. A tak się składa, że to konkretnie szkolenie Intel ma darmowe... No i zamieszanie, bo musi być żeby całość kasy dostali, nie mogą tego co na to szkolenie przeznaczyć na inne, a nie mają jak za nie zapłacić. Wiadomo, że z każdego grosza się rozliczyć muszą więc nikt nie może sobie ot tak kasy np na pączki wydać. Musieli się nieźle nakombinować żeby to obejść. Paranoja jakaś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:59, 23 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Mikko - rozumiem co Ciebie denerwuje.
Też to czasami czuję!
Chodzi o to, że kontakt fizyczny z Kamaelem jest nie jest podszyty podtekstami damsko-męskimi. Jesteś w tym układzie bezpieczna, bo on nie chce abyś była kobietą (co wcale nie znaczy, że tej kobiety w Tobie nie widzi) lecz akceptuje Ciebie jako CIEBIE (jako dziewczynę, kobietę, połykacza książek, fascynatkę paranormal, fankę Asha, czyjąś córkę, czyjąś siostrę itp itd) - widzi Twoją osobowość, a nie tylko ten pierwiastek żeński.
To bardzo taki czysty układ. Wygodny.
Nie dziwię się, że go lubisz - bo ten dotyk, który opisałaś to taki dobry dotyk. Wynikający z troski, sympatii, porozumienia.
To bardzo fajne uczucie być sobą, nie wystrzegać się ewentualnych odruchów, nie poskramia w sobie tej chęci otrzymywania i dawania czułości (tego bezpiecznego, nie-erotycznego rodzaju czułości ) - i by akceptowana za to wszystko.
Fakt, że inni "faceci" w wypadku takiego kontaktu fizycznego momentalnie zastygają i robi się niezręcznie oznacza prawdopodobnie, że albo nie lubią kiedy się wchodzi w ich przestrzeń osobistą bez uprzedniego oswojenia ich z takowymi zamiarami, albo postrzegają Cię przez etykietkę "kobieta" - i pomimo Twoich całkowicie niewinnych pobudek (np: chciałaś mieć tylko uczucie fizycznego bądź psychicznego wsparcia) oni od razu kalkulują: czy to coś znaczy; czy jesteś nim zainteresowana; czy powinien się jakoś konkretnie zachować żeby Ciebie do siebie nie zrazić; jak ma ciebie zapytać co to znaczy; czy w ogóle jest sens ciebie o cokolwiek pytać, żeby przy okazji nie wyjść na durnia, który sobie wyobraża nie wiadomo co? itp itd
Jego reakcja sprawia, że ty czujesz się niekomfortowo - przestajesz by "bezpieczna" bo rodzi się jakieś całkowicie niepożądane napięcie.
No bo nagle z relacji kumpel-kumpel zrobiła się relacja kobieta-mężczyzna.
Wydaje mi się, że aby swobodnie móc poruszać się w tym układzie, bez tych niechcianych niewiadomych i spięć, zarówno kobieta-koleżanka jak i mężczyzna-kolega muszą nadawa na tych samych falach.
Albo obydwoje muszą by czuli na niuanse.
To, że masz "męski umysł" pewnie powoduje, że przy Tobie Kam myśli swoją "kobiecą stroną". Pewnie to wrażliwy gość, co?
Ten Twój kolega z dzieciństwa wydaje mi się by wyjątkowo upierdliwy . I absolutnie nie jest czuły na niuanse - ciekawe czy kiedy powiesz mu wprost "NIE" on nie zacznie sobie tłumaczy, że to znaczyło "tak, tylko bardziej się o mnie postaraj"... albo jeszcze gorzej: "odrzuciła mnie? ona nie wie czego chce - pozna mnie lepiej i zobaczy co mogła stracić". Brrryyy...
Nie życzę Ci tego.
On Ciebie nie irytuje?
Co do pozostałych kolegów-zazdrośników: może widzą Twoją przyjaźń z Kamem jako faworyzowanie Kama właśnie. Może czują, że ich od siebie odsuwasz, że nie są Tobie potrzebni? Może czują się zdradzeni?
Może myślą sobie "go tak bez ceregieli głaska, a mnie nigdy nie głaskała"... xD Wiem, dziecinne, ale tak to bywa z naszą "dorosłą" podświadomością
Prawdopodobnie nie rozumieją tego, że czujesz się bezpieczna w tym kontakcie, że wiesz, że nikt od Cie nie wymaga jakiegoś zaangażowania emocjonalnego.
Możliwe, że w ich oczach Wasz kontakt ma momentalnie wymiar erotyczny (bo sami głaskanie uważają za coś budującego napięcie) i czują się niezręcznie będąc obecnymi przy czymś co odczytują jako rzecz intymną?
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|