Edukacja jako taka

kuszumai

To i tak dobrze. Very Happy

Ale w pracy lekarza może to się okazać zbawienne.

Myślę, że to będzie tak samo jak z językiem esperanto. Niby dogadać się umiem, ale nie osiągnę takie poziomu jak np. w rosyjskim...

A w jakim wieku zaczęłaś uczyć się hiszpańskiego? I aż tyle nauczyłaś się w szkole?

Coya

Ja zaczęłam sie uczyć hiszpańskiego w liceum, ale chodziłam do klasy dwujęzycznej. Do takiej klasy chodzi się rok dłużej (czyli teraz 4, a ja chodziłam 5), bo jest tzw. "zerówka", w której ma się 18h/tydzień hiszpańskiego i to z różnymi nauczycielami (w tym z nativami) - po to, by w ciągu roku zrobić wszystkie czasy itp. W tym czasie ma się szczątkowe ilości innych przedmiotów - dwie godziny polskiego, dwie matematyki itp. Za to od klasy pierwszej ma się zajęcia z literatury i gramatyki hiszpańskiej z nativami, tak jak uczą się w Hiszpanii (czyli analiza utworów itp - tak jak my mamy polski), poza tym geografia i historia Hiszpanii też z Hiszpanami. Ja miałam jeszcze biologię i chemię dwujęzycznie - tzn część zajęć po polsku, część po hiszpańsku. Przez rok mieliśmy też w ten sposób matematykę. Wiem, że poziom literatury hiszpańskiej mieliśmy wyższy niż filologia hiszpańska (to info od dziewczyn z iberystyki, które przyszły na praktyki do nas i były w szoku, co my robimy i co umiemy). Także po takiej klasie umie się co najmniej tyle, co po studiach językowych. Jedyny minus to taki, że nie daje takich uprawnień jak studia Evil or Very Mad

Acha - po takiej klasie można zdawać maturę łączoną polsko-hiszpańską. Poza tym strona hiszpańska funduje stypendia - a to wyjazd do Hiszpanii na tydzień, a to 600 euro (przynajmniej tak było "za moich czasów" - nie wiem, jak jest teraz Wink

)

kuszumai

nawet się zastanawiałam czy pójść (niby trzy języki obce miałam), ale u nas nie ma tak...

Wijara

U nas jest coś takiego z francuskim, chciałam iść, ale stwierdziłam, że moja medycyna dość długa będzie, nie chcę mieć kolejnego roku w plecy...

Coya

Zastanawiałaś się nad wykładówką hiszpańską? Czy ogólnie nad jakąś wykładowką? Bo hiszpańskie mają tę przewagę, że są na podstawie umowy na poziomie rządowym, więc strona hiszpańska o uczniów dba Very Happy

U nas były dwie osoby spoza Krakowa - jedna dojeżdżała codziennie z Bukowna, a druga mieszkała w bursie, bo była z Nowego Sącza. Zresztą ta z Nowego Sącza była ogólnie nieziemska - od 17 roku życia utrzymywala się sama z grania na perkusji. W klasie maturalnej jeździła z koncertami po całej Europie. Kiedyś pojawiła się w szkole w cudownych butach. Pytamy ją, gdzie kupiła, spodziewając się odpowiedzi typu Lonndyn czy Berlin, a tu słyszymy: Aaa, byliśmy w zeszłym tygodniu na koncertach w Malezji. Długo zbieraliśmy szczęki z podłogi...

kuszumai

ja chciałam się uczyć hiszpańskiego... No, ale nie ma gdzie. Sad

Coya

Wszystko przed Tobą Kuszu Very Happy

Tam, gdzie będziesz chodzić do liceum powinny być jakies szkoły językowe, nie?

kuszumai

Znaczy w pobliżu są, ale ja nawet nie wiem czy będę miała czas...

Szkoda mi trochę, że nie dostałam się do lo2, tam były dodatkowe języki - hiszpański, rosyjski i szwedzki.

Coya

Będziesz miała Smile

A dokładniej - im będziesz starsza, tym mniej czasu bedziesz miała, więc korzystaj, póki możesz Very Happy

kuszumai

Znaczy próbować się przed studiami wyrobić?

ogólnie głupio robią, że jako drugi język wsadzają niemiecki. Przecież hiszpańskim posługuje się najwięcej ludzi na świecie (przynajmniej kilka lat temu).

Coya

I to się raczej nie zmieniło Smile

Im wcześniej zaczniesz, tym szybciej się nauczysz i będziesz umieć Smile

kuszumai

A ty pracujesz już w biurze tłumaczeń czy coś? Smile

Coya

Ja pracuję w szkołach językowych, czyli uczę tych, co chcą umieć Smile

Oficjalnie tłumaczeń nie robię, bo jak probowala się wkręcić w ten rynek, to slyszałam tylko jedno pytanie: Co już wydano z tego, co Pani przetłumaczyła?, więc sobie odpuściłam. Pewnie za jakiś czas spróbuję znowu.

kuszumai

Bez sensu. No bo jak nie dają ci tłumaczyć, to jak masz to zrobić?!

Moja siostra cioteczna (ostatni rok filologii rosyjskiej) miała staż w szkole. I naprawdę była chyba ciut załamana, bo wkurzał ją ten sposób nauczanie - nikt nie chce się uczyć, a ona wolałaby uczyć tych, co chcą.

Znaczy zapisują się u ciebie na kurs i np. dwie godzinki tygodniowo po 5 dych są? I tak przez... dajmy na to... cztery lata?

alicee