|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:15, 07 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Kurczę, w mojej nowej klasie są ludzie trenujący pływanie. Ba! Oni nawet jeżdżą na mistrzostwa Polski. A ja się boję skoczyć do basenu na bombę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Villemo
Adept II roku
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Grastensholm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:18, 07 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Jakie to jest niesprawiedliwe!
Mi tam nawet nie zależy na jakichś zawodach czy coś...po prostu chciałabym umieć pływać i normalnie funkcjonować w wodzie, a nie dostawać czkawki ze strachu jak na mnie kropelka wody spadnie, bo ktoś mnie przypadkiem ochlapie nad morzem!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczna88
Bakałarz I stopnia
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 977
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:35, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ja się nie chowam pod łóżkiem, bo tam potwory siedzą.
Panicznie i nieuleczalnie boję się ciemności. Dupa ze mnie, a nie wampir. Wystarczy, że zgaśnie światło, a ja już się trzęsę, jak głupia. Kiedyś moja kochana drużynka postanowiła mnie z tego wyleczyć i nocą, samą, wysłali mnie do ciemnego lasu. Pierwszy raz, jak dostałam takiej histerii, że zemdlałam.
I zastrzyki. Igła - ok. Strzykawka - ok. Igła ze strzykawką... Zwiewam, aż się kurzy.
Villemo - a próbowałaś choć powoli, troszeczkę się oswajać? Czy to aż takie potworne, że nie możesz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:51, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
To zależy od kogoś... Osobiście uwielbiam łazić po dworze przed samym świtem. Jest zimno, ciemno, nie ma nikogo na dworze (no dobra, na wsi są dziki). A już naprawdę uwielbiam chodzenie na grzyby o wyżej wspomnianym świcie, gdy ledwo co widzisz drzewa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sally
Bakałarz II stopnia
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:50, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
mroczna, ja się boję igieł jak mam iść na pobranie krwi to aż mną trzęsie... mam małe opory przed szyciem- aczkolwiek, kiedy wiem, że to ja mam władzę na daną igłą, to nie jest aż tak źle... pomyślmy... ciemności jako takiej się nie boję, chyba, że jestem akurat sama w mieszkaniu, a- wybaczcie, bo zabrzmi to trochę dziwnie - jestem pewna, że mieszka tam ktoś/coś poza mną i moimi współlokatorkami (no cóż, wierzę w tego typu rzeczy i czasami odczuwam też przed nimi strach)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez sally dnia Pon 17:52, 02 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Luiza
Arcymag
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:45, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Jeeej... Jak cała rodzina gdzieś pójdzie wieczorem/w nocy i mam siedzieć sama w domu, to prawie płaczę ze strachu. Idąc z mojego pokoju na samej górze do kuchni na parterze zapalam po drodze światła i panicznie zaglądam do WSZYSTKICH pomieszczeń, które mają otwarte drzwi. Strasznie się boję, że coś z tych ciemności mnie obserwuje, albo się na mnie rzuci... Później uciekam do jakiegoś pokoju, zapalam wszystkie światła i zamykam drzwi.
Gdy się boję sama siedzieć w domu, mam w zwyczaju biegać po nim. Po to, żeby szybciej dotrzeć do celu i uniknąć ewentualnego ataku ze strony potwora kryjącego się w mroku. Chociaż nie wierzę, żeby coś się tam kryło, to jednak się boję .
Nienawidzę pobierania krwi. Chce mi się płakać już po samym wejściu do gabinetu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:22, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
ja przed pobieraniem krwi robię się jedynie zielona na twarzy. Ciekawe, czy ma to jakis wpływ na wyniki...
A ciemności jako takiej się nie boję, ale czasem jest mi lekko nieswojo, gdy zasypiam w pustym domu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Master of Disaster Arcymag
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 1:15, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Strzyga musiała odkopać ten temat, bo przed chwilą w ramach sprzątania lodówki została zmuszona do wyrzucenia gotowanej soczewicy, która stała sobie przykryta w miseczce w tejże lodówce od jakichś trzech tygodni. Tak, dobrze myślicie - ona chodziła, tj. w miseczce było po równo soczewicy i pleśni. W pierwszym odruchu, kiedy lekko uniosłam pokrywkę i zobaczyłam te pnące się ku górze witki pleśni, wzdrygnęłam się i natychmiast upuściłam pokrywkę z powrotem. Ale, nie ma litości w tym domu, obowiązek posprzątania lodówki wypełnić trzeba, czyli Strzyga po ataku histerycznego chichotu, nałożyła prześliczne jednorazowe rękawiczki lekarskie, wzięła miseczkę z soczewicą i, w stanie przedzawałowym, przemieściła się z nią w kierunku toalety. Ostatecznie wojnę wygrałam, aczkolwiek wygarniając tę soczewicę do kibla miałam chyba migotanie przedsionków.
Wnioski:
- mam uraz do soczewicy na czas dłuższy
- inne rzeczy o konsystencji plazmatycznej, jak owsianka, wcale już mnie nie przerażają
- chyba przestanę się bać ślimaków; nie ma ich w mojej lodówce, więc nie są straszniejsze od soczewicy
- a, no i jeszcze moja kochana Kasieńka uczęszczająca do biol-chemu i skrzywiona ciągłym wykonywaniem i opisywaniem doświadczeń, nie wybaczyłaby mi, gdybym nie napisała we wnioskach nieśmiertelnego zwrotu: "zaszła reakcja" (jakaś ewidentnie zaszła, tylko chyba wolę nawet nie myśleć jaka)
I tak poczytuję sobie za dowód niezwykłej odwagi fakt, że nie dostałam mimo wszystko zawału, ani nawet nie zemdlałam. Mam jedynie jakieś niekontrolowane drgawki.
A teraz jeszcze się troszkę pokiwam, pohiperwentyluję i obejrzę choćby pięć minut "Paris enquetes criminelles" w nadziei, że przyśni mi się jednak kapitan Revel, a nie chodząca soczewica.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:58, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Jej... Ojej O.O
Najgorsze moje doświadczenie z chodzącym produktem spożywczym to wtedy, kiedy radośnie otwierałam sobie Jogobellę i już chciałam wbić łyżeczkę, a tutaj... niebieska, pleśniowa skorupa.
Ale wiecie, że nadal je jem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Master of Disaster Arcymag
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 9:41, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
E tam, nie liczę ile razy znalazłam pleśń na jogurcie. Zdarzyło mi się też nalać sobie soku i wychlupnąć do szklanki uroczy kawałek pleśni. Ale, no cholera ciężka, jeszcze nie miałam do czynienia z czymś, gdzie byłoby więcej pleśni niż samego produktu. Też byś miała traumę po takim przymusowym kontakcie z obcą formą życia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:35, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Brrry.. ja też muszę wymyć lodówkę... i też się do tego nie palę... czuję jakieś dziwne, nieapetyczne zapachy wydobywające się z wnętrza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:31, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Strzyga, ja Cie doskonale rozumiem. Kiedyś musiałam w naszym ośrodku w górach wyczyścić lodówki (tak, w liczbie mnogiej). Z dwoma, które były włączone, nie było problemu. Niestety, jedna nie była - włącza się ją tylko, jak jest pełny ośrodek, czyli tylko w wakacje (to był chyba listopad, czy jakoś tak...). Otwieram tę wyłączoną, czyli w założeniu pustą lodówkę, a tam... na samej górze, tuż pod zamrażalnikiem leży sobie talerzyk z czymś, co kiedyś było plasterkami wędliny (gatunek już nie do określenia). Teraz był to talerzyk z dużą ilością pleśni, która radośnie zwisała sobie aż na sam dół, próbując (całkiem zresztą skutecznie) zająć całą lodówkę, a nie tylko rzeczony talerzyk.
Też były rękawiczki, toaleta, a potem jeszcze mycie lodówki octem, żeby pozabijać wszelkie zarodniki pleśni, które dzielnie wywalczyły sobie przestrzeń życiową.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Master of Disaster Arcymag
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 16:06, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
O Jeżu Kolczasty... To chyba jeszcze gorszy hardkor niż u mnie - ta "moja" pleśń była przykryta, więc nie mogła wypełznąć, jedynie pięła się ku górze. Fuck, nawet nie chcę sobie tego przypominać! *zaczyna się hiperwentylować* Potrzebuję czegoś odmóżdżającego w ramach terapii. Włączę sobie Czarodziejki i napiszę jakąś analizę, tak, to bardzo dobry plan...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:30, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
A nie lepiej w takim wypadku wyrzucić wszystko łącznie z talerzykiem? Ja bym chyba nie miała dość silnej woli, żeby go zmywać...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Optymistka^^
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawaaa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:58, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Ja też mam fantastyczne doświadczenia z pleśnią
W zeszłym roku moja mama zrobiła bigos na Boże Narodzenie. Ogromny garnek z tymże bigosem został postawiony na balkonie, bo nie było już miejsca w lodówce, poza tym na zewnątrz było jeszcze zimniej, więc nie było problemu. Bigos został zjedzony do połowy i znowu wystawiony na balkon, bo wciąż było zimno. Przestał tam do połowy maja. Tak, tak, maja Wszyscy wiedzieli, że on tam stoi, ale było zimno, zimno, zimno i w sumie dopiero przypadkiem ktoś go ruszył, tylko dlatego, że potrzebny był garnek. Zajrzałam tam tylko na moment i mocno zdziwiłam się, że garnek sam nie wyszedł z balkonu jeszcze w połowie lutego. Wnętrze było zielono-fioletowo-niebieskie. Do śmieci poszedł cały garnek z zawartością
Z innych przygód - mój tata otworzył kiedyś słoik z oliwkami, zjadł jedną, stwierdził, że jest jakaś dziwna i dopiero spojrzał na spód zakrętki. A tam łaziły białe robaki Później miał awersję do oliwek...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|