|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ressa
Adept V roku
Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świnoujście
|
Wysłany: Nie 19:01, 08 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
ja uwielbiam jeździć w deszczu
a propos latania w burzy, raz na obozie z koleżanką akurat w momencie największej ulewy postanowiłyśmy pójść do toalet które znajdowały się u podnóża wzniesienia gdzie miałyśmy domek. Domyślacie się co się stało? Poślizgnęłam się i zjechałam z góry na dupie. Miałam okropne szczęście bo był to Obóz z Psem bo wszyscy posprzątali kupy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Optymistka^^
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawaaa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:31, 08 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Tak zwane szczęście w nieszczęściu, Ressa
Uwielbiam oglądać albumy ze zdjęciami
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yukiyuki
Adept VII roku
Dołączył: 26 Lip 2010
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:05, 08 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ja z kolei bardzo lubię je robić A najbardziej lubię najpierw wyjechać w fajne miejsce, a potem dorwać w swoje łapki aparat i pstrykać fotki (z każdego wyjazdu mamy po kilkast zdjęć i zawsze jest coś fajnego). A potem lubię oglądać zdjęcia i wspominać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczna88
Bakałarz I stopnia
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 977
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:05, 08 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ja lubię oglądać zdjęcia, ale po naprawdę długim czasie od zrobienia ich
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yukiyuki
Adept VII roku
Dołączył: 26 Lip 2010
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:41, 10 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Właśnie sobie pomyślałam, że bardzo lubię spotkania przy piwie/drinku z przyjaciółmi. Szczególnie kiedy nie wiedzieliśmy się przez dłuższy czas i teraz nadrabiamy...
Jako, ze takie spotkanie mamy w ten piątek, to teraz nie lubię wolno płynącego tygodnia. Ja chcę już piątek (piątki z kolei lubię, zawsze i wszędzie - szczególnie od godziny 14-15
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Optymistka^^
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawaaa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:21, 10 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Podpisuję się pod tym yukiyuki
Piątek to najlepszy dzień tygodnia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elena
Adept I roku
Dołączył: 14 Sie 2010
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:12, 17 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Hej Ressa, ta koleżanka to ja
Pamiętam to doskonale tą burzę : )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:07, 18 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
A ja lubię niespodzianki
Wczoraj rano obudzili mnie przyjaciele o bestialskiej porze: 8 rano, sprezentowali mi rekwizyty do malowania i oświadczyli, że porywają mnie na wieś
Są oni parą o tyle niezwykłą i wyjątkową, że osobiści ich wyswatałam.
Chłopaka poznałam w grze, w gimnazjum, kiedy wpadłam w nałogowe pogranie w gry sieciowe. Byliśmy w jednej gildii: ja jak łuczniczka, on healer/suppoter. Zawsze się trzymaliśmy razem, takie papużki nierozłączki z nas były . Generalnie cała moja gildia była (i do tej pory jest) bardzo żyta i pomimo, że pochodziliśmy z różnych stron kraju - spotykaliśmy się zawsze na zjazdach.
Na moją imprezę osiemnastkową zaprosiłam naturalnie znajomych z klasy, ze szkoły i członków gildii. Mój papużek () nie chciał przyjechać aż z Polski Środkowej - nie był w nastroju do świętowania, bo dopiero co zerwała z nim dziewczyna...
Mimo to przyjechał...
Zaprosiłam również moją kumpele z klasy, obydwie opiekowałyśmy się szkolnym zwierzyńcem (szczury, króliki, koszatniczki, świerszcze, rybki) i dodatkowo miałyśmy słabość do czytania książek i komiksów
Niom... kolega cały wieczór melodramatyzował, a koleżanka czuła się nieswojo (tzn w tłumie, bo sporo wiary przybyło...) no i w końcu ja, tak jaaa... , s-s-siem upiłam. Nie, nie na umór, ale przyznaję, że miałam za mocno, więc kolega uznał, że w sumie może się dołować równie dobrze wyprowadzając mnie na spacer. Koleżanka widząc, że ja wychodzę (że mnie wyprowadzają) szybko się podłączyła do orszaku...
Ech... ja chodziłam po ulicy szczęśliwa machając przez ogrodzenia do bałwanków ulepionych na posesjach innych ludzi, a oni prowadzili rozmowę w stylu:
- Czy ona zawsze po pijaku zachowuje się jak Alicja w Krainie Czarów... =="
- Wiesz... nie jestem przekonany, czy ona jest pijana, czy po prostu ma taki humor.
- No tak, ona lubi fantazjować...
- O! Tobie też kazała bajki opowiadać?
- No nie mów, że tobie też!
- Jaką bajkę jej opowiedziałaś ?
Czyli krótko mówiąc się rozczulali nade mną. (mimo tego, że się wspinałam na ogrodzenia i rozmawiałam z bałwankami wszystko świetnie pamiętam )
Po powrocie do sali znowu każde z nich usiadło w innym miejscu, chłopak znowu zaczął się dołować, a dziewczynę wciągnięto w rozmowę dotyczącą mojego stanu zdrowia . Mnie w tym czasie szkolne plotkary wypytywały czy ten chłopak jest bratem mojej (naszej) klasowej koleżanki... no i mnie olśniło...
Patrzę na niego, później na nią, na niego i na nią... Oni mieli niemal identyczne twarze! Te same nosy, tak samo osadzone niebieskie oczy. Nawet obydwoje mają blond włosy (ona króciutkie, a on długie). Nawet nosili okulary o podobnym kształcie, prawione w czarno-srebrne druciki.
Impra się skończyła, lekkie zamieszanie było, bo jedna osoba się upiła, wspomniany kolega dramatycznie udał się na spacer na cmentarz (martwiłam się o człowieka strasznie, strachu mi napędził... on chciał tylko pobyć chwile sam: wyszedł, miasta nie zna i poniosło go na pobliski cmentarz... super wkurzył mnie wtedy strasznie... pamiętam, jak Mikka kiedyś opowiadała o znajomej, która też na cmentarz uciekła... deja vu), a moja siostra zrobiła scenę mniejsza o to ... był długi wieczór, ot!
W każdym razie kiedy przyjezdni się rozjechali, głowy wytrzeźwiały, a kac męczył - trzeba było iść do szkoły A w szkole koleżanka z zachwytem mówiła o rozmowie z tym moim kumplem: że mądry, wesoły, że czuła się przy nim swobodnie i tak, jakby się znali od eonów, wypytała dlaczego był smutny przez większość czasu. Powiedziałam, że złamane serce leczył. Zapytała nieśmiało czy mogłabym go zapytać, czy nie zechciałby podać jej swojego numer gg...
Nie mogłam uwierzyć, że na moich oczach się dzieje to, co się działo.
Popołudniu na gg opowiedziałam koledze o rozmowie mojej i kumpeli. On jest diabli bystrym okazem i baaaardzo szybko rozumie wszelkie podteksty - jego reakcja upewniła mnie, ze coś z tego będzie: "Kto jest mną oczarowany? J***? Taka piękna dziewczyna zwróciła uwagę na mnie!? Ona? Na mnie? Przecież ona mogłaby mieć każdego!"
Najpierw myślał, że go wkręcam xP
Ale poprosił o numer gg do niej i mimo wszystko napisał...
(żeby nie było, że tylko jej uczucia zdradziłam koledze, jej powtórzyłam powyższą wypowiedź - momentalnie cała poczerwieniała hie hie hie)
Kiedy kilka tygodni później przyjechał do mnie w odwiedziny wszystko było jasne - tzn stało się oficjalne. xP Widział się z dziewczyną może dwie godziny i przez cały weekend był nieobecny duchem i wzdychał (a ja z niego boki zrywałam, kiedy w rozkojarzeniu czegoś zapominał). Od tamtego momentu częściej moja koleżanka była na bieżąco z wydarzeniami z życia kolegi, niż ja xP
(Nie no... w sumie się bardzo cieszyłam widząc jak bardzo są ze sobą szczęśliwi, a z drugiej strony brakowało mi kumpla ... tylko, że widząc ich uśmiechnięte mordki, kiedy rozmawiali ze sobą przez telefon cały żal wyparowywał i czułam się taaaaaaka radosna z ich szczęścia )
I tak stali się parą, a ja sobie przypisuję zasługi naczelnej swatki!
W każdym razie wczoraj mnie porwali na wieś, do zwierzątek (tata koleżanki jest weterynarzem - mają duuuużo uroczych pieszczochów )... i oświadczyli, że się zaręczyli, a ja będę świadkiem!
Jej!
Ale się cieszę!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Śro 19:33, 22 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Juny
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:25, 18 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Jak słodko:) Bycie świadkową na weselu jest samą przyjemnością- zapraszają Cię do wszystkich stolików i za wszystkimi trzeba wypić!... / zanurzam się we wspomnieniach..taa.. co to był za ślub.../
Do tego wystosuję apel- możesz spokojnie opisać nam swoje życie:) Jest niezwykle zajmujące!
Przecież- nie każdemu się zdarza wyswatać parę! Ja to nawet odwrotnie miałam! Na imprezie urządzonej przeze mnie jedna para kompletnie się nie dogadywała... rozstała się kilka dni później...
Z drugiej strony, jak o tym myśle, na kolejnej imprezie, dziewczyna (połówka tamtej pary:D) poznała innego kolegę... Tyle że wątpliwe, żeby poprosili mnie o bycie świadkiem, jako, że z tego co wiem, koleżanka zmieniała chłopaka kilka razy od tego czasu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:59, 18 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ale przecież świadek ze świadkową się całują...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:47, 18 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Juny napisał: | Jak słodko:) Bycie świadkową na weselu jest samą przyjemnością- zapraszają Cię do wszystkich stolików i za wszystkimi trzeba wypić!... / zanurzam się we wspomnieniach..taa.. co to był za ślub.../ |
Oho! Masz doświadczenie!
.... i z tego, co napisałaś wynika, że czekają mnie nie tylko przywileje, ale i obowiązki...
Nie wiedziałam, że świadkowa robi coś poza podpisywaniem papierka...
Co to za obowiązki (zaczynam się bać)?
kuszumai napisał: | Ale przecież świadek ze świadkową się całują... |
CO?!
GDZIE!?
PO CO?
W KTÓRYM MOMENCIE? (mam zamiar wtedy zaginąć w akcji)
Co to za śmieszne zwyczaje!?
Juny napisał: | Do tego wystosuję apel- możesz spokojnie opisać nam swoje życie:) Jest niezwykle zajmujące! |
Uroczo z Twojej strony Juny :*
Juny napisał: | Przecież- nie każdemu się zdarza wyswatać parę! Ja to nawet odwrotnie miałam! Na imprezie urządzonej przeze mnie jedna para kompletnie się nie dogadywała... rozstała się kilka dni później...
Z drugiej strony, jak o tym myślę, na kolejnej imprezie, dziewczyna (połówka tamtej pary:D) poznała innego kolegę... Tyle że wątpliwe, żeby poprosili mnie o bycie świadkiem, jako, że z tego co wiem, koleżanka zmieniała chłopaka kilka razy od tego czasu... |
Ha!
Z tego wynika, że tylko na moich imprezach można się wyswatać (szkoda troszkę, że to nigdy nie dotyczy mnie samej hehhehe)
Nie no, ja się bardzo, baaaardzo cieszę, że im się udało...
Dowodzą temu, ze związki na odległość mogą być czułe, namiętne i nie słabnące! (Kumpela mieszka na wsi, obok mojej miejscowości, ale studiuje w Opolu, a kolega jest z Wielkopolskiego )
Ech, ech!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Śro 16:49, 18 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:07, 18 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
kuszumai napisał: | Ale przecież świadek ze świadkową się całują... |
Pierwsze słyszę. A świadkową byłam
Villka - poza papierkami nie istnieją żadne oficjane obowiązki. No, poza tym, że trzeba ładnie wyglądać, bo jest się blisko pary młodej, więc się człowiek załapie na sporo zdjęć
Ja pomagałam też troche przy organizacji - wybór sukni, fryzury, muzyki na wesele itp, ale to głównie dlatego, że to byli moi przyjaciele, a nie "z obowiązku".
Także nie masz się co martwić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Luiza
Arcymag
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 11:51, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
E tam, Vill, nie martw się . Na niektórych weselach świadkowie w ogóle się nie całują, a nawet jeśli, to zwykle udają . Zasłaniają się czymś (welonem? nie pamiętam nawet) i udają. Ale teraz na weselach, na które chodzę już nie ma tego zwyczaju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wredne
Adept II roku
Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw 12:26, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Luiza napisał: | E tam, Vill, nie martw się . Na niektórych weselach świadkowie w ogóle się nie całują, a nawet jeśli, to zwykle udają . Zasłaniają się czymś (welonem? nie pamiętam nawet) i udają. Ale teraz na weselach, na które chodzę już nie ma tego zwyczaju. |
I dziękować postępowi - nie każdego świadka byś chciała całować (błech)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:36, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Uff... Coya, uspokoiłaś mnie xP
Czyli musze schudnąć... tylko jak ten ich ślub będzie wyglądał to nie wiem... tzn. On może i by chciał tradycyjnego ślubu, ale ona jest ateistką i nie chce mieć do czynienia z kościołem w żadnej postaci (nie... nie jest jakimś antychrystem czy antymahometem, tylko przeczytała kilka mądrych, psychologicznych książek na temat tego, jak głowy religii i religia sama w sobie manipuluje człowiekiem i pierze mu mózg... I po takich książkach dużo spraw przemyślała i złożyła papiery z prośbą o wykluczenie jej z Kościoła Katolickiego)...
Dlatego pewnie będzie tylko urząd... a później... nie wiem xP pewnie coś fajnego i pomysłowego odwalą
W każdym razie mam teraz motywację by schudnąć (w końcu blisko Panny Młodej na zdjęciach będę)
Co do zwyczaju z pocałunkiem: ja pierwszy raz o tym słyszę.
Raz w życiu byłam na weselu (lat miałam 11 i najbardziej mnie interesowało w tej imprezie puszczanie latawców i łapanie świetlików ) i z tej racji nie mam pojęcia o zwyczajach związanych z tym obrządkiem (poza rytualną sesją zdjęciową w porze tuż-przed-obiadowej i oczepinami, które całe szczęście wyszły z mody - ale traumatyczne wspomnienia babci, opowiadane przy śniadaniu nie pozwoliły mi o tym zwyczaju zapomnieć).
I jeszcze coś: ja mam urządzać Wieczór Panieński?..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Czw 18:38, 19 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|