|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:28, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ja mam 24 i jakoś nadzieja na to, że ludzie są dobrzy i empatyczni umarła dawno temu:)
Z drugiej strony, nie licząc na nich całkiem nieźle się uodporniłam na wszelakie świństwa jakie potrafią zrobić.
Może stąd moja nadmierna szczerość. Jeśli ktoś nie ucieknie ugodzony nią, zwykle okazuje się być osobą wartą dłuższej znajomości jakiejś.
O. Ale jedno muszę przyznać mężczyzną. Są z nich lepsi przyjaciele. Przynajmniej dla mnie. Mój best friend to facet, znamy się ee 21 lat i jest jedną z nielicznych osób, które przywracają mi wiarę w nasz rodzaj ;p
Zwłaszcza, że przyjaźń z facetem wydaje mi się prostsza. Z kobietami zwykle gorzej mi się dogaduje ;p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
anulka870
Arcymag
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice Wadowic Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:36, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
ja mam 23 i w dobroć ludzi nie wierzyłam nigdy no chyba , że JPII lub matka Teresa
w szczerość facetów nie wierzyłam wcale dłużej...Vilka miałaś szczęście bo mój były do tej pory kłamie choć teraz to mi już to wisi....kristos za opinie my cie nie pogryziemy najwyżej zdołujemy psychicznie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:45, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Hymm...
Z tą przyjaźnią z facetami... to ja bym kiedyś Tobie Caeles rację przyznała, nawet podskoczyła i krzyknęła "Me too! Me too!", ale i na tym się przejechałam. Owszem, nie raz lepiej się z chłopakiem przyjaźnić mi było. Wydaje mi się, że do prawdziwej przyjaźni na froncie kobieta-kobieta trzeba mieć zgodne charaktery i wyznawać podobne wartości, inaczej można się nieźle przejechać... trochę na zasadzie psa i kota się działa: jedno ogonem macha, drugie też, tylko nie wiedzą, że to doprowadzi ich dość szybko do walki na pazurki.
Mam sporo fajnych koleżanek, ale wszystkie jesteśmy dość niezależne.
Gdyby któraś mi siedziała 24h/dobę w domu i paplała ploty to... nie, żadna z nich nie byłaby do tego zdolna xP
Teorii kocio-psiej nie zastosuję do przyjaźni damsko-męskiej. Nie w moim przypadku.
Lepiej mi się rozmawia z chłopakami, mój best friend to również właśnie facet. Mogę mu powiedzieć wszystko. Od problemów na uczelni poczynając, a na przeklinaniu na bóle miesiączkowe kończąc (przyrzekam, że kiedyś wymyślę sposób na przeteleportowanie piep*zonej macicy w jakieś inne miejsce na ten jeden chrzaniony tydzień w miesiącu!!!! argh! ).
Lepiej mi się z facetami rozmawia, bo szybciej łapią mój tok myślenia. I dużo potrafią puścić płazem. Mój były mówił, że z żadną dziewczyną mu się tak dobrze nie rozmawiało jak ze mną, tylko z facetami tak rozmawiał -> mówił, że facetem jestem... Głupi tok rozumowania xP
Problem w tym, że połowa moich kolegów nagle, niespodziewanie, któregoś dnia zmienia się w mych adoratorów. Atmosfera gęstnieje, już nie jest luzacko, zaczynają się starać, robi się dziwnie...
Nie no fajnie... podobno...
Ja mam mętlik w czaszce...
Później się mnie pytają ludziska zaprzyjaźnione dlaczego narzekam.
Narzekam bo ich - kolegów - lubię, ale nie na tyle by z nimi być, jednak na tyle że mam wyrzuty sumienia, że ich ranię...
Jeden znajomy usłyszał od kogoś kolejną historię o tym, jaka to ja zUa byłam wobec swojego kumpla, który się taaaak starał i przyszedł mnie pacyfikować. Powiedziałam mu - w szczerości swojej sławetnej xD - że bardzo się cieszę, że przynajmniej on ma już narzeczoną, bo nie chciałabym przechodzić ponownie przez wcielanie się w rolę suki bez-serca wobec niego, gdyby któregoś dnia stwierdził, że się we mnie zakochał... (zła byłam trochę bo koleś w nie swoją sprawę nochala pcha! ot co!)
Znajomego moja szczerość bardzo uraziła xP (dacie wiarę?). Powiedział mi, że jeżeli jeszcze u kogoś szansę mogę mieć to tylko u popaprańca bez horyzontów i wyobraźni, zamkniętego w czterech ścianach realisty...
Wiem, że mówił to w złości, ale bardzo mnie to zabolało
Bo ja czekam na przygodę... Nie na księcia na białym koniu czy coś, tylko na coś realnego, szczęśliwego i będącego natchnieniem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:59, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ja też- nie chciałam i nie chcę księcia. Nie wiedziałabym co z nim zrobić
Za to... przygodę zawsze chętnie witam. Dobrą zabawę.
Nie lubię nadmiernie opiekuńczych facetów. Ani pewnych siebie. Przeszkadzają mi też tacy, którzy zjedli wszelkie rozumy i dają to innym odczuć.
Część z tych cech ma mój A. Hm. Daje się go pacyfikować często.. Ale...
Chwilami się zastanawiam czy dorosłam do małżeństwa ;p I mam pewne poważne wątpliwości.
Bo ja uwielbiam swoją niezależność. Zwykle wolę książki niż ludzi. A w ogóle to często czuję znudzenie i szukam innych rozrywek jakiś.
Heh mój przyjaciel się poważnie dziwi, że przez cały czas trwania mojego związku raz- w nim wytrzymuje, dwa- nie zrobiłam jakiegoś skoku w bok ;p
Ale niestety/ stety- to nie mój styl ;P
A do zdrady mam cholernie mało zrozumienia i wybaczenia. Nie, po prostu nie. Kłamstwo jakoś bym MOŻE przełknęła, zdrady na pewno nie.
Ja raz czy dwa miałam podobną sytuację- przyjaźń z facetem, a potem okazuje się że stronę druga chce czegoś więcej.. Ale jestem/ byłam na takie niuanse ślepa. Jedna przyjaźń się rozwaliła przez to, bo ja podła i ślepa jestem i samolubna.
Drugą mi uświadomił ktoś z zewnątrz, ale w chwili gdy przyjaciel wyjechał i urwał nam się kontakt. I do dziś tego żałuję. Że wcześniej nie zauważyłam. I nic nie zrobiłam. Bo sama miałam sporo ku tamtemu chłopakowi.. Ale nie chciałam psuć naszej przyjaźni.
To jedna z tych nielicznych rzeczy których żałuje. Zwykle nie marnuje czasu na gdybanie.. Bo przecież to i tak nic nie zmieni... Ale tutaj żałuję.. Oj i to bardzo...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kristos89
Adept VII roku
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:46, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Przełamało mnie i mogę już odpisać
Może najpierw o przyjaźni damsko-męskiej (i męsko-damskiej) - mogę powiedzieć to wielkimi literami WIERZĘ!
Jakoś nigdy nie potrafiłem się dogadać z osobnikami mojej płci (albo inaczej, gdybym się trochę wysilił - wtedy by mi się udało, ale jakoś nie widzę sensu w wysilaniu się, żeby byc jak inni), ale za to kontakt z płcią piękną zawsze i wszędzie, o ile uda mi się przełamać te "pierwsze lody". Nie wiem dlaczego, ale jednym zp owodów może być to, że potrafię (nie chwaląc się, ani troszkę, wogólę) bardzo dobrze słuchać (nie udawać) i zainteresować się tym, kto coś mówi (taka śmieszna historia z mojego życia. Nawet gdy nie znałem języków - potrafiłem się dogadać z (plus minus) rówieśniczkami z innych krajów - np. z Czech ). A teraz od prawie 10 lat, mam przyjaciółkę, która jest ze mną, naprawdę na dobre i bardzo, bardzo, bardzo zUe (a wręcz ZuE). Wie o mnie prawdopodobnie więcej, niz ja sam, bo ja dużo zapominam .
To tyle na temat przyjaźni damsko(męsko)-męskich(damskich).
Osobiście uważam, że dużo więcej wysiłku kosztuje utrzymać związek, lub chociażby zakochanie (ale te szczere, nie obłudne), zwłaszcza kiedy jedna dusza jest wolna, lubi szybować jak ptak, a druga woli stałe przywiązanie do siebie, wszelkiego rodzaju nitkami, węzłami i kablami
Nie mam ulubionego modelu dziewczyny, czy też jakiegokolwiek ideału. Nie lubię nikogo zamykać w sztywne ramki. Jestem człowiekiem dosć ufnym i uczuciowym. Nie lubię zazdrości (chyba że wiem, iż jest oczekiwana lub sam jej oczekuje) i jestem bardzo tolerancyjny. Wierzę w szczerość, ale wiem, że dobre kłamstwo nie jest złe ("Kochanie, nie uważasz, że wyglądam za grubo? - Ależ wcale nie Skarbie, wyglądasz absolutnie rewelacyjnie! ;] ). Wracając do szczerości, gdy ona istnieje nie ma szansy na zdradę. Gdyby mi szczerze dziewczyna powiedziała np.: podoba mi się ten a ten - chcę go lepiej poznać, moze też spróbować seksu; i zapewniła mnie, że mnie kocha - szczerze (potrafię poznać [niekiedy]) - trochę bym się denerwował, ale nie miałbym nic przeciwko, bo wiem, że to tylko pragnienie ciała, a nie umysłu (miłości). Wiem, jestem dziwny, ale cóż... Jestem też skrajnie tolerancyjny. Mea culpa.
Uważam, że nie powinniśmy się zmieniać dla nikogo, co najwyżej naginać 9troszkę). Ponieważ nie da się zmienić charakteru bez strat. A straty są zwykle tym, co kochamy.
I może zakończę ten monolog - bo brakuje mi oddechu - i oddam się w wasze wściekłe, rozrywające na kawałeczki (za to pogaństwo) ręce
Edit: Przepraszam, nieumyślnie skłamałem co do ideału - uwielbiam spódniczki, spódnice i miniówki
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kristos89 dnia Nie 17:53, 14 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Smile_
Adept IX roku
Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:05, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ehh... Faceci. A wiesz kolego tolerancyjny, że duża część kobiet nie lubi spódnic/spódniczek/miniówek? Poza tym jednym podoba mi się twoja opinia na temat kobiet Może Cię nie zlinczujemy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Juny
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:11, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Woow, z tą tolerancją na zdradę... U mnie by to nie przeszło Ale ja stereotypowa i tradycjonalna jestem- rozumiecie, z tych, które lecą na TYPOWO męskie archetypy ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:19, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Wiesz kristos- zobaczymy co będzie, gdy spotkasz tą JEDYNĄ i ona wtedy stwierdzi, że miałaby ochotę na seks z innym. Wątpię byś tak spokojnie i tolerancyjnie do tego podchodził. Niby to wszystko chemia między ludźmi, ale gdy włącza się guzik MIŁOŚĆ logika zwykle się wyłącza.
A co do kwestii "kochanie, jak w tym wyglądam" .. ;p
Znów się nie zgadzam. Jak pytam niech mówi szczerze. Zwłaszcza, że rzadko to robię. Mój na szczęście to wie, więc jak coś na mnie źle leży to mi mówi. I nie zostaje za to zlinczowany
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kristos89
Adept VII roku
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:45, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ja mówię o takich drobnych kłamstewkach zapewniających spokój, nie kłamstwach. W skali ogólnej a nie poszczególnej.
No co... Ja uwielbiam i to tylko moje własne zdanie
(sam bym założył )
Nawet kiedy chemia wchodzi w grę (o czym się przekonałem), ja nie jestem zazdrosny, o ile wiem "wszystko". Nie było jeszcze, aż takiej sytuacji, gdzie w rolę wchodził seks, ale była np. Gdy jakis chłopak fascynował moją dziewczynę (która kochałem) powiedziała mi o tym, powiedziała również, że przestanie pisać z nim. Ja się nie zgodziłem, skoro fascynował ją i chciała z nim rozmawiać - i wiedziałem oczywiscie, że mnie kocha - wręcz nakazałem jej, żeby z tamtym rozmawiała, bo wiedziałem, że chce.
edit: nie uważałbym za zdradę czegoś, co ma podstawę jedynie fizyczną - nie psychiczną. Oczywiście pod warunkiem całkowitej szczerości w tej kwestii.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kristos89 dnia Nie 19:46, 14 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:57, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ale to jest całkowicie inna sytuacja. Pisać z kimś i się kumplować- czemu nie? Gdyby mi mój facet zakazał z kimś się zdawać szybko byśmy sobie powiedzieli papa.
Jednak jakoś tak z moich obserwacji wynika, że gdzie w grę wchodzi seks i cała ta otoczka, jakoś wtedy rozsądek się wyłącza.
Z narzeczonym miałam o tym rozmowę na początku naszego związku i jakoś nam leci. Tj. ja się na to nie godzę, zdrada to zdrada, nieważne że to tylko dla ciebie sprawa fizyczna, a kocham ciebie bla bla, zrobisz to raz- i adieu.
Uznał, że może się z tym nie zgadzać, ale skoro mi na tym zależy- dostosuje się.
Może być też kwestia, że ja inaczej patrzę na różne spray i jestem bardziej hm emocjonalna? Mam jaskrawe opinię i w ważnych sprawach nie zgadzam się na szarości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:15, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Może to nie odpowiednie, wydawać suche osądy jak po przeczytaniu książki kiedy w grę wchodzą realni ludzie...
Ale wydam, jeden.
Kris podoba mi się to co napisałeś.
Ładnie ubrałeś to w słowa.
Popieram Twoje poglądy
Sama takie zasady wyznaję...
Caeles - możliwe, że masz rację.
Nie wiem jak to jest, bo chyba nigdy nie byłam na zabój zakochana z wzajemnością. Nie dane mi było poznać tej JEDYNEJ osoby, a kto wie, może bym wtedy się swoich zasad wyparła?
Nie chcę nikogo zmieniać - to w wadach się zakochujemy
Chcę być tolerancyjna - mogę sobie na to pozwolić tak długo, jak wiem, ze jestem kochana.
Wolę znać najgorszą prawdę niż najsłodsze kłamstwo.
anulko --> tja, ja myślałam, że mam szczęście . Podzieliła nas odmienne poglądy na pewne aspekty naszego związku. Okazało się, że mój ex-luby jest niekoniecznie monogamistą xP.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:22, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Może masz V. szczęście, że nie znalazłam tej JEDYNEJ i tak dalej miłości. Ja czasami żałuję, że mnie dopadła. Z różnych powodów. Bardziej rani, bardziej na psychice siedzi każde nieporozumienie.
Może i bardziej cieszy, ale jestem osobą która zawsze patrzy na sprawy od tej gorszej strony, negatywnej.
Kogoś zmieniać? Cóż, czy mi o zmianę chodziło drugiej połówki? chyba raczej o respektowanie jednej lub dwóch rzeczy, które mnie by mogły zranić, gdyby do nich doszło. Więc raczej bym uznała, że wkładałam kamizelkę ochronną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kristos89
Adept VII roku
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:37, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Villka napisał: |
Sama takie zasady wyznaję... |
A które z zasad wyznajesz (z tych co podałem )?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:19, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Caeles napisał: | Może masz V. szczęście, że nie znalazłam tej JEDYNEJ i tak dalej miłości. Ja czasami żałuję, że mnie dopadła. Z różnych powodów. Bardziej rani, bardziej na psychice siedzi każde nieporozumienie.
Może i bardziej cieszy, ale jestem osobą która zawsze patrzy na sprawy od tej gorszej strony, negatywnej. |
Ciemu tak pesymistycznie?
Wiesz... chodzi o to, że chcę być dla kogoś ważna, ale nie wiem CZEGO dokładnie chcę. Wiem czego na pewno nie chcę. Tak jak Christina z "Vicky, Christina, Bascelona" . Wiem, że chcę szaleć, wiem, że jestem ciągle czegoś głodna i przez to samo-destruktywna.
Ale z drugiej strony nie chcę być obiektem przejawów nadopiekuńczej troski, ograniczającego przywiązania. Zresztą Ty o tym już pisałaś: jesteśmy zbyt niezależne i lubimy swoje własne towarzystwo. Nie gardzimy innymi ludźmi, ale nie jesteśmy dziećmi, którym trzeba coś dyktować.
Nie chcę być panienką bojąca się, czy jakieś zachowanie mi przystoi
W dodatku... heh... kochałam kiedyś kogoś i wiem jak głupio i nierozważnie mogę się zachowywać, kiedy w grę wchodzą uczucia. Tylko, że wtedy miałam hamulec bezpieczeństwa: wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Wyznałam co czuję i... i kiedy miał/ma zły humor wie, że może sobie odbić na mnie
Dla niego to pikuś, a mnie to rani, bardzo. Przeżywam to potem i ech...
kristos89 napisał: | A które z zasad wyznajesz (z tych co podałem )? |
Em?
Może się źle wyraziła... nie o zasady jako "zasady" mi chadza.
Chodzi mi o wiarę w przyjaźń między płciami, o koszta jakie trzeba ponieść budując związek, tolerancję, też nie lubię zazdrości, szczerość (i niedomówienia drobne, w dobrej wierze, chociaż z tym "czy wyglądam grubo" to w rzeczy samej zły przykład dałeś xP), szczerość idąca w parze z wiernością, nie zmienianie się - lecz naginanie.
A spódniczek, spódnic i miniówek nie lubię
Nudne są i nie praktyczne (well chociaż czasami...), już lepiej jak laska się ubierze w coś innego, bardziej seksownego
Wyobraź sobie łażenie po lesie podczas ogniska w spódnicy? Tragedia normalnie, na drzewo też nie wejdziesz xP
No i na seks z innym osobnikiem memu lubemu/lubej bym nie dała pozwolenia. Nie, nie uważam, że jesteś dziwny
I wiem, ze to tylko może być potrzeba ciała, hormony, chwila.
Może owszem, później - po fakcie - bym wybaczyła, ale pozwolenia bym nie dała. To nie fair...
Od razu bym się zaczęła zastanawiać czego takiego mi brakuje czemu temu XXX nie brakuje wcale. I poczułabym się gorsza...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kristos89
Adept VII roku
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:31, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ja uważam, ten przykłąd za bardzo dobry, tylko mi się, cholercia, trafiła banda dzioUch nie zwracających uwagi na iluzję (wiem, wiem, głupio brzmi, ale jakoś nie mogę trafić konkretem, mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi)
Haha dobry przykład z drzewem albo ogniskiem, ale chyba nie do końca trafiony , bo to w sumie dwie sytuacje - na minus -, a ile pozostało na plus?
Zresztą ja nie zmuszam, do noszenia, zawsze i wszędzie, stwierdzam jedynie, że lubię je oglądać
Ja uważam osobiście, że są różne potrzeby ciała i nie tylko ciała - psychiki. Dlatego muszę jednocześnie wziąć ten fakt pod uwagę, a skoro biorę go pod uwagę muszę sie do niego zastosować. Nie jestem supermenem, być może nie jestem dobrym kochankiem, nie wiem. Ale jeżeli wiem, że np. moja partnerka potrzebuje czegoś innego, czegoś - czego nie jestem wstanie dać, albo nie sprawia mi to przyjemności, to głupotą, wg. mnie byłoby zabraniać jej samospełnienia. Jeżeli wiem, że cos jest niemożliwe dla mnie, a dla kogoś tak - to jaki mam wybór? Kochać znaczy kochać, a nie - kochać znaczy, trzymać przy sobie za wszelką cenę (dlatego dziękuję wszystkim bogom i siłom mocarnym, za to, że jestem tolerancyjny). To moje zdanie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kristos89 dnia Nie 21:33, 14 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|