|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:55, 01 Gru 2010 Temat postu: Rzeczy, które przechodzą ludzkie pojęcie. |
|
|
Macie czasem tak, że ktoś z waszej rodziny, znajomych itp. robi coś czego nijak pojąć nie możecie i co sprawia, że mam słów brakuje czasem? Ja wiem, że ludzka głupota (i dziwactwa) jest nieskończona, ale mam czasem tak, że nie mogę się powstrzymać od rozkminiania. Z okazji tego, że w przeciwieństwie do większości ludzi tutaj nie muszę niczego na jutro zakuwać to mogę sobie porozważać niejako online
Na pierwszy rzut moja własna siostra:
Przez chyba 2 godziny truła mi jak to ona nie znosi zmywać garów (cecha ewidentnie rodzinna), jak to jej się nie chce stać przy zlewie, babrać w tym wszystkim, bo to tłuste, klejące itd. Łączę się z nią w tej niechęci i dlatego mam zmywarkę i intensywnie eksploatuję ją. Moja siostra ma to urządzenie dłużej niż ja i... nie używa tylko zmywa gary na piechotę. Tłumaczę jej, że czemu, przecież zmywarka nie ciągnie dużo prądu, wody też niewiele itp. Siostra o tym wie, ale nie używa bo (uwaga) coś jej się może źle domyć i będzie musiała poprawiać ręcznie Zabrakło mi argumentów...
Drugi (to z dzisiaj) przypadek to taka daleka znajoma, na którą wpadłam przypadkiem i ją wzięło na zwierzenia. Otóż, ma pecha do facetów, ciężko jej znaleźć jakiegoś, dopiero co rzucił ją taki z którym była "aż" 2 miesiące. Facet jej powiedział, że odchodzi, bo ona jest dla niego za nudna (tak w skrócie). I szczerze mówiąc to ja go rozumiem, bo chociaż dziewczyna jest całkiem ładna, to łagodnie mówiąc przeciętna kałuża ma więcej głębi. To osoba która absolutnie niczym się nie interesuje, z którą ciężko jest o czymkolwiek porozmawiać i szczerze (bez złośliwości) mam czasem wrażenie, że ona w ogóle nic nie myśli... Ta znajoma załamana nieco swoimi niepowodzeniami miłosnymi stwierdziła, że musi zmienić swoje życie (wynikiem czego ma być znalezienie chłopa) i dlatego postanowiła.... schudnąć 15 kilo. Ona nie ma nadwagi, nawet bym powiedziała, że szczupła jest, ale wierzy, że jak schudnie to od razu pojawi się książę z bajki. Rozumie ktoś takie podejście? Bo ja na prawdę tego nie łapię.
W sumie przypadki można by mnożyć w nieskończoność ale to tak na początek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aduu
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Przybiernów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:40, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Znam to, Neit. Czasem nawet za dobrze, ale rozwodzić się nad tym nie mam ochoty. Ale zaskoczona jestem podejściem Twojej dalekiej znajomej. Ja rozumiem, że znalezienie odpowiedniego faceta zabiera dużo czasu. Też mam z tym problem, ale nie popadam w paranoję. Zwykle kobiety jak postanawiają coś w swoim życiu zmienić, to zaczynają od siebie. I to nie od wewnętrznej przemiany, ale od wyglądu. Zrzucenie zbędnych (i niezbędnych także!) kilogramów, zmiana koloru włosów, fryzury czy ogólnego stylu. Akurat też mam przyjaciółkę, która ciągle narzeka na swoją wagę i marzy jej się pozbycia paru kilo, Tylko, że ona nie ma z czego ich zrzucać! Jest chuda jak patyk, mało jej wiatr nie porwie. Dziewczyna potrafi zjeść osiem posiłków dziennie, i to bardzo sytych, w dodatku na noc, głównie jak siedzi przed kompem, to opycha się tabliczkami czekolady. Trzy to jakieś jej minimum. Ale nie widać po niej żeby przytyła. Nie ma nawet większej fałdki, do której mogłaby się przyczepić. A za każdym razem jak ją widzę, słyszę: " już nie mogę na siebie patrzeć, przydałoby się na dietę przejść". To trochę dobijające, bo akurat ja do najchudszych nie należę. O!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:55, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Z narzekania na wagę- swoją czy cudzą- to by się dało upasić dorodny wątek...
Ale zgodzę się z Aduu- kobieta, której nie wyszło, chce zacząć wszystko od nowa (licząc oczywiście, że tak odmieniona przyciągnie rzesze wielbicieli, którzy do tej pory mijali ją obojętnie, ślepi na jej wdzięki), a że nie wie, od czego zacząć- zamiast zabrać się za swoje wnętrze, robi krzywdę swojej powłoce... Ale ma to działanie po części terapeutyczne (odbudowa podupadłej samooceny, wrażenie zamknięcia pewnego etapu życia, pożegnanie się z bolesną przeszłością itd.), więc czepianie się tej potrzeby renowacji w jej życiu byłoby nietaktem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:16, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Niby tak, ale w jej przypadku -15 kolo to dla mnie dążenie do autodestrukcji po prostu. Ona ma 165 wzrostu i waży bodajże 52 kolo, nie powiecie mi, że taki zamiar jest normalny.
Ja mam na co dzień sporo do czynienia z odchudzającymi i czasem mam wrażenie, że u niektórych gdzie się zaczyna odchudzanie to kończy się rozum. Przede wszystkim bardzo wiele kobiet ma coś takiego: jest sobie taka przeciętna dziewczyna, z lekką nadwagą, która nie skończyła żadnej szkoły, nie ma żadnych zainteresowań, nic w zasadzie nie umie, nie ma właściwie żądnych znajomych, spędza czas leżąc przez tv i pochłaniając kolejną czekoladę. Wierzy, że jak straci x kilo to to odmieni jej życie o 180 stopni, nagle znajdzie super faceta, ekstra dobrze płatną pracę, znajomi będą się do niej pchali drzwiami i oknami... Długo by można wymieniać. I znam takie, które rzeczywiście schudły i przeżyły ciężki szok, bo dupa, nic po za wagą się na lepsze nie zmieniło. Smutne.
Co do odchudzania to mnie niezmiennie zastanawia coś takiego: Mam koleżankę, która jest strasznym pożeraczem węglowodanów, prawie nie je mięsa, bo go nie lubi, jajek też nie. Jest uczulona na większość produktów mlecznych, w dodatku nie może żyć bez owoców. Ma do stracenia jakieś 20 kilo. I przechodzi na dietę Dukana. Nie muszę chyba pisać jak często jej się zdarza na tej diecie nagrzeszyć? W każdym razie osobiście układałam jej dietę zbilansowaną z uwzględnieniem jej alergii i preferencji, to nawet jej nie zaczęła, bo "jej koleżanka na Dukanie strasznie schudła". W rezultacie po pół roku diety ona ma 2 kilo mniej. Jak jej mówię o przejściu na zbilansowaną, do której ma już wszystko rozpisane to mi mówi, że nie, bo się na tej mojej za wolno chudnie... A przez 2 miesiące mi truła o ten jadłospis. Nic tylko walić łbem w ścianę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:09, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Jakim cudem jest na diecie Ducana, skoro ona opiera się głównie na produktach białkowych, na które koleżanka jest uczulona? To ona musi chyba nieźle tą dietę okrajać i szamać 3 produkty na zmianę...
Niestety, Neit, tak to już jest z kobietami- a mówią, że to mężczyźni chcą wszystko szybko, prosto i od zaraz Głupio tylko, że straciłaś na ten jadłospis tyle czasu...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wijara dnia Czw 13:10, 02 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
mroczna88
Bakałarz I stopnia
Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 977
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:41, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Odchudzanie to sprawa głupia, nie przeczę, ale ma to ciekawy efekt psychologiczny Nawet te dwa-trzy kilo mniej i już czujesz się lepiej. Co nie zmienia faktu, że katowanie się, to idiotyzm.
Mnie ostatnio wkurza fakt, że pewnym ludziom mówisz, co ci nie pasuje, a oni i tak robią swoje. Po prostu nic, tylko się załamać. Moi teściowie uparcie mówią do mojej córki "pipka" i nawet jak im mówię, żeby przestali, to słyszę, że jestem przewrażliwiona i w ogóle okropna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:30, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Jadę sobie z mężem do sklepu, zimno jak cholera, pada, piździ jak na Kamczatce, jednym słowem wyjście z domu tylko dla masochistów. Podjechaliśmy pod sklep, zaparkowaliśmy idziemy do środka. Na parkingu dwie babki (tak po dwudziestce na moje oko) obie w dżinsach typu "biodrówki o dwa rozmiary za małe" i kurtkach takich do pół brzucha. Goły pasek skóry (całkiem szeroki) odsłonięty, tzw boczki pięknie wyeksponowane (bo się ze spodni wycisnęły). Obie laski sino- fioletowe na twarzy niemal z zimna, z daleka słuchać jak im zęby dzwonią. Powiedzcie mi jak można tak sobie nerki (i przyległości) odmrażać w dodatku podkreślając mankamenty figury? Nawet się męża spytałam czy to facetów kręci (ta golizna), bo mnie intrygował powód takiego robienia sobie krzywdy. Mąż stwierdził że chyba zniechęca raczej (a słowo, mój mąż jest na prawdę tolerancyjny). Potem to samo pytanie zadawałam innym znajomym facetom z takim samym skutkiem. Nijak nie mogę zrozumieć takiej dziwacznej mody...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wijara
Dyniowata Dewiantka Arcymag
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:09, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Neit, widać, że dawno w szkole nie byłaś... Naprawdę nie takie rzeczy da się zaobserwować na licealnym korytarzu...
Też nie rozumiem tej mody- a zresztą zawsze mi się wydawało, że to taka... niżowa przypadłość W moim liceum, na całe szczęście, takich egzemplarzy nie ma, ale w gimnazjum w klasach sportowych aż się roiło (dla wyjaśnienia dodam, że w klasach sportowych nikt chyba nie wyciągnął ponad 40 pktów z egzaminu gimnazjalnego)...
Poza tym- człowiek młody rzadko o zdrowiu myśli Wiesz, teraz takie na przykład zatoki od braku czapki nie bolą, a że za 20 lat będzie cierpiał co rusz na ostre ropowe zapalenie zatok i czeka go szereg średnio przyjemnych operacji... To już insza inszość.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:14, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Cóż, wiek szkolny to ja mam już dawno za sobą Ale ta przypadłość zbyt małej odzieży dotyczy nie tylko jednostek nastoletnich, bo swojego czasu widziałam tego typu stroje u osób po 30 i miałam wrażenie, że nie jest to jakaś "patologia". Hm... może im się biednym ubrania w praniu skurczyły?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zelka
Bakałarz II stopnia
Dołączył: 28 Lis 2010
Posty: 718
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam, gdzie kwitnie cytryna Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:17, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Ja, joko przedstawiciel młodzieży a nawet gimnazjalnej twierdzę, że lubię ciepło!
I więcej... Ubierajcie sie ile wlezie! <wrzeszczy>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Luiza
Arcymag
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:24, 02 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
U mnie najlepsza jest dziewczyna, która dostała chyba śnieżką i krzyknęła do kogoś 'nauczyć cię kultury?!'. A sama jej nie ma. Jak idzie to słychać same przekleństwa albo to, jak planuje kogoś pobić. I chodzi w za małych spodniach, bo jej stringi baaardzo wyłażą na wierzch. Jest rok starsza ode mnie, a nadal siedzi w 1 klasie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduu
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Przybiernów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:00, 03 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
I właśnie dlatego wiecznie na młodszą siostrę wrzeszczę, jak się do szkoły wybiera. Biodrówki, krótka bluzeczka (dobrze, że chociaż koszulka, która ma służyć za mundurek, jest pokaźnych rozmiarów xD), mokra głowa i heja do szkoły! Teraz jak śniegu dowaliło to się zastanawiam, kiedy padnie na grypę Dziś była na tyle inteligentna, że przed samym wyjściem (a do szkoły ma spory kawałek) umyła głowę. Oczywiście czapki nie nosi, bo "to wstyd i włosy ochlapują", a jak jej powiedziałam, że się przez to nieźle załatwi to spojrzała na mnie jak na idiotkę i rzuciła: " przecież wysuszyłam włosy".
Ale co się dziwić. To blondynka xD ( nie uznaję stereotypów, ale na nią to ja sił już nie mam )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zelka
Bakałarz II stopnia
Dołączył: 28 Lis 2010
Posty: 718
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam, gdzie kwitnie cytryna Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:45, 03 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Inteligentnie...
Ja to raczej mam za daleko na choćby chodzenie bez czapki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduu
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Przybiernów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:57, 03 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Jak sobie przypomnę szkolne czasy, to żałuję, że tak rzadko czapkę nosiłam. Teraz mi wychodzą wiecznie chore zatoki i migrenowe bóle głowy ;/ A żeby tak człowiek wtedy mądrzejszy był... Pfff!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Coya
Bakałarz III stopnia
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 0:18, 04 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Moja mama zawsze w takich sytuacjach powtarza: "Gdyby babcia miala wąsy, to by byla dziadkiem".
Ja bezskutecznie próbuje wytłumaczyc moim uczniom, że przechodzenie z jednej części szkoły do drugiej "dołem" (czyli przez pole) nie jest najlepszym pomysłem. Przejście jest dopiero na trzecim pietrze i trzeba sie trochę nachodzić (parter-trzecie-pierwsze). Oficjalnie jest zakaz przechodzenia dołem, ale większośc ma go gdzieś, a ja nie będe się z nimi urzerać, szkoda mi nerwów. Oczywiście na argument "bedziecie chorzy" wybuchnęli śmiechem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|