|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aduu
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Przybiernów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 1:52, 11 Lis 2010 Temat postu: Edwarda ciąg dalszy ... |
|
|
W związku z powstałym ostatnio offtopem napisałam coś, co nie wszystkim może się spodobać. Nie do końca dopracowane to jest, ale siłą zmuszona ( kłamię w żywe oczy!) wstawiam tak, jak obiecałam. Miło by było jak ktoś by pociągnął to dalej Taki otwarty temat
Specjalna dedykacja dla Katarzyny xD
Edward Cullen – szarmancki, przystojny młody bóg. O idealnych rysach twarzy, cudownym ciele i śnieżnobiałej karnacji. Marzenie nie jednej dziewczyny. Opanowany i zamknięty w sobie, zawsze miał w życiu cel. Dopóki nie poznał Belli – cudownie niezdarnej kobiety, która przewróciła jego życie do góry nogami. I ten cuchnący wilkołak, który nie daje im spokoju. Dlaczego życie nie może być prostsze?
-Edward! Edward! Gdzie ty jesteś do cholery?!
Siedział skulony w kącie swojego pokoju, opierając brodę na kolanach. Ciemność go uspokajała, a słabe światło czarnych świec, dodawało mu odwagi. Zignorował nawoływanie swojej siostry Alice i sięgnął po jedną z żyletek, leżącą w srebrnej szkatułce obok niego. „Zestaw małego Emo” – głosił napis na wieczku. Na przełomie wieków, ludzie wymyślili wiele niepotrzebnych do życia rzeczy, jak na przykład telewizory czy komputery, które były pożeraczami czasu, ale w końcu udało im się coś osiągnąć. Wykreowanie postaci Emo zajęło im sporo czasu. Szkatułki z przyborami do samookaleczenia były dostępne w każdym sklepie.
Pierwsze poziome cięcie. Rozkoszny ból zawładnął jego ciałem, wyciskając z jego złotych oczu kilka łez. Zamienianie psychicznego bólu w ból fizyczny było takie proste. Krew powoli skapywała na biały, perski dywan, na którym siedział. Widok szkarłatnych plam znacznie go uspokoił. Myśl o Belli, świetnie bawiącej się na mieście z Jacob’em, zniknęła.
Drugie poziome cięcie. Wyobraził sobie jak odrywa głowę denerwującemu wilkołakowi. Nie raz miał na to ochotę i z trudem powstrzymywał się przed tym. Gdyby nie Bella, gdyby nie jej dobre serce względem tego psa… Wszystko byłoby o wiele prostsze. Jake wyparował. Myśl o nim była dobijająca, jednak spływająca po nadgarstku krew, dawała mu niezłego kopa energii. Miał wrażenie, że mógł przenosić góry.
Rany zabliźniły się natychmiastowo. Krew powoli zasychała. Nie tego się spodziewał. Myślał, że będzie trwało to troszkę dłużej, aż rozproszą się te irytujące myśli. Mała, srebrna żyletka rozbłysła w słabym świetle świec. Dlaczego wziął właśnie tę? Przecież była taka maleńka, taka nieskuteczna…
Odrzucił ją w kąt i sięgnął po większą. Pięciocentymetrowe ostrze powinno przynieść ulgę. Kolejne cięcie jednak zabliźniło się równie szybko. Spróbował po raz kolejny. I jeszcze jeden. Łzy spływały mu po policzkach. W instrukcji napisano, że powinno pomóc. Dlaczego więc nadal czuł się tak paskudnie? Twarz Jake’a po raz kolejny śmignęła mu przed oczami. Zagryzł do krwi wargę, klnąc w duchu. Przeklęty zmiennokształtny nie dawał mu nawet spokojnie się okaleczyć. Wytrącony z równowagi, coraz szybciej nacinał skórę na nadgarstku. Szkarłatne cięcia jednak nadal się zasklepiały. No rzesz cholera jasna!
Zapłakał głośniej z bezsilności.
-Edward?- roztrzepana głowa Alice pojawiła się w uchylonych drzwiach.- Co ty właściwie robisz?
-Gram w kółko i krzyżyk.- odparł bez cienia wesołości.- Przyłączysz się?
Alice zatrzasnęła za sobą drzwi i w mgnieniu oka znalazła się przy nim. Jej radosny uśmiech działał mu na nerwy. Dlaczego wszyscy wokół są tacy szczęśliwy, kiedy on tak bardzo cierpi? Powinni dzielić z nim ból, usiąść obok niego i go wspierać. Ale nie… oczywiście rodzina wybrała się na polowanie, zostawiając go z irytującą siostrą.
Dziewczyna sięgnęła po najmniejszą żyletkę, którą wcześniej odrzucił na stertę brudnych ubrań. Ostatnio nie sprzątał nawet w pokoju. Zawsze robiła to za niego Bella, ale odkąd zaczęła spotykać się z Jacobem, przestała do niego przychodzić.
-Zamawiam krzyżyk.- Alice sięgnęła po jego nadgarstek i pewnym ruchem nacięła kratkę, która miała być polem ich gry.- I stawiam go tutaj. Pospiesz się. Rana się goi.
Krwawy krzyżyk na środku pola raził go w oczy. Czuł się jak on- samotny, opuszczony. Przegrany. Obok niego naciął koło. Krew spłynęła z nadgarstka na dywan.
-Wiesz, że Esme się wścieknie, jak zobaczy te plamy, nie?- kolejne nacięcie, które przyprawiło go o dreszcze. Nie miał odwagi ciąć się zbyt mocno, ale Alice wiedziała jak to zrobić. Niemalże wbijała całą żyletkę w jego rękę.- Będziesz musiał się tłumaczyć.
-Mam to gdzieś.- zapłakał.- Bella mnie ignoruje, Jacob doprowadza do szaleństwa, a ty gadasz zamiast ciąć! Weź się za robotę!- wyciął kolejne kółko.- Ha! Mam cię!
-Wcale nie.- trzy krzyżyki w pionie tworzyłyby świetną bliznę, gdyby nie fakt, że zaczęły się goić. Alice smagnęła żyletką jego skórę, tworząc pionową linię, przecinającą znaki.- Wygrałam!
Z rozciętej pionowo żyły trysnęła krew. Mimo szybkiej regeneracji, Edward poczuł jak uchodzi z niego życie. Jak to możliwe, że wcześniej na to nie wpadł? Pionowe nacięcia są takie skuteczne. Cały ból psychiczny jaki odczuwał, zniknął w mgnieniu oka. Świat zaczął wirować, był zamazany, a szkarłatna posoka moczyła jego kolana. Powoli tracił świadomość. Alice dała mu to, czego tak bardzo potrzebował.
-Jesteś niesprawiedliwy.- naburmuszyła się, wstając z podłogi.-Zawsze jak wygrywam to odpływasz. Więcej się z tobą nie bawię.
Zatrzasnęła za sobą drzwi, zostawiając go samego w ciemnym pokoju. Świece zgasły od nagłego porywu wiatru. Świat przestawał dla niego istnieć. Czuł się błogo, jakby był w niebie. W niebie, w którym nie było Belli ani Jacoba. Gwałtownie otworzył oczy. Cholera, znowu to samo. Będzie musiał zacząć grę od nowa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Katarzyna
Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 5:21, 11 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Dzięki za dedykację
Z tym kółko-krzyżyk to mnie rozłożyłaś... Spodziewałam się czegoś bardziej monotonnego. Jakieś histeryczne wrzaski, że nikt go nie chce i został sam, a tu tylko kilka łez i zabawa z siostrą...
"Zawsze jak wygrywam to odpływasz. Więcej się z tobą nie bawię." *Leży na podłodze i krztusi się w poduszkę ze śmiechu usiłując nie zbudzić współlokatorki* Boskieeee...
Następny odcinek to może gra w kropki z Jasperem, albo w piłkę nożną (wersja z dzieciństwa-na kartce) z Rosalie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|