|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
sampietia
Adept III roku
Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piecki, mazury :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:26, 28 Paź 2010 Temat postu: Moja mała twórczość |
|
|
A postanowiłam wstawić jeden ze swoich wierszy... Jeśli się spodobają, wstawię ich więcej
"Smutne oczy"
Oglądałam
Obraz dziś.
Na nim piękny
Anioł był.
Skrzydła białe
Szata biała
Miecz u boku
Srebrna strzała.
Tylko jego oczy…
Takie piękne,
Kryształowe
Smutku pełne.
Taki Anioł
sprawiłby
Mi radość.
Tylko oczy
chciałabym
Radością wypełnić.
Te kryształowe
Radosne aby były.
Lecz i z tymi
Smutnymi
Ma miejsce w
Sercu mym.
Napisany cztery lata temu... Ciekawi mnie wasza opinia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aduu
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Przybiernów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:37, 28 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ja się na poezji nie znam, więc jakoś tak za inteligentnie wypowiedzieć się nie mogę ;]
Ale sam fakt, że coś naskrobałaś ... Krok do przodu, prawda?
Tylko tych oczek mi szkoda ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sampietia
Adept III roku
Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piecki, mazury :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:43, 28 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
To już dawno napisane było XD zaraz poszukam może jakiegoś z wcześniejszej daty bo w sumie miałam ich dużo... Ale płytkę gdzieś posiałam... I mam spory problem teraz... Jak się okaże, że ją zgubiłam to będę miała problem i będzie mi szkoda...
A dobrze... wrzucę obecnie pisane opowiadanko, jego fragment... Tylko zastanawiam się kogo dać... Pisane jest to na podstawie Wampira Maskarady, na bazie prowadzonych sesji przeze mnie, mojego chłopaka i naszych znajomych. Zacznę od przedstawienia postaci mojego Michała
Proszę o komentarze, ale pewnie będzie jeszcze duuużo do poprawiania...
"Requiem nocy"
Rozdział 1 Dawne życie.
Pochmurny dzień połowy maja. Jeden klub studencki „Miłośnicy fantasy” był obecnie na wyjeździe. Dostali zgodę od dziekana na wyjazd na naukowo-fantastyczny zjazd, który odbywał się w okolicach Mikołajek, jednego z większych miast rekreacyjnych nad jeziorami na mazurach. Grupa dziesięciu studentów razem z opiekunem ledwo zdążyła wejść do młodzieżowego schroniska. Gdy tylko drzwi zamknęły się za ostatnim studentem rozszalała się na dobre burza… Deszcz z łoskotem uderzał o okna. Cała grupa znalazła się w niewielkim ale całkiem przytulnym holu z recepcją. Opiekun całej grupy podszedł do kobiety w średnim wieku siedzącej za biurkiem. Czarne włosy spięte miała w luźnego koka. Jej brązowe oczy uważnie przyglądały się przybyłej grupie.
-Serdecznie witam w „Leśnym Zakątku”. W czym mogę pomóc? –odpowiedziała mechanicznie znudzonym tonem głosu. Młody profesor uśmiechnął się i pokazał jej rezerwację na cały weekend. Kobieta zerknęła na nią. Pokiwała z aprobatą głową. –Tak, to będą dwa pokoje po cztery osoby i jeden po trzy. –odwróciła się i podała klucze z numerkami pokojów. – Wszystko czeka na was na górze.
Po jej słowach piorun przeszył niebo i rozświetlił całe pomieszczenie. Profesor podziękował recepcjonistce i skierował się do swoich podopiecznych z uśmiechem na twarzy. W całej grupie były cztery dziewczyny oraz sześciu chłopaków.
-Dzisiejsza pogoda zepsuła nam nasze wstępne plany… -Po jego początkowych słowach rozległo się nie zadowolone mruczenie od grupy. Poczekał, aż podopieczni się uspokoją i dodał po chwili. –Ale nic straconego. –zerknął na zegarek. Była szesnasta trzydzieści. –Proponuję aby po kolacji, która planowo odbywa się o osiemnastej. Zebrać się w niewielkiej sali zabaw i tam poopowiadać sobie ciekawe historie z naszej ulubionej tematyki. Znam jedną ciekawą, którą bardzo chętnie wam opowiem.
Cała grupa przytaknęła z aprobatą. Pan Feliks Sawicki spojrzał na dziewczęta i podał im ich czwórkowy pokój. Dziewczyny wzięły go od niego i udały się na górę w poszukiwaniu swojego pokoju. Sam spojrzał na pozostałych i zapytał.
-To, który z panów będzie odważny i zamierza spać ze mną w pokoju? –zapytał, był młody i bardzo przyjazny wobec studentów. Wręcz jednym z najbardziej lubianym przez liczną młodzież.
Młodzi mężczyźni spojrzeli na siebie z rozbawieniem w oczach, lecz starali się zachować powagę. W końcu z szóstki chłopaków wystąpiła dwójka zgranych przyjaciół, Marek Wierzbicki i Jacek Wysocki. Pozostała czwórka otrzymała swój klucz i wszyscy ruszyli na górę. Okazało się, że w ośrodku przebywali tylko oni. Każdy pokój wyglądał bardzo podobnie. Pojedyncze łóżka w drewnianej ramie z najtańszego i jasnego drewna ustawione równo obok siebie na ścianie z niewielkim oknem, mała szafa stojąca po prawej stronie drzwi, po drugiej stronie stolik i komplet krzeseł. Łazienka znajdowała się na korytarzu i była oddzielna dla każdej płci. Wszyscy na spokojnie zaczęli rozpakowywać swoją niewielką ilość rzeczy i wybierać sobie miejsce do spania. Dziewczętom zajęło to odrobinę dłużej lecz wszyscy punktualnie o szóstej znaleźli się w stołówce.
-Całe szczęście, że wcześniej kupiliśmy jedzenie… Teraz nie byłoby nawet jak wyjść do sklepu w tą ulewę. – powiedziała Lidia Majkowska do swojej przyjaciółki. Obie bardzo fascynowała fantastyka, a że wszyscy byli na studiach humanistycznych opuszczenie spotkania z wieloma wybitnymi pisarzami nie wchodziło w grę. Wszyscy rozłożyli swoją żywność i każdy sobie zaczął szykować kolację. Wszyscy ze sobą rozmawiali i była przyjemna atmosfera. Nie psuła jej nawet szalejąca na zewnątrz burza. Deszcz stukający w szyby dodawał tylko przyjemną atmosferę posiłkowi. Gdy skończyli, posprzątali bałagan jaki każdy po sobie zostawił. Odnieśli swoje jedzenie do pokoi po czym skierowali się do niewielkiej sali przypominającej dobre stare świetlice. Wszyscy rozsunęli stoły tak, że na środku zrobiło się wolne miejsce. Każdy miał przy sobie świece, porozstawiali je więc na stołach i zapalili. Cała grupa studentów usiadła w kole na podłodze na przyniesionych przez siebie kocach. Sam profesor usiadł na krześle, przyjrzał się uważnie zaciekawionym twarzom. Świece, deszcz i burza nadawały niesamowity klimat opowieści jaką zamierzał im zdradzić. Uśmiechnął się do siebie pod nosem i zaczął opowiadać.
-Wszystko od czegoś się zaczyna. Każdy z nas pojawia się i znika. Ktoś się rodzi, ktoś umiera. Życie zatacza kręgi. Świat się zmienia, a każda zmiana jest z pozoru nie wielka, taka zwyczajna, a jednak tak ważna dla nas wszystkich i całego świata. Pory roku przemijają, dzień zabija noc. I każdego dnia tak po kolei czas nam płynie. W dzisiejszym świecie pośpiech, gonitwa za wykształceniem czy karierą przesłania nam oczy. A przecież jest tyle wspaniałych rzeczy, które kryją się przed naszymi oczami. Bardziej interesuje nas zbrodnia, pożary i nieszczęście innych. Każdego dnia umyka nam wiele niezwykłych zdarzeń. Zapomnieliśmy o magii i prawdziwym niebezpieczeństwie jakie na nas czeka ukryte gdzieś w mroku, w ciemnym zaułku. Skryte i szczerzące do nas zęby. Oni też w to nie wierzyli, a jednak dopadła ich jedna z najstarszych i najgroźniejszych bestii, o której zapomnieliśmy. Wampir. Tak to brzmi śmiesznie, ale posłuchajcie mnie uważnie moi drodzy. Opowiem wam ich historię. Opowiem wam kim byli przed tym nim zmienili się w bestie…
Victor de Veis
-Pierwszą osobą, której historię wam opowiem był młody utalentowany muzyk imieniem Victor. Jego historia zaczęła się znacznie wcześniej…
Mrok zapadł nad Paryżem. Niewiele kawiarni było otwartych. Ludzie siedzieli przy świecach. W oddali widniał budynek Wielkiego Teatru. Odbywał się tam właśnie wspaniały koncert. Wśród muzyków, był młody Victor de Veis. Czarnowłosy, o delikatnych lokach i pięknych zielonych oczach. Na sobie miał czarny kubrak, białą flanelową koszulę z falbanami i czarne spodnie. Na szyi wisiał mu krzyżyk. Wspaniale współgrał razem z całym strojem. Lecz dzisiaj miał też wielką i niepowtarzalną okazję na zagranie partii solowej… Na widowni siedziała piękna młoda kobieta. Blond włosy miała upięte w misterny kok. Błękitne oczy wpatrywały się w scenę. Miała na sobie błękitną suknię z falbanami i kwadratowym dekoltem uwydatniający zarys jej biustu. Vicotr delikatnie trzymał smyczek i wydobywał ze skrzypiec historię swojego życia. W czasie gry rozpamiętywał dawne swoje dzieje… Ucieczkę z domu, marzenia o sławie, a przede wszystkim pragnienie wolności… Również strach przed przemijaniem i śmiercią. Pochodził z niewielkiej wioski na obrzeżach Francji, gdzie ludzie przeżywali nie więcej niż trzydzieści lat, zaś mieszczanie żyli dwa razy dłużej. Młody muzyk zawsze chciał zobaczyć Paryż, zagrać na deskach teatru. Tak, w końcu jego marzenie się spełniło. W jego oczach pojawiły się łzy szczęścia i spełnienia, które wpłynęły na jego grę, poruszając ludzi na scenie. Przecież kościół twierdził, że skrzypce to dzieło szatana. Kobieta zafascynowana jego grą wpatrywała się w niego. Pochłaniała każdy jego ruch, gest, każdą niesamowitą nutę. Po skończonym koncercie odbywał się bankiet na którym była sama arystokracja i wyższe sfery. Vicotr miał zaszczyt uczestniczyć w nim jako w dniu swojego solowego występu. Ku niemu podeszła ta kobieta. Uśmiechała się promiennie do niego, podała mu swoją dłoń i odparła.
-Pięknie grasz. Jestem Rosalind de Beau. –zaczęła z wyraźnym francuskim akcentem. Dłoń bezwiednie błądziła po jej dekolcie. –Jestem malarką. A Twoja gra mnie zachwyciła… Może pójdziesz ze mną do mojego mieszkania? Dzięki Tobie odzyskałam natchnienie. Przyglądała mu się hipnotycznymi błękitnymi oczami. Zahipnotyzowała go swoimi kocimi ruchami ciała i barwą głosu.
-Dobrze Madame. Mam Ci służyć za modela? –popatrzył po gronie pięknych kobiet i mężczyzn. –Obawiam się, że nie nadaję się do tej roli, Madame. Popatrz są przystojniejsi ode mnie i bardziej… urokliwi. Ja tylko gram. –jego wzrok zszedł na rowek pomiędzy jej piersiami. Musiał zmusić się, aby oderwać wzrok. Po czym wpadł w sieć jej złotych włosów, zaczął tonąć w zapachu jej perfum oraz pięknych błękitnych oczach. Miał poczucie, że zwykłym dotykiem mogłaby go rozbić na kawałki niczym porcelanową lalkę. Ona zaś uśmiechnęła się promiennie i pogładziła go po włosach i policzku.
-Ależ nie… To Twoja muzyka, to jak grasz… Ja muszę to narysować. Nie karz mi prosić Cię o przysługę. –jej błękitne oczy błyszczały. Kusiła go zapachem i spojrzeniem a jej głos był taki wspaniały i kuszący. Wpatrywała się w niego z oczekiwaniem.
-Dobrze, Madame. Lecz nie znam Twojego adresu. –powoli wchłaniał jej zapach. Wstydził się własnego, wypożyczonego stroju, na dodatek śmierdział kurzem. –Jesteś piękna… Jak anioł…
Uśmiechnęła się jedynie do niego. Pogładziła go po policzku i zbliżyła usta do jego ucha.
-Nie martw się o nic mój drogi. Możesz pojechać teraz ze mną… -wyszeptała mu do ucha. Chłodny oddech owiał jego ucho. –Duszno tutaj… Zabierz mnie stąd…
Zahipnotyzowany zrobił to co mu kazała. Chłodne powietrze chłodziło jego rozgrzane policzki, które były całe czerwone. Serce waliło mu szybciej i szybciej jakby coś go ostrzegało, jakieś nie jasne przeczucie. Jednak był już w szponach jej piękna. Wyszli z bankietu prosto w chłodną listopadową noc. Spojrzała na niego uśmiechnięta i szczęśliwa. Podeszła do karocy, jeden z jej służących otworzył drzwi. Kobieta wsiadła pierwsza, po czym zaprosiła go gestem do środka. Wsiadł do niej. Ona zaczęła przytulać go do siebie i szeptać mu na ucho.
-Jesteś taki piękny… -wyszeptała subtelnym tonem. Po niedługim czasie dotarliście do jej apartamentu. Wysiadła pierwsza i zaprosiła go na górę. Znajdowało się tam ogromne łoże z baldachimem, płótna nie dokończone i skończone obrazy. Usiadła na łóżku i zaprosiła go gestem by usiadł obok niej. Powolnym krokiem skierował się ku niej i usiadł obok niej.
-Piękny pokój, piękne obrazy, piękna kobieta. –mówił niczym w transie. Po chwili oddał się namiętności i zaczął całować ją w usta, przytulać. Kobieta nie opierała się. Co dziwiło młodego artystę, ale artyści w każdych czasach byli dziwni. Przytulała go do siebie, zaczęła całować namiętnie i pieścić. Jej usta zabłądziły na jego szyję, a smukłe dłonie zaczęły rozbierać go. Uśmiech nie znikał z jej ust.
-Och tak… jesteś cudowny. Wspaniały.. –zaczęła mruczeć mu do ucha i całować go. Po chwili poczuł na swojej szyi jej ostre zęby… Delikatnie pociekła krew po jego szyi. Po chwili wgryzła się w jego szyję i zaczęła pić jego krew. Poczuł palący ból i dreszcz niesamowitej przyjemności. Delikatnie rozcięła swój nadgarstek i przystawiła go do jego ust. Poczuł ogromną rozkosz przeszywającą całe jego ciało… Obudził się następnej nocy. Był martwy, a jednak żył. Zastanawiał się nad tym wszystkim. Ona siedziała na fotelu i przyglądała się mu rozmarzona. W dłoni trzymała kryształowy kieliszek napełniony czerwonym płynem. Miała na sobie jedynie jedwabny szlafrok. Z jakiegoś odległego miejsca w mieszkaniu dobiegał niepokojący szloch i rozpaczliwe skrobanie. Nieświadomy i zahipnotyzowany przyglądał się jej. Czuł niesamowity głód. Uśmiechała się do niego.
-Witaj… Czekałam tak długo aż się obudzisz… -oblizała językiem usta. –Głodny? -zapytała sceptycznie i zaśmiała się. Klasnęła w dłonie a do pokoju został wprowadzony mężczyzna, był związany, ubranie miał podarte. Usta miał przewiązane materiałową chustkę. Oczy młodemu muzykowi zaświeciły. Wpatrywał się zszokowany w mężczyznę. Czuł jak bije w jego żyłach krew.
-Tak… Właśnie tak, a teraz podejdź do niego i zjedz… -uśmiechnęła się do niego promiennie.
Victor podszedł do mężczyzny i wgryzł się w niego. Zaczął pić i poczuł ciepło i energię witalną. Poczuł, że żyje.
-Bardzo dobrze, ale już wystarczy. –podeszła do niego z kocią gracją. –Nie możesz go zabić, co zrobimy potem z ciałem? –zapytała i pogładziła go po włosach.
Victor odszedł od ciała, twarz miał umorusaną jego krwią. Przemyła mu twarz chusteczką, zaprowadziła na łóżko po czym wprowadziła go w cały świat i to kim się teraz stał.
Namalowała dzięki niemu wiele wspaniałych obrazów. Zajmowała się nim przez dwa lata, wprowadziła go w cały świat i nauczyła jak żyć. Po czym porzuciła go, znajdując sobie inną zabawkę. Oszukany i samotny błądził przez wiele lat po świecie. Oddał wiele koncertów i stał się jednym w bardziej szanowanych artystów w wampirzym świecie. W pewnym momencie jego kroki zaprowadziły go aż do Polski…
Deszcz chwilowo przestał padać. Świece spaliły się tylko częściowo. Marek spojrzał na niego zaskoczony.
-Jak to…? -odparł zaskoczony. Po chwili dodał. –To już koniec? –zapytał zaskoczony.
-Nie jest ich jeszcze czwórka i zaraz też poznacie ich historie…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez sampietia dnia Czw 22:55, 28 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduu
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Przybiernów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:54, 28 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ciekawie przedstawiona historia. Wciągająca, aczkolwiek, na moje oko, ma kilka wad.
Oczywiście każdy odbierze to inaczej Więc się nie przejmuj
Jak dla mnie za dużo jest zdań pojedynczych. Już przyzwyczaiłam się do tych długich, bardziej złożonych zdań, więc twój styl troszkę raził mnie w oczy. Znalazłam kilka błędów interpunkcyjnych, ale jak sama już zauważyłaś, jest trochę do poprawienia ^^
Czasem pojawiają się zdania w stylu "masło maślane". Tego trzeba się pilnować. I powtórzenia. Całkiem ich sporo.
Ale to wszystko da się pod szlifować i będzie cacy ^^ Każdy ma swój styl pisania, do którego czytelnik powinien się przystosować, chociaż nie zawsze to jest takie proste.
Ale są tu skrzypce! Uwielbiam ich dźwięk ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sampietia
Adept III roku
Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piecki, mazury :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:58, 28 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Hehe dziękuję... Wiem, że najlepsza nie jestem, ale to jest wstępny tekst, który będę jeszcze poprawiać. A zawsze lepiej wiedzieć co Bardzo dziękuję... Mam jeszcze opisy pięciu innych bohaterów. Pewnie błędy będą podobne... Ale chyba nie ma sensu tego tutaj wrzucać Ale jeśli byś chciała przeczytać to mogłabym Ci na maila podesłać... historia drugiego bohatera była pisana dzisiaj xD i jak to byś przeczytała załamałabyś się xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduu
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Przybiernów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:29, 29 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Podrzuć na maila Przeczytam z chęcią
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sampietia
Adept III roku
Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piecki, mazury :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 1:43, 29 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
O bardzo dziękuję Mam nadzieję, że poznam opinię
Może jakiś jeszcze wierszyk wrzucić... Nie poczekam na pozostałe opinie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Auraya
Adept II roku
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:27, 31 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
wiersz bardzo mi się podoba ale jest w nim mało rymów .
Opowiadanie jest super.
Osobiście też co nieco piszę więc wiem, że niełatwo jest napisać rymujący się wiersz. Opowiadanie jest dużo prostsze jeśli ma się ciekawy pomysł, a ty na pewno go miałaś
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Auraya dnia Nie 16:30, 31 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
sampietia
Adept III roku
Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piecki, mazury :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:01, 31 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
to jest tylko fragment opowiadania, dalsze jest zapisane w pliku. Ale dziękuję za pochwałę
Co do wierszy, bardzo rzadko piszę takie wiersze gdzie są rymy, ale za to mój chłopak potrafi tak zrymować, że mi się łezka w oku pojawia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Auraya
Adept II roku
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:22, 01 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
A to trochę mojej twórczości
Zachód słońca, noc
Gdy oglądam zachód słońca czuję smutek przeogromny. Gdyż to dzień swój koniec bierze by ustąpić miejsca nocy. Promień słońca zabłąkany po jeziora tafli pływa i już księżyc się pojawia by zawładnąć ziemią. Czerwień nieba jak krew poległych odbija się od wody. Lazurowe jezioro zmienia się w krwi morze. Słowik w borze tęsknie śpiewa, tęskni za słońcem, choć przecież znów pojawi się o świcie. Słucham. To żaby koncert swój już dają, świerszcze pierwsze smyczki grają. Cisza. Słońce już zaszło. księżyc na tle granitowego nieba, wśród gwiazd-towarzyszek, zerka. Widzi mnie. Jego uśmiech odbija się od wody która przypomina czarny materiał z diamentami.
Na cześć księżyca wilki swą pieśń rozpoczynają, Dziękując a za razem przeklinając za obecność jego. Tęsknią za słońcem za gorącymi jego promieniami. Za krwawym zachodem i wschodem. Jak życie. Wschód i zachód- początek i koniec.
sampietia weź coś jeszcze dodaj, bardzo fajnie się twoją twórczość czyta
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Auraya dnia Pon 15:25, 01 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aduu
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 539
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Przybiernów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:08, 01 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam całe twoje opowiadanie Te, które mi wysłałaś. Znalazłam kilka błędów, ale niewielkich ^^ Poza tym, bardzo lekko się czyta A wiesz, co mi się najbardziej podobało??
No jasne, że nie wiesz Głupie pytanie Opowieść o Ave. Zauroczyła mnie ! Nie wiem czy to z powodu wyglądu Ave, czy tym jego związku. Mam chore jazdy, jeśli chodzi o yaoi ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sampietia
Adept III roku
Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piecki, mazury :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:01, 02 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
hehe XD Moja współlokatorka, która go odgrywa na pewno się ucieszy Wiem, że są małe błędy, ale będę musiała to poprawić gdy znajdę chwilkę.
A na co bardziej macie chęć? Jakieś stare opowiadanie czy kolejny wiersz?
Auraya- też ciekawie napisane
a tutaj taki mały wierszyk...
Wypaleni
Wokół mnie ogień, gorąco, cierpienie.
Ja dalej płonę dzień za dniem…
Myślę, widzę i słyszę wciąż…
Uciekam, lecz wiem że nie ucieknę…
Moim udziałem jest zniszczenie…
Dobrze o tym wiem…
Wierzyłam, że to nie moje przeznaczenie…
A jednak niszczę i zabijam to
Co dla mnie najdroższe…
Ogień buchający we mnie
Zniszczy wszystko…
Nie chcę już ranić…
Nie mogę niszczyć.
A jednak znów zabiłam…
Znów zniszczyłam…
Nie umiałam zaczekać…
Skończyło się… wypaliło…
Ta miłość… tak piękna…
Tak szybko się zaczęła….
Namiętność i miłość…
Tego już nie ma…
Choć jestem ogniem…
Zgasiłam Cię… Wypaliłam Twoje serce…
Odebrałam Ci jego żar…
Jestem żywiołem… Złowrogim,
Niszczącym… Lecz teraz już wiem…
Moim przeznaczeniem samotność…
Nie chce wiecej niszczyć…
Palić, zabijać, dusić….
Nie chcę…
Nie…
Nie mogę być zła…
A jednak…
Jest we mnie siła…
Moc Tworzenia
i równie wielka
Siła Niszczenia…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Auraya
Adept II roku
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:37, 03 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Wow... zatkało mnie. skąd ty bierzesz wenę i czas na pisanie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Auraya dnia Śro 17:37, 03 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
sampietia
Adept III roku
Dołączył: 23 Paź 2010
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piecki, mazury :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:42, 03 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Wenę? Napisałam ten wiersz po rozstaniu z moim pierwszym chłopakiem.
A tutaj pierwszy wierszyk z takiego małego cyklu powiązanego ze sobą...:
„Ofiara”
Kobieta w bieli
Ku ołtarzowi prowadzona.
Jej oczy bez wyrazu,
Włosy i lekka suknie
Rozwiewa wiatr...
Przy ołtarzu już
Kapłan czeka...
Klęka przed ołtarzem,
Pochyla głowę i modli się.
Podnoszą ją i kładą na ołtarz.
Przywiązują jej dłonie i nogi.
Oczy skierowane w niebo.
Pochodnie zapłonęły.
Twarz kapłana skryta
Pod kapturem.
Złowrogie cienie
Rozpoczynają tajemniczy taniec.
Łza spływa po jej policzku.
Rozbrzmiewa cichy śpiew.
-Jesteś gotowa złożyć ofiarę?
Głos kapłana brzmi w jej głowie,
Jakby jej się tylko śniło.
-Tak..-wyszeptała- Nie poradzę sobie
jeśli nie wypełnimy rytuału.
Kapłan milczał. Spojrzał
Na ta tak młodą i piękna kobietę.
Wzniósł ręce w górę,
Śpiew stał się głośniejszy.
Kapłan zaczął intonować modlitwę,
Wzniósł sztylet w górę,
Rozbłysł w ostrzu blask
Pochodni i księżyca.
Szybki ruch w dół,
I Tylko łza na policzku
Kobiety zamarła.
-Poświeciłaś swe uczucia,
oddałaś nam swe serce,
dla jego szczęścia.
ofiara została wypełniona.
Miłego czytania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:48, 03 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
A ja myślałam, że opisujesz ślub i dlatego nie dziwiłam się początkowym opisom...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|