Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nie wiem co to...
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Tfu!rczość niezależna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Srebrny Jednorożec
Adept I roku



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieokiełznanego buszu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:17, 03 Cze 2009    Temat postu: Nie wiem co to...

Kiedyś bardzo chciałam napisać książke. To wynik moich usilnych prub. (Napewno jes tu pełno błędów ortograficznych).

Rozdział 1 Porwanie

Niechętnie stawiałam kolejne kroki na leśnej ściółce, moje bose stopy były już trochę poranione od ciągłego marszu ale nie przejmowałam się tym. Co za różnica? Zostałam sama , najchętniej bym umarła zamiast włóczyć się po lesie, uciekając przed niebezpieczeństwem. Ludźmi.
Gdyby nie oni, mieszkałabym dalej z przyjaciółmi i znajomymi w wiosce Santos. Gdy te bezduszne istoty nas napadły nie byliśmy przygotowani dlatego złapali wszystkich. Poza mną, pomyślałam z niechęcią. Domy zostały spalone tak więc zostały tyko ich szkielety. I zaprzyjaźnione zwierzęta… Próbowały nas obronić więc zostały zbite, wszystkie. To co oni robili i robią jest po prostu okropne. Jak tak mogą?
Odrzuciłam wszystkie myśli związane z przeszłością, liczyła się teraźniejszość. Spróbowałam nie myśleć o niczym. Nie umiałam się skupić nawet na własnych krokach. Po chwili moja noga zaplątała się w korzeń wystający z ziemi i upadłam. Co się ze mną działo? Gdzie się podziała moja szybkość i zwinność ? Miałam zdecydowanie za dużo pytań, na które sama nie mogłam sobie odpowiedzieć.
Wstałam otrzepując liście z zielonej, cienkiej sukienki. Było bardzo ciepło mimo że był dopiero początek wiosny, nawet w tym gęstym buszu, dlatego mogłam sobie pozwolić na noszenie takiego stroju. Gdy wreszcie się z nią uporałam spróbowałam wyciągnąć pojedyncze liście z swoich długich, gęstych brązowych włosów. Nie było to łatwe ponieważ dawno ich nie myłam i nie czesałam, dlatego były bardzo splątane. W końcu zrezygnowałam z wyrywania niemądrych liści z mojej czupryny, by móc się rozejrzeć.
Sam środek wielkiego, gęstego lasu wyglądał na nieciekawy. Wszędzie drzewa o czarnej i brązowej korze oraz jeden samotny uschnięty krzak.
Poza tym niczego ciekawego nie mogłam się dopatrzeć. Może coś usłyszę? Słuch był u mnie jednym z najbardziej wyostrzonych zmysłów, co dawało mi nadzieję, że usłyszę w pobliżu jakieś zwierzę. Zaczęłam przysłuchiwać się otoczeniu, jednak poza wiatrem niczego nie usłyszałam. Chwila moment w lesie Latro przecież nigdy nie wiał wiatr! Skupiłam się i odwróciłam w stronę dźwięku. Po chwili rozpoznałam dźwięk, były to trzy konie, których kopyta jeździły z szelestem po ściółce podczas galopu. Gdy w końcu zobaczyłam sylwetki koni wśród drzew zrozumiałam, że popełniłam błąd nie uciekając od razu jak rozpoznałam odgłos. Potrzebowałam kilku sekund by zorientować się, że na dwóch siwych klaczach siedzą dwaj mężczyźni, ludzie, łapacze.
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam uciekać. Od razu rozbolała mnie klatka piersiowa, a płuca przeszył ostry ból. Próbowałam mimo wszystko przyspieszyć, jednak wiedziałam, że nic to nie da. Byłam wolniejsza od koni które powoli mnie doganiały. Z każdą sekundą zmniejszały dzielącą nas odległość, wiedziałam, że za niedługo poczuję sznur na szyi… Nie myliłam się, gdy tylko o tym pomyślałam, coś mignęło mi przed oczami, a później poczułam na karku zaciskającą się pętlę. Zostałam gwałtownie pociągnięta do tyłu, upadłam. Tym razem zdarłam sobie kolana i ręce. Nie przejęłam się tym ani brakiem powietrza. Nie potrzebowałam go. Poczułam, jak z ran wycieka moja srebrna krew…
-Piękny okaz, gratulacje Miko.- Powiedział jeden z mężczyzn podchodząc do mnie. Skuliłam się i zamknęłam oczy. Po co miałabym walczyć?
-Też mi się tak wydaje, może spodoba się władcy? Chciałbym wreszcie dobrze zarobić!
Zarobić? Więc teraz byłam rzeczą na sprzedaż? Jakimś domowym zwierzątkiem? I to tylko dlatego że nie należałam do ich rasy?
-Ciekawe jaka to rasa.- zaciekawił się Miko. Mężczyzna o czarnych włosach, wysoki i dobrze zbudowany. Jego towarzysz był do niego bardzo podobny, był tylko trochę niższy i miał brodę. Może byli tacy do siebie podobni ponieważ byli braćmi?
-Nie mam pojęcia. Popatrz na tą krew! Nigdy takiej nie widziałem…
-Weront… A może ona jest chora?
-Bardzo wątpię, lepiej zabierzmy ją zanim spróbuje uciec,- Stwierdził po czy pochylił się nade mną żeby zawiązać mi nogi i ręce. Była to lekka przesada. Niby gdzie miałabym uciec? Jeszcze bardziej się skuliłam. Nie wiem dlaczego ten odruch spowodował że mężczyzna się zawahał. Może przez chwilę zobaczył we mnie istotę podobną do swojej rasy? Jednak była to tylko chwila, później podniósł mnie i wsadził na konia. Był on czarny, najprawdopodobniej ogier. Przywiązany do jednej z klaczy musiał za nią iść.
Przez całą podróż spadłam ponad dziesięć razy, przez więzy które nie pozwalały zachować równowagi w bardzo kolebiącym się siodle. Na szczęście te upadki pozostawiały po sobie tylko niewielkie siniaki.
Niecałe pół dnia zajęło dojechanie do miasta. Podczas jazdy zdołałam się tylko dowiedzieć, z rozmowy mężczyzn, że miasto nazywa się Kalap. Ta niezbyt ładna nazwa pochodziła od pól, które znajdowały się przy mieście, Kalinarp. Na tych polach mogłam głównie dostrzec stada owiec i krów, które leniwie skubały trawę. Samo miasto widziane z górki na jakiej się znajdowałam wyglądało na niewiele większe od mojej wioski. Różniło się jednak znacznie. Domy były głównie piętrowe, zbudowane zarówno z drewna jak i kamieni. Drogi były brukowane, a w samym centrum znajdował się wielki targ pełen wykłócających się ludzi. Odgłos ten niósł się echem aż do samego szczytu pagórka. Cały ten obszar był otoczony grubym, gładkim i średnio wysokim murem. Było niemożliwe dostać się po nim na drugą stronę. Wejścia do miasta pilnowali dwaj strażnicy, jednak brama była otwarta. Byli oni ubrani w zbroje nie całkiem kompletne. Widać było że są znudzeni ciągłym pilnowaniem.
Przez chwilę jechaliśmy leśną dróżką, która niewiadomo kiedy pojawiła się pod kopytami koni. Później już brukowaną aż do bramy.
Gdy w końcu dojechaliśmy do wjazdu konie ledwo oddychały i niechętnie posłuchały polecenia, żeby się zatrzymać. Jeden z strażników leniwie uniósł głowę i gdy nas ujrzał uśmiechnął się od ucha do ucha.
-A to wy! Witaj Weront, hej Miko! I co poszczęściło wam się? Wszyscy byli święcie przekonani, że w tych lasach już nikogo nie ma, a łapacze pojechali do Dulkrof…
-A jednak się mylili. Witaj Seed.- Powiedział Miko- A na dodatek ten okaz jest wyjątkowy! Ma srebrną krew. Może wiesz dlaczego? Słyszałeś o tej rasie?
-Nieee…- Powiedział z namysłem i podszedł do mnie, by móc mi się przyjrzeć. Oczywiście zamknęłam oczy, nie miałam zamiaru oglądać jego twarzy. Na dokładkę byłam zmęczona. Wprawdzie musiałam spać raz na miesiąc, ale ostatnio to zaniedbałam i ostatnio spałam cztery tygodnie temu, a do tego ten bieg… Już i tak dużo mnie kosztowało, żeby nie zasnąć podczas jazdy, a teraz koń tak spokojnie oddychał, usypiająco…
Drugi strażnik wprawdzie nic nie mówił, ale podszedł, by móc też mnie zobaczyć. A później nie wiem co się działo. Zasnęłam.
Miałam sen. Albo raczej koszmar przedstawiający to co już było. Znów szłam, jednak tym razem niestety nie przez las. Był to teren pagórkowaty, porośnięty wysokimi trawami, krzakami oraz kilkoma samotnymi drzewami. Z koś pamiętałam ten teren jednak bałam się pomyśleć skąd . Niestety pamięć mnie nie zawodziła, po chwili doszłam do wioski. Mojej wioski i domu… Gdy tylko zobaczyłam ją na horyzoncie ogarnęło mnie przerażenie, a w gardle utknął krzyk. Zobaczyłam ludzi którzy próbowali się do niej wkraść niepostrzeżenie. Łapacze. Każdy z nich siedział na niskim koniu w kolorze trawy. Później wszystko potoczyło się szybko. Widziałam jak z niezwykłą szybkością wypadają z krzaków i zaczynają łapać moich bliskich. Okrzyki bólu, płacz dzieci, zapach smutku i przygnębienia oraz czegoś jeszcze. Śmierci.
Wszystkie zwierzęta które znałam , psy, koty, konie, od początku próbowały stawić opór napastnikom. Niestety ludzi było więcej i od razu było wiadomo kto wygra. Poza tym łapaczom nie były potrzebne na wpół oswojone zwierzęta . Zaczęli je zabijać i podpalać domy zbudowane głównie z drewna i liści. Była to bardzo łatwa podpałka, więc po chwili wszystko stało w płomieniach ,a nad wioską zaczął unosić się czarny dym raniący nozdrza i oczy. Łapacze od razu się wycofali jednak niektóre z zwierząt nie. Usilnie próbowali wydostać się z pułapki podczas gdy oni już odjechali, zarówno z kobietami , mężczyznami, jak i dziećmi i starszymi osobami. Czy oni nie mieli serca? A zamiast tego czarną dziurę lub głaz?
Pobiegłam w stronę wielkiego ogniska bo inaczej nie dało się nazwać mojej wioski. Nawet nie próbowałam tego lać wodą lub na inny sposób zwalczać płomienie. Nie miało to w końcu sensu, więc zamiast tego próbowałam stworzyć drogę ucieczki dla moich przyjaciół. Udało mi się zrobić przejście jednak nie udało mi się uratować wszystkich. Reszta została, a ja musiałam uciec w stronę jednego z drzew. Wierzby.
Później miałam kolejny sen, który był już na pewno koszmarem. Była to scena gdy już wróciłam do miejsca gdzie kiedyś był mój dom. A teraz były pogorzeliska. Zobaczyłam tam pełno ciał, zmasakrowanych. Były porozrzucane jak lalki po całej wiosce.

***************
Obudziłam się gwałtownie. Byłam w jakimś niewielkim pomieszczeniu, który poruszał się szybko w jakimś kierunku. Północ? Południe? Straciłam orientacje tak samo jak rachubę czasu. Chciało mi się płakać, krzyczeć, bić i pogrążyć w cichym smutku jednocześnie. Ostatecznie postanowiłam że skupie się na tym ostatnim. Skuliłam się w kącie mojej klatki z mocnego drewna. Było w niej bardzo ciemno. Nie dochodził do mnie nawet nikły blask słońca czy księżyca. Może była noc? Znowu nie mogłam odpowiedzieć na własne pytanie do tego takie banalne. Próbowałam cos zobaczyć w tych ciemnościach bez powodzenia. Mój wzrok nie był przyzwyczajony do aż takich ciemności. Byłam pozostawiona sama sobie . Po moich policzkach poleciały łzy, których dłużej nie mogłam powstrzymać. Zostawiły po sobie dwa mokre ślady i przy okazji zmyły trochę bród. Później zaczęły lecieć kolejne ślad za tamtymi a moje ramiona zaczęły się trząść. Zaczęłam je liczyć ?Bo co innego miałam teraz robić? Jeden, dwa, trzy, cztery… Przy około pięćdziesiątej wreszcie się uspokoiłam i przestałam płakać. W końcu doszłam do prostego wniosku że użalać się w ten sposób nad sobą nie pomoże ani mnie ani nikomu innemu.
Zaczęłam nasłuchiwać. Jednak moich uszu nie doszedł żaden dźwięk. Czyżby moja klatka poza światłem nie przepuszczała także dźwięków? Czułam się jak ślepiec któremu w dodatku odebrano słuch. Byłam bezbronna bez tych zmysłów.
Jedyne co mi zostało to liczenie sekund. I tak upłynęło dużo czasu podczas którego nikt nawet nie sprawdził czy jeszcze żyje czy też umarłam z pragnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dasha
Mistrzyni Okrucieństwa
Arcymag
Mistrzyni Okrucieństwa <br> Arcymag



Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 1782
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:39, 03 Cze 2009    Temat postu:

Zaciekawiłaś mnie, kim jest bohaterka?Masz dalszą część już napisaną?
Ogólnie czyta się ok, ale niektóre zwroty czy zdania trochę rażą np:
" Nawet nie próbowałam tego lać wodą lub na inny sposób zwalczać płomienie." czy "Łapacze od razu się wycofali jednak niektóre z zwierząt nie." Popracuj nad ciekawszą formą a na pewno będziemy z niecierpliwością czekać na kolejne rozdziały Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mantykora
Adept VI roku



Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 266
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze stodoły - pd brama Polski
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:42, 03 Cze 2009    Temat postu:

Naprawdę fajne. Gratuluję. Napisałaś może ciąg dalszy? Jakim stworzeniem jest główna bohaterka?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:57, 03 Cze 2009    Temat postu:

Fabuła ciekawa, chętnie przeczytałabym więcej, ale język, jak to już Dasha napisała, miejscami niezbyt ładny - za mało literacki. Troszeczkę (ale tylko chwilami ) dziecinny. Nie zauważyłam za to błędów ortograficznych, tylko gramatyczne (powtórzenia) i interpunkcyjne (przecinki). Ale tak ogólnie to ładnie piszesz i chciałabym więcej przeczytać. I bohaterka rzeczywiście zaciekawia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa
Arcymag
Królowa Offtopiarstwa <br> Arcymag



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z podlasia...
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:32, 03 Cze 2009    Temat postu:

Bardzo fajne, tajemnicze:D Gratuluje talenta! Pisz więcej:)

Mam pytania: zwięrzeta zostały zbite czy zabitę?
I gdzie są te rzekome błędy ortograficzne?

Popracuj nad budową zdania:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily
Adept X roku



Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:45, 03 Cze 2009    Temat postu:

A ja tam żadnych błędów nie widzę Razz Śliczne, czekam na kolejną cześć Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sally
Bakałarz II stopnia



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:15, 03 Cze 2009    Temat postu:

alicee napisał:
tylko gramatyczne (powtórzenia)
\

Przepraszam, że się przyczepię, ale już moja belfrowska natura Wink Powtórzenia to błąd bardziej stylistyczny, niż gramatyczny Smile

WinkWink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:19, 03 Cze 2009    Temat postu:

Yyy, wybaczcie Smile To wpływ mojego niezbyt rozgarniętego polonisty z podstawówki, który tak to właśnie wypisywał : błędy ortograficzne, interpunkcyjne i gramatyczne. O istnieniu stylistycznych dowiedziałam się dopiero w gimnazjum. i niekoniecznie mi się to wpoiło jeszcze

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez alicee dnia Śro 20:20, 03 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Srebrny Jednorożec
Adept I roku



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieokiełznanego buszu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:42, 04 Cze 2009    Temat postu:

To moja pierwsza książka więc nie dziwie się że twierdzicie że momentami jest pisana za mało literacko. Postaram się nad tym popracować. Dalszy ciąg jest napisany i zaraz go wkleje, ale na pytanie kim jest główna bochaterka nie odpowiem bo sama tego jeszcze nie wiem Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Rumiana
z KoKoSem w łapie
Arcymag
z KoKoSem w łapie <br> Arcymag



Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 2212
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:47, 04 Cze 2009    Temat postu:

Przeczytane, postać mnie zaciekawiła, dobrze że nie jest czymś tuzinkowym, bo by nudno było. Błędów od groma i jeszcze trochę... literówki, niektóre zdania dziwnie brzmią, co do ortografii, to ja się zupełnie na niej nie znam Very Happy
Czekam na dalszy fragment.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Srebrny Jednorożec
Adept I roku



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieokiełznanego buszu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:51, 04 Cze 2009    Temat postu:

Zdecydowanie za długo nie widziałam światła i nic nie słyszałam. Moje oczy zdążyły już odzwyczaić się od słońca którego promyki bardzo raniły oczy, a uszy od dźwięków. Zarówno tych pięknych jak i przyprawiających o dreszcze. Dlatego prawie krzyknęłam i jeszcze mocniej skuliłam się w koncie swojego więzienia, gdy te zmysły nagle znów zaczęły działać. A może tak naprawdę nigdy nie przestały ?
Usłyszałam jak z dziwnym zgrzytem drzwi do mojej klatki się otwierają, a do środka wpadają złote promyki. Zaczęły mnie strasznie palić oczy, musiałam je zamknąć by uchronić je i siebie przed tym bólem. Jednak i tak pozostawał słuch. Doszedł do mnie gwar uliczny. Stukot końskich kopyt o brukowaną drogę, miałczenie zabłąkanego kota, na którego szczekały psy, kłótnie i rozmowy... Jeden z dialogów był prowadzony bardzo blisko mnie jednak gdy tylko spróbowałam wyłapać z niego jakieś słowa od razu zlewały się w mojej łowię w jeden wielki szum. Wiedziałam że tak będzie, za długo otaczała mnie cisza. Więc nie przejęłam się tym, bardziej zależało mi żeby światło zniknęło. Byłam w stanie wytrzymać każdy ból poza tym.
Dopiero po jakimś czasie moje uszy zaczęły ze mną współpracować, jednak oczy nie przestawały się buntować. Miałam je bardzo delikatne. Powoli zaczęłam rozumieć słowa, wyłapywać zmianę tonu głosu i gdy zaczynali szeptać lub mówić głośniej. Rozmawiali dwaj mężczyźni. Jeden głos pamiętałam drugi był dla mnie zupełnie obcy. Ten pierwszy… Nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał . Oczywiście rozmowa była o mnie. I o kimś jeszcze…
-…Jest już trochę znudzony przyjmowaniem każdego łowcy. A ten okaz chyba nie różni się od innych które już tu przywieziono. No może nie licząc tego że ona jest naprawdę ładna, ale myślę że to nie jest wystarczający argument żeby was przyjął…
-Ona jest wyjątkowa. Nie chodzi tu nawet o urodę. Myślę zresztą że to jakaś inna rasa niż do tej pory spotykano, albo akurat ona tak się wyróżnia. Ma srebrną krew, nie musi przez bardzo długi okres czasu nic jeść ani pić, wiem to ponieważ nie dawaliśmy jej prowiantu przez całą drogę, a jak widzisz żyje i nie wygląda nawet na osłabioną z tego powodu. Poza tym wydaje się niewrażliwa na ból, gdy ją złapaliśmy była bardzo pokaleczona, później kilka razy spadła z konia a ani razu nawet się nie skrzywiła.
Zdziwiłam się. Uważali że jestem niewrażliwa na ból ? A to niby z jakiej racji? Owszem umiałam nie zwracać uwagi na ból. Potrafiłam przenieść go na drugi plan. Jednak zdecydowanie nie w tej chwili i nie tutaj. A może chodziło o mimikę twarzy? Wspomniał w końcu o tym że nawet się nie skrzywiłam… Wtedy mogłabym się z nimi zgodzić. Ludzie w mojej wiosce lubili mówić że moja twarz kryje sekret który nikt nigdy nie odgadnie, tylko dlatego że moja twarz nigdy nie wyrażała żadnych emocji chyba że ja tego bardzo chcę. Więc na pewno teraz nic nie można było wyczytać z mojej twarzy. Gdyby byli w stanie wyczytać moje emocje z pewnością bym się przeraziłabym bo to by oznaczało że się zmieniłam.
Zaczęłam znowu przysłuchiwać się rozmowie. Obaj mężczyźni mieli opanowane głosy. Zdecydowanie nie polepszyło to mojej obecnej sytuacji, wolałam muc wyczuć po tonie głosu emocje, bo w tedy łatwiej odgadnąć myśli. Czasami całkiem trafnie potrafiłam je zgadnąć. Ostatecznie po raz kolejny musiałam skupić się na słowach w tym dziwnym języku, który znałam poza ludźmi tylko ja. A przynajmniej nie spotkała żadnej innej osoby z mojej rasy która by opanowała ten język. Zaczęłam się go uczyć po spaleniu wioski uznając że może mi się przydać, tak na przyszłość. Nauczyłam się go od dwóch dziewczynek które chodziły po lesie codziennie szukając grzybów, a ja za każdym razem skradałam się niedaleko nich ( byłam w tedy w pełni sił, dlatego poruszałam się bezszelestnie i bardzo cicho) próbując zapamiętać niektóre słowa i ich znaczenie. W ciągu około pięciu dni nauczyłam się w miarę dobrze ich języka. Dla mnie nie był on taki trudy, jednak na pewno dla kogoś innego z mojej wioski zapamiętanie choć jednego słowa w tym języku byłoby mordęgą. Jednak nawet ja niektórych słów jeszcze nie rozumiałam, ale jak na razie miałam na tyle szczęścia że używali tych słów który bardzo dobrze znałam.
-Naprawdę?- mogłabym przysiąc że zmierzył mnie badawczym spojrzeniem- W takim razie załatwię by Ganoder was przyjął. – dodał pewnym tonem jego wątpliwości prysneły ja bańka mydlana. A swoją droga ciekawe kim był ten cały Genoder i czy to był tytuł czy imię. – Ale najpierw się wykąpcie…
-Ją też? – przerwał mu.
Pierwszy mężczyzna zamilkł, zaciekawiło mnie dlaczego więc otworzyłam oczy które od paru minut już mnie nie bolały. Od razu skierowałam je na tamtego mężczyznę. Patrzył na mnie badawczym wzrokiem i gdy zobaczył moje oczy podskoczył jak oparzony. Spodziewałam się co mogło wywołać taką reakcje. Widocznie kolor moich tęczówek zmienił barwę z srebrzystej (z którego koloru nawiasem mówiąc ludzie z reguły byli zachwyceni) na krwistoczerwoną lub na zielony który przykrywała zawsze biała mgiełka. Ich barwa zależała od pory dnia i tego kiedy ostatni coś jadłam. Spojrzałam na drugiego mężczyznę równie mocno przerażonego jak tamten, i wreszcie przypomniałam sobie kto to jest. Weront.
- Nie rozumiem …- Wykrztusił w końcu- Gdy ją złapaliśmy miała srebrne oczy…
Czyli się nie myliłam. Jakby nie mieli czym się martwić tylko kolorem moich tęczówek. To było wręcz żałosne. Może jeszcze mała uwaga że może zaczęłam się psuć? W końcu nie wiedziałam co mogę się spodziewać po tych dziwnych istotach.
- Kolejna rzecz jaką mogę przekazać Dewenort żeby was przyjął- jego ton głosu wrócił do normalności. A mnie znowu coś zaciekawiło. Dewenort? To chyba były jednak tytuły.- Ciekawe tylko czy zmienia kolor oczu umyślnie czy nieświadomie…- Kontynuował po czym się zamyślił.
Też się zamyśliłam. Powinno zostać założone kółko myślicieli tyle że ja próbowałam dojść do wniosku co to są za dziwne zwroty.
-Zwieźcie ją na razie do Kokanit.- Dodał po chwili.- Leży na obrzeżach miasta. A sami doprowadźcie się do porządku. A ja załatwię by przyjął was jeszcze dziś pod wieczór.
Po tych słowach zamknięto wejście, a ja zostałam odcięta od światła i wszystkich dźwięków. Po raz kolejny zostałam otoczona przez ciemność, którą zdążyłam już polubić. Jednak byłam świadoma ż nie mogę odzwyczaić się od światła bo inaczej w końce zupełnie strącę wzrok. Miałam jednak nadzieję że do tego nie dojdzie.

*****************
Gdy znów drzwi się otworzyły byłam na to przygotowana i nawet oczy mnie nie zabolały, a dźwięki w mojej głowie nie zmieniły się w szum. Zobaczyłam przez otwarte wejście mojego więzienia Weront i jego brata Mika. Za nimi był jakiś duży budynek z kamieni o dużej drewnianej bramie.
-Wychodź!- Rozkazał Miko. Wyglądało na to że nie był pewny czy go zrozumiałam i zaczął się zastanawiać jak mi pokazać co mam zrobić.
Posłuchałam go od razu co go trochę zdziwiło. Nie chciało mi się już siedzieć jeżeli mogłam wreszcie wyjść i wyprostować nogi. Gdy już się wyczołgałam mogłam wreszcie zobaczyć w całej okazałości budynek, który był naprawdę ogromny. Jego ściany wydawały się bardzo grube i solidne. Przy bramie stało nie dwóch a dziesięciu strażników którzy patrzyli na nas podejrzliwie, jak gdybyśmy byli jakimiś złodziejami. A raczej ja. Nie przejmowali się zbytnio moimi towarzyszami, a raczej porywaczami. Choć w su Mie zaczęłam się na poważnie zastanawiać czy nie powinnam się cieszyć że mnie zabrali z tego dziwnego i mrocznego buszu. Gdyby nie stało się tak jak się stało to z pewnością w końcu zupełnie bym się załamała położyła na leśnej ściółce i zatrzymałabym prace serca, myśląc że nic innego mi nie pozostało.
Poszłam potulnie za nimi pod bramę. Byli nieco zaskoczeni faktem że nawet nie próbuje uciekać, jakbym miała dokąd. Oczywiście od razu nas nie przepuszczono. Na krótkie ‘’stać’’ wszyscy się zatrzymaliśmy. Nie przyglądałam się nawet strażnikom, mimo że oni nie spuszczali ze mnie wzroku. Po krótkiej rozmowie która również nie za bardzo mnie zainteresowała brama została otwarta a my ruszyliśmy dalej. Najpierw przez bardzo mały ogródek z małym drzewie, później weszliśmy do budynku. Korytarze i schodki były jak jeden wielki labirynt pełen pułapek i małych gryzoni, pod warunkiem że ktoś szczury zalicza do małych. Gdyby nie pochodnie które dawały nikłe światło na otaczające nas ze wszystkich stron kamienie na pewno by się tu zgubili. Szłam pomiędzy nimi. Jeden był za mną (Miko), a drugi przede mną.
Zaczęłam kątem oka mu się przyglądać. Z czystej ciekawości. Nie szedł z gracją i wdziękiem tak jak każdy z mojej rasy tylko trochę niezdarnie. Ciekawe czy każdy człowiek tak ma. W jego czarnych włosach odbijało się światło pochodni. Nie miał ich długich. Gdy już znudziło mi się patrzenie na jego włosy zaczęłam się przyglądać jego sylwetce. Był szczupły i na oko bardzo silny. Miał na sobie koszule z krótkim rękawkiem już dosyć mocno ubrudzoną i luźne spodnie.
Po następnym zakręcie zaczęły się cele. Poczułam dobrze znany sobie zapach. Były tu osoby bardzo podobne do mnie, ale niestety nie z mojej wioski.
Zostałam wrzucona do pustej celi. Miałam wprawdzie światło ale po tym jak moi Łapacze odeszli zapadła zupełna cisza. Postanowiłam zaczekać aż znowu po mnie przyjdą krążąc po swojej celi w bezszelestny sposób i rozmyślając nad tym co mnie czeka po ich powrocie i do kogo zostane zaprowadzona.
Gdy wreszcie po mnie wrucili, siedziałam spokojnie na ziemi. Opierałam się o swoje nogi skrzyrzowane w łydkach, które obejmowałam rękami. Głowe miałam opartą o kolana i patrzyłam na swoich łapaczy obojętnym wzrokiem.Trzymali sznur który na pewno był przeznaczony do związania moich rąk. Bez najmniejszego sprzeciwu wstałam żeby mogli je bez problemu związać.Był bardzo szorstki i ciężki, a oni zawiązali mi go wyjątkowo mocno. Następnie skierowali mnie do wyjścia.
Tego się nie spodziewałam. Gdy zostałam wyprowadzona przez drzwi poczułam na twarzy mokrą szmate i bardzo ostry zapach. Zanim straciłam przytomność zdąrzyłam tylko usłyszeć sprzeciw Mika.
*****************
Znowu miałam sen jednak tym razem to nie było wspomnienie. Może przedstawiało to co dopiero mniało mieć miejsce ale z na pewnno nie to co było. Wiedziałam że bym to pamiętała.
Płynełam przez wode. Czarną i zamuloną. Glony wirowały w odmętach, aryby pieszyły się nie wiadomo dokąd. Poruszałam się przed siebie pozostawiając za sobą rozedrgane bąbelki. Nie wiedziałam w jaki sposób, ale moje płuca co chwile napełniały się czystym przyjemnym powietrzem. Nie przestawając płynąć spojrzałam z zaciekawieniem na swoje dłonie. Sama nie do końca wiem dlaczego. Panował pół mrok więc miały szarawy odcień. Jednak przy okazji oglądania rąk odkryłam że mam na sobie dziwny struj.Od zawsze nosiłam sukienki ale nigdy nie miałam takiej.Miała srebrny kolor, mocno przylegała do ciała poza dołem więc nogami mogłam swobodnie ruszać. Rękawy miała sięgające mi aż do opuszków palców. Poza tym miała lekki dekold i i sięgała mi do kolan. Po co mi taka sukienka?! Chyba nie wybierałam się na żaden bal lub nie zmieniłam się na jakąś głupią rozpieszczoną paniusie? A tak wogule co ten sen ma znaczyć? Sprubowałam się rozejrzeć. Zwierzęta i glony znikneły, a została po nich tylko czarna woda i muł. Zarówno z przodu jak i z tyłu. Po chwili poczułam że wszysko zaczyna się rozmazywać i wszystko ustępuje szarej rzeczywistości. Nie chciałam się budzić.Całe moje ciało było obolałe, mięśnie zdrętwiałe. Jednym słowem czułam się potwornie. Jednak mimo wszystko zmusiłam się ostatkami sił żeby znowu nie zasnąć, i jakoś się obudzić. Powrucić do tej szarej rzeczywistości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa
Arcymag
Królowa Offtopiarstwa <br> Arcymag



Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z podlasia...
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:12, 04 Cze 2009    Temat postu:

Świetneee!!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Srebrny Jednorożec
Adept I roku



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieokiełznanego buszu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:32, 04 Cze 2009    Temat postu:

kuszumai napisał:
Świetneee!!!!!


Dziękuje,choć ja tak nie uwarzam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alicee
adwoKat Strzygi
Arcymag
adwoKat Strzygi <br>Arcymag



Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:48, 04 Cze 2009    Temat postu:

Mi się podobało, ciekawe i tak dalej. Już to zresztą pisałam po przeczytniu 1 części. Jedno maleńkie zastrzeżenie : "miałczenie" mnie rozbroiło Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily
Adept X roku



Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:50, 05 Cze 2009    Temat postu:

Boskie ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Tfu!rczość niezależna
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin