|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:28, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Fakt- bez pomocy Mikki jako bety pewnie wyszłoby dużo gorzej
Dobrze, że to miłe dziewcze zgodziło się mi pomagać w redakcji gotowego tłumaczonka ;p
Właśnie ostatnią część tej historii tłumaczę. Już 75% pracy za mną z tym rozdzialikiem. tak więc oczekujcie dzisiaj zakończenia tej historii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:33, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
PART 7
Channon obmyła ciało Sebastiana z krwi i przez cały czas modliła się, by wydobrzał. Nie przestawała do niego szeptać.
Gdy tylko stan rannego trochę się ustabilizował, Damos zabrał ich do małej saksońskiej osady, gdzie ludzie i Arkadyjczycy pracowali zgodnie, ramię w ramię. Wiedziała już, że rodzaj jej ukochanego, może podróżować w czasie tylko przy pełni księżyca, ale przy okazji dowiedziała się, że w tym czasie mogą skakać do dowolnego czasu i miejsca, jakie sobie zażyczą.
Nie miało to dla niej wiele sensu, ale nie przejmowała się tym. W tym momencie, jej głównym zmartwieniem był Sebastian, który wciąż walczył ze śmiercią.
Było już grubo po północy. Znajdowali się sami w wielkiej komnacie, oświetlanej tylko świecami, tkwiącymi w świecznikach. Ranny leżał na łożu ozdobionym płaskorzeźbami z wizerunkami smoków. Przykrywały go cienkie prześcieradła.
Zza okna napływały nocne hałasy, podczas gdy Channon cierpliwie czekała aż mężczyzna da jakiś znak, że się budzi.
Na razie żadnego nie było.
Pchana jakąś dziwną siła, dziewczyna podeszła do łoża i położyła się obok nieruchomej męskiej sylwetki… Szybko zapadła w sen
- Channon?
Czuła jakby płynęła, przez chwilę jej ciało wydawało się nie mieć żadnej konkretnej formy.
Po chwili zobaczyła, że stoi na łące. Wokół rósł wielobarwny kwiatowy kobierzec. Odziana była w długa, prostą szatę, w białym kolorze. W pobliżu nie widać było nic poza kwiatami. Scena przypominała jej obrazek z jednego manuskryptu, który kiedyś czytała.
Nic tutaj nie wydawało się realne, dopóki nie poczuła silnych ramion oplatających ją od tyłu.
Spojrzała przez ramię, by odkryć, że stoi za nią Sebastian. Podobnie jak ona, był niemal nagi. Miał na sobie tylko parę białych, cienkich spodni. Lekki wiaterek targał mu włosy, a na twarzy pojawiły mu się te zabójcze dołeczki. Serce dziewczyny ruszyło galopem, gdy odwróciła się w jego ramionach i przyłożyła jedną z dłoni do tatuażu Strażnika.
- Czy ja śnię?
- Tak. To był jedyny sposób w jaki mogłem się z tobą porozumieć.
Zmarszczyła brwi.
- Nie rozumiem.
- Jestem umierający.
- Nie - zaprzeczyła stanowczo.- Nadal żyjesz. Wróciłeś do mnie.
Wrażliwość jaką dojrzała na jego twarz, gdy patrzył na nią, poruszyła jej serce.
- W części, ale nadal brak mi sił, by się obudzić.
Usiadł na ziemi i pociągnął ją za sobą.
- Brakowało mi cię.
Jej go też, w sposób jakiego do tej pory nie znała. Gdy leżał nieprzytomny, czuła jakby jakaś witalna część jej ciała zniknęła.
Teraz, siedząc w kręgu jego ramion i wsparta plecami o jego ciepły tors, znów poczuła się dobrze. Była kompletna i zadowolona.
Sebastian ujął jej dłoń i zaczął delikatnie kciukiem gładzić jej palce.
- Nie mogę cię stracić - szepnęła.- Spędziłam godziny na rozmyślaniu jak wyglądało moje życie. Było samotne i puste. Nie miałam z kim się śmiać.
Przysunął wargi do jej skroni i pocałował ją delikatnie. Po czym dotknął dziewczęcej twarzy i odwrócił ją w swoją stronę. Oparł się swoim czołem o jej.
- Wiem, kochanie. Spędziłem samotnie życie w jaskiniach, mając za towarzystwo tylko szum wiatru na zewnątrz. Ale jednym sposobem bym wrócił do ciebie, jest zregenerowanie moich mocy.
- Zregenerować je? W jaki sposób? Jak je straciłeś?
Poczuła jak jego usta delikatnie przesuwają się po jej skórze. Było cudownie znów znajdować się w jego ramionach.
- Użyłem jej przeciwko sobie. Musiałem zapanować nad smokiem i człowiekiem w sobie.
Jego dotyk rozpalał ją. Nie chciała przeżyć kolejnego dnia bez jego obecności obok, bez widoku tego diabelskiego uśmieszku.
Krótko mówiąc - potrzebowała go.
- Dlaczego to zrobiłeś?
Odsunął się i pocałował ją w rękę.
- Aby cię ochronić.
- Przed czym?
- Przed samym sobą - odpowiedział prosto.
Channon wbijała w niego wzrok, zaskoczona jego słowami. Nigdy by jej nie skrzywdził. Wiedziała o tym. Nawet w całkowicie smoczej formie myślał tylko o tym, by ją chronić.
- Nie rozumiem.
Przesunął kciukiem po jej dłoni, obrysowując znajdujący się na niej znak. Dreszcz przeszedł jej wzdłuż ramienia, a sutki stwardniały, gdy tylko na niego patrzyła.
Gdy spotkali się wzrokiem, dostrzegła jego smutek.
- Okłamałem cię, gdy spytałaś mnie o ten znak. Część klątwy ciążącej nad mym ludem polega na tym, że istnieje tylko jedna osoba, która może być naszym towarzyszem, ktoś kogo sami nie wybieramy.
Channon zmarszczyła brwi. Przypomniała sobie jak wypytywała Damosa czemu nazwał ją towarzyszką Sebastiana, ale ten odmówił odpowiedzi. Kazał jej spytać Strażnika, gdy tylko ten odzyska przytomność.
Ten właśnie całował znak na jej dłoni.
- W momencie gdy się rodzimy, Arkadyjczycy i Katagaryjczycy, Przeznaczenie wybiera dla nas partnera. Resztę naszego życia spędzamy, próbując odszukać ową drugą połówkę. W przeciwieństwie do ludzi, tylko z tym partnerem możemy mieć dzieci czy założyć rodzinę. Jeśli nie uda nam się odnaleźć tego towarzysza, resztę życia spędzamy samotni. Jako człowiek - masz wolną wolę, by kochać kogo zechcesz. Możesz pokochać więcej niż raz. Ale ja nie mam takiej możliwości. Channon, ty jesteś kimś takim dla mnie - jedyną kobietą którą mogę pokochać. Jesteś jedyną kobietą z którą mogę założyć rodzinę. Jedyną - której będę pragnął do końca życia.
Historyczka przypomniała sobie teorię Platona, który mówił że ludzka rasa jest dwoma połówkami jabłka - kobietami i mężczyznami, rozdzielonymi przez bogów. Dotarło do niej, że myśl Platona opierała się na historii ludu Sebastiana, nie jej.
- Co więc musisz zrobić, by odzyskać moce?
Musnął palcami jej usta, patrząc na nią z desperacką potrzebą. Wiedziała, że cały czas trzyma się na dystans, cały czas powstrzymuje się przed pocałowaniem jej.
- Musisz zaakceptować mnie jako swoją połówkę i potwierdzić ten fakt - odezwał się cicho.- Seks regeneruje nasze siły. Zwielokrotnia je. Tak bardzo próbowałem powstrzymać się przed zmuszeniem cię do potwierdzenia twej przynależności do mnie, że posunąłem się w tym za daleko. Moja rasa musi cały czas zachowywać delikatną równowagę między ludzką a zwierzęcą stroną. Tak mocno walczyłem z sobą, by cię chronić, że zniszczyłem ten balans.
- I to wszystko może być naprawione tylko poprzez Potwierdzenie naszej przynależności?
Kiwnął głową.
- A to Potwierdzenie - co to dokładnie jest?
Przesunął opuszkiem palca wzdłuż linii jej szczęki, wzniecając w niej pożar.
- Gdy akceptujesz i potwierdzasz naszą więź, potwierdzasz jednocześnie to iż jestem twoją bratnią duszą. Ceremonia sama w sobie jest bardzo prosta. Łączymy dłonie na których jest znak, a jednocześnie twoje ciało przyjmuje mnie do swego wnętrza. Gdy jesteśmy tak połączeni mówisz „Akceptuję cię takiego jakim jesteś, i zawsze będę trzymała cię blisko serca. Na zawsze będę szła razem z tobą.”
- A potem?
- Ja powtarzam te słowa.
Wydawało jej się, że to brzmi zbyt prosto. Jeśli to miało być wszystko co musieli zrobić, czemu tak ze sobą walczył?
- I to wszystko?
Zawahał się.
W środku jęknęła.
- Znam ten wygląd - zaczęła, odsuwając się lekko od niego.- Za każdym razem, gdy nie mówisz mi wszystkiego masz ten wyraz twarzy.
Uśmiechnął się do niej i złożył na jej policzku soczysty pocałunek.
- No dobrze. Jest jeszcze coś. Gdy będziemy połączeni, mój instynkt będzie chciał cię dodatkowo przywiązać do mnie.
Nadal nie brzmiało to zbyt strasznie.
- W jaki sposób przywiązać?
- Za pomocą krwi.
- Okey, ta część już mi się nie podoba. Co masz namyśli mówiąc, że za pomocą krwi?
Opuścił ręce i odsunął się, by móc na nią patrzeć.
- Wiesz jak ludzie wiążą się za pomocą rytuału braterstwa krwi?
- Wiem.
- U nas będzie to wyglądało niemal identycznie. Z jedną różnica. Jeśli weźmiesz trochę mojej krwi w siebie, nasze życia zostaną ze sobą całkowicie połączone.
- W sensie - staniemy się jedną osobą?
- Nie, nic z tych rzeczy. Pamiętasz cokolwiek z twoich greckich mitów?
- Co nieco mi zostało w pamięci.
- Pamiętasz kim jest Antropos?
Potrząsnęła przecząco głową.
- Nie mam zielonego pojęcia.
- Ona była jedną z Mojr, Norn. Ona jest tą, która przypisuje mojemu gatunkowi ich partnerki. I, gdy zdecydujemy się związać z naszymi towarzyszkami, jej siostra Kloto, łączy linie naszych żyć razem, w jedną. Gdy życie dobiega końca, ostatnia z sióstr - Atropos, przecina nić egzystencji. Gdy linie naszego życia splączą się, nie będzie mogła przeciąć jednej, bez przecięcia i tej drugiej.
- Umrzemy razem.
- Dokładnie.
Wow, to było wielkie wyrzeczenie. Zwłaszcza z jego strony.
- Więc będziesz żył tyle co normalny człowiek?
- Nie, moja nić jest silniejsza. To ty będziesz żyła tyle co Arkadyjczyk.
Zamrugała niedowierzająco, słysząc tą rewelację.
- Czy właśnie mi mówisz, że będę żyła kilkaset lat?
Przytaknął.
- Albo oboje umrzemy jutro.
- Wow! Czy jest coś jeszcze?- spytała, zaciekawiona.- Czy dostanę też jakieś twoje moce? Kontrolę umysłu? Umiejętność podróżowania w czasie?
Roześmiał się.
- Przykro mi, ale nie. Moje moce przypisane są mi z racji mych urodzin i mego przeznaczenia. Związanie obejmuje tylko połączenie nici życia.
Channon uśmiechnęła się i uklękła pomiędzy jego kolanami. Pochyliła się w jego stronę, zmuszając go by oparł się na łokciach. Klęczała nad nim, wpatrując się w tą piękną, męską twarz. Spuściła wzrok na wargi, których chciała już skosztować.
- Reasumując - oferujesz mi wspaniałego, niewiarygodnie seksownego faceta, który będzie całkowicie oddany tylko mnie przez kilka następnych stuleci?
- Dokładnie.
Na wargach dziewczyny pojawił się jeszcze szerszy uśmiech.
- Takiego, który nigdy mnie nie zdradzi?
- Przenigdy.
Zmusiła go by położył się na plecach, po czy okrakiem usiadła na jego biodrach. Oparła się obiema dłońmi po obu stronach jego twarzy, i zawisła wargami, kilka centymetrów od jego ust.
Czuła pod sobą jak twardość wypełniająca jego spodnie napiera na jej krocze. Jakże go pragnęła. Ale najpierw musiała się upewnić, że dobrze zrozumiała wszystkie konsekwencje.
- Wiesz… - zaczęła.- Bardzo ciężko jest mi powiedzieć „nie” na taką propozycję. Jakie ewentualne wady może ona mieć?
Sebastian poruszył pod nią biodrami, wzniecając w niej coraz mocniejszy płomień. Wyciągnął rękę i odgarnął z jej czoła zbłąkany kosmyk. Poza tym jej nie dotykał i wiedziała, że pozostawia jej decyzję odnośnie tego co zrobią.
- Katagaria, która chciałaby zobaczyć mnie martwego - odpowiedział poważnie. - Nigdy nie przestaną na nas polować, a że jestem na wygnaniu, będzie nas tylko dwoje do walki przeciwko nim. Nasze dzieci będą Arkadyjczykami, a nie zwykłymi ludźmi i będą któregoś dnia musiały stanąć do walki. I co najważniejsze, będziesz musiała zostać tutaj, w czasach średniowiecza.
- Czemu?
- Ze względu na nadmiar energii elektrycznej w twoich czasach. Arkadyjczycy, którzy są dzikimi zwierzętami takimi jak jastrzębie, niedźwiedzie, pantery czy wilki mogą żyć w XXI wieku. Gdyby przypadkiem się zmienili, łatwo by im przyszło ukryć się wśród ludzi.
- Ale jeśli ty byś zmienił się w smoka, mieli byśmy „Godzillę”?
- Dokładnie. Poza tym jest w przyszłość mnóstwo maszyn, które mogłyby mnie zdemaskować. A nie uśmiecha mi się skończyć jako szczur laboratoryjny. Zrób to, idź tam… Pewnie by sprzedawali nawet T-shirty z moim wizerunkiem.
Channon usiadła wyprostowana, powoli trawiąc uzyskane informacje.
Ten mężczyzna oferował jej interes życia.
* * *
Sebastian patrzył na nią uważnie. Używał wszystkich swoich sił, by trzymać ręce z dala od niej, podczas gdy pragnął tylko się z nią kochać. Powiedział jej już wszystko. Teraz reszta należała do niej, i niemal zamarł ze strachu, że zdecyduje się do opuścić.
Sięgnęła po jego dłonie i splotła je ze swoimi, przytuliła do piersi.
- Nasze dzieci będą normalne, prawda?
- Całkowicie normalne. Będą dojrzewać jak inne ludzkie pociechy, stąd różnicą że nie staną się nastolatkami do swych dwudziestych urodzin.
- I to ma być wada?
Roześmiał się na tą filuterną odpowiedź.
- Och, a tak w ogóle to nie jesteś już wyrzutkiem.
Sebastian zamarł.
- Co?
-Gdy torturowali Damosa, Katagaryjczycy chwalili się mu jak cię oszukali, by móc zabrać gobelin od Anthiphonea’i. Ale ona sprzeciwiła im się i nie chciała go oddać.
- Ale dlaczego? Co było tak ważnego w tym kawałku materiału?
- Niestety nic, ale oni wierzyli że ukryty jest tam klucz do nieśmiertelności. Wydaje się, że katagaryjska legenda głosi, że wnuczka ich stworzyciela umieściła ten sekret na gobelinie, by w ten sposób uhonorować protoplastę. Złapali Damosa, myśląc że teraz on ma arras. A gdy odkryli, że jest on w twoim posiadaniu, zaaranżowali wymianę.
- Moja siostra umarła bez powodu?
- Szzz…- szepnęła, kładąc mu dłoń na ustach.- Ciesz się, że prawda wyszła na jaw, a jej dzieło jest bezpieczne. Damos chciałby zostawić bolesną przeszłość za wami.
Sebastian nie mógł w to uwierzyć. Po tym wszystkim co przeżył jego wygnanie zostało w końcu cofnięte?
To oznaczało prawdziwy dom dla Channon, gdzie byłaby bezpieczna. Dom, gdzie ich dzieciom nic by nie groziło.
Dziewczyna położyła się na nim i cichutko mruknęła.
- Co znaczy, że nie jesteś już sam, Sebastianie. Nie potrzebujesz mnie.
- To nieprawda. Potrzebuję cię bardziej niż czegokolwiek innego w całym moim życiu. Moje serce było martwe, dopóki nie spojrzałem w twoje oczy - otoczył jej twarz dłońmi.- Chcę byś mnie zaakceptowała i potwierdziła naszą wspólnotę... Chcę budzić się z tobą co rano, tak jak dzisiaj. Chcę czuć wokół siebie twoje ramiona, a we włosach - twoją dłoń.
* * *
Channon zamarła słysząc słowa, które mu szeptała, gdy był nieprzytomny.
- Ja też cię pragnę.
Śmiejąc się, złapał ją w ramiona i przeturlali się po kwiatach. Wyczuwała dokładnie każdy centymetr jego twardego ciała.
Całowali się jak szaleni, zdzierając z siebie ubrania.
Channon odsunęła się lekko od niego, gdy oboje już byli całkowicie nadzy.
- Będzie się liczyło, jeśli zrobimy to we śnie?
- To nie jest dokładnie sen. To raczej alternatywna rzeczywistość.
- Wiesz, przerażasz mnie, gdy mówisz takie rzeczy.
Uśmiechnął się do niej.
- Musze cię jeszcze wiele nauczyć o moim świecie.
- Jestem bardzo chętna do każdej nauki - dziewczyna pocałowała kolejny raz te niesamowite usta. Oplotła jego biodra nogami. Czuła rozmiar jego erekcji dotykającej jej krocza. Ogień pożądania trawił jej ciało.
- Jesteś tego pewna? - spytał, liżąc ją wzdłuż szczęki. - Poświęcisz dla mnie wszystkie przyszłe odcinki „Buffy”.
Dziewczyna wypuściła drżący oddech, próbując na chwilę się opamiętać.
- Powiem ci, że to trudna decyzja. Oglądanie na ekranie wspaniałego Spike'a versus uprawianie przez kilkaset lat miłości z greckim bogiem. - mlasnęła językiem.- Co kobieta ma w takim wypadku zrobić?
Jęknęła, gdy przesunął ciepłym językiem wzdłuż jej małżowiny.
- Cóż mógłbym zrobić, by wpłynąć na twój werdykt?
- Całkiem nieźle sam zacząłeś… - westchnęła, czując przeszywające ją dreszcze. Otoczył jej sutek wargami. - Myślę, że będę musiała po prostu znaleźć jakąś alternatywę dla oglądania telewizji…
- Myślę, że będę mógł ci w tym pomóc - ponownie się z nią przeturlał, tak że teraz ona siedziała znów na nim.
Intensywność jego spojrzenia niemal parzyła.
- Tradycja nakazuje ci być odpowiedzialną za cały przebieg przysięgi. Cały pomysł Związania ma na celu przekazania przez kobietę jej życia i zaufania w ręce jej partnera. Gdy raz mnie zaakceptujesz, bestia we mnie zrobi wszystko byś zawsze już była bezpieczna.
- Jak wtedy, gdy na oczach tłumu zmieniłeś się w smoka?
Przytaknął.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Wiesz, naprawdę szkoda, że nie znałam cię w trzeciej klasie podstawówki. Był tam taki jeden…
Uciszył ją pocałunkiem.
- Mmmm… - mruknęła. - To mi się podoba. To gdzie byliśmy?
Pochyliła się i zaczęła kąsać go po piersi.
Sebastian jęknął, gdy natrafiła na jego sutek i zaczęła kosztować go za pomocą ust i języka. Czuł odzywającą w nim moc, potęga unosiła się w naelektryzowanym powietrzu wokół nich.
Channon też to poczuła. Jęknęła, czując pieszczącą jej ciało energię.
Mężczyzna podniósł lewą dłoń do góry. Znajdujący się na niej znak płonął i iskrzył. Patrząc prosto w oczy kochankowi, Channon wyciągnęła swoją naznaczoną dłoń i splotła z nim palce.
Gorączka ogarnęła jej ciało, poczuła w sobie coś rozgrzanego i żądającego od niej pośpiechu. W jego oczach widziała człowieka i bestię.
Była to bezsprzecznie jedna z najseksowniejszych rzeczy jakie miała okazję oglądać.
Odginając lekko plecy, uniosła biodra i wzięła jego wzwiedziony członek w głąb swego ciała.
W obu gardeł wyrwał się jęk rozkoszy.
Patrząc Sebastianowi w oczy, zaczęła się powoli poruszać.
- Uhm… Zapomniałam słów.
Roześmiał się, po czym wypchnął do góry biodra, zagłębiając się w niej jeszcze głębiej. Zajęczała głośno.
- Akceptuję cię takiego, jakim jesteś.
Z trudem pamiętając co ma robić, zaczęła po nim powtarzać.
- Akceptuję cię takiego, jakim jesteś.
- I zawsze będę trzymała cię blisko serca.
- Uch, hmm, i zdecydowanie zawsze będę trzymała cię blisko serca.
- Na zawsze będę szła razem z tobą.
Pochyliła się nad nim niżej i przyłożyła mu wolną dłoń do piersi, na wysokości serca.
- Na zawsze będę szła razem z tobą.
Jego oczy stały się zupełnie ciemne. Wyciągnął wolną dłoń i objął nią delikatnie jej policzek. Głos miał głęboki, niski, słychać w nim było echo odległego ryku - skrzyżowanie mowy człowieka i smoka, siedzącego w nim.
- Akceptuję cię taką jaką jesteś, i zawsze będę trzymał cię blisko serca. Na zawsze będę szedł razem z tobą.
Ledwo skończył wypowiadać te słowa, jego zęby lekko wydłużyły się i wyostrzyły. Oczy przybrały barwę obsydianu.
- Sebastianie?
- Nie bój się - powiedział, szczerząc kły. - Smok chce się z tobą związać, ale bez obaw. Mam nad nim pełną kontrolę.
- A jeśli ja chcę się z nim połączyć?
Zawahał się.
- Rozumiesz co chcesz zrobić?
Channon przestała się nad nim poruszać i spojrzała mu w oczy.
- Przeżyłam samotnie całe życie. Nie chcę robić tego ani dzień dłużej.
Podniósł się do pozycji siedzącej, cały czas z nią połączony.
Channon zajęczała, czując silniejszy nacisk w głębi swego ciała. Wolną dłonią oplotła talię kochanka. On przyciągnął ją do siebie bliżej.
Zaczęła unosić biodra i je powoli na niego opuszczać.
* * *
- To jest to kochanie, weź mnie w siebie - Sebastian pozwalał jej się powoli ujeżdżać, czekał aż więcej mocy do niego wróci. Musiał mieć nad wszystkim pełną kontrolę.
Ich naznaczone dłonie nadal były splecione, przywierali do siebie tak mocno, że czuli nawzajem bicie swych serc.
Gdy był pewien swej samokontroli, pochylił głowę i zatopił delikatnie zęby w kobiecej szyi.
* * *
Channon zadrżała czując jego żeby i gorący oddech na skórze, jednak nie czuła żadnego bólu. Przeciwnie - było to tak erotyczne, że całe je ciało eksplodowało feerią barw i dźwięków. Odrzuciła głowę do tyłu, mogąc tylko czuć. Uczucie było wszechogarniające i piorunujące.
Otworzywszy oczy, odkryła że wzrok jej się wyostrzył. Poczuła, że wydłużają jej się zęby.
Warknąwszy, instynktownie wiedziała co ma zrobić dalej. Chwyciła go wolną dłonią za plecy, przyciągając bliżej. Po czym wtuliła twarz w zagłębienie ramienia i wbiła zęby w jego ciało.
Przez chwilę czas dla nich stanął. Channon straciła dech, czując jak jej umysł i ciało połączyły się z Sebastianem, na poziomie dotąd jej nieznanym. Było tylko bicie ich serc i złączone ciała.
Mężczyzna zasyczał czując ich związanie. Powietrze wokół nich zadrżało i zamigotało, i oboje doszli z orgazmem tak intensywnym, tak potężnym że obojgu łzy trysły z oczu.
Dysząc ciężko, osłabiony ich karesami, pochylił się, by jeszcze raz ją pocałować. Trzymał ją cały czas w ramionach, oboje czuli jak zęby wracają do pierwotnego wyglądu.
- To było niesamowite - mruknęła dziewczyna, nadal nie wypuszczając go z rąk.
Uśmiechnął się leniwie.
- Szkoda, że to odbywa się tylko raz.
- Naprawdę?
Przytaknął.
- Znów jesteś człowiekiem. Z tą różnicą, że masz przed sobą znacznie dłuższe życie.
Zagryzła lekko wargi i posłała mu gorące, pełne obietnicy spojrzenie.
- I mojego własnego pieszczocha - smoka.
- Aye, moja pani. I możesz go pieścić kiedy tylko sobie zażyczysz.
Roześmiała się radośnie.
- Wiesz, od kiedy cię spotkałam, miałam wrażenie że to wszystko jest tylko dziwnym snem.
- Cóż, jeśli tak jest to ja nie chcę się budzić.
- Tak samo jak i ja, ukochany. Tak jak i ja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:34, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
EPILOG
Dwa lata później
Gdy Channon opuściła podium, czuła że jej serce bije triumfalnie. Każdy z historyków obecnych na sali, siedział nadal oniemiały z powodu papierów i badań, które im właśnie dostarczyła. W końcu skończyła tą jedną rzecz, którą od zawsze chciała zrobić.
Rozwiązała tajemnicę gobelinu, który wisiał na powrót w muzeum.
- Błyskotliwe badania, doktor Kattalakis - odezwał się doktor Lazarus, łapiąc ją za rękę i potrząsając intensywnie. - Całkowicie przełomowe. Przenosi sferę badań w całkiem nowe dla nas obszary!
- Dziękuję.
Próbowała go ominąć, ale zastąpił jej drogę.
- Jak w ogóle udało ci się odnaleźć te odpowiedzi? Chodzi mi o „Księgę Smoków”, która, jak wspomniałaś, pochodzi z biblioteki aleksandryjskiej. Jak ją odkryłaś?
Zerknęła przez ramię na Sebastiana, który czekał na nią cierpliwie, opierając się o ścianę. Splótł ramiona na piersi. Cały ubrany na czarno, nie zachęcał do podchodzenia do siebie.
Pomyślała, jak bardzo chciałaby go znów zobaczyć w zbroi. Było coś w widoku jego wspaniałych mięsni lśniących spod kolczugi…
Musiała szybko wrócić do domu. Naprawdę szybko.
Przeniosła z powrotem uwagę na doktora Lazarusa i jego pytania.
„Księga Smoków” była jej zeszłorocznym prezentem urodzinowym od Sebastiana. Wyjaśnił jej, że przeniósł się w czasie do biblioteki aleksandryjskiej, na dzień przed jej spaleniem. Z pomocą tego dzieła i gobelinu Anthiponea’y mogła wykreować całą mitologię, jednocześnie zachowując sekret istnienia Drakosów i ich kultury.
Arkadyjscy Drakosi byli uratowani przed ludzką ciekawością.
- Książka została znaleziona w trakcie pewnej wyprzedaży. Przekazałam ją muzeum z Richmond - poklepała rozmówcę po ramieniu. - A teraz, mam nadzieję że mi wybaczysz?
Wyminęła natręta.
Ale zanim dotarła do Sebastiana dopadł ją kolejny uczony - tym razem doktor Herter zastąpił jej drogę.
- Czy rozważyłaś powrót do pracy?
Potrząsnęła przecząco głową.
-Nie chce wracać. Mówiłam panu, że jestem już na emeryturze.
- Ale po tym jak dostarczyłaś nam te papiery…
- Jadę do domu- Wcisnęła mu do rąk notatki.- Opublikuj to i bądź szczęśliwy.
Dr Herter potrząsnął nad nią siwą głową.
- „Mit o Smoku” jest fascynującym fragmentem powieści.
Uśmiechnęła się szeroko.
- Tak, tym właśnie jest.
Gdy w końcu dotarła do swej bratniej duszy, Sebastian oplótł ją ramionami i przyciągnął do siebie.
- Nie wiem czy nam tym pomożesz, czy zaszkodzisz.
- Nie możemy pozwolić, by ludzie poznali o was prawdę. A w ten sposób nikt już nie zainteresuje się głębiej gobelinem. Społeczność naukowa w końcu przestanie węszyć wokół niego.
Spojrzała na niego i zobaczyła, że wbija wzrok w arras wiszący na muzealnej ścianie. Zawsze, gdy myślał o siostrze wyglądał przeraźliwie smutno.
- Szkoda, że Norny nie pozwalają wam zmieniać przeszłości.
Westchnął.
- Szkoda. A jeśli tylko spróbujemy, one każą nam za to zapłacić po dziesięćkroć.
Przytuliła go na moment mocno, po czym oderwała się i pociągnęła za sobą.
-Dobrze - odezwał się, gdy opuszczali muzeum. Otoczył jej ramiona ręką. - Dzisiaj mamy pełnię. Jesteś gotowa na powrót do domu?
- Oczywiście sir. Smoczy Rycerzu. Ale najpierw…
- Wiem… - powiedział, wzdychając ciężko.- Tortura maratonu „Buffy”, którą raczysz mnie zawsze gdy wpadamy do twoich czasów.
Roześmiała się. Sebastian i tak podchodził bardzo cierpliwie do ich wizyt w XXI wieku, gdzie ona zwykle nadrabiała wszelkie zaległości serialowe.
- Aktualnie myślałam o jednej rzeczy, za którą tęsknię najbardziej, gdy jesteśmy w saksońskiej Anglii.
- O czym?
- O przepasce na biodra z bitej śmietany.
Uniósł lekko brwi, po czym uśmiechnął się seksownie, pokazując dołeczki.
- Mmmm, moja pani, definitywnie podoba mi się sposób w jaki pracuje twój umysł.
- Cieszę się, że to słyszę. Wiesz przecież co mówią.
- Cóż takiego? – Spytał otwierając przed nią drzwi.
- Bądź miłym dla Dragonswan, bo jest wspaniała nago i smakuje nieziemsko w śmietanowej polewie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:53, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Cudnie wyszło Baaardzo przyjemna lektura. Jeśli, gdzieś tam wychaczycie jakieś błędy to wiedzcie, że to mnie za to się kopniaki należą *zerka niepewnie*
Caeles, mam nadzieję, że jesteś świadomą, że teraz zacznę cię namawiać do tego typu projektów? To prawie jak cyrograf [wybacz określenie, przez Reqiuem wszystko mi się piekielnie kojarzy ]
[bajdełej, co sądzisz o aniołach? ]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:40, 25 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Cyrograf mówisz? He he he
Jasne, chętnie rozejrzę się za ciekawym, niedługim opowiadankiem do tłumaczenia dalej
Nie samym KoF człowiek żyję A ja lubię dla odprężenia od książki zabrać się za jakieś opowiadanko :3
Pogrzebię i coś poszukam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:51, 26 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
*Bije bravo: klasku klask* :*
Goood Girls!
Nice!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:03, 26 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
*kłania się*
Dziękować
Na razie nadal szukam kolejnego tytułu, do zabrania się za niego.
Jakieś krótkie opowiadanko to to czego mi trzeba w przerwach "Kiss of Fire" "D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sanguina
Adept V roku
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świebodzin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:31, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
To jest świetne! Cudowne! Kiedy będzie następne opowiadanko w takim stylu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:59, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Sanguina napisał: | To jest świetne! Cudowne! Kiedy będzie następne opowiadanko w takim stylu? |
Prawda?
I o smaaakach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sanguina
Adept V roku
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świebodzin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:26, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Masz absolutną rację Villka To jedno z najlepszych opowiadań jakie w życiu czytałam! Aż żal, że się skończyło...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:22, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nadal jestem w trakcie poszukiwań... XD
Bo ze smokami niestety za bardzo nic ciekawego nie mam już, i zastanawiam się na co tak ogólnie mam ochotę...
Te dylematy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:08, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Ha!
Znalazłam dla Was dziewczynki kolejne opowiadanko do tłumaczenia
I, co mi się podoba, związane z tym światem, który polubiłyśmy w "Dragosnwanie"
Lada dzień wrzucę początek tej nowości
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sanguina
Adept V roku
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świebodzin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:34, 28 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Super Caeles! Jesteś świetna, wielka! /robi maślane oczy/ Wiesz, że Cię lubię?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caeles
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 27 Lut 2010
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: spod łóżka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:41, 28 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Wiem ;p Ale zawsze chętnie słucham miłych słów w stosunku do swojej osóbki
wtedy pęcznieje moje artystyczne ego, standardowo nienasycone ;p
Właśnie 1szy chapik nowego projektu zaczynam:)
Myślę, że koło wtorku coś wstawię ;3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sanguina
Adept V roku
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świebodzin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:14, 28 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Będę czekac cierpliwie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|