|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lilenne
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...pochdze z miejsca w którym stykają sie wiatry... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:01, 17 Kwi 2009 Temat postu: twórczość Lilenne - Ro(z)kosz |
|
|
No więc tak.
Od dłuższego czasu sie nad tym zastanawiałm i doszłam do wniosku, że ktoś powinien tą moją twórczoś przeczytać.
Zebrałam nawet niezłe recenzje od koleżanek i zaprzyjaźnionego kolegi-pisarza-szufladkowicza, wiec sie odważyłam. Piszę obecnie drugi rozdział. Jest bliski ukonczenia, wieć może do konca tygodnia takze go wkleję.
To cuś co piszę , bo powieścią bym tego nie nazwała, ma tytuł
Ro(z)kosz. Powiedzmy, ze sie do tytułu nie odniose. Po prostu - wymysł autorki. Z tym nie ma zmiłuj. zeby nie było - twórczosć jest związana pośrednio z tematem tego forum.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lilenne dnia Pią 17:10, 17 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lilenne
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...pochdze z miejsca w którym stykają sie wiatry... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:03, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Prolog
Świt… Wstaję
Ktoś mnie woła. Wstaję. Na krześle kolejna czarna sukienka. Ulubiony kolor monarchy . Mój też. Niestety. Więc idę. Może znów wrócę?
Poranek… Pracuję.
Tak bardzo boli mnie gardło. Ale nic nie poradzę… Wciąż chcą więcej. Nie daje już rady.
Południe…Kończę prace
Gwiazdy wraz ze mną kończą dzień. Czyli dalej żyję. I znów kilka godzi snu i męki.
Tak wygląda życie. Nie oszukujmy się.
„Żyję po to aby wam służyć…”
Wieczór…Zasypiam
Słońce zaczyna świecić nad horyzontem. Za cztery godziny zaczynam pracować. Znów…Idę się przespać.
Noc…Śpię
Słońce w pełni.
Chyba śniłam .
Nie pamiętam.
Słyszałam krzyki i bicie dzwonów w kaplicy.
Chyba znowu ktoś…
Nie chce o tym myśleć…
W ogóle…
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lilenne dnia Pią 17:06, 17 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilenne
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...pochdze z miejsca w którym stykają sie wiatry... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:06, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Rozdział I - Wanilia
- Elilesterii ! Wstawaj złotko ! Władca chce cię widzieć natychmiast. Nie możesz się spóźnić.
- Bo co? - burknęłam spod kołdry i zakryłam głowę poduszką.- Dostanę parę batów od Risa ? Też mi coś… Ostatnio trafił dopiero za 10 podejściem, a ten bufon się spieszył i dał mi spokój… Tym razem będzie to samo… Nie idę… Spać mi się chce… Siostrzyczka niech go zadowoli…
Matka tak łatwo się nie poddała. Zdarła pierzyny (żeby to jeszcze była pierzyna…) i z akompaniamentem wrzasku wsadziła moją osobę do kadzi z wodą. Po wczorajszych balach nie byłam wstanie stać na nogach. Jednak kochana ta mama…
- On chce widzieć was obie. Zaprosił też wiele inny dziewcząt. Na zamku odbędzie się bal, złotko. Władca wita z hukiem nowego syna. Chyba się
w końcu zdecydował na następcę tronu. Podobno ma 20 lat i jest nieziemsko przystojny. Krążą plotki, złotko, że nawet władca jest niego zazdrosny. I na dodatek inteligent. Jeszcze tylko matki mu potrzeba…– mówiła
z przejęciem próbując postawić mnie na nogi. Nagle zacięła się. – Córeczko… …Eluś… … może…
- Nie! – wydarłam się. Szybko wyszłam z wanny i wyrwałam ręcznik mojej opiekunce.
Nie była moja prawdziwa matką. Została wynajęta przez władcę do pilnowana swoich królewskich kurtyzan. Nie mam też siostry – a przynajmniej nie mam biologicznej – każda z nas miała dawniej swoją rodzinę, więc kiedy zostałyśmy siłą z nich wyrwane musimy się trzymać razem, jak siostry. Miałam za to rodzonego brata. Został zaciągnięty siłą do wojska i zastrzelili go kilka wiosen temu. Lula – czyli moja „matka”, od tamtego czasu stara się mnie namówić na małżeństwo – no bo przecież niewiasta bez mężczyzny
w rodzinie jest na marginesie społeczeństwa, jakbym dzięki swojej funkcji już na nim nie była. Kilka dni temu skończyłam lat 19 - według norm już kobietą jestem od 4 latek, brata nie mam, wiec potrzebny mi jest mąż… Ale ja mam inne do tego podejście.
- Już ci mówiłam. Nie będę zalecać się do tego podstarzałego dziada, którego nazywasz władcą. Koniec kropka. A na tego smarkacza nie spojrzę. Wariat nie wie w co się pakuje. Myśli, że co – syn władcy to co. Cud, miód i…
- …wykształcenie, pieniądze, status społeczny – nawet nie raczyłam jej posłuchać.
- …i gruby sznur w kieszeni. A i belek w pałacu nie brakuje. Ciekawe ile ten wytrzyma, zanim…
- …kiedy Adrianne się powiesił to był wypadek, …
- …tak, tak, oczywiście, zlituj się. I ty w to wierzysz? Wszyscy doskonale wiedzą, że jaśnie Władce chowa swoich synów niezwykle hojnie
i niezwykle skromnie. To niezły interes.
- Niee móów tttak .- wyjęczała chcąc upiąć mi kok. Nie dałam jej i temu staremu zgredowi tej satysfakcji. Wyrwałam się i porwałam swoją ulubioną czarna suknię. Miałam, jako jedyna, to „szczęście”, że lubiłam czarny. Kurtyzany królewskie ubierały się właśnie w tym kolorze, więc czy się podoba czy nie, nie miałyśmy wyboru. W innych królestwach, np. Miseeri czy Kertid nie było takiego przymusu – lepiej się nie wyróżniać z tłumu. Nie- u nas władca musiał się pochwalić, ze 10 młodych dziewcząt jest na każde jego skinienie! Do tego czarnego zestawu: obowiązkowo czarna suknia, czarne buty, czarne ozdoby, czarna bielizna –surowe karanie za nieprzestrzeganie tego przepisu, czarne włosy dodatkowo dołącza biała cera, paznokcie krwistoczerwone i kok. Misterny, u każdej taki sam. Każda ma taki sam wzrost( odpowiednie obcasy), taki sam wygląd, jedyne co nas różni to imiona i pochodzenie.
Władca zadaje się tylko z tymi, które są z najwyższych ludzki rodów. Chłopki i mieszczanki miały tylko dostęp do prostych żołnierzy i podstarzałych podsekretarzy od długości bród czy innych bzdetów. Z każdego arystokrackiego rodu co 5 lat wybierano 4 młode dziewczyny, które do końca życia miały jedno zadanie – służyć całą sobą władcy i jego podwładnym. Nasz możnowładca mógł się pochwalić najpiękniejszym i największym haremem w całej Laurai. 10 z naszej 100 była tylko do jego dyspozycji. Mógł zechcieć naszego towarzystwa o każdej porze dnia i nocy. Zazwyczaj, kiedy któraś z nas miała tylko być obecna w sypialni, mówił – obojętnie która. Nawet po tylu latach nie pamiętał jak mają na imię. Nie tyko do tego wychowywano kurtyzany. Chowano je na przyszłe żony władcy. Jedna z nas – ta wybrana osobiście przez niego –pokazywała się przy jego boku jako jego wychowanica. Obecny władca wybrał dwie - mnie i Doresis. Ona była zachwycona- pojawiała się na balach, traktowano ją z szacunkiem na jaki tylko było przyzwolenie. Zarozumiały bufon (dla wyjaśnienia – król) chyba nawet ją lubił. Jednak to mnie wszyscy widzieli na miejscu przyszłej królowej zjednoczonego królestwa Wszechpanującej Arystokracji Nieboziemi i Ludzkich Innych Istot – w skrócie Królestwo Wanilii.
Władczyni była najważniejsza osobą w państwie .To król rządził krajem, ale królowa rządziła nim. Kobieta w naszej kulturze miała ogromne znaczenie. Większość bogów miała płeć żeńską. Najważniejszymi stanowiska obsadzano kobietami. Monarchini miała być twarzą całego królestwa. Król mógł nie umieć pisać i czytać, bo to żona musiała być biegła we wszystkich językach narodowych, kulturalna i jednocześnie cięta i złośliwa. Nasz wszechpanujący był wykształcony i wychowany, ale bez królowej radził sobie coraz gorzej. Trwał już dekadę bez żony i nasze królestwo, największe jakie stworzono, zaczęło poupadać. Dlatego władca na złamanie karku szuka syna i żony. Obecny syn jest już 3, żonę znalazł, tylko ta trochę niechętna. A zwyczaj nakazuje- człowiek czy nie człowiek – kobieta może zostać władczynią tylko jeśli tego chce. I musi mieć 20 lat
Chodziłam na większość bali i to do mnie władca zwracał się po imieniu – podobno to najwyższy zaszczyt, mino, że w jego wykonaniu brzmiało ona jak – Ellelese. Ja jednak do tronu się nie pchałam. Za nic nie chciałabym zostać taka jak on. Jednak nalegano.
Różniłam się od innych arystokratek, które bały się pomyśleć o czymkolwiek dla damy niestosownym. Ja jeździłam normalnie na koniu, nosiłam spodnie, nie bałam się typowo męskich prac i klęłam jak popadnie. Ja, która damą byłam tylko nazwy, ponieważ mój ród zawsze składał się z prostych ludzi, nienauczona odpowiedniej kultury, dla władcy idealnie nadawałam się na królową. Na ucztach patrzono na mnie ze zdziwieniem, że jako człowiek nie zrobię zaraz czegoś bardzo niestosownego. Ładna, diabelsko bogata, inteligentna, posługująca się kilkoma języka, gdyby nie jeden mankament – byłam człowiekiem anarchistą. No, a cóż. Arthur był wampirem – biurokratą…
W końcu wyrwałam się Luli i wyszłam z domu. Zauważyłam że księżyc świecił jasno. Czyli imprezka zapowiada się w środku. Nasz wąpierz boi się opozycji ze strony wilkołaków. Problem polega na tym, że on nie wie, że oni boja się jego. Przy drzwiach czekało dwóch tępych strażników, którzy uwielbiali podkradać się do okien w łazience, gdy nie widziała Lula. Możnowładcy mieli nas w końcu na wyłączność. Zapomnijcie o niewdzięczne dziecięta o mężu i dzieciach! Do końca życia na usługach. Wracając do strażników – raczyli mnie obmacać – bardzo dokładnie - czy aby nie chce czegoś przemycić. Nasz rozpadający się dworek znajdował się tuż obok pałacu – tylko, jak nas przekonywał władca – 5 furlongów(miara wynosząca 660 stóp co daje ok. 201m. 5 furlongów to kilometr) piaszczystej, niewybrukowanej drogi. Jak pada potrzebujemy gumiaków by tamtędy przejść.
Pałac był niestety piękny. Wbudowany w litą czarną skałę – symbol władzy według naszego historyka. Wyrafinowanie wykuty budynek sprawiał wrażenie jednocześnie delikatnego i śmiercionośnego. Wielu już na tle tego okropieństwa padło trupem. Stojące na szycie wzgórza gmaszysko zasłaniało wszelkie promienia słońca, które w nocy przebiłyby się przez przełęcz. Nie zbudowano go tak zresztą przez przypadek. Wiąże się tym chyba nawet niebrzydka legenda. Brama była śnieżnobiała i nieotwieralna. Zawiasy tak się zacięły, że nawet władca nie był wstanie jej poruszyć.. Pozostawiono ją więc na pamiątkę, a obok w murze wykutą kolejną – niebieską – na wszelki wypadek zawsze otwartą. Tu też – kolejny tuzin strażników. I kolejna rewizja. Kiedyś chcieli mnie rozbierać. Po tym jak kilka razy dostali w twarz ode mnie i od władcy nawet nie próbują. I dobrze.
Przeszłam przez dziedziniec – o, Arthur posadził nowe róże, czyli znowu będzie próbował się oświadczać. Po raz 4. Tutejsze róże potrzebują dokładnie rok aby rozkwitnąć. Czyli mam 14 miesięcy jak tu się wymigać po raz kolejny. Można by zapytać jakim cudem- ja człowiek – mogłam odmówić wampirowi zamążpójścia. Normalnie. Tutejszy strzyga jest strasznie biurokratyczny. Nasza konstytucja liczy tysiące stron i ogranicza każdy ruch. Niestety dla niego, dobrze dla mnie, tak uwikłał ślubne obrzędy i dotyczące tego procesy prawne, że jeszcze kilka razy będę mogła mówić „odmawiam ci panie, ponieważ…”.
Drzwi otworzyli kolejni strażnicy. Jak na państwo wampirów w którym ludzie są na marginesie społecznym, a opozycja się boi, dużo tu żołnierzy. Jak się o to zapytałam, król mocno się zarumienił i od razu zaczął klepać typowe kwestie król – jego przyszła żona. Władca tylko pozornie jest zaprzyjaźniony ze swoim prawowitym ludem i krajami sąsiednimi. Arthur mimo swojej głupoty i wampirzej pychy jest dla nas ludzi nadzwyczaj dobry, na tle innych władców. Niestety to nie przysparza mu nowych przyjaciół, ale za to dużo kłopotów. Kilkakrotnie próbowano go otruć, ja też byłam na detoksykacji. Kiedy się ożeni nikt nie będzie ośmielał się go tknąć, ponieważ żona będzie nad nim czuwać.
A królowej nikt nie podpadnie.
Od razu usłyszałam delikatny śpiew mojej siostry, tubalny śmiech podsekretarza Risa – od departamentu sprawiedliwości. Osobiście wymierza kary dla tych, którzy w bezpośredni sposób sprzeciwiają się królowi. Ostatnio ja trafiam do niego na dywanik najczęściej. Ale Rysiek ( tak na niego wołamy) jest już podstarzały i rzadko kiedy tym batem trafia. Szykuje się na tym stanowisku wymiana. Niestety ta pozycja jest dożywotnia…
U drzwi stoi władca i czeka na mnie. Nie jest zadowolony – chyba się spóźniłam .Ubrany w czarne wąskie spodnie i długą, bordową koszulę przewiązaną ozdobnym pasem ze złota i ludzkich kości wygląda nieźle. Ładne cacko, nie powiem. W naszym świecie szmugluje się takie tylko z kości wampirów, wykopanych na cmentarzach. Skoro go namówili na bordo szykuje się ciekawe przedstawienie. Muszę podać mu ramię i pozwolić pocałować się w policzek i z podniesionym czołem wejść. Oczywiście na pewno cos palnę i władca będzie musiał przepraszać, ale …Tak wygląda moje życie. Nic dodać nic ująć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wredniak
Imperator Offtopu Arcymag
Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:10, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Troszkę zakręcone, ale ciekawe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Master of Disaster Arcymag
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 23:25, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
A nie wkleiłaś tego na jakiegoś bloga? Bo chyba swego czasu na necie widziałam - tak, co jakiś czas przeszukuję Onet, celem wyłowienia najciekawszych perełek i kfiatków. Ale do się do kwiatków nie zalicza - rzeczywiście niezłe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilenne
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...pochdze z miejsca w którym stykają sie wiatry... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:13, 18 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
wkleiłam - na dwa dni, potem musiałm skasować przez niektóre osobistości z mojej szkoły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Master of Disaster Arcymag
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 22:25, 18 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Nie przejmuj się, "Rękopisy nie płoną", nie tam, to tutaj się przebiłaś - z całkiem niezłym tekstem swoją drogą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilenne
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...pochdze z miejsca w którym stykają sie wiatry... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:02, 21 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Podnosicie mnie na duchu Miło, że sie podoba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Srebrny Jednorożec
Adept I roku
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z nieokiełznanego buszu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:01, 22 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Mi też się podoba. Bardzo ciekawe...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mala_wiedzma_1992
Adept III roku
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:03, 22 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo dobre i bardzo wciągające. gdzieś tam coś tam z przecinkami było, ale nie rzuciło się jakoś mocno:). Kiedy kolejna część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Koparra
Adept II roku
Dołączył: 22 Kwi 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Tamtąd Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:19, 22 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Moim skromnym zdaniem całkiem niezłe: zgrabnie ujęte i ciekawy początek. Zobaczmy co będzie dalej:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilenne
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...pochdze z miejsca w którym stykają sie wiatry... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:05, 24 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Przecinki- poloniści juz 3 kadencji próbują nauczyc mnie jak sie je stawia- bez skutku. Narazie. Kończę rozdziła drugi. Do konca tygodnia pewnie wstawię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szalona Panna M
Adept II roku
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: według mojego profesora historii z Wołoszczyzny, z rodziny Draculi. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:55, 25 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
No mówiłam Ci Lilenne, że bardzo fajny rozdział, zwłaszcza iż głowni bohaterowie są bardzo ciekawymi osobami w życiu realnym jak i w twojej książce. Oczywiście z wiadomych względów moją ulubioną postacią jest Ella
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Szalona Panna M dnia Sob 22:57, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Panna Rumiana
z KoKoSem w łapie Arcymag
Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 2212
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:39, 26 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Ro(z)kosz przeczytałam i tak jak Strzyga mam wrażenie, ze gdzieś się już na ten tekst natknęłam - wydał mi się jakiś taki znajomy. Ciekawie, wielkich, rzucając się w oczy błędów nie stwierdzam i czekam na część dalszą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilenne
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...pochdze z miejsca w którym stykają sie wiatry... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:02, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
No więc tak. To jest połowa rozdziału pierwszego. Odnosi się do pierwszego członu tytułu. Druga cześć rodziału jest w trakcie tworzenia.
Historia Bimbrownictwa.
Oprócz życia jako kurtyzany musiałyśmy się oczywiście uczyć – a szczególnie ja. Więc każda miała dwa dni w tygodniu na naukę. U mnie wypadała środa i czwartek – czyli środek tygodnia. Beznadziejnie. Największe zapotrzebowanie na moje usługi jest w soboty i niedziele, wiec było by mi miło posiedzieć sobie w tej miłej, wyziębionej salce z profesorem wampirem nawijającym o historii kolejnego wampirzego rodu. Zamiast słuchać zaczęłam rysować koty. Dlaczego koty? Lubię koty. Wszyscy ludzie lubią koty. Ale kotów u nas nie ma. W całej Wanilii jak ona długa i szeroka nie uświadczy ani jednej kici. Podobno, kiedyś naszego słodkiego Władcę taki kiciuś nieźle przestraszył. Widząc kota myślał, że to wilkołak i wzniósł taki raban, że słychać go było po drugiej stronie wzgórza Aleii Nemii – zaznaczając, że to wzgórze ma około 500 m.n.p.o. (metrów nad poziomem oceanu). Od tamtego czasu specjalny departament od spraw likwidacji kotów sprawdza, czy aby taki złoczyńca nie ukrył się przed okiem naszej czujnej armii. Wysyłać oddział 10 tys. żołnierzy na kilka kotów. Autorytetu władcy od tego nie przybyło, oj nie. Cofnijmy się do pewnej lekcji, która odbyła się wczoraj, przed moimi urodzinami i balem o Arthura.
- Ello, jak zapewne wiesz – wykładowca spojrzał na mnie surowo- królowa sprawuję najwyższą władzę w państwie, zaraz po..
- naszym umiłowanym, królu. Jak raczył pan zauważyć wiem, ale co z tego wynika? Nie mam dla pana czasu. Dostał pan chyba notatkę, że dziś wychodzę z pana wykładów wcześniej. – notatkę napisałam ja i podłożyłam władcy. Oczywiście podpisał. Musze się zwolnić - szykuję się na balety urodzinowe. Nawet my mamy prawo świętować i mieć przyjaciół. Nieoficjalnie rzecz jasna.
- Oczywiście. Pozwól mi jednak skończyć wstęp do dzisiejszej lekcji. Nasza historia składa się z legend, które opisują kolejne losy naszych rodów, a także wyjaśniają znaczenie większości symboli w naszych wierzeniach, które kształtowały się…
- Od kiedy wampiry są wierzące? Przecież powinniście być ateistami. Wiecie, kościół całkowicie nie uznaje waszych praktyk. – mówiłam z mądrą miną., sama nie jestem lepsza – ostatnio w kościele byłam na chrzcinach. Własnych. – Powtórne małżeństwa, brak czystości wśród kapłanów, a do tego –najgorsze. Nieśmiertelność. To sprowadza do parteru całe zmartwychwstanie.
- Król zaznaczył swojej opinii, że masz poznać wszystkie podania, aby w przyszłości... ekhm... abyś dostała poważne wykształcenie i czuła się, jak to mówi książę,… wyluzowana…, w naszym towarzystwie.
Wyluzowana ? Mamusiu! Wolę nie myśleć jaki jest ten nowy książę. Ale zaraz zaraz... Coś mi się nie zgadza. Nowy następca tronu? Przecież ostatniego powiesili sekretarze stanu, bo zbyt się wyrywał tam gdzie nie trzeba i władca obiecał, że na razie, do ślubu, się wstrzyma. Będzie co opijać wieczorem.
- Wracając do tematu… Przestań rysować te koty, bo jak ktoś to zobaczy to jak nic cię powieszą…
- To ma być to wrócenie do tematu? Super. To tak mogę panu przedstawić całą gamę różnych gatunków kotów. Od czego mam zacząć ? – ach niech teraz wejdzie władca, albo ktoś z dworu… błagam
- Pod żadnym pozorem. Dzisiaj zaczniemy historię nowożytną. Powinno cię to zainteresować. Dlatego radzę posłuchać.
Dawno, dawno tam i tu… Tak, tak będę spokojna. Obiecuję.
- W pierwszych latach po pokoju zawartym miedzy naszym królestwem, na czele z królową Aleiją zwana Nemejską, i królem – Ketridu oraz prezydentem Misserii – tu prychnął. W tym pokręconym państwie nie tolerowano demokracji. Monarchia absolutna była władzą od boga i takie tam inne banialuki. Wszystkie inne narodu zaniechały tych praktyk, a u nas jak z dziada pradziada nadal wałęsa się zacofanie. – starano się podnieść kraj z ruiny. Na mocy tego złodziejskiego pokoju odebrano nam wiele ziem i zrabowano bez liku cennych dzieł sztuki. Obrabowano skarbce. Jednak takie podejście, co ciekawe, które odnosiło się tylko do naszego królestwa, miały wszystkie inne, które brały udział w tej wojnie. Nasza królowa mimo straty męża nie wybrała drogi abdykacji i pogrążenia się w rozpaczy. Stanęła na czele państwa.
- Jakiego państwa? To był kawałek spalonej ziemi na której nawet bazyliszek by nie zamieszkał, a pan mi mówi o państwie? Z całego waszego świętobliwego rodu została królowa i dwóch jej synów. Do tego tuzin ludzi. Ludzie byli na granicy wymarcia, po tej przeklętej wojnie o kilka morg ziemi ? Wampiry nie miał pic czyjej krwi. Cała Lauraia chyliła się ku upadkowi, bo nasi sąsiedzi chcieli mieć do dyspozycji Ullysę. A przez te cholerne bagna i tak całe miasto wzięła zaraza i trzeba było wszystko spalić.
- Masz rację. Wojna była nie potrzebna, ale zauważ , że myśmy tylko się bronili. Nie była nam na rękę żadna bijatyka. Nikomu wtedy nie była. Ale… To ciężko wytłumaczyć…
- Człowiekowi?
- Tak, bo widzisz. Ty zawsze staniesz po stronie ludzi. I dobrze, bardzo dobrze. To znaczy, że jesteś coś warta. O tej ostatniej wojnie w waszym środowisku mówi się bardzo źle. Że wampiry wybijały ludzi tylko po to, aby osłabić wroga, że wampiry siłą kazały wam walczyć i posyłały w pierwsze szeregi. Nie słyszałaś przebiegu tej wojny z ust wampira. Nie lubimy o tym mówić. Ale teraz usłyszysz prawdę. A prawda będzie przepełniona ogromnym szacunkiem jaki żywimy do ludzi. Bo dzięki wam przeżyliśmy te czasy. I wy też.
- Dzięki nam ? Oczywiście, że dzięki nam. I co z tego mamy? Zostaliśmy waszymi więźniami . Nie należy się nam nic, nawet złamany talar.
- To wy wybraliście taki los kilka wieków temu.
- Uważaj pan, bo uwierzę. Jaki człowiek wybrał by los psa?
- Mądry.- powiedział z prostotą. Stałam ze złości. Pan profesor wkraczał na wojenną ścieżkę. Zbyt wojenną. Ale musze przyznać, że troszkę mnie przytkało. Mądry? Chyba po wampirzemu mądry, bo po ludzkiemu to byłby to skończony idiota.
-Zatkało ? – roześmiał się.
- A i owszem. – burknęłam.
- Posłuchaj tej historii do końca. Potem wyjdziesz i będziesz mogła sobie świętować za niemym przyzwoleniem władcy.
Cisza. Miałam przeczucie, ze ten staruszek naprzeciwko jeszcze nie raz mnie zaskoczy i wolałam się nie skompromitować.
- W ciągu następnego roku nasze kilku morgowe państewko poniosło się z ruin. Tych kilku ludzi zawarło wieczne przymierze z wampirami. Ludzie będą nam pomagać w walce, a ci będą ich dalej chronić jak to było podczas walk. Staraliśmy się podczas tych bijatyk ukrywać ludzi, często sami przy tym ginąc. Gdyby nie nasze zaangażowanie nigdy byście nie przetrwali i my też. Przez ten rok podbiliśmy obszar równy obecnemu królestwu. Ketrid i Misserii były słabe. Nie posiadały nawet złamanego szpadla do obrony. Chronił je tylko święty pokój, który można było złamać po jednym warunkiem.
- Pożywienie –powiedziałam ze wstrętem.
- Owszem. Nikt tego nie przewidział, że zastosujemy taka taktykę. Było to po troszku oszustwo, ale w dobrej sprawie.
- Dobrej sprawie? Znów wybito tysiące kobiet i dzieci. Jeszcze niech pan powie mniejsze zło.
- Oni wybijali siebie nawzajem. A szczególnie ludzi, abyśmy my nie mogli się nimi pożywić. Przez to i oni przegrali i tylko dzięki naszej pomocy oba państwa się odbudowały, ale pod naszymi warunkami. To było wielkie zwycięstwo i jednocześnie przegrana naszego rodu. Podczas zawarcie kolejnego pokoju – 5000 lat temu zmarła Aleija. Nie wiadomo dlaczego. Jednak jej ostatnie słowa były bardzo jednoznaczne.
„ Chcę aby ludzie byli traktowani na równo z nami. Mamy wobec nich dług życia którego nigdy nie spłacimy. Pragnę, aby mój syn pochodził rodu tej 10 która przyrzekła mi wierność. Każdy kolejny król będzie pamiątką po …” I na tym skończyła. Całe szczęście, że wszyscy już podpisali potrzebne papierki bo królowie nie byli zadowoleni z jej ostatniej woli. Pewnie się domyślasz, kto jest tym synkiem?
- To nie możliwe, ale? Czyżby... ? – miałam nadzieje, że się mylę.
- Oczywiście. A kto by inny. Możliwe, możliwe moja droga studentko. Arthur zarzeka się, że ma tylko 100 lat, ale to oczywiście nie prawda. Był już 5 krotnie żonaty. Zmienia imię, czasem wygląd, ale to wciąż ten sam szalony i zdziecinniały Arthur – najstarszy wampir w historii. Niewiele osób o tym wie. Tak naprawdę to łącznie 5 osób. Ty, ja, Lula, Arthur i Baste.
- Kto? I dlaczego Lula?
- Baste. Nowy, naprawdę już nowy książę. Brzmi jak basta, prawda ? I o to chodzi. Koniec z przebierankami. Arthur chce już umrzeć, po tylu latach nie dziwie mu się. Ale musi spełnić obowiązek który nałożyła na niego jego matka. Matka wampirzyca. Bo jego prawdziwa matka jest teraz opiekunką jego kurtyzan. – na chwile zamilkł. Nie potrzebnie. Od dawna podejrzewałam, że jest jakaś więź między tą dwójką. Matka i syn. Teraz to wszystko jest możliwe. Ale to oznacza, że Lula ma ponad 5 tysięcy lat! – Przetrawiłaś? – kiwnęłam głową – To dobrze. Po kolei, bo zaczynam mącić. Aleija napisała testament. Spodziewała się swojej śmierci. Rozkazała w nim, aby najstarszy syn jedynej kobiety, która przeżyła wojnę, został przemieniony jej jadem i osiadł na tronie, a na jego matkę testament nakładam czar czasowej nieśmiertelności – będzie żyła tyle ile jej syn. Była dość utalentowana magiczką. Jej pozycja także wzmacniała jej moc i bez problemu rzucała takie zaklęcia. Tylko, że testament zawierał cos jeszcze.
Tekst kolejnego przymierza z ludźmi. A raczej jego dwa warianty. Pierwszy wariant zakładał, że ludzie zostaną zrównani z wampirami. Będą mieli takie same prawa i obowiązki. Jednak był warunek i haczyk. Jedno dziecko z każdej rodziny będzie stawało się wampirem. Niby nic. W końcu ludzie zdążyli się sprzymierzyć z wąpierzami i nawet ich polubić. Lecz był haczyk. Aleija napisała, że to przymierze będzie trwało tylko 1000 lat. Ludzie staną się zbyt butni i stracą wszystko co mają. Wraz z życiem. A gdy wyginą ludzie- wygina wampiry. Niby dużo, ale to była liczba skończona. Tyko 1000 lat. Nie więcej.
Był jednak drugi wariant. Arthur będzie żył wiecznie i rządził Wanilią. Ludzie będą mieli swoją pozycję, niższą niż wampiry i będą nadal traktowani w pewnym stopni jako pożywienie. Nikt by nawet o tym nie pomyślał , gdyby nie coś. A coś brzmiała tak : Gdy minie 5 tysięcy lat, czyli tyle ilu ludzi zabiła królowa, Arthur abdykuje, jego miejsce zajmie człowiek z ,krwi i kości, i będzie rządził Ludźmi i Wampirami. Wszyscy będą równi prawu. A król będzie rządził 50 lat. Nie krócej nie dłużej. Raz król człowiek, raz wampir. Tylko trzeba czekać kupę czasu. Arthurowi też się to uśmiechało. Żyć tyle lat. Lecz jak mówiłem. Ludzie chcieli oczywiście pierwszy wariant- skąd wiadomo, że się taka stanie tragedia. I lepiej mieć wróbla w garści niż gołębia na dachu. Lecz było wśród ludzi kilku mądrych. Wtedy po długich rozmowach przekonano wszystkich, że jednak mimo tak długiego czasu lepsze będzie do drugie rozwiązanie. Arthur i pewien mędrzec podpisali porozumienie i wydawało się, że wszystko będzie jasne, gdyby nie jeden fakt. Nasz butność. Wampiry nie były zadowolone. Były wściekłe. Ludzkie pokolenia powoli zapominały o całym przymierzu, a myśmy to wykorzystali. Mijały lata. Arthur co tysiąc lat pojmował nowe żony i przybierał nowe nazwiska. Lecz my nie zapomnieliśmy. Wiesz jaka rocznica przypada za 2 miesiące?
- Nie ma pojęcia. Za dwa miesiące... Nie, nie wiem. – mówiłam szczerze i poważnie. Pierwszy raz w życia normalnie rozmawiałam z wampirem. Miał rację – to co mówił było ciekawe i zaskakujące.
- Za 32 dni moja droga przypada 5000 rocznica tego pokoju. Dzień w którym rządy obejmie król – człowiek. Dlatego Arthur wybrał nowego syna. Tak jak postanowiło przymierze. Stanie się basta, moja droga. Basta.
Cisza. Moje myśli… Nie byłam wstanie tego pojąć. Byłam tylko człowiekiem. Człowiekiem któremu wbito do głowy, że wampiry to największe potwory a król to potwór jakich mało. Czyżby to nie była prawda?
- Czemu nie zapytasz kto będzie nowym królem? –spytał z uśmiechem.
- Kto?
- Kobieta król.
- Kobieta. – nie byłam wstanie myśleć. Nic nie zauważyłam. Trzasnęły drzwi na dole.
- Tak.
- Kto? – zapytał bezwiednie.
- Ty.- usłyszał głos Arthura. No tak w takiej chwili nie mogło zabraknąć jego.
Czy ja miałam coś teraz do gadania? Nie. Ale to według wampirów. Według mnie jeszcze przez 32 dni miałam wiele do powiezienia i na pewno z tego skorzystam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lilenne dnia Sob 12:18, 02 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|