|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Juny
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:39, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Podobało się Miałam nie czytać, dopóki się więcej tego nie uzbiera... ale pokusa była zbyt silna.
Ten rozdział bardzo zgrabnie wygląda, wszystko jest na swoim miejscu, tak od strony technicznej.
Tradycyjnie już- weny:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Optymistka^^
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawaaa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:10, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Rozdział jak zwykle świetny.
A Sheba! Sama chcę takąąą! Chociaż... mam alergię na koty...
Myślicie, że można mieć alergię również na Żywiołaki?
<wybaczcie>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:23, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Optymistka^^ napisał: | A Sheba! Sama chcę takąąą! Chociaż... mam alergię na koty...
Myślicie, że można mieć alergię również na Żywiołaki?
<wybaczcie> |
Też mi się Sheba spodobała, nawet mimo tego że to taki nieplanowany twór
A czy można mieć alergię na żywiołaki? Nie na moje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:51, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Rozdział 8
Moje położenie okazało się co najmniej kłopotliwe. Wieść o moim powrocie rozniosła się lotem błyskawicy i wszyscy znajomi od samego rana pojawiali się, by sprawdzić czy to aby na pewno ja.
Po tym jak już mnie zobaczyli, nie byli tego wcale pewni.
Hej, nie żeby mnie to dziwiło. Sama się ledwo rozpoznawałam.
Tylko moja rodzina, Tasha i Nate byli ze mną i wspierali mnie przy tych oględzinach.
Po którejś z kolei wizycie poczułam się znudzona, ale zamiast ukryć się w swoim pokoju i nie przyjmować nikogo, pozwoliłam odezwać się swojemu lekko wypaczonemu poczuciu humoru.
Chyba była to kwestia tego, że choćbym nie wiem jak starała się wyglądać normalnie i tak każdy, kto mnie widział głośno wciągał powietrze, a potem i tak udawał, że nie zauważył żadnej zmiany. Tylko spoglądał na mnie jak na jakiegoś potwora rodem z horroru.
To było irytujące i to nie tylko dla mnie. Sheba parokrotnie proponowała pożarcie lub tylko wystraszenie gości, ale doszłam do wniosku, że wtedy dopiero mogłabym zacząć oczekiwać tego, że zaczną traktować mnie jak potwora.
Tak więc, między jedną wizytą a drugą, zaszyłam się w swoim pokoju i pod czujnym, lekko rozbawionym okiem Sheby zaczęłam zmieniać image. Nawet Jess nie uprzedziłam czego może się spodziewać, zresztą sama tego jeszcze nie wiedziałam.
W końcu, po dłuższych rozważaniach, postanowiłam pójść na całość. Shebelai z rozbawieniem obserwowała i komentowała, gdy wciągałam na siebie skórzane spodnie i buty, w których wróciłam do domu. Wyglądało to dość egzotycznie. Dobrałam do tego krótki, czarny t-shirt, który odsłaniał tatuaż na plecach, a później zgodnie z radą Sheby, zawiązałam na nadgarstkach całkiem sporą liczbę rzemieni. Dodatkowo w pasie założyłam parę skórzanych pasów, tak by krzyżowały się ze sobą. Włosy splotłam w warkocz, gdyż wtedy przynajmniej mi nie przeszkadzały.
Gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, uśmiechnęłam się odrobinę złośliwie.
- Co sądzisz? – zapytałam pumę. – Nie przesadziłam?
Sheba podniosła łeb, który do tej pory opierała na łapach, i przyjrzała się mi.
„Moim zdaniem nie, pani. Właściwie przywykłam już do tego rodzaju strojów.”
Spojrzałam na nią ze zdumieniem.
- Chcesz powiedzieć, że tak się ubierałam tam gdzie byłam?
„Przeważnie. Bawiło cię to, moja pani. A innych często szokowało.”
Wróciłam wzrokiem do swojego odbicia i wyszczerzyłam zęby. Wydłużone, kocie kły i wąskie źrenice dość ciekawie komponowały się ze strojem.
- Nieźle – mruknęłam z rozbawieniem.
Obróciłam się tyłem do lustra i zaciekawiona, patrząc przez ramię, zbadałam wzrokiem tatuaż.
- Co to właściwie jest?
„Zaklęcie.”
Prychnęłam.
- To już wiem. Ale te znaki mają jakieś znaczenie?
„Tak.”
Spojrzałam na pumę, oparłam dłonie na biodrach, kciuki wsuwając za najwyżej zapięty pas i z irytacją oczekiwałam na dłuższą wypowiedź.
Nie doczekałam się.
- To jakieś cyfry? Litery? Rysunki?
„Litery”
Znów zerknęłam w lustro.
- Czyli napis? – nagle się zdenerwowałam. – Co, do licha, mam napisane na plecach? Chyba nie coś w stylu: „kopnij mnie w tyłek”?
„Nie.” Sheba zamruczała z rozbawieniem. „To tylko sześć liter. Zbyt mało na obraźliwy napis.”
Przejrzałam w pamięci listę obraźliwych i wulgarnych słów.
- Jakoś mnie nie pocieszyłaś. Nie możesz mi po prostu powiedzieć co to za napis?
„Nie.”
- Dlaczego?
„Mistrz ognia wyjaśni.”
Tak właśnie kwitowała niemal wszystkie moje dzisiejsze pytania. Syknęłam ze złością.
„Pani…”
- Wiem, wiem. „Pani, zachowuj się” – wycedziłam z irytacją. To też dziś często słyszałam.
Puma opuściła łeb na łapy i zamknęła żółte ślepia, ignorując mnie całkowicie. Przez chwilę spoglądałam na nią z wściekłością. Po chwili odetchnęłam głęboko i nakazałam sobie cierpliwość.
Problem w tym, że cierpliwość nigdy nie należała do moich mocnych stron. Przynajmniej z tego co pamiętam.
Znów spojrzałam w lustro. Tatuaż… czy też zaklęcie… nieważne. W każdym razie nie wyglądał źle, może trochę dziwnie, ale dobrze. Coś mi podpowiadało, że sama powinnam rozumieć ten napis, że powinnam znać te litery.
Lekko dotknęłam czubkami palców czarnego zarysu pierwszej litery. Zimny dreszcz przebiegł mi po plecach. Nagle dotarło do mnie, że wczoraj spotkało mnie coś podobnego, więc z odrobiną nadziei i strachu, mocniej przycisnęłam palce.
Dreszcz przybrał na sile i nagle, tak jak wczoraj, przed oczyma zrobiło mi się biało, jakby nagle otoczyła mnie bardzo gęsta mgła.
Zacisnęłam mocno zęby, nie wiedząc co mnie czeka.
Leżę na brzuchu z twarzą wciśniętą w posłanie i mocno zaciskam zęby, żeby nie krzyczeć. Plecy palą żywym ogniem, jakby ktoś przykładał do nich rozpalone żelazo, a wzdłuż kręgosłupa wspina się lodowaty dreszcz.
- Plecy to kiepski wybór – słyszę tuż obok zmartwiony, dziewczęcy głos. Nie widzę tego, ale wiem że Zoe pochyla się nade mną.
Oddycham przez chwilę głęboko, po czym unoszę i obracam głowę do tyłu, by na nią spojrzeć przez lewe ramię. Mam ochotę na nią nawrzeszczeć, żeby choć trochę rozładować napięcie wywołane bólem, ale niepokój na jej twarzy mnie powstrzymuje.
- To samo mówiłaś odnośnie ręki – cedzę przez zęby i spoglądam ironicznie na tę wspomnianą część jej ciała. Po jej ręce, od nadgarstka do barku, rozlewał się przepiękny, błękitnoczarny płomień.
Zakłopotana odwraca wzrok.
- To był wypadek.
Unoszę wysoko brwi.
- Jak przez przypadek można zwizualizować sobie coś takiego?
Wzrusza ramionami.
- Można, jeśli masz wrażenie, że twoja ręka płonie zimnym ogniem.
- Dziewczyny – dobiega mnie rozbawiony głos. – Możecie się skupić?
Obracam głowę tak, by spojrzeć przed siebie i posyłam złe spojrzenie Bastienowi, który leży tam, opierając brodę na złożonych przed sobą przedramionach. Niemal platynowe włosy opadają mu na czoło, a lekko złośliwy uśmiech poszerza się, gdy patrzy na coś ponad moją głową.
- Skończyło – mówi, uśmiechając się już szeroko. – Wiesz co, Rox? Jednak jesteś mało oryginalna.
Znów obracam głowę w tył, tym razem przez prawe ramię i już chcę spojrzeć na swoje plecy, gdy powstrzymuje mnie wyraz rozbawienia i satysfakcji na twarzy klęczącego obok Rafe’a. Po chwili patrzy mi w oczy i jego usta rozciąga powolny uśmiech.
- Tu muszę się zgodzić z piromanem, kiciu. To naprawdę mało oryginalne.
Prycham, lekko zakłopotana, bo przecież wiem co zobaczę, gdy spojrzę na swoje plecy. Rzucam spojrzenie sporych rozmiarów misie, spoczywającej obok Rafe’a. Wypełniający ją złoty pył wygląda niewinnie, ale przechodzą mnie ciarki, gdy przypominam sobie spowodowane przez niego palące zimno na moich plecach. Wzrasta mój podziw dla Zoe, bo przecież wytrzymała kształtowanie się pyłu na całej ręce.
Chociaż może rzeczywiście był to wypadek? Measheak ostrzegał, że po rozsypaniu pyłu trzeba trzymać się jednej, konkretnej wizji piętna. Jeśli Zoe pod wpływem żrącego zimna wyobraziła sobie, że jej ręka znajduje się w jednym z błękitnych płomieni Bastiena, pył po prostu to zobrazował. Jej tatuaż niewątpliwie był piękny, ale ciężko go będzie ukryć.
O ile, oczywiście, zechce go ukrywać.
Przeniosłam spojrzenie na swoje plecy i głęboko odetchnęłam. Bez lustra niewiele mogłam dostrzec, ale to co zdołałam, wywołało ognisty rumieniec na mojej twarzy.
Ciężko o bardziej oczywistą deklarację uczuć, prawda?
Czarne litery o złotych obwódkach układają się w…
Głośne uderzenia w drzwi sprawiły, że podskoczyłam i wizja się rozwiała.
- Roxy, Co ty tam robisz tak długo? - usłyszałam swoją bliźniaczkę. – Czekamy na ciebie.
Co znaczyło, że mam kolejnych gości.
Zdezorientowana po wizji i wściekła, że tak niewiele brakowało, bym dowiedziała się co, do licha, jest napisane na moich plecach, rzuciłam drzwiom rozwścieczone spojrzenie, a moje paznokcie niemal bez udziału woli wydłużyły się i zaostrzyły.
- Już idę – warknęłam.
Po drugiej stronie zapadła cisza.
- Roxy, nic ci nie jest?
Dopiero, gdy to usłyszałam zorientowałam się, że warknęłam na nią w języku, który nie miał nic wspólnego z angielskim. Ani z żadnym językiem, jaki kiedykolwiek słyszałam. Osłupiałam.
- Roxanne? – Jess zdawała się być coraz bardziej zaniepokojona.
Odetchnęłam głęboko, uspokajając się i patrząc jak powoli paznokcie wracają do normalnego stanu.
- Już idę – powiedziałam już całkiem spokojnie.
Znów cisza.
- Dobrze, czekamy.
Oddalające się kroki.
Spojrzałam na czarną pumę, która patrzyła na mnie zwężonymi, złotymi oczyma.
„Nie powinnaś była tego robić, moja pani.”
- Czego?
„Nie powinnaś sama przywoływać wspomnień. Nieskładne wizje tylko zaciemniają całość obrazu.”
Z trudem opanowałam wściekłość.
- To moje wspomnienia – syknęłam przez zęby. – Mam do nich prawo.
Skontrolowałam swoje odbicie i postanowiłam wyjść, kończąc tę bezsensowną dyskusję.
„Weź mnie ze sobą, pani.”
Stanęłam jak wryta tuż przy drzwiach.
- Co?
„Chcę iść z tobą.”
- A nie sądzisz, że ktokolwiek przyszedł, może go… cóż… przerazić widok pumy?
„Nie muszę iść w tej postaci.”
Uśmiechnęłam się ironicznie.
- Taa, podążająca za mną kałuża, na pewno nie wywoła pytań.
Sheba warknęła z urazą.
Przeciągnęłam dłonią po włosach i westchnęłam.
- Przepraszam, Sheba. Jestem trochę zdenerwowana. To wszystko zaczyna mnie przerastać. Jeśli nie jako kot, ani woda, to jak?
Wielki kot spojrzał na mnie bacznie.
„Dotknij mnie.”
Trochę niepewnie podeszłam i położyłam dłoń na gęstym, czarnym futrze. Nagle, ku mojemu zdziwieniu, Sheba stała się całkiem przeźroczysta, ale nie rozpłynęła się. Jej ciało, zmieniając się w drobne strumyki, zaczęło wspinać się po mojej ręce. Początkowo przerażona, po chwili stwierdziłam, że było to całkiem przyjemne uczucie. Jak kąpiel w strumieniu w upalny dzień.
Po paru minutach gęsta woda, która przed chwilą była wielkim, czarnym kotem, rozlała się po całym moim ciele, pokrywając mnie chłodną i odrobinę błyszczącą powłoką.
Znów podeszłam do lustra. W moim wyglądzie niemal nic się nie zmieniło, no może poza tym, że moja skóra wydawała się wilgotna, z lekkim połyskiem, jakby ktoś przed chwilą oblał mnie wodą.
- Shebe…
„Ciiii, gdy wypowiesz głośno moje pełne imię, będę musiała wrócić do kociej postaci.”
Czułam się dziwnie, jakby oddzielona barierą od całego świata. Było to wrażenie jednocześnie przerażające i dające poczucie bezpieczeństwa.
Nie próbując już powiedzieć nic więcej wyszłam z pokoju. Głosy dobiegające z dworu powiedziały mi, gdzie znajduje się moja rodzina.
Wyszłam na zewnątrz, mrużąc oczy w silnym świetle. Trochę rozbawiło mnie, że irytujący żar, lejący się z nieba od rana, nie ma już do mnie dostępu. Na swojej skórze czułam tylko lekki chłód Sheby.
Po chwili całe rozbawienie zniknęło, jak zdmuchnięte.
Zauważyłam moją rodzinę, a także Nate’a i Tashę, którzy wydawali się osłupieć na mój widok. No tak, to w co się ubrałam trochę kłóciło się z tym, w co ubierałam się dawniej.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że cała czwórka nie koncentruje zdumionego wzroku na mnie, ale wodzi nim od mojej postaci do trzech osób stojących kawałek dalej.
Skupiłam wzrok na gościach, próbując zignorować oślepiające słońce i zdrętwiałam.
Pierwszym co przyciągnęło moją uwagę był piękny, błękitnoczarny tatuaż owijający się na ręce dziewczyny. Potem przeniosłam wzrok na wysokiego blondyna, który wyglądał jakby dusił się, próbując powstrzymać śmiech. Dopiero po chwili odważyłam się spojrzeć na ostatnią sylwetkę.
Zmarszczyłam brwi. Nie miał skrzydeł, ale poza tym wyglądał identycznie jak w moich wizjach. Lekko zmrużone, czarne oczy patrzyły na mnie bez wyrazu, a piękna twarz była całkiem nieprzenikniona.
Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, moje spojrzenie najpewniej było zdumione, jego całkiem obojętne.
W końcu poruszył się, składając ramiona na piersi i uśmiechając się trochę krzywo.
- Cześć, kiciu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Luiza
Arcymag
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:49, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
O, teraz to do następnego rozdziału nie wytrzymam. To naprawdę robi się coraz ciekawsze i jeszcze chętniej się czyta... Ja chcę takiego koootka! W ogóle to fajny pomysł z tymi wspomnieniami, w dodatku pisanymi w czasie teraźniejszym. I wizja skończyła się w takim momencie... Uuu, może to wyznanie miłości to do tego blondyna? ^^ No i teraz spodziewam się wielce ciekawego rozdziału, skoro tamci już przyszli do Roxy . Byleby nie chceli jej zabić xp.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Smile_
Adept IX roku
Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z daleka Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:11, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jak możesz się tak nad nami znęcać? Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział Twoje opowiadanie na prawdę wciąga, jak się już zacznie czytać, nie da się nie skończyć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Juny
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:27, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Zaraz, Luiza, to chyba nie blondyn.. Za duże przerwy między rozdziałami, nie pamiętam jak wyglądał Rafe, ale blondyn to chyba Bastien..
I czekam z niecierpliwością na kolejny(e) rozdział(y).
I nie spojlerujcie tu dziewczyny:) Cokolwiek miała na plecach, a co się domyślamy- my, fanki- pozostawmy Mice (kto, co- Mikka, komu, czemu- Mice? Dziiiz) wolną rękę i nie sugerujmy jak się akcja potoczy. No chyba że sama chcesz, Mikka:)
Piszę, bo wiem, że ja bym się zasugerowała i nie mogła wrócić do pierwotnego pomysłu, wiedząc że ONI już się domyślają
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:47, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Juny napisał: | Zaraz, Luiza, to chyba nie blondyn.. Za duże przerwy między rozdziałami, nie pamiętam jak wyglądał Rafe, ale blondyn to chyba Bastien..
I czekam z niecierpliwością na kolejny(e) rozdział(y).
I nie spojlerujcie tu dziewczyny:) Cokolwiek miała na plecach, a co się domyślamy- my, fanki- pozostawmy Mice (kto, co- Mikka, komu, czemu- Mice? Dziiiz) wolną rękę i nie sugerujmy jak się akcja potoczy. No chyba że sama chcesz, Mikka:)
Piszę, bo wiem, że ja bym się zasugerowała i nie mogła wrócić do pierwotnego pomysłu, wiedząc że ONI już się domyślają |
*Mikka - Mice może być *
Nie mam absolutnie nic przeciwko temu, żebyście tu spekulowały, bo to co będzie dalej jest tylko very ogólnym domysłem (dopiero podczas pisania się to kształtuje), a czytanie spekulacji może mi tylko pomóc, ewentualnie rozbawić, jeśli będą dotyczyć czegoś co już mam zaplanowane tak ciut bardziej. No i bądźmy szczerzy, podsunąć więcej pomysłów
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Luiza
Arcymag
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:02, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Hm... Sama już nie wiem. Ale blondyni są fajni ^^. A skoro można snuć domysły, to podzielę się tym, co moja psychika wymyśliła... Fajnie by było, gdyby Roxy została uprowadzona przez tych-tych i jak wariatka wrzeszczała 'Nie! Nie chę umierać! Aaa!' i popłakałaby się... Chociaż nie, to by było po prostu idiotyczne xd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Juny
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:13, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
A w pewnym momencie wszyscy zaczęliby śpiewać i tańczyć!
;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Luiza
Arcymag
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:21, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
I wyciągnęliby butelki wina z kieszeni . Taaak, mogliby jeszcze wesoło podkakiwać i piszczeć i nie byłoby już tak strasznie .
Sorry, wali mi, bo przed chwilą oglądałam LipDuby... Tak to się chyba odmienia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Juny
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:48, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Mikko-przepraszam za linijkę offtopu:)
LipDub- pewnie ten SGH? Moja szkoła zrobiła coś w tym stylu, ale co z tego wyszło... nie wiadomo.
Ani słowa więcej o nie-Zagubionych!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Luiza
Arcymag
Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:12, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Różne LipDuby, ten SGH też . Dobra, koniec offtopa.
Mikka, a masz już kolejny rozdział napisany? Bo ja tak bardzo go tu chcę .
Ej, a tam wcześniej któryś z tych-tych powiedział coś do Roxy, żeby nie mówiła imienia Sheby na głos. Mam się domyślać, że taki śliczny, słodki kotek jest zUy? Mam nadzieję, że nie .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli Arcymag
Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Cieni Nocy... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:30, 22 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Rozdział 9
Poczułam się jakby ktoś przyłożył mi w łeb czymś ciężkim. W tej sytuacji to dopiero można powiedzieć, że sen nabrał realnych kształtów.
Trzy osoby z moich snów stały przede mną, całkiem żywe i prawdziwe. Do tego najwyraźniej moje wizje nie były przekłamane, bo po tym jak uważnie ich zlustrowałam, zauważyłam subtelne detale wskazujące, że nie tylko moja fizjonomia odstaje od normy. Fryzura dziewczyny nie zdołała całkiem ukryć spiczastych uszu, a gdy mocno się skoncentrowałam dostrzegłam, że po ciele bruneta przebiegają ledwie widoczne wyładowania elektryczne.
No i tatuaże.
Ręka blondynki zdawała się stać w ogniu, a chłopak, który jak zgadywałam był Bastienem, nawet nie starał się ukryć oplatającego mu rękę wizerunku smoka.
Bardziej zaniepokoiło mnie piętno bruneta. Gdy złożył ramiona na szerokiej piersi, moim oczom ukazał się znajomy widok. Na jego prawej ręce, od nadgarstka do łokcia, widniały niemal te same dziwne litery co na moich plecach. Ponad to czarny fragment tatuażu, wyłaniający się spod białego t-shirta i biegnący od obojczyka do szczęki, wskazywał, że tatuaż na ręce nie był jedynym.
Tylko dlaczego miałam przeczucie, że ten drugi tatuaż – ten, którego właściwie nie widziałam - wcale nie jest tatuażem?
„Pani?” – zamruczał głos w mojej głowie, przywracając mnie do rzeczywistości.
Rzeczywiście nie była to najlepsza chwila na zastanawianie się nad tym, co kryje ubranie nieznajomego. Odwróciłam wzrok, przy okazji zauważając, że Tasha również ma problem z oderwaniem od niego wzroku.
Lekko odchrząknęłam, przeczyszczając nagle zaciśnięte gardło.
- Hmmm… Wydaje mi się, że byliśmy umówieni na jutro.
Blondyn uśmiechnął się rozbrajająco.
- Zaszły pewne zmiany w planach. Dobrze wiedzieć, że poza wybrakowaną pamięcią, nic ci nie dolega, Rox. Dobra, miejmy to już z głowy – dorzucił w kierunku bruneta, który nie spuszczał ze mnie uważnego spojrzenia.
Ten nie odzywając się ani słowem, postąpił w moją stronę. Kątem oka dostrzegłam ruch i nagle tuż przede mną stanął Nate. Jess też wstała z fotela, ale wyglądała na niezdecydowaną czy się wtrącić.
- Trzymajcie się z dala – warknął mój były chłopak. – Nie wiem kim jesteście, ale…
Po ciele bruneta przebiegło silniejsze wyładowanie, sprawiając, że Nate zamarł. Wargi czarnookiego chłopaka wykrzywił złośliwy, lekko krzywy uśmiech.
- No właśnie, nie wiesz kim jesteśmy – wymruczał z irytacją i wrogością. – Więc lepiej się nie wtrącaj.
Chłopak mojej siostry sprężył się, jakby do ataku. Uśmiech nieznajomego pogłębił się, dało się w nim wyczuć nutę pogardy; na muskularnym ciele zatańczyły błyskawice, jakby wbrew zewnętrznemu spokojowi, mężczyzna gotował się w środku.
- Wiesz, Nathan, gdyby nie fakt, że nie jestem pewny czy bym cię przypadkowo nie usmażył w moim obecnym stanie ducha, moglibyśmy zagrać w tę grę, ale nie mam tej pewności ani czasu by się bawić.
- Skąd znasz…?
Brunet nieznacznie obrócił głowę.
- Zoe.
Blondynka nieznacznie zmrużyła oczy i w tej samej chwili Nathan i reszta moich bliskich, dosłownie zamarła w bezruchu. Gdy przyjrzałam się im uważnie, stwierdziłam, że nawet nie mrugają, a ich piersi ledwie się unoszą w oddechu.
- No to przerąbane – jęknął Bastien. – Rafael, może by tak postępować ciut bardziej dyplomatycznie? Wiesz, ja naprawdę nie marzę o tym, żeby Rox poharatała mi twarz…
Te słowa wyrwały mnie z oszołomienia. Rozwścieczona, syknęłam, szczerząc kły. Lekkie mrowienie w dłoniach powiedziało mi, że paznokcie przekształciły się w pazury. Nie bacząc na nic, postąpiłam w stronę ludzi, którzy ważyli się zagrozić moim bliskim.
W oczach Rafaela zabłysła bliżej nieokreślona emocja, uśmiech się poszerzył.
- Sheba – powiedział spokojnie.
Nim zdążyłam mrugnąć moje ciało pokryła twarda skorupa, uniemożliwiająca mi jakikolwiek ruch i jedyne co mogłam robić, to wściekle syczeć przez zęby.
Bastien mamrotał coś pod nosem z niezadowoloną miną, Zoe uśmiechała się z rozbawieniem, a Rafael z lekceważeniem obszedł Nate’a i stanął tuż przede mną.
„Sheba, puść mnie natychmiast!” – warknęłam w myślach.
„Nie mogę. Dałaś mi jasne wytyczne na wypadek takiej sytuacji i kazałaś przysiąc, że je wykonam.”
Co w takim razie się ze mną działo w czasie, którego nie pamiętam? Straciłam rozum? Ta trójka wcale nie zachowywała zbyt przyjaźnie.
Rafael oparł dłonie na biodrach i patrząc na mnie z irytacją, zakołysał się na piętach.
- Zaczynam się zastanawiać, kiciu, czy pakowanie się w kłopoty nie jest twoją cechą wrodzoną – wycedził, mrużąc czarne oczy. – Wystarczy na parę minut spuścić cię z oka i już na złamanie karku gnasz w tarapaty. Do tego – najwidoczniej – odczuwasz żywą awersję co do informowania mnie o swoich eskapadach, choćby te były czystą głupotą.
Syknęłam wściekle, w jedyny dostępny sposób pokazując, co sądzę o jego wywodach.
Bastien odchrząknął.
- Nie sądzę, żeby było warto dyskutować z nią w tym stanie ducha.
- Rzeczywiście, jedyne o czym wydaje się myśleć, to jak nas poszatkować – odparła z westchnieniem Zoe. Oparła przy tym dłoń o ramię blondyna i spoglądała na mnie z kpiną. – Zawsze miałaś dość prymitywny charakter, ale to już przesada.
Po tych słowach moja wściekłość tylko wzrosła.
- No fakt, nie jest w zbyt rozsądnym nastroju. Dość tego - Rafe westchnął ciężko i pokręcił głową z rezygnacją. – Sheba!
Poczułam jak unieruchamiająca mnie skorupa lekko się przemieszcza, ale dopiero po chwili dotarło do mnie, że Sheba odsłania tatuaż na moich plecach.
Rafael uśmiechnął się, po czym sięgnął za mnie i lekko przyłożył palce do miejsca, w którym - jak wiedziałam - tkwiło czarno-złote piętno.
Tym razem nie była to wizja, ani też nie straciłam świadomości. Po prostu przez parę sekund miałam wrażenie, że mój mózg zamarzł. Lodowate zimno rozniosło się po całym moim ciele, gdy utracone wspomnienia wskakiwały na swoje miejsce, niczym fragmenty układanki.
Przez szum w uszach nie usłyszałam polecenia, ale już po sekundzie poczułam, że twarda powłoka znika z mojego ciała i już po chwili obok mnie stała czarna puma, z przyjemnością rozciągająca grzbiet.
Powrót pamięci nie był przyjemny. Mimo gorącego dnia drżałam z zimna, a w głowie potężnie mi się kręciło.
Zachwiałam się, ale nie upadłam, bo podtrzymały i przygarnęły mnie silne ramiona. Zawierucha panująca w mojej głowie sprawiła, że z ulgą oparłam się o szeroką pierś i odetchnęłam głęboko.
Po chwili wszystko się uspokoiło i dotarło do mnie, że Rafe jedną ręką obejmuje mnie w pasie, a drugą przygarnia moją głowę do swojego ramienia.
I po raz pierwszy od paru dni poczułam się naprawdę dobrze.
Przesunęłam ręce, powoli otaczając dłońmi jego kark i przytulając się mocno. Poczułam jak odetchnął głęboko.
- Strasznie mnie wystraszyłaś, kiciu – wymruczał mi wprost do ucha.
Ponad jego ramieniem spojrzałam na Bastiena, który objął Zoe ramieniem i uśmiechnął się do mnie szelmowsko.
Odwzajemniłam uśmiech.
Potem odsunęłam się lekko od Rafaela, wspięłam na palce i pocałowałam go mocno, wkładając w ten pocałunek wszystko co do niego czułam. Odwzajemnił go, rozluźniając uścisk i przesuwając dłonie na moją talię.
Przez chwilę po prostu tak trwaliśmy, po czym korzystając z kociej zręczności odsunęłam się i silnym, niespodziewanym ciosem w szczękę posłałam go na ziemię.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Pon 20:12, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:56, 22 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
miau.
Podobie się.
Dystansu jesio nie nabrałam, więc wytykać nic nie będę. Ciekawam jak się to-to skończy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|