Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zagubieni
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Tfu!rczość niezależna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:34, 24 Lut 2010    Temat postu: Zagubieni

Mikka
2010-02-21


Zagubieni






[Postanowiłam zamieścić, mimo że nie sądzę by wzbudziło to duży entuzjazm. Taki se pomysł co mi ostatnio pomykał po głowie. Komentarze mile widziane.]



Prolog

Czy zdarzyło wam się kiedyś obudzić z przeczuciem, że ten właśnie dzień zmieni całe wasze życie? Z delikatnie mrowiącą skórą, lekkim dreszczem niepokoju, radosnym przeświadczeniem, że o tak, to właśnie ten dzień wszystko zmieni!
Mnie zdarzało się to już wielokrotnie i przeważnie kończyło się tym, że owy dzień w niczym nie różnił się od innych.
A wiecie na czym polega żart?
Tego dnia, który zmienił całe moje życie, nie miałam tego przeczucia.
Ale zacznijmy od początku, bo sama nigdy nie lubiłam gdy ktokolwiek opowiadał mi historie od końca. Znacie to? Ktoś zaczyna od zakończenia i już was nie interesuje to jak to wszystko się zaczęło.
A mogę was zapewnić, że moja historia jest ciekawa.
Zresztą… Oceńcie sami.

Rozdział 1
Początki są najtrudniejsze.
Nie wiem kiedy to usłyszałam po raz pierwszy, ale ten kto tak twierdził musiał mieć dziwne życie.
Początek mojej historii jest nadzwyczaj prosty.
Chociaż chyba najpierw powinnam się przedstawić, prawda? Widzicie to jest ten problem z opisywaniem czegoś, co jest dla was ważne. Dlaczego? Bo masz ochotę opisać wszystko naraz i wrażenie że cały czas coś opuszczasz. I są to oczywiście detale, które wydają się mniej ważne, a jednocześnie sprawiają, że ich brak czyni historię niezrozumiałą lub wybrakowaną.
No, ale znów odchodzę od tematu. A więc nazywam się Roxy Quinn, a właściwie to Roxanne, ale nazwijcie mnie tak, a najprawdopodobniej puszczą mi nerwy. Może i nie jest to najgorsze imię, ale zawsze wydawało mi się odrobinę pretensjonalne. Myślę, że tyle na razie starczy, mam wrażenie, że później jeszcze zdążycie się wszystkiego o mnie dowiedzieć.
No więc wyobraźcie to sobie: niewielka wieś, piękne widoki, dookoła nic tylko lasy i pola, tylko gdzieniegdzie widok owy psuty był przez niezbyt urocze domki. Silentville. Muszę przyznać, że uroczo brzmiąca nazwa i bardzo adekwatna, bo naprawdę jest tu cicho.
Tam właśnie mieszkam.
Niejednokrotnie wracając ze szkoły, ze słuchawkami na uszach i grzmiącą muzyką w głowie, zastanawiałam się czemu ludzie budują takie brzydkie domy. Może nie wszystkie, ale te akurat domy, które mijałam w drodze z przystanku zawsze wydawały mi się wyjątkowo ponure. Szare, kwadratowe budowle, rzadko kiedy urozmaicone czymś takim jak balkon czy taras. Po prostu koszmar architekta.
Ale pewnie was to nie interesuje, prawda?
A więc wróćmy do tego dnia, który wszystko zmienił.
Tego samego dnia, wieczorem, głowiłam się nad tym, dlaczego nie zwróciłam uwagi na to, że coś jest nie tak. Może byłam oszołomiona, nie wiem do tej pory, ale szłam tą samą burą ulicą co zawsze i po prostu nie zauważyłam, że coś nie gra. Nie żeby to pomogło mi zrozumieć cokolwiek z tego co miało się wydarzyć… Ups, znów zaczynam od końca. Wybaczcie, ale opowiadanie nigdy nie było moją mocną stroną, zawsze wolałam słuchać.
Więc… Wracałam do domu i nic, przynajmniej dla mnie, nie wskazywało na to, że coś jest nie tak. Trochę wirowało mi w głowie, więc nie zastanawiałam się dlaczego też mijający mnie ludzie, których znałam od dziecka, nagle stają jak wryci, gdy zauważają moją twarz.
Bo widzicie sądziłam, że powinien być poranek. Byłam święcie przekonana, że dopiero co wyszłam z domu do szkoły, a to że się wracałam nie było dziwne, bo z moim zapominalstwem była to norma. Tylko, że nie mogłam sobie przypomnieć czego zapomniałam.
Nie mogłam też zrozumieć, dlaczego jestem sama. Może to zabawne, ale zawsze – bez względu na okoliczności – chodziłam do szkoły z moją siostrą, Jess. Mogłyśmy mieć po osiemnaście lat, ale nadal wszystko robiłyśmy razem, w końcu byłyśmy bliźniaczkami. Zawsze żartowałyśmy, że chociaż wyglądamy tak samo, to mamy tak odmienne charaktery jak tylko się da, by jedna drugą uzupełniała. I mimo, że wielu z tego kpiło – zawsze wszystko robiłyśmy razem.
Nie byłam zdenerwowana. Właściwie to trochę oszołomiona i dziwnie zmęczona. Plecak strasznie mi ciążył, chociaż nie mogłam sobie przypomnieć czy wkładałam do niego coś ciężkiego. Marzyłam tylko o tym, by znaleźć się w domu, paść na łóżko i mieć z głowy ten dzień.
Widzicie, moim zdaniem, tak to właśnie jest z początkami. Po prostu człowiek nie zdaje sobie sprawy, że coś się zaczyna.
***
Gdy moja matka otworzyła przede mną drzwi naszego domu, nabrałam ochoty by się roześmiać, tak komiczną miała minę. Myślę, że całkowity szok na jej twarzy powinien mnie zaniepokoić, ale chyba byłam na to zbyt zmęczona. Chciałam tylko znaleźć się we własnym łóżku i zastanawiałam się jak wykręcić się od ponownego ruszenia do szkoły. Boże, byłam taka zmęczona.
- Chyba czegoś zapomniałam – odezwałam się w przedłużającej się ciszy i uśmiechnęłam niepewnie.
To co zdarzyło się później sprawiło, że w końcu dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Bo widzicie moja mama się rozpłakała. Ta twarda kobieta, która po śmierci naszego ojca, robiła wszystko by wychować mnie i Jess najlepiej jak potrafiła, stała tam patrząc na mnie, a łzy płynęły jej po twarzy.
To sprawiło, że nagle zaczęłam się denerwować.
Poruszenie za jej plecami zwróciło moją uwagę. Na progu mojego pokoju stała Jess, moje lustrzane odbicie, a na jej twarzy radość zlewała się z wściekłością.
Teraz przypomniałam sobie, że poszłam sama do szkoły, bo Jess złapało paskudne przeziębienie. To było zadziwiające, bo obie rzadko chorowałyśmy, a jeśli nawet to tylko jednocześnie. Kolejny powód do żartów w naszej małej rodzinie.
Nagle sama poczułam złość, bo byłam taka zmęczona i skołowana, a ona stała tam i wcale nie wyglądała jakby coś jej dolegało.
- Wcale nie wyglądasz na chorą – powiedziałam z wyrzutem, dziwiąc się własnemu zachrypniętemu głosowi. Czyżbym sama też się przeziębiła i nie zauważyła tego wcześniej? Może dlatego byłam taka zmęczona?
Podeszła do mnie i chwyciła mnie za ramiona. Przybliżyła swoją wykrzywioną złością twarz do mojej i przez chwilę po prostu stała tak, przyglądając się mi.
- Możesz mi łaskawie powiedzieć – niemal to wywarczała. – Gdzieś ty się, do cholery, podziewała przez ostatni miesiąc?!

Rozdział 2


O tym co działo się później wystarczy powiedzieć, że nie obyło się bez krzyków i oskarżeń. Jeśli chodzi o temperament nasza mała rodzina nigdy nie cierpiała na żadne braki.
Na początku myślałam, że żartują. Byłam tego pewna. Według nich miesiąc temu wyszłam z domu do szkoły i do dziś więcej mnie nie widziały. To musiał być żart, prawda? Przecież nie można zniknąć na miesiąc i nie mieć o tym pojęcia! W końcu dotarło do mnie, że to nie żarty.
Chcecie wiedzieć co mnie przekonało?
Był to mój wygląd.
Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, był mój strój. Dopiero teraz zrozumiałam dziwne spojrzenia, które ludzie rzucali mi na ulicy. Byłam ubrana w czarne, skórzane spodnie, których nogawki od biodra do stopy były połączone od zewnętrznej strony czymś w rodzaju rzemienia. Na nogach miałam długie, również skórzane buty, sięgające kolan. Powyżej pasa miałam na sobie coś w rodzaju tuniki, czarnej i bez rękawów. A moje nadgarstki oplatała cała masa rzemieni.
Co to miało być, do diabła?
Gdy tylko się zorientowałam jak dziwacznie jestem ubrana, zrzuciłam ciężki plecak, całkiem o nim zapominając i rzuciłam się do lustra. To pokazało mi dlaczego Jess patrzyła na mnie z takim zdziwieniem.
Nie zrozumcie mnie źle, na mojej twarzy nie zaszły wielkie zmiany. Była może trochę szczuplejsza, co sprawiało że zielone oczy wydawały się zajmować na niej więcej miejsca. Ciemne brwi i rzęsy nadal były na swoim miejscu, tak samo jak lekko zadarty nos i ciut za szerokie usta. Nadal byłyśmy z Jess identyczne, co stanowiło pewną pociechę.
No, identyczne, jeśli nie liczyć pewnego detalu.
Z niedowierzaniem sięgnęłam do tyłu i chwyciłam długi, kruczoczarny warkocz. Przyciągnęłam go do swojej twarzy, wpatrując się w niego ze zdumieniem, niemal studiując strukturę każdego pojedynczego włosa, jakby to mogło wyjaśnić skąd, do diabła, on się wziął.
I nie chodzi o sam warkocz, bo zawsze miałam długie włosy, czując dziwną awersję do ścinania ich. Problem tkwił w tym, że jeszcze niedawno, tak jak Jessica, miałam jasnobrązowe włosy i to sporo krótsze.
Krokiem lunatyczki weszłam do swojego pokoju i opadłam na łóżko z ciężkim westchnieniem. Moja mama usiadła obok i mocno chwyciła mnie za rękę, jakby bała się, że znów jej zniknę. Jess siadła naprzeciw na moim obrotowym krześle i przyglądała mi się z niedowierzaniem.
- Chcesz mi wmówić, Roxy, że zniknęłaś na miesiąc i nawet o tym nie wiedziałaś?
Westchnęłam z bezgranicznym zmęczeniem.
- Nic ci nie chcę wmówić. Tylko, że naprawdę nie mam pojęcia o co chodzi. Według mnie wyszłam z domu dziś rano, po czym nagle wracam się i wy twierdzicie, że nie było mnie miesiąc. Do tego mój wygląd najwyraźniej wskazuje, że to wy macie rację. Ale jestem zbyt zmęczona, by się teraz tym zajmować. Czy możemy to przełożyć na jutro?
- Chyba sobie żartujesz… - syknęła Jess.
- Jessica! – uciszyła ją matka. Spojrzała mi w twarz ze współczuciem, ale to tylko sprawiło, że poczułam się jeszcze gorzej. Jezu, jeśli nie było mnie miesiąc, to co ona musiała przechodzić? Odwróciła się i spojrzała ostro na moją bliźniaczkę. – Nie traktuj siostry jak wroga. Nie widzisz jaka jest zmęczona? Będzie czas by to wszystko wyjaśnić – to stwierdzenie zabrzmiało raczej jak pytanie.
Uśmiechnęłam się słabo, choć miałam nadzieję, że uspokajająco. Byłam taka zmęczona.
- Nigdzie się nie wybieram.
Jess ucichła, mimo że nadal rzucała mi nieprzyjazne spojrzenia. Mama wyszła, mówiąc że przygotuje mi coś ciepłego do picia. Byłam jej za to wdzięczna, chociaż jedyne na co miałam ochotę to paść na łóżko i stracić przytomność.
Ignorując siostrę zdjęłam buty i wstałam, odwracając się od niej i ściągając przez głowę tę dziwną tunikę. Chciałam jak najszybciej założyć swoje ubrania, by bardziej poczuć się sobą.
Usłyszałam jak Jess ze świstem wciągnęła powietrze.
- Co ty, u licha, masz na plecach?
Zaskoczona, obróciłam głowę na tyle na ile było to możliwe i obejrzałam własne plecy. Wzdłuż kręgosłupa widniało sześć dziwnych liter, układających się w jakiś niezrozumiały napis.
Gdy to zobaczyłam, nagle oszołomił mnie straszliwy ból głowy, jakby ktoś znienacka postanowił walnąć mnie w potylicę i w końcu spełniło się moje życzenie.
Straciłam przytomność.

Boli, tak strasznie boli. Czuję się, jakbym przechodziła najgorszego kaca w życiu. Głowa pulsuje w rytm mojego szybko bijącego serca. Żołądek podjeżdża do gardła i cofa się, jakby nie mógł się zdecydować czy chce ze mną zostać czy nie. Leżę na plecach, nie mogąc się ruszyć, nawet mimo tego, że czuję pod sobą plecak. Mam zamknięte oczy, pod powiekami pulsują światła, zdając się prowokować mój żołądek do silniejszego wywracania.
Nagle czuję poruszenie w pobliżu, ktoś się nade mną pochyla, chłodna dłoń dotyka mojego policzka, przynosząc ulgę.
- Nie ruszaj się, to zaraz przejdzie – aksamitny głos dobiega z bliska, zatroskany.
- Dobij mnie – udało mi się wycharczeć i mówiąc te słowa, pierwszy raz w życiu naprawdę tego chcę.
Lekki śmiech. Piękny dźwięk. Ale co z tego skoro świat nagle postanowił mnie zmiażdżyć? Tak boli… Jęczę i jedyne czego pragnę, to by ten ból się skończył.
- Ciii – miękki szept. – Zaraz przejdzie, wiem, bo przed chwilą czułem to samo. Już za chwilę to się skończy.
I ma rację. W jednej sekundzie ból mija, jakby nigdy go nie było, jakby jeszcze przed chwilą nie zdegradował mnie do małego kłębka cierpienia.
Zszokowana, otwieram szeroko oczy. I wtedy już wiem dlaczego ból się skończył. Umarłam.
Nade mną pochyla się anioł. Ogromne białe skrzydła przysłaniają słońce. Przepiękna twarz, okolona czarnymi włosami i czarne oczy, równie piękne co cała reszta. Mocna szczęka i prosty nos, wąskie wargi krzywiące się w lekkim grymasie. Patrzy na mnie w skupieniu, zmartwiony.
Oszołomiona, wyciągam rękę, jednocześnie bojąc się, że nagle zniknie i nie dam rady dotknąć tego piękna.
- Piękny… - szepczę.
Nagle odchyla głowę w tył i zaczyna się śmiać, ale śmiech ten wcale nie brzmi radośnie. Równie nagle cichnie, znów patrzy na mnie, marszczy czarne brwi, a jego oczy są pełne współczucia.
- Witaj w swoim najgorszym koszmarze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Śro 23:09, 24 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smile_
Adept IX roku



Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:00, 24 Lut 2010    Temat postu:

Na razie pierwszy rozdział.Doczepię się kilku rzeczy Smile
Cytat:
koszmar architektura

Tak miało być, czy to tylko literówka?
Cytat:
Myślę, że całkowity szok na jej twarzy powinien mnie zaniepokoić, że chyba byłam na to zbyt zmęczona.

Tam raczej bardziej pasowałoby "ale", ale to tylko szczegół.
Znalazłam jeszcze jakieś powtórzenie, taki drobiazg.

Poza tym: wciągające, ciekawie zaczynasz, zobaczymy jak skończysz. Wprowadziłaś zabawny sposób narracji, główna bohaterka sama się miesza w tym co mówi aczkolwiek jest w tym jakiś urok. Ogólnie: niezłe, mało błędów i moim skromnym zdaniem piszesz coraz lepiej Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:10, 24 Lut 2010    Temat postu:

Poprawiłam Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dasha
Mistrzyni Okrucieństwa
Arcymag
Mistrzyni Okrucieństwa <br> Arcymag



Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 1782
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:35, 24 Lut 2010    Temat postu:

A mnie zaintrygował temat. Może dlatego że sama kiedyś o nim myślałam, niekoniecznie jako temat na opowiadanie, nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie w tym kierunku, ale będąc dzieckiem miałam podobne fantazje i sny Wink

Czekam na dalszy ciąg. Koniecznie wstaw Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 23:42, 24 Lut 2010    Temat postu:

Oj, Mikkuś, stanowczo coraz lepiej ci idzie! Twój twór o wampirach był, szczerze mówiąc, nieco miałki, to jest spokojnie o klasę wyżej. Narracja całkiem ładna, zgrabne jest to, że najpierw sugerujesz coś schematycznego i nudnego, a później sama zaprzeczasz.
Ze skojarzeń sympatycznych - strój dziewczyny skojarzył mi się z demonami z Czarodziejek Smile
I aniołki, coś dużo aniołków ostatnio Wink

Z uwag - chciałam przyczepić się do lekkiej blogaskowatości pomysłu (ach, te pętle czasu! ach, te tajemnicze zaginięcia i amnezje! ach, te upadłe anioły!), ale sobie daruję. Gdybym miała się czepiać w ten sposób, ponad połowa książek fantastycznych ostatniej dekady powinna spłonąć na stosie. Hm... Nie ukrywam, że to kusząca wizja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:50, 24 Lut 2010    Temat postu:

Ahhh, dziękuję Wink
Czy to będzie schematyczne? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, to co mi się w głowie obraca czały czas się zmienia. Na pewno to na co cierpi główna bohaterka nie będzie amnezją - tyle wiem Wink A przynajmniej nie spowodowaną normalnie. Co do reszty - sama jeszcze nic nie wiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Halkatla
Arcymag



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:51, 25 Lut 2010    Temat postu:

Kurczę, naprawdę zainteresowało mnie, co działo się z tą dziewczyną^^ I czy jej bliźniara bedzie miała coś do powiedzenia, co to za typ i jaki to koszmar Wink I w ogóle podoba mi się narracja Smile
Mam nadzieję, że nie skończy się na pomyśle! Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:09, 25 Lut 2010    Temat postu:

Przeczytałam, wpisalam, pochwaliłam Smile

Teraz czekam na rozwiązanie supermegaekstrazagadki, wtedy zobaczymy co z tego wyniknie:) Na razie jest dobrze, ta narracja faktycznie bardzo pierwszoosobowa, ale muszę przyznać, że tylko przemknęłam wzrokiem po opisach i przeszłam do akcji:)

No i czy tylko ja, widząć tytuł: "Zagubieni", podejrzewałam, że to będzie dotyczyło rozbitków na Wyspie? xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smile_
Adept IX roku



Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:16, 25 Lut 2010    Temat postu:

Jasne, że nie tylko ty Smile Ja widząc tytuł zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy Mikka przypadkiem nie chce w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób opisać akcji serialu Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:18, 25 Lut 2010    Temat postu:

O żesz... toż ja nawet tego serialu nie lubię Wink Nie no wiem, że wywołuje skojarzenia, ale to tytuł który wpadł mi do głowy, gdy mniej więcej akcja opka mi się we łbie wyklarowała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:50, 25 Lut 2010    Temat postu:

No wiesz, Mikka:) Na razie widzę tu wiele podobieństw, pomijając tytułSmile Przebłyski pamięci, retrospekcje, tajemnice...

Brakuje na początku kolejnego rozdziału tylko "Poprzednio w Zagubionych"... xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luiza
Arcymag



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 1038
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:55, 25 Lut 2010    Temat postu:

Bardzo fajne. Z początku myślałam, że będzie nudnawe, ale szybko przekonałam się, że się mylę. Ciekawe, zaskakujące i ta narracja... Sympatycznie Wink . Z niecierpliwością czekam na rozwinięcie akcji, zaintrygowało mnie to opowiadanie Smile .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Optymistka^^
Bakałarz IV stopnia
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawaaa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:35, 25 Lut 2010    Temat postu:

Mi też się podobało, bo używasz języka, który jest taki swobodny ( jeśli ktoś rozumie co mam na myśli, bo jestem tak zmęczona, że nie wiem czy to co piszę jest po polsku...) i, przynajmniej do mnie, trafia od razu. Chociaż może w sumie troszkę bym skróciła te rozważania na samym początku, bo coś jakoś jak dla mnie przydługo tam jest.
Ale ogólnie bardzo pozytywnie i czekam na dalszy ciąg Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:35, 26 Lut 2010    Temat postu:

Rozdział 3
Ocuciło mnie mocne uderzenie w twarz i zobaczyłam nad sobą zaniepokojoną Jessicę. Patrzyła na mnie jakby wyrosła mi druga głowa, co byłoby dość zabawne gdyby nie fakt, że w tyle mojej czaszki pulsował ból.
Podniosłam się rozważając dziwny sen. Nawet przez chwilę zastanawiałam się czy to nie wspomnienie, ale litości, skrzydlaty facet? Jeśli to było wspomnienie, to chyba musiałam spędzić ten miesiąc notorycznie zaćpana. Zresztą nikt nie może być aż tak urodziwy, prawda?
- Co ci jest? Wystraszyłaś mnie – odezwała się Jess i głos rzeczywiście lekko jej drżał.
- Już wszystko okej – wymamrotałam, znów siadając na łóżku. Oparłam łokcie na kolanach i ścisnęłam dłońmi skronie. – Kaeshaem, skurwielu, ależ mnie boli głowa.
- Co?
Poderwałam głowę i spojrzałam na nią ze zdumieniem. Co ja właśnie powiedziałam?
- Chyba rzeczywiście powinnaś się przespać – powiedziała niepewnie. Patrząc na nią stwierdziłam, że już nie wygląda na wrogą, a tylko przestraszoną.
Super, najpierw znikam na miesiąc, nie mając o tym pojęcia, potem wracam i mało nie przyprawiam matki o zawał, a teraz jeszcze straszę własną bliźniaczkę.
To naprawdę cudowny dzień.
Nagle coś sobie przypomniałam i szybko odwróciłam głowę, oglądając własne plecy. Poczułam nawet pewne rozczarowanie, gdy stwierdziłam, że dziwny tatuaż nie jest wytworem przemęczonego mózgu.
Składający się z sześciu dziwnych liter napis, którego nie rozumiałam, a jednocześnie miałam dziwne przeczucie, że powinnam go znać.
Potarłam twarz dłońmi. Jezu, naprawdę byłam na to wszystko zbyt zmęczona. Może jak prześpię parę godzin to wszystko nabierze sensu? I przestanie mi tak dudnić w czaszce?
Wstałam i lekko się zachwiałam. Jess natychmiast doskoczyła i mnie podtrzymała. Trzeba jej przyznać, że mimo, że jest na mnie wściekła, przynajmniej nie pozwoli mi rozbić sobie łba.
- Wybierasz się gdzieś? – zapytała dość żartobliwie.
Uśmiechnęłam się do niej i przez chwilę czułam się naprawdę dobrze.
Bo widzicie, cokolwiek się ze mną działo, gdziekolwiek byłam, miałam silne przeczucie, że bardzo brakowało mi Jessiki, tej drugiej połowy mnie.
- Tylko do łazienki – odetchnęłam głębiej. – O ile dam radę.
Wiem, że to było żałosne wymuszanie współczucia, ale hej! Nigdy nie pozwolę, żeby źle pojęta duma rozdzieliła mnie z moją siostrą.
Zmierzyła mnie uważnym spojrzeniem i pokręciła głową z dezaprobatą.
- Wyglądasz jak śmierć na chorągwi. Chodź, pomogę ci – podparła mnie z jednej strony i zaprowadziła do łazienki. Tam posadziła mnie na brzegu wanny i wyszła.
Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi uśmiechnęłam się do siebie wesoło i trochę kpiąco. Ta sama stara Jess. Zawsze skłonna wybaczyć mi wszelkie szaleństwa, jeśli tylko pokażę jej, że jest mi potrzebna.
Z naszej dwójki to ja zawsze byłam bardziej egoistyczna i nieobliczalna. A Jessica zawsze starała się mnie chronić, nawet przede mną. Nie zrozumcie mnie źle, oddałabym za nią duszę nawet przez chwilę się nie zastanawiając, ale też nie miałam wielkich oporów do wykorzystywania jej słabości do mnie, żeby nas pogodzić, gdy była na mnie wściekła.
W końcu w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone, a ja bardzo kochałam moją siostrę.
Bo wiecie, zawsze wiedziałam, że na mój charakter największy wpływ miała śmierć mojego ojca. Zginął w wypadku, gdy miałyśmy z Jess po osiem lat i nie pamiętam go za dobrze. W każdym razie nasza mama kiedyś nam powiedziała, że to od tamtej pory zagięłam parol na swoją siostrę i na nią, wszelkim środkami dążąc do uzależnienia ich od siebie.
Gdy to usłyszałam udawałam, że nie mam pojęcia o co jej chodzi i było mi głupio, że tak łatwo mnie przejrzała, ale wiedziałam również że to prawda. Śmierć taty była tak głupio przypadkowa i bezsensowna, że bardzo mnie przestraszyła. Od tamtej pory z ogromną determinacją i wszelkimi środkami, dość egoistycznie, dążyłam do tego by jak najbardziej przywiązać do siebie Jess i mamę, żeby im czasem do głów nie przyszło kiedykolwiek mnie zostawić.
Dopiero trzy lata temu zaczęło do mnie docierać, że obie mnie kochają i nie zostawią, choćby nie wiem co i zaczęłam sobie odpuszczać, pozwalając Jess odzyskać niezależność. Na początku obie czułyśmy się zagubione, ale w końcu zaczęłyśmy się z tym oswajać. Wkrótce każda z nas zaczęła odkrywać uroki i niebezpieczeństwa osobnego życia. Nadal wiele rzeczy robiłyśmy razem, ale zaczęłyśmy też mieć różnych przyjaciół.
I tu zaczęły się schody.
Widzicie, podczas gdy Jess była bardzo lubiana ze względu na sympatyczny charakter, odrobinę uległości w stosunku do innych i serdeczność, ja nie mogłam się odnaleźć.
Zawsze żartowałam, że nie mam wielu znajomych, bo ludzie nie potrafią się poznać na mojej fascynującej osobowości ale prawda była taka, że mało kto był w stanie ze mną wytrzymać. Jestem zaborczą, nieobliczalną i mocno irytującą jednostką. Od swoich przyjaciół wymagam takiego samego zaangażowania, jakie sama pakuję w znajomość i chociaż może się to niektórym wydawać dość niskimi wymogami, rzeczywistość wygląda tak, że mało kto jest w stanie im sprostać. A jeśli nawet, często potem żałują, bo podobnie jak w przypadku Jess, nie mam absolutnie żadnych oporów w dążeniu do zatrzymania przy sobie osoby, na której zacznie mi zależeć.
Kiedyś moja najlepsza przyjaciółka – Tasha - zażartowała, że jak w końcu się zakocham to będzie to regularna bitwa.
No właśnie, mówiłam już, że jeszcze nigdy nie byłam naprawdę zakochana? Mam chłopaka, oczywiście (a przynajmniej miałam miesiąc temu), ale mój związek z Nathanem był raczej podyktowanym moim postanowieniem, że w końcu na to pora. Mało to romantyczne, ale prawda jest taka, że nie oczekuję od życia żadnej romantyki. Starczy, że widziałam jak mama cierpiała po śmierci taty.
Nathan zresztą też nie wydawał się cierpieć z wielkiej miłości do mnie. Po prostu było nam ze sobą dobrze i wygodnie. Znam związki, gdzie nawet czegoś takiego nie ma, więc nie mam zamiaru narzekać.
Odetchnęłam głębiej i wstałam, zadowolona, gdy nie zakręciło mi się w głowie. Podeszłam do umywalki i ochlapałam twarz zimną wodą. Od razu poczułam się lepiej. Potem uniosłam głowę i spojrzałam w lustro.
Nagle krzyknęłam i odskoczyłam do tyłu, omal nie wpadając do wanny znajdującej się za moimi plecami. Drzwi się otworzyły i wbiegła Jessica, która najwyraźniej czekała na mnie na zewnątrz. Spojrzałam na nią wielkimi oczyma, zbyt zszokowana, by cokolwiek powiedzieć.
Patrząc mi w oczy, wciągnęła głęboko powietrze i jednocześnie szczęka jej opadła ze zdumienia, więc domyśliłam się, że dostrzegła to co ja.
Bo widzicie, lustro w naszej łazience jest powieszone tak, by odbijać światło padające z okna, tak by wyraźnie można się było obejrzeć. I gdy przed chwilą w nie spojrzałam, odbite światło rozjaśniło mi twarz, a źrenice się zwęziły.
Problem tkwił w tym, że zrobiły to po kociemu, tworząc wąską kreskę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juny
Bakałarz IV stopnia



Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:11, 26 Lut 2010    Temat postu:

Tylko lepiej:) Nie ma już chaotycznego wtrącania, ortografia, że aż miło się patrzy, przecinki, kropeczki...

Nie było za bardzo oklepanych wątków, znaczy, nie wiem jak ując. Wybór Silentville w pierwszym fragmencie to taka trochę ucieczka, żeby było tło realistyczne, a jednocześnie nie polskie, ani nie jakiekolwiek, które znamy.
To pewnie należy do kreacji bohaterki- to że jest twardsza niż Jessica, że jest z Natem dla wygody. Sugeruje pewien tor jej poczynań, już przygotowuję się na romantyczną miłość, która nią wstrząśnie:)

Nie piszę tego, by Cię dobić- przeciwnie, uważam że jest ciekawe, sama nigdy bym czegoś tak logicznie nie napisała. Czekam na więcej i życzę weny:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Tfu!rczość niezależna
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin