|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
alicee
adwoKat Strzygi Arcymag
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:52, 04 Lip 2009 Temat postu: Goście weselni - ff by alicee |
|
|
Jej, jej, jej - aż sie boję to powiedzieć, ale skończyłam jednak tego ff (nie bójcie się - najdziksze i najbardziej ryjące psychikę sceny wycięłam). Przeczytajcie, acz ostrożnie - nie wiem, czy nie doznacie szoku w kontakcie z moimi grafomańskimi wybrykami...
Goście weselni
Od naszego ślubu minęło już całkiem sporo czasu, większość gości spoza Dogewy już się dawni rozjechała, tylko dwoje z nich nadal nie spieszyło się z odjazdem – Rolar i Orsana. Obydwoje po cichutku wpletli się w dogewską społeczność i zadomowili na dobre, unikając jakichkolwiek rozmów na temat ich przedłużającego się pobytu w dolinie. Oczywiście ani mnie, ani Lenowi ich towarzystwo nie przeszkadzało, wprost przeciwnie – było bardzo zabawnie obserwować, jak usiłują udawać, że nie zasiedzieli się tak długo tylko dlatego, ze nie chcieli się rozstawać – do czego rzecz jasna za żadne skarby świata by się nie przyznali. No i leszy z nimi, przynajmniej było wesoło!
* * *
Pewnego słonecznego poranka obudził mnie szczęk żelastwa. „Ki ghyr?” – pomyślałam, przecierając zaspane oczy. Zrezygnowałam z prób budzenia Lena, który spał dziś jakoś wyjątkowo mocno, nawet jak na wampira, z trudem wyplątałam się z jego ciasnych objęć i wyjrzałam przez okno.
Zobaczyłam Rolara i Orsanę, z zapałem ćwiczących walkę na miecze. Nie wyglądało na to, by któreś z nich zdobywało przewagę, może dlatego, że, co było w ich przypadku dość niespotykane, bili się uczciwie, bez żadnego kopania z jednej, czy łapania za kopiące nogi z drugiej strony.
- Dzień dobry, ranne ptaszki! – zawołałam, machając do nich. – Długo już się tak tłuczecie?
Rolar wyszczerzył kły w uśmiechu i, nie przerywając walki, odpowiedział:
- Całkiem długo. Orsana skoro świt pobiegła mnie budzić...
- Nieprawda! – zawołała z oburzeniem dziewczyna. – Tak wyszłam... zaczerpnąć świeżego powietrza! To on się pałętał pod moimi oknami!
- Po prostu strasznie zgłodniałem... – wampir mrugnął do Orsany, uśmiechając się szeroko.
Najemniczka zacisnęła zęby i zaatakowała Rolara ze zdwojoną energią. Nie skończyło się to najlepiej, gdyż w pewnym momencie poślizgnęła się na mokrej od rosy trawie, przez co nie udało jej się odbić ciosu Rolara, i ostrze jego miecza przecięło jej skórę nieco powyżej nadgarstka. Najemniczka z cichym okrzykiem wylądowała na ziemi.
Wampir zbladł i opadł na kolana przy dziewczynie, chwytając ja za rękę i usiłując sprawdzić, jak głębokie jest zranienie.
- Przepraszam, Orsana! –jęknął Rolar, przerażony. – Ja nie chciałem, naprawdę!
- Orsana, żyjesz? – zawołałam, wychylając się z okna. Z daleka nie wyglądało to poważnie, ale jednak...
- Nie! – odpowiedziała najemniczka, usiłując wyrwać dłoń z uścisku wampira. – Czy ja ci już dzisiaj mówiłam, jak bardzo cię nienawidzę?!
Ostatnie zdanie było już przeznaczone dla Rolara, który, stwierdziwszy, że rana jest raczej niegroźna i powierzchowna, odzyskał dobry humor i uśmiechał się złośliwie.
- Przecież przeprosiłem... Ale wiesz, skoro już się skaleczyłaś, to może ja bym troszeczkę skosztował... No, po co ma się marnować...
- Pewnie, częstuj się – prychnęła Orsana, próbując drugą ręka jakoś zatamować krwawienie.
Rolar natychmiast przyciągnął sobie rękę dziewczyny do ust. Byłam zbyt daleko, by mieć co do tego pewność, ale chyba naprawdę wypił odrobinę. Jak można się było spodziewać, Orsana natychmiast wyrwała dłoń i spoliczkowała Rolara.
- Mniam – oblizał się wampir, rozpływając się w zębatym uśmiechu. – Mogę dostać jeszcze trochę?
Orsana najwyraźniej uznała, że prosił o kolejny policzek, i bardzo chętnie obdarzyła go tym uniwersalnym środkiem karno – zaradczym.
Uznałam, że moja obecność nie jest im w tej cudownej chwili potrzebna, i na palcach, żeby nie obudzić Lena, z powrotem wsunęłam się do łóżka, niemal natychmiast zasypiając.
* * *
Tego samego dnia, wieczorem, siedziałam z Orsaną i Rolarem w Domu Narad. Lena akurat nie było, gdyż właśnie trenował walkę gwordem. Rolar i Orsana grali w karty, a ja czytałam zwój, przesłany mi przez Welkę, opisujący jej ostatnie zielarskie obserwacje. Dotyczyły głównie nowych, odkrytych przez nią efektów wywoływanych przez zmodyfikowaną walerianę, jak również innych jej eksperymentów.
Nagle rozległ się odgłos małych nóżek i po podłodze przebiegło coś szarego. Orsana z dzikim piskiem wskoczyła na kolana Rolara, usilnie starając się nie utrzymywać kontaktu z podłogą. Wampir nie zgłaszał zastrzeżeń.
- Orsana, przecież myszy nie gryzą... – westchnęłam, powracając do studiowania zwoju.
Rolar rozpłynął się w jednym ze swoich olśniewających zębatych uśmiechów.
- Za to wampiry bardzo chętnie! – powiedział, pochylając się nieco ku szyi Orsany.
Natychmiast rozległo się głośne „plask!”. Podniosłam głowę znad czytanego zwoju i zobaczyłam, że twarz Rolara zdobi czerwony ślad, wykazujący spore podobieństwo kształtu do dłoni Orsany. Najemniczka nadal jednak siedziała na kolanach wampira, bojąc się dotknąć stopami podłogi.
W tym momencie do pokoju wszedł Len i z dość głupim wyrazem twarzy zagapił się na Orsanę siedzącą na kolanach Rolara i ciasno oplataną przez niego rękami. Mój mąż stopniowo zaznajamiał się z sytuacją, czytając nasze myśli, a my milczeliśmy, ja dlatego, że wyjątkowo nie miałam do powiedzenia nic konstruktywnego, Orsana z kolei była zbyt speszona, a Rolar – zbyt zajęty dobieraniem się do szyi najemniczki. W końcu Len uśmiechnął się szeroko i usiadł koło mnie.
- Trzeba coś zrobić z tymi myszami – powiedział, marszcząc lekko czoło. – Ostatnio bardzo dają nam się we znaki.
- Może napędza je właśnie fobia Orsany – czują się zauważane i doceniane – mruknęłam z roztargnieniem, nie odrywając wzroku od zwoju. Jak się okazało, Welka wymyśliła, ze można bardzo wzmocnić działanie pewnego gatunku halucynogennych grzybów, doprawiając je sproszkowaną rzepą.
- Pokażesz to Kelli? – spytał Len, wskazując na trzymany przez mnie zwój. Oczywiście wiedział, co w nim jest, czytając moje mysli.
- Nie wiem – wyznałam. – Taki specyfik w jej rękach będzie jak...
- Jak gword. – dokończył za mnie Len. – Miałbym jednak dla tego wynalazku pewne zastosowanie...
- Jakie? – spytałam, nie kryjąc ciekawości i podejrzeń. Czyżby moje szczęście małżeńskie postanowiło zostać ćpunem?
- Nie, nie mam zamiaru sam tego brać – Len jak zwykle ustosunkował się bardziej do moich myśli, niż słów. – Chodzi o Kajela. Kella ostatnio tak często aplikowała mu walerianę, gdy stawał się zbyt namolny, że chyba się na nią uodpornił. Przydałoby się coś mocniejszego...
- Len, to wstrętne! – oburzyłam się. – Robicie mu krzywdę...
Wampir przecząco pokręcił głową.
- Nie zapominaj, że organizmy ludzkie różnią się od naszych. Tego typu specyfiki nie są dla wampirów zbyt szkodliwe...
Obejrzałam się na Orsanę i Rolara, oczekując wsparcia od przyjaciółki, ale nie było ich w komnacie.
-Wymknęli się niemal od razu, jak przyszedłem – uśmiechnął się wampir.
-I gdzie ich poniosło? – zdenerwowałam się, nie wiedzieć czemu. Może dlatego, że dziwne zachowanie przyjaciół już od jakiegoś czasu działało mi na nerwy.
- Ghyr wie – odpowiedział niewzruszenie Len, pochylając się, by mnie pocałować. – Jaka to właściwie różnica?
„Właśnie, jaka to różnica?” – pomyślałam, z miejsca zapominając o Orsanie i Rolarze. Teraz liczyliśmy się tylko ja i Len.
* * *
Naprawdę nie wiem, gdzie oni wtedy poszli. Ani co robili. I nie jestem pewna, czy chcę to wiedzieć.
Następnego dnia pożegnali się i wyjechali. Razem.
Czekam na konstruktywna krytykę. I nie obrażę się, jak powiecie, że do niczego
P.S. - Wiem, że to "Częstuj się" zabrzmiało jak żywcem wycięte z rozmowy Lena z Wolha, ale tak mi tam pasowało, że nie mogłam się powstrzymać....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez alicee dnia Pon 17:15, 13 Lip 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:03, 04 Lip 2009 Temat postu: Re: Goście weselni - ff by alicee |
|
|
alicee napisał: |
Od mojego i Lena ślubu minęło już całkiem sporo czasu, większość gości spoza Dogewy już się dawni rozjechała, tylko dwoje z nich nadal nie spieszyło się z odjazdem – Rolar i Orsana. |
Nie lepiej: Od naszego ślubu.... ?
alicee napisał: | Wampir zbladł i opadł na kolana przy dziewczynie, chwytając ja za rękę i usiłując sprawdzić, jak głębokie jest zranienie.
- Przepraszam, Orsana! –jęknął Rolar, przerażony. – Ja nie chciałem, naprawdę! |
Troskliwy Rollearen? Alicee - to jest boskie!
alicee napisał: | Nagle rozległ się tupot małych nóżek i po podłodze przebiegło coś szarego. Orsana z dzikim piskiem wskoczyła na kolana Rolara, usilnie starając się nie utrzymywać kontaktu z podłogą. Wampir nie zgłaszał zastrzeżeń. |
Ach ten Rollearen....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kuszumai dnia Sob 21:04, 04 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
alicee
adwoKat Strzygi Arcymag
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:05, 04 Lip 2009 Temat postu: Re: Goście weselni - ff by alicee |
|
|
kuszumai napisał: | alicee napisał: |
Od mojego i Lena ślubu minęło już całkiem sporo czasu, większość gości spoza Dogewy już się dawni rozjechała, tylko dwoje z nich nadal nie spieszyło się z odjazdem – Rolar i Orsana. |
Nie lepiej: Od naszego ślubu.... ?
|
Całkiem możliwe, nad formą trzebaby jeszcze popracować...
Ale tak ogólnie - podoba ci się choć troszkę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:09, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
podoba Alicee - ja jeszcze oceniam ....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:28, 04 Lip 2009 Temat postu: Re: Goście weselni - ff by alicee |
|
|
alicee napisał: | [i] Rolar rozpłynął się w jednym ze swoich olśniewających zębatych uśmiechów. |
Zębate? Łiiiiiii!!! W tym momencie spadłam z krzesła XD
alicee napisał: | [i] Natychmiast rozległo się głośne „plask!”. Podniosłam głowę znad czytanego zwoju i zobaczyłam, że twarz Rolara zdobi czerwony ślad, wykazujący spore podobieństwo w kształcie do dłoni Orsany. |
Orsana wymiata Popraw końcówkę zdania
alicee napisał: | [i] W tym momencie do pokoju wszedł Len i z dość głupim wyrazem twarzy zagapił się na Orsanę siedzącą na kolanach Rolara i ciasno oplataną przez niego rękami. Mój mąż stopniowo zaznajamiał się z sytuacją, czytając nasze myśli, a my milczeliśmy, ja dlatego, że wyjątkowo nie miałam do powiedzenia nic konstruktywnego, Orsana z kolei była zbyt speszona, a Rolar – zbyt zajęty dobieraniem się do szyi najemniczki. |
len speszony? Nareszcie! Przecież nie może być ideałem, bo ideałem jest ROLLEAREN!!! :d
alicee napisał: | [i] - Ale skąd w Dogewie myszy? – spytał, marszcząc lekko czoło. – Nigdy ich tutaj nie było. |
Były alicee, były - w pierwszej części ZW Chyba, że.... zimny Ed je zeżarł
alicee napisał: | [i] - Nie wiem – wyznałam. – Taki specyfik w jej rękach będzie jak...
- Jak gword. – dokończył za mnie Len. – Miałbym jednak dla tego wynalazku pewne zastosowanie... |
lepiej trzymać to z daleka od Kelli dilerki Wystarczy już, że zmonopolizowała wszystkie wytwórnię waleriany w okolicy i notorycznie podtruwa Wolhę
alicee napisał: | [i] – Chodzi o Kajela. Kella ostatnio tak często aplikowała mu walerianę, gdy stawał się zbyt namolny, że chyba się na nią uodpornił. Przydałoby się coś mocniejszego... |
kajeł - pierwsza ofiara kelli dilerki Alicee..... sięgasz po mistrzostwo z tą walerianą
alicee napisał: | [i] Welka wymyśliła, ze można bardzo wzmocnić działanie pewnego gatunku halucynogennych grzybów, doprawiając je sproszkowaną rzepą. |
alicee - kocham cię!!!!!!!
alicee napisał: | [i] Czyżby moje szczęście małżeńskie postanowiło zostać ćpunem? |
Lenowi też się coś od życia należy ten fragment przejdzie do historii forum
alicee napisał: | [i] Teraz liczyliśmy się tylko ja i Len. |
Ooooo..... tu powinnaś rozwinąć wątek
alicee napisał: | [i] Naprawdę nie wiem, gdzie oni wtedy poszli. Ani co robili. |
naprawde nie wiesz? Szkoda.....
Alicee - mi się twój ff szaleńczo podoba. Jeśli chciałabyś profesjonalnej rady to: popraw niektóre zdania. Są źle zbudowane - ale tylko ze dwa
Pisz więcej, bo dobrze piszesz Nie pozwól marnowac takiego talenta
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kuszumai dnia Sob 21:32, 04 Lip 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
alicee
adwoKat Strzygi Arcymag
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:37, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Poprawię te zdania, ale już nie dziś Cieszę się, że ci się podobało
A co do "zebatego" uśmiechu Rollearena, to mnie ten przymiotnik nie satysfakcjonuje, powinien to byc usmiech jakiś "klasty" albo coś, ale po polsku to tak nie bardzo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:44, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
może ostrozęby?
Alicee - mi się naprawde ten ff podobał Powiem więcej: mój ff powinien sie schować! (jeśli tyego już nie zrobił )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
alicee
adwoKat Strzygi Arcymag
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:52, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
No cos ty, jakie schować ?! Twój ff jest inny, taka b. parodia pewnych postaci (zimny Ed i bella), i tego nie można tak porównywać! Mi się twój ff bardzo podobał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:03, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
A mi sie twój bardziej podobał! I jest duzo Rollearenie
napisałam dzisiaj trochę swego ff i plny na jego dokończenie. Jak chcesz to doczytaj końcówkę i pomóż mi bo ja jestem w kropce.......
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
alicee
adwoKat Strzygi Arcymag
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:05, 04 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Już się biorę za czytanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilenne
Bakałarz IV stopnia
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...pochdze z miejsca w którym stykają sie wiatry... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:06, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Alicee, wspaniałe. Oczwiście za niedługo pojawi się tu długa recenzja, ale gdyż warunki pogodowe mi nie sprzyjają więc narazie powiem tyle - to kiedy następne ff?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
alicee
adwoKat Strzygi Arcymag
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:27, 05 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Następne? Hm, nie wiem... Na razie poczekam, co Strzyga powie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Master of Disaster Arcymag
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 3:11, 06 Lip 2009 Temat postu: Re: Goście weselni - ff by alicee |
|
|
Strzyga przez dłuższą chwilę nie jest w stanie nic powiedzieć, bo śmieje się tak histerycznie, że... że nawet nie umie znaleźć porównania.
alicee napisał: | Jej, jej, jej - aż sie boję to powiedzieć, ale skończyłam jednak tego ff (nie bójcie się - najdziksze i najbardziej ryjące psychike sceny wycięłam). Przeczytajcie, acz ostrożnie - nie wiem, czy nie doznacie szkou w kontakcie z moimi grafomańskimi wybrykami... |
Po takim wstępie, to ja się zaczynam bać. Przeczytałam w swoim życiu za dużo ff, żeby teraz wciąż wierzyć, że są one nieszkodliwe dla psychiki.
Ale przeczytałam. Żyję. Co więcej, mam się świetnie. A teraz spróbuję wyrazić swoje zdanie nieco konstruktywniej niż ŁIIIIII!!!
alicee napisał: | Od mojego i Lena ślubu |
Tutaj całkowicie popieram kuszumai - wiadomo, że Wolha wyszła za mąż za Lena, nie ma po co tego podkreślać (a tamci heretycy ze strony Olgi Gromyko niech się wypchają ze swoimi fanartami!).
alicee napisał: | Od mojego i Lena ślubu minęło już całkiem sporo czasu, większość gości spoza Dogewy już się dawni rozjechała, tylko dwoje z nich nadal nie spieszyło się z odjazdem – Rolar i Orsana. Obydwoje po cichutku wpletli się w dogewską społeczność i zadomowili na dobre, unikając jakichkolwiek rozmów na temat ich przedłużającego się pobytu w dolinie. |
Jak się zastanawiałam, gdzie oni zamieszkają, to właśnie dokładnie coś takiego przyszło mi do głowy.
alicee napisał: | Oczywiście ani mnie, ani Lenowi ich towarzystwo nie przeszkadzało, wprost przeciwnie – było bardzo zabawnie obserwować, jak usiłują udawać, że nie zasiedzieli się tak długo tylko dlatego, ze nie chcieli się rozstawać – do czego rzecz jasna za żadne skarby świata by się nie przyznali. |
Trochę za słodko. Trochę zbyt łopatologicznie. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się to ciut za zbytnio dopowiedziane. Tylko ciut i zauważyłam to tylko dlatego, że postanowiłam się czepiać. A postanowiłam się czepiać, bom ja wredne straszydło. Poza tym, mało jest w tym ff rzeczy, których mogłabym się czepić, więc się cholernie postarałam.
Dalej jest ładny opis, więc sobie odpuszczę bardziej szczegółowe komentowanie, bo on tam w zasadzie jest ot tak. Potrzebny i tyle.
alicee napisał: |
- Całkiem długo. Orsana skoro świt pobiegła mnie budzić...
- Nieprawda! – zawołała z oburzeniem dziewczyna. – Tak wyszłam... zaczerpnąć świeżego powietrza! To on się pałętał pod moimi oknami!
- Po prostu strasznie zgłodniałem... – wampir mrugnął do Orsany, uśmiechając się szeroko. |
Czymże jest kanon! - zakrzyknęłam radośnie. Poważnie, idź dawać korepetycje naszym pokemonom, a zwłaszcza tej piszącej opko. Ja się nie nadaję - przejrzałam ostatnio swoją twórczość. To chyba ledwo leżało koło kanonu.
alicee napisał: | Najemniczka zacisnęła zęby i zaatakowała Rolara ze zdwojoną energią. Nie skończyło się to najlepiej, gdyż w pewnym momencie poślizgnęła się na mokrej od rosy trawie, przez co nie udało jej się odbić ciosu Rolara, i ostrze jego miecza przecięło jej skórę nieco powyżej nadgarstka. Najemniczka z cichym okrzykiem wylądowała na ziemi. |
A tu się czepię (tak, masz pecha alicee, postanowiłam się straszliwie czepiać). Nie przemawia do mnie ten opis. Oczywiście, wszystko to widzę, wiem dokładnie, co się stało, ale jakoś... mało dynamicznie, jak mawia mój matematyk. Ot co, mało dynamicznie! Tej dynamiki opisu nie widzę, a przy walkach konieczna.
alicee napisał: | Wampir zbladł i opadł na kolana przy dziewczynie, chwytając ja za rękę i usiłując sprawdzić, jak głębokie jest zranienie.
- Przepraszam, Orsana! –jęknął Rolar, przerażony. – Ja nie chciałem, naprawdę! |
Pomyślałam to, co kuszumai - troskliwy Rollearen? Muszę się nad tym zastanowić...
alicee napisał: | – Czy ja ci już mówiłam, jak bardzo cię nienawidzę?! |
W pierwszym odruchu pomyślałam, że to powinno być: "Czy ja ci już dzisiaj mówiłam, jak bardzo cię nienawidzę?!". Tak myślę, że w wiedźmowym uniwersum, to jest jakiś odpowiednik: "Mówiłam ci, jak bardzo cię kocham?".
Dalej jest bardzo ładnie i kanonicznie, więc się nie czepię, bo niestety nie mam czego.
alicee napisał: |
Rolar natychmiast przyciągnął sobie rękę dziewczyny do ust. Byłam zbyt daleko, by mieć co do tego pewność, ale chyba naprawdę wypił odrobinę. Jak można się było spodziewać, Orsana natychmiast wyrwała dłoń i spoliczkowała Rolara.
- Mniam – oblizał się wampir, rozpływając się w zębatym uśmiechu. – Mogę dostać jeszcze trochę? |
Z racji siedzenia w dziczy przeczytałam w jeden wieczór "Cenę krwi" i uznałam, że jak jeszcze raz przeczytam jakiś, pożal się Borze, romantyczno-erotyczny opis picia krwi, to sama wyjdę na ulicę pogryźć niewinnych młodzieńców, żeby sprawdzić, czy to rzeczywiście taka frajda, skoro setki autorów piszą to samo. Możesz być z siebie dumna - uratowałaś właśnie kilku niewinnych młodzieńców.
A Orsana dzielna dziewczyna, ręka poharatana, ale żeby Rolarowi przywalić, to zawsze siłę znajdzie. Przyznaj się, alicee, poszłaś po linii najmniejszego oporu wyszukując sytuację "Rolar+Orsana+ostre przedmioty". Dla mnie bardziej prawdopodobne jest to, że chociażby nożem w kuchni by się chlasnęła, niż że wampir, ze swoim wampirzym refleksem, wampirzą zręcznością, wampirzą szybkością i resztą wampirzych skilli nie dał rady w porę zareagować i się chociażby odsunąć. Jakieś to niewiarygodne i tyle.
Jeszcze ten "zębaty uśmiech"... Czekam na oficjalne tłumaczenie Strażniczki (hu hu, dobre sobie, trochę poczekam...), bo sama ni cholery nie wiem, jak to "klasty" na jako taki polski przekształcić. Chyba wybrałaś najlepszą opcję.
alicee napisał: |
Tego samego dnia, wieczorem, siedziałam z Orsaną i Rolarem w Domu Narad. Lena akurat nie było, gdyż właśnie trenował walkę gwordem. Rolar i Orsana grali w karty, a ja czytałam zwój, przesłany mi przez Welkę, opisujący jej ostatnie zielarskie obserwacje. Dotyczyły głównie nowych, odkrytych przez nią efektów wywoływanych przez zmodyfikowaną walerianę, jak również innych jej eksperymentów. |
Masz niesamowity talent, alicee - kiedy już chcę cię ochrzanić, że walnęłaś pod rząd trzy zdania, które mogą konkurować z opisami ze Zmierzchu w kategorii "Dynamiczny i przykuwający uwagę opis", ty wyjeżdżasz z walerianą. Przemilczę to "Że ŁOT?!", które z siebie wydałam w pierwszej chwili. Tuż przed atakiem śmiechu.
alicee napisał: | Nagle rozległ się tupot małych nóżek i po podłodze przebiegło coś szarego. Orsana z dzikim piskiem wskoczyła na kolana Rolara, usilnie starając się nie utrzymywać kontaktu z podłogą. Wampir nie zgłaszał zastrzeżeń. |
Przekonuję się, że trzeba było to recenzować, jak ff kuszumai. Po kawałku. Bo pamiętam, że miałam, naprawdę miałam do tego jakiś bardzo konstruktywny komentarz, ale ponieważ go nie zapisałam zawczasu, to teraz tylko siedzę i uśmiecham się do monitora.
Jedno mnie tylko zastanawia - od kiedy myszy TUPIĄ? Tupot? W porządku, za kwadrans trzecia nad ranem, więc ja też ci teraz nie sypnę jak z rękawa synonimami, ale jednak... chyba trzeba być na ostrym kacu, żeby stwierdzić, że mysz tupie.
alicee napisał: | Najemniczka nadal jednak siedziała na kolanach wampira, bojąc się dotknąć stopami podłogi. |
Ach, gdybyż tu była Północnica! Zaraz by na pewno sypnęła mądrościami, o tym, jak to człowiek próbuje sam przed sobą udawać, że jakieś działanie dyktuje mu racjonalne ego, podczas gdy tak naprawdę wszystko zależy od podstępnego id...
alicee napisał: | W tym momencie do pokoju wszedł Len i z dość głupim wyrazem twarzy zagapił się na Orsanę siedzącą na kolanach Rolara i ciasno oplataną przez niego rękami. Mój mąż stopniowo zaznajamiał się z sytuacją, czytając nasze myśli, a my milczeliśmy, ja dlatego, że wyjątkowo nie miałam do powiedzenia nic konstruktywnego, Orsana z kolei była zbyt speszona, a Rolar – zbyt zajęty dobieraniem się do szyi najemniczki. |
Mogę teraz z czystym sumieniem to powiedzieć - lubię twoje opisy, alicee. Naprawdę je lubię.
alicee napisał: | - Ale skąd w Dogewie myszy? – spytał, marszcząc lekko czoło. – Nigdy ich tutaj nie było. |
Były, oj były... Tutaj się sypła koncepcja.
alicee napisał: | - Leszy wie... – mruknęłam z roztargnieniem, nie odrywając wzroku od zwoju. Jak się okazało, Welka wymyśliła, ze można bardzo wzmocnić działanie pewnego gatunku halucynogennych grzybów, doprawiając je sproszkowaną rzepą. |
Przyznaj się alicee, przyznaj się, że to było wzorowane na kuszumaiowej analizie tamtego wiedźmowego opka! XD
alicee napisał: | - Pokażesz to Kelli? – spytał Len, wskazując na trzymany przez mnie zwój. Oczywiście wiedział, co w nim jest, czytając moje mysli.
- Nie wiem – wyznałam. – Taki specyfik w jej rękach będzie jak...
- Jak gword. |
O ile mnie wampiry już pozwały, za rozwalanie kręgu (a kuszumai twierdzi, że również za opisywanie scen gorszących), o tyle ciebie kiedyś pozwą o zniesławienie! Możesz być pewna. Zrobiłaś z Kelli nie dość, że dilerkę, to jeszcze osobę niepoczytalną *wizja Kelli z szaleństwem w oczach i butelką wzmocnionej waleriany w łapie*.
alicee napisał: | – Miałbym jednak dla tego wynalazku pewne zastosowanie...
- Jakie? – spytałam, nie kryjąc ciekawości i podejrzeń. Czyżby moje szczęście małżeńskie postanowiło zostać ćpunem?
- Nie, nie mam zamiaru sam tego brać – Len jak zwykle ustosunkował się bardziej do moich myśli, niż słów. |
Zmierzyłam czas. Śmiałam się równo trzy minuty. A ze słuchawek w tym czasie leciały mi Kanikuły. Wiwat surrealizm!
alicee napisał: |
Obejrzałam się na Orsanę i Rolara, oczekując wsparcia od przyjaciółki, ale nie było ich w komnacie.
-Wymknęli się niemal od razu, jak przyszedłem – uśmiechnął się wampir.
-I gdzie ich poniosło? – zdenerwowałam się, nie wiedzieć czemu. Może dlatego, że dziwne zachowanie przyjaciół już od jakiegoś czasu działało mi na nerwy. |
Hm. Hm, hm, hm. Mnie tutaj brakuje czegoś. O, już wiem czego - tego samego co w moich fanfikach. Wyraźnej Fabuły. Jakiegoś ciągu przyczynowo-skutkowego. Jakoś tak... zbyt ubogo. Ta kanoniczna narracja będzie chyba zmorą naszego forum - wszystkie się jej uparcie trzymamy, chociaż ja dostaję piany, a twojemu ff to leciutko zaszkodziło. Tak było od początku, czy zmieniałaś? (Jeszcze sobie spróbuję wyrobić bardziej konstruktywną opinię o narracji, bo trzecia nad ranem to bardzo zła pora na myślenie.)
alicee napisał: | - Ghyr wie – odpowiedział niewzruszenie Len, pochylając się, by mnie pocałować. – Jaka to właściwie różnica?
„Właśnie, jaka to różnica?” – pomyślałam, z miejsca zapominając o Orsanie i Rolarze. Teraz liczyliśmy się tylko ja i Len. |
Złośliwie pomyślałam, że za chwilę lukier mi wycieknie z monitora. Błagam, powiedz, że nie pisałaś tego tak całkiem, ale to całkiem poważnie. Że się chociaż przy tym uśmiechnęłaś. Błagam.
alicee napisał: | Naprawdę nie wiem, gdzie oni wtedy poszli. Ani co robili. I nie jestem pewna, czy chcę to wiedzieć. |
Ojjj, kanon! Jaki ładny kanon!
alicee napisał: | Następnego dnia pożegnali się i wyjechali. Razem. |
Hm. O dziwo, nawet nie brakuje mi pointy o sile rażenia granatu ręcznego. Taka delikatna pointa jest tutaj bardziej niż w sam raz.
Tylko ja mam uczucie... niedosytu? (Nie, kuszumai, ciebie nie pytam, bo już się wypowiedziałaś, który fragment powinien być bardziej rozbudowany.) Nie, nie sugerujcie się moimi ff, nie chodziło mi o scenę gorszącą. Tylko to jest jakieś takie... Hm. O ile niektóre rzeczy dopowiedziałaś za bardzo, o tyle całość jest właśnie niedopowiedziana i zostawia niedosyt. I, moim zdaniem, nie z gatunku tych przyjemnych i absolutnie naturalnych niedosytów, ale z tych, które każą dźgać autora patykiem i ględzić mu nad uchem, dlaczego nie napisał następnej części albo nie rozbudował tego, co jest. Ha, cholera, wiem już dlaczego! Piekielna, po trzykroć przeklęta narracja, żeby ją! Uch, wiedźmowy kanon podpada mi coraz bardziej. Aż się w końcu wezmę za ten mój ff w którym obiecałam Pannie Rumianej poskakać z narracją, jak w "Prawach i powinnościach".
O właśnie, bardzo a' propos - powinność jako tako konstruktywnej recenzji spełniłam, więc teraz korzystam ze swojego prawa i idę się zdrzemnąć, chociaż ze trzy godzinki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Strzyga
Master of Disaster Arcymag
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 11:18, 06 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam trzeci raz i zmieniam zdanie - ta pointa jednak ma siłę rażenia granatu ręcznego.
Komentarze też znowu przeczytałam. I dopiero teraz zauważyłam kuszumaiowe
Cytat: | naprawdę nie wiesz? Szkoda..... |
i pomyślałam, jak to cholernie dobrze, że przed napisaniem recenzji jedynie przejrzałam komentarze i tego nie zauważyłam.
Szczerze wątpię, czy jakakolwiek wycięta z tego ff scena poryłaby mi psychikę bardziej niż wypowiedzi kuszumai
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Strzyga dnia Pon 11:19, 06 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
alicee
adwoKat Strzygi Arcymag
Dołączył: 06 Maj 2009
Posty: 3450
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:48, 06 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Oj, była taka jedna Nieważne zreszta, i tak wam nie powiem , co w niej było
No to tak...
Nad dynamiką opisów, stylistyką i w ogóle wciąż pracuje, więc dziękuję za rzeczową krytykę niektórych fragmentów, postaram się poprawić
A co do niedosytu.... No, jak dopracuję to, co jest na razie, to zajmę się dowaleniem czegoś w środek. Wiedziałam, ża tak trochę tego mało - no i fabuły też nie ma w tym żadnej Ale to była tylko wstępna próba Mam nadzieję, że następny ff pójdzie mi lepiej... Bo musicie wiedzieć, że ja jestem beznadziejna, jeśli chodzi o dokańczanie "dzieł" - nie wiem, czy kiedykolwiek skończyłam jakieś opowiadanie, pomijając te zadawane do szkoły , no i jeden absoltunie dziki tfu!r spłodzony przeze mnie w wieku lat... ? chyba 11? Dziki i długi niemożebnie. Wciąż trzymam, jako przykład na to, jak NIE należy pisać. Chociaż w sumie jest on chyba lepszy od niektórych zmierzchowych ff...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|