Autor Wiadomość
kuszumai
PostWysłany: Nie 18:53, 11 Lip 2010    Temat postu:

Czuje się jak Schwarzenegger. Z tą bazuką pod pachą i milionem uległych kobiet.
Villka
PostWysłany: Nie 18:26, 11 Lip 2010    Temat postu:

Szacun. Serio... "respekt na dzielni, kuszu" Wink
kuszumai
PostWysłany: Nie 17:50, 11 Lip 2010    Temat postu:

Ano. Za pierwszym razem mi się udało bodajże, ale musiałam trochę się w myślach zastanowić.
Villka
PostWysłany: Nie 17:45, 11 Lip 2010    Temat postu:

... i Ty to wymawiasz? Shocked...
kuszumai
PostWysłany: Nie 17:34, 11 Lip 2010    Temat postu:

Mam! Брбржисщ! Czyli "Brbrżisść" albo na starą modłę "Brbrżisszcz". Very Happy
Wijara
PostWysłany: Nie 16:24, 11 Lip 2010    Temat postu:

Nie mam pojęcia, ale grób miała cudny Very Happy
Villka
PostWysłany: Nie 15:53, 11 Lip 2010    Temat postu:

Stara panna?
Wijara
PostWysłany: Nie 15:38, 11 Lip 2010    Temat postu:

Mnie najbardziej na nim urzekł malutki grób w kształcie poduszki z frędzlami w rogach, na której leży naturalnych rozmiarów kamienny kot, i na dole tabliczka... To musiała być dopiero miłośniczka zwierząt Razz
Villka
PostWysłany: Nie 1:52, 11 Lip 2010    Temat postu:

Fajne ciekawostki Smile

Dziękować za oświecenie Razz

Cytat:
Brbrść czy jakoś tak

Shocked
Ani jednej samogłoski... ?



Wijaro -> za iście ten cmentarz jest piękny Smile
Świetne foty Smile

Szczególnie pomnik-fortepian mnie urzekł. Smile Ciekawe czy tam spoczywa jakiś sławny kompozytor, czy może jakiś nieznany amator z pasją Smile
kuszumai
PostWysłany: Sob 14:39, 10 Lip 2010    Temat postu:

Są są. Coraz bardziej w języku rosyjskim zanikają twarde intonacje. I literki.

Na przykład wspomniane przez alicee wyżej "щ" powinno się czytać jako "szcz" z miękkim akcentem. Jednak w ostatnich latach przekształciło się to w totalne miękkie "ść". Ot jak np. ze stolicą Sawrii w "Roku szczura". Brbrść czy jakoś tak (zedytuje posta, bo mam na laptopie w notatniku nazwę w oryginale). Tak więc wszystko jest teraz wymawiane jeszcze bardziej miękko. Albo litera "jo" czyli "ё". Teraz pisze się ją tylko w podręcznikach, a w reszcie, nawet w prasie, pisze się po prostu "e" i czyta jako "ё".
alicee
PostWysłany: Śro 18:29, 16 Cze 2010    Temat postu:

Cytat:
Uwielbiam jak babcia przeklina po Ukraińsku (kłóciła się ze mną, że to nie jest ruski... to ja już nie wiem... wydawało mi się, że w Ukraiński różni się od Ruskiego jedną literką - chodzi tylko o język pisany? Wydawało mi się, że są bardzo podobne - jak British English i Australian English. Myliłam się? Confused

No, trochę się jednak różnią Wink To jednak nie ten sam język, choć bardzo, bardzo podobny. Hm, ukraiński jest taki twardszy, mniej śpiewny.

Hm, na przykład "Polska" po rosyjsku to: По́льша (Polsza)
...a po ukraińsku: Польща (Polszcza). Różnice są subtelne, ale jednak. Wink
Wijara
PostWysłany: Śro 13:27, 16 Cze 2010    Temat postu:

To co opowiedziałaś... bardzo piękne jest Smile Wyobraziłam to sobie i ach, rozumiem w pełni, za co to kochasz. Smile Życie bez takich rytuałów byłoby trochę puste...

A chiński spisek mnie rozłożył na łopatki Laughing Ojciec przyjaciółki ma to samo, tyle że z Rosjanami. Za to matka innej znajomej gdy się wkurzy, zaczyna wrzeszczeć i bluźnić po rosyjku (jest Rosjanką i gdy traci nad sobą panowanie, nawet tego nie zauważa). Wink

Co do cmentarzy- mam tak samo, miliony światełek w środku nocy mają w sobie coś magicznego, jakby wampiry włośnie organizowały sobie wesele Wink Choć najbardziej lubię cmentarze zapomniane, opuszczone, porośnięte bluszczem...
jeżeli kiedykolwiek będziecie w Londynie, KONIECZNIE zajrzyjcie na Highgate Cementary- kompletnie urzekający. Popatrzcie:





Villka
PostWysłany: Śro 12:42, 16 Cze 2010    Temat postu:

Mówiąc, że moja babcia ma fajne teksty miałam na myśli właśnie ten sam "styl" Wijaro Wink (mechanikami mnie położyłaś Razz)
Hehehe. Moja babcia nie stara się być "młodzieżowa" - czasami coś podłapie.
Na sieć supemarketów "Itermarche" mówi "Kiter marcz", twierdzi, że wykryła Chiński spisek opanowania świata, który zaczęli od wybicia wszystkich polaków na świecie (to było mistrzostwo świata xP zaczęło się 2-3 lata temu, przy katastrofie polskiego autobusu wycieczkowego we Francji, a teraz każda masowa śmierć rodaków jest zaliczana na konto Chińczyków - nie mam pojęcia dlaczego).
Uwielbiam jak babcia przeklina po Ukraińsku (kłóciła się ze mną, że to nie jest ruski... to ja już nie wiem... wydawało mi się, że w Ukraiński różni się od Ruskiego jedną literką - chodzi tylko o język pisany? Wydawało mi się, że są bardzo podobne - jak British English i Australian English. Myliłam się? Confused)
Nie rozumiem co ona mówi, a babcia tych przekleństw nie chce tłumaczyć, ale wierzcie mi, że jest to fascynujące, gdy staruszka zrywa się z krzesła i goni kotę wykrzykując piskliwym, mocnym głosem serię czegoś, co na dwieście procent jest bardzo, bardzo niecenzuralne Razz

Pięknie to ujęłaś Smile
Też lubię do babci jeździć z tego powodu - wszystko, od dawien-dawna jest swojskie. Smile
Miło się wtedy wypoczywa, prawda?
Tak, jakby świat na chwilę się skurczył i przestał żłopać RedBulla Razz - wszystko jest takie... harmonijne. Very Happy
Nawet po remontach domu - las jest ten sam, pola są te same, ta sama ulica... eh...
Ty jednak masz spokój. Wakacje u mojej babci nie gwarantują spokoju, lecz wręcz przeciwnie - non stop trwa ruch. Wujek nie usiedzi jeżeli czegoś nie przebuduje - albo budę dla psa, albo nowe ogrodzenie. Zjeżdżają się bracia mojego ojca, ktoś musi obiad robić (czasami robimy kilka obiadów, bo za dużo ludzi w babcinej chatce mieszka w wakacje), ktoś musi posprzątać.
Najbardziej lubię wieczory, kiedy z kuzynkiem (nie potrafię o nim myśleć inaczej xP nawet jeżeli jest gigantyczny, dla mnie zawsze będzie malutkim kuzynkiem) wymykamy się z domu, bierzemy skuter i jedziemy na pełnym gazie na pola. Horyzont zaciera się - granatowe pola zlewają się z atramentowym niebem. Światła skutera oświetlają tylko najbliższe źdźbła trawy i piach pod kołami. Coś nocnego szumi w kniejach, ale silnik to zagłusza... A chłodny wiatr uderza nas w twarze.
Dojeżdżamy do sztucznego stawu. Stąd nie widać świateł wsi. Żadnej wsi. Jest tyko letni wiaterek i tafla jeziora, która odbija niebo, jak lustro. Siadamy tak, by po środku jeziora odbijał nam się gwiazdozbiór dnia: Orion, Andromeda... Czasami kręcimy się po brzegu długo, by wypatrzeć Syriusza.
Później siadamy i rozmawiamy.
Nie mamy dużo czasu, bo kiedy ktoś wyczai, że wyszliśmy z domu... cóż... Niby ja jestem pełnoletnia i powinnam się zachowywać odpowiedzialnie i pilnować mojego malutkiego kuzynka... Miałabym długą rozmowę o jeździe po ciemku z jego rodzicami...
Wstajemy. Otrzepujemy spodnie. Zamieniamy się sterami - teraz ja prowadzę, on siedzi z tyłu. I jedziemy. Uwielbiam bawić się sprzęgłem Very Happy
Mijamy strażnice, przejeżdżamy obok lasu. Kuzyn szepcze mi do ucha strachy - wymyśla historie o tym, co się czai w ciemności za linią drzew. Przyspieszam. Widzimy poświatę wsi. Zajeżdżamy do domku babci od tyłu, przez pola sąsiada. Wyłączam silnik. Oddaję kuzynowi skuter - niech on go pcha (bo silniejszy jest... tfu! Bo ja słabOm kobietom jeZdem! Razz). Młody idzie do garażu, ja do domu. Wchodzę pierwsza i obczajam - jeżeli ktoś mnie zauważy tłumaczę, że byłam z młodym w ogrodzie. Albo na cmentarzu - lubimy chodzić na cmentarz nocą (żaden wandalizm - lubię magię tych setek ogników wesoło tańczących w ciemności Very Happy cmentarz wydaje mi się wtedy taki mniej upiorny, nawet wesoły - podniośle spokojny, ale radosny... dziwne?). Jeżeli nikt nei zauważył mnie - czmycham, kuzyn po 10 minutach też wchodzi - na paluszkach. Very Happy
Bardzo to lubię.
Jest w tym jakiś taki dreszczyk. Very Happy
Zawsze to robimy na wakacjach, kiedy jesteśmy u babci.
Wijara
PostWysłany: Śro 11:56, 16 Cze 2010    Temat postu:

To masz babcię podążająca z duchem czasu Very Happy Mojej to nie wychodzi... Kuzyn ma dredy, babcia usiłowała być taka nowoczesna i w rozmowie z moją mamą skomentowała: "Adasiowi jest całkiem ładnie w tych... no... DODACH" Very Happy A kiedy indziej rozmawiając o kilku moich kolegach-metalach: "Jak to się nazywa ta subkultura... Oni są... mechanikami!" Wink
Tak więc wolę, gdy moja babcia nie stara się być na czasie. Nie zatrzymała się w latach 70-tych, ale też nie czerpie z młodzieżowego słownictwa. Po prostu... tak sobie jest. To właśnie typ takiej ciepłej babci, co zawsze jest po mojej stronie, i gdyby zdrowie pozwalało, to nadal przyjeżdżałaby do mnie, kiedy tylko jestem chora. Zawsze byłam przez dziadków wykochana do granic możliwości.

Na działce- będę robić to, co przez ostatnie kilkanaście lat Wink To znaczy wstawać bardzo, bardzo późno, chodzić na spacery do lasu, bardzo dużo czytać, wygrzewać się na słońcu, słuchać "Wakacji z Jedynką" (Very Happy)... Niby to nic specjalnego, ale nabiera takich specyficznych wartości, gdy robi się to co roku od urodzenia. Kilka lat temu mnie to nudziło i nie chciałam wyjeżdżać- bo wszak to męka, bez internetu, bez żadnych znajomych, siedzieć w małym domku na starej kanapie i zbierać jagody w lesie... Dziś bardzo to kocham, bo tam wszystko pachnie mi dzieciństwem. Mieszkam w mieście, gdzie cały czas coś się zmienia. A tam wszystko od tylu lat pozostaje takie samo. Odpoczywam tak jak nigdzie Wink
Villka
PostWysłany: Wto 22:12, 15 Cze 2010    Temat postu:

Ale zgon xP z tym Kazimierzem xP

Wijaro na pewno będzie zarąbiście Very Happy
Spokoloko
Co na tej działce zazwyczaj robisz? Razz

Moje babcie niestety takie nie były... tzn nie dopieszczały mnie nigdy w stronę "zjedz jeszcze".
jedna powtarzała mi przy każdym posiłku (pora karmienia małej mnie), że kiedy była w moim wieku cierpiała na straszną nadwagę i wszystkie dzieci wołały na nią "Niedźwiedź". Karmiąc mnie ostrzegała, że mam zadatki genetyczne i mogę niechcący przekroczyć granice, a wtedy klapa - będę miała przerąbane w towarzystwie (oczywiście piszę to z ironią, chociaż mniej-więcej taki był sens babcinych słów... Zresztą fakt, ze o tym pamiętam - a byłam wtedy na tyle mała, by mnie karmiono - mówi sam za siebie, na temat tego jak bardzo babcia mnie wystraszyła Razz).
A druga babcia... Całe życie była kucharką...
*zastanawiam się, zastanawiam*
Nie... nigdy jakoś specjalnie nie nalegała by zjeść więcej. Ani nie narzekała na jedzenie za mało Razz
Ta babcia to nie jest "ciepła babcia" - nie taka kochana, co to bajki czytała, lalkami się bawiła, na kolana sadzała xP. Wydaje mi się, że nikt jej nigdy nie dał czułości (wojna była, z wielodzietnej rodziny pochodziła), więc ona też nie potrafiła jej nikomu dać. Razz Okazuje uczucia na bardzo pokrętny sposób... xP I ma zaczepiste teksty czasami (babulinka, lat 85, przygarbiona, z plamami starczymi na dłoniach i na twarzy, a wita się "żółwikiem" i opowiada zbereźne kawały xD )

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group