Autor |
Wiadomość |
Coya |
Wysłany: Czw 18:06, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Ja się długo zastanawiałam, kto to ten cały Łazik... a okazało się, że Obieżyświat! (Najpierw czytałam to mniej popularne tłumaczenie, ale ogólnie fabułę i imiona bohaterów znałam) |
|
|
Katarzyna |
Wysłany: Czw 18:05, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Zgadłaś Coya, to właśnie to. Zastanawiałam się czy ktoś jeszcze to widział... |
|
|
Coya |
Wysłany: Czw 18:04, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Katarzyna napisał: | Mają porównanie - są tłumaczenia różnych osób. Naprawdę jest książka, której mam OFICJALNE* tłumaczenie dwóch osób(znaczy dwie sztuki tej samej książki różnych tłumaczy) i nawet imiona bohaterów są różne. Aż sięgnęłam do oryginału, żeby to przynajmniej sprawdzić
*celowo |
Tak chyba jest w przypadku Władcy Pierścieni (w każdym razie ja widziałam dwa oficjalne (czyli wydane) tlumaczenia). Może jeszcze w innym też. Ale zazwyczaj jak już ktoś coś przetłumaczy, to kto inny się za to nie zabiera, więc zazwyczaj jest jedna wersja.
Cytat: | Po prostu tak jest. To jest jak masa z plasteliny. Wycinasz, formujesz, robisz nowe figury... |
Masz całkowitą rację kuszu, całkowitą |
|
|
Katarzyna |
Wysłany: Czw 18:03, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Ups... Może nie zauważy *chowa się przed gniewem Panny R.* |
|
|
kuszumai |
Wysłany: Czw 18:03, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Katarzyna napisał: | A kto wymyślił temat? |
Doprawdy, powiadam ci, żeś się naraziła niewiasto na KoKosa, Ciasteczko i ich promieniowanie pokokosowe. |
|
|
Katarzyna |
Wysłany: Czw 18:02, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
A kto wymyślił temat? Przecież sam tytuł jest już dwuznaczny, a jak nie rozumiesz go ("Wizja Wolhy tzn, że Wolha miała wizję, czy ktoś miał wizję jej?) to najlepsze miejsce na offtop |
|
|
kuszumai |
Wysłany: Czw 18:01, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Co za schizowy temat. ^^ Tylko w tym temacie powstają takie kFiatki.
Po prostu tak jest. To jest jak masa z plasteliny. Wycinasz, formujesz, robisz nowe figury... |
|
|
Katarzyna |
Wysłany: Czw 18:01, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Coya napisał: | Ale nie zapominajmy o tym, że tłumaczenia są tak naprawdę tworzone dla osób, które nie są w stanie przeczytać oryginału. A skoro nie znają oryginalu, to nie mają porównania. | Mają porównanie - są tłumaczenia różnych osób. Naprawdę jest książka, której mam OFICJALNE* tłumaczenie dwóch osób(znaczy dwie sztuki tej samej książki różnych tłumaczy) i nawet imiona bohaterów są różne. Aż sięgnęłam do oryginału, żeby to przynajmniej sprawdzić
*celowo |
|
|
Coya |
Wysłany: Czw 17:59, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
gocha_ch napisał: | Zamienienie przysłowia na inne ale na takie, które znaczy w przybliżeniu to samo to według mnie nie wielka różnica (dla mnie – nie czepiam się takich szczegółów), ale pomijanie ich w ogóle...
To zupełnie inna sprawa. |
Też nie przepadam za wycinaniem fragmentów. Ale czasem naprawde sie inaczej nuie da. A dokladniej - można inaczej, ale wtedy tekst tłumaczenia będzie się koszmarnie czytało, albo wyjdzie nawet cos nielogicznego. Mimo to uważam, ze zazwyczaj da sie jakoś z tego wybrnąć. W najgorszym wypadku pozostaje przypis "od tłumacza" z wyjaśnieniem.
Na takie "wycinanie" można sobie jednak pozwolić tylko w literaturze. W tekstach naukowych, czy np. umowach jest to absolutnie niedopuszczalne. Tu dosłowność jest najważniejszym kryterium, a to, żeby sie dobrze czytało, nie gra prawie żadnej roli. |
|
|
gocha_ch |
Wysłany: Czw 17:58, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Muszę przyznać, że jak czytałam tłumaczenie nieoficjalne to już później nawet mając taką możliwość nie sięgałam po oryginalne….
Ale teraz to zmienię.
Zamienienie przysłowia na inne ale na takie, które znaczy w przybliżeniu to samo to według mnie nie wielka różnica (dla mnie – nie czepiam się takich szczegółów), ale pomijanie ich w ogóle...
To zupełnie inna sprawa. |
|
|
Coya |
Wysłany: Czw 17:57, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Cytat: | Co do tłumaczeń to w pełni zgadzam się z Coyą (jeślim popełniła jakiś błąd w odmianie, to ochrzań, ale wybacz). |
Nie będę ochrzaniać, wybaczać też nie ma czego - jest OK
Cytat: | Choć bez przesady - jak w oryginale jest "Raz maty rodila" (ukraińskie przysłowie), a w tłumaczeniu "Raz kozie śmierć". Ja rozumiem, że to są swoje odpowiedniki, ale... |
To, że istnieje odpowiednik, to jeszcze nie znaczy, że koniecznie trzeba go użyć. Te samą myśl można przekazać w inny sposób. I tylko od znajomości obu języków i inteligencji tlumacza zalezy, co z tego wyjdzie.
Ale nie zapominajmy o tym, że tłumaczenia są tak naprawdę tworzone dla osób, które nie są w stanie przeczytać oryginału. A skoro nie znają oryginalu, to nie mają porównania. |
|
|
kuszumai |
Wysłany: Czw 17:55, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
alicee napisał: | gocha_ch napisał: | kuszumai napisał: | na pewno inaczej. Przecież każdy przerabia to na własny styl i... czasami pomija zdania (tajemnica). |
Zdania?
Ktoś tłumaczący „Wiedźmę” pomija całe zdania?
Czy takie pomijanie nie niszczy całości? |
Ci! To było dawno i nieprawda, prawda, kuszumai? Kuszumek już operuje na tyle bogatym słownictwem, że tłumaczy wszystko. |
Hi hi. Nie robię tego. Ale poczytajcie wiedźmę w oryginale czy cokolwiek innego, to zobaczycie, że brakuje niektórych zdań albo są złączone. Rosyjski to podobny język, lecz czasami trzeba pisać co innego albo dodać zdanie, bo inaczej wychodzi nie gramatycznie. |
|
|
Katarzyna |
Wysłany: Czw 17:53, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Co do tłumaczeń to w pełni zgadzam się z Coyą (jeślim popełniła jakiś błąd w odmianie, to ochrzań, ale wybacz). Choć bez przesady - jak w oryginale jest "Raz maty rodila" (ukraińskie przysłowie), a w tłumaczeniu "Raz kozie śmierć". Ja rozumiem, że to są swoje odpowiedniki, ale... |
|
|
Coya |
Wysłany: Czw 17:53, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Cytat: | kuszumai napisał:
na pewno inaczej. Przecież każdy przerabia to na własny styl i... czasami pomija zdania (tajemnica).
Zdania?
Ktoś tłumaczący „Wiedźmę” pomija całe zdania?
Czy takie pomijanie nie niszczy całości? |
To ja znowu w temacie "tłumaczenia" (nie żebym miała jakieś zboczenie zawodowe, czy coś )
Nie wiem, jak w przypadku "Wiedźmy", ale ogólnie jest dopuszczalne, a czasem nawet konieczne pominięcie pewnych zdań. I ogólnie KAŻDE tłumaczenie w jakiś sposób niszczy oryginał. Tego nie da się uniknąć.
Są dwa ważne aspekty tłumaczenia - dosłowność oraz to, żeby w języku docelowym dobrze się czytało i żeby wywoływało takie same emocje jak tekst oryginalny. Niestety, zazwyczaj te dwa aspekty się ze sobą kłócą i bardzo ciężko je pogodzić. A dokładniej każdy tłumacz staje przed dylematem, co zrobić w przypadku konkretnego tekstu. Często charakter tekstu warunkuje pewne rzeczy - w przypadku tekstów naukowych dosłowność jest bardzo ważna, a to, żeby się dobrze czytało już nie. Ale w przypadku poezji jest dokładnie na odwrót. Czasami jak czyta się dwujęzyczne wydanie wierszy to bardzo dobrze to widać.
Pozostaje kwestią otwartą na ile tłumaczowi wolno ingerować w oryginał. Czy wolno mu poprawiać autora, jeśli ten pisze niegramatycznie i ogólnie trochę nudnawo? Kiedy wolno coś zmieniać, a kiedy nie? Jako przykład powiem Wam, co opowiadała nam kiedyś kobieta, która tłumaczy Borgesa na polski. Otóż w jednej jego książce padało zdanie: "Aqui esta el gato encerrado" ("Tu jest kot zamknięty") po czym następował sonet o kocie. Problem polega na tym, że w języku polskim odpowiednikiem wyrażenia "aqui esta el gato encerrado" jest "tu leży pies pogrzebany". No i tłumaczka miała problem, bo w wyrażeniu pies, a potem sonet o kocie - to zupełnie nielogiczne. Na szczęście autor jeszcze był wśród żywych w tamtym czasie, więc napisała do niego maila, czy może z tego i tego powodu zmienić sonet o kocie na jakiś sonet o psie. Uzyskała zgodę. Więc nie tylko pominięto kawałek tekstu, ale również wstawiono coś, czego w oryginale nie było.
Bardzo rzadko tłumaczenie zrobione jest w taki sposób, żeby nie dało się do niego przyczepić. Prawie zawsze się da. |
|
|
alicee |
Wysłany: Czw 17:47, 15 Lip 2010 Temat postu: |
|
Edziu, przeszkadzają... Dobrze, że przepraszasz. Niedobrze, że masz dysfunkcję - ostatnio, kurka, każdy ma. Co kogoś upstrzę na czerwono, to zaraz, że przepraszam, ale to się będzie powtarzać, bo mam ten-tego, dyscośtam. Ludu, każdy, KAŻDY ma mniejsza lub większe mikrouszkodzenia w mózgu. Tylko niektórzy zamiast się nimi zasłaniać, walczą z różnymi takimi "okropnościami" jak ortografia czy cuś. Weźcie się nie zasłaniajcie zaświadczeniami od pani pedagog. Niewiele trzeba, żeby sobie takie wyrobić. To nawet dosyć modne.
Błędy ortograficzne nie "przeszkadzają w odbiorze", fakt. Niektórych nerwowych tylko trochę irytują. Za to brak interpunkcji przeszkadza, i to bardzo. Sugeruję wprowadzenie takowej.
Uff, ale ok, edziu, pierwszy post twój był to, mam nadzieję, że się za bardzo nie przestraszyłaś. Tylko troszkę. I że postarasz się coś z tym zrobić, ot, no przykład pójść za radami Wijary - mądrze ci kobieta prawi. |
|
|