|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:11, 10 Lip 2010 Temat postu: Fullmetal Alchemist |
|
|
”Nie wszystko może być doskonałe. Cały ten świat jest niedoskonały.”
Fullmetal Alchemist
Dwóch nastoletnich chłopców, praktykujących alchemię, stara się naprawić błędy z przeszłości: żeby ich życie wróciło do normalności muszą odnaleźć Kamień Filozoficzny. Aby mogli swobodnie podróżować po zmlitaryzownym kraju straszy z braci wstępuje do wojska: dostaje licencję Państwowego Alchemika i trafia pod mądrą – acz złośliwą – jurysdykcję karierowicza pułkownika Roya Mutanga. Wydawałoby się, że lepiej być nie może, ale okazuję się, że bracia są manipulowani: zarówno przez wojsko, jak i przez tajemniczych „ludzi w czerni z tatuażami”. Dodatkowo po kraju grasuje fanatyk religijny, jeden z uchodźców z targanego wojną Ishval, który dysponuje groźną bronią, a za punkt honoru powziął sobie zemstę na wszystkich Państwowych Alchemikach (których zapamiętał jako bezwzględnych morderców). Intryga rodzi intrygę…
Chłopcy będą zmuszeni podejmować dorosłe decyzję... choć są jeszcze dziećmi.
W skrócie FMA. W Japonii nazywany „Hagaren”, będące skrótem od długaśnej japońskiej nazwy: Hagare no Renkinjutsushi, w wolnym tłumaczeniu powinno się to przekładać na „Stalowy Alchemik” i pod takim tytułem jest wydawany w Polsce.
Manga zamknęła się w 108 rozdziałach, anime z 2003 liczy sobie 51 dwudziestopięciominutowe odcinki, film kinowy, odcinek specjalny i trzy epizody OAV. Anime z 2009 roku zamknęło się w pełnej liczbie epizodów – 64 i zapowiada się jeden film kinowy.
Zaczęło się od mangii rzecz jasna. Hiromu Arakawa (przedstawiająca siebie samą na ilustracjach jako... krowę...) zrobiła furorę pierwszymi rozdziałami komiksu w miesięczniku Shounen Gangan, a studio Bones błyskawicznie zaproponowało stworzenie ekranizacji. Krowa pracowała przy powstawaniu scenariusza. Początkowe odcinki serialu się pokrywają z historią z mangii, ale później anime wyprzedziło komiks, a autorka dała animatorom (prawie)wolną rękę.
Chłopaki stworzyli to, co się nazywa Fullmetal Alchemist. To, co oczarowało miliony ludzi na świecie. I to, co zebrało dziesiątki nagród.
A manga się wciąż rysowała...
Po prawie 5 latach Pani Krowa oświadczyła, że planuje patronować powstawaniu niezależnej serii, która będzie się trzymać bardzo mocno historii przedstawionej w jej komksie, a serię z 2003 roku ze studia Bones nazwała „farsą” i niszczeniem jej niepowtarzalnego dzieła.
Tak właśnie postała seria Fullmetal Alchemist: Brotherhood.
O dziwo nie spotkałam się w sieci z jakimiś konkretnymi konfrontacjami między wizją autorki, a wizją studia Bones. Ale też jakoś niespecjalnie ich szukałam.
Cóż, ja się czepiam, bo serię uwielbiam.
I Edwarda, który chociaż w obydwóch wersjach wygląda prawie tak samo, w zachowaniu ewoluuje w zupełnie różnych kierunkach.
Z serią zetknęłam się... dawno temu. Nie wiem czy w 2003 roku... chyba kilka lat później.
Znajomi z zachwytem rozprawiali o współczesnej technologii robiącej kroki milowe i umożliwiającej zastępowania utraconych ludzkich kończyn elektronicznymi protezami. Szybko jeden z chłopaków skojarzył temat rozmowy z historią FMA, nurt rozmowy skręć gwałtownie w bok, a ja byłam jedyną osobą, która nie rozumiała co to Automail.
Natychmiast zaczęłam dociekać. Rozbawiony kolega dał mi płytkę z serialem, zapewnił, że z pewnością się nie zawiodę i polecił, żebym przetrwała pierwsze 12 epizodów mimo wszystko (na wypadek gdybym się znudziła).
Wróciłam do domu, olałam naukę biologii i... się zakochałam.
Fullmetal Alchemist stał się dla mnie bodźcem, który skłonił mnie do rozważań. Takich prawdziwych rozważań: co w życiu jest ważne, a co tylko wydaje być się ważne. Od przykrywką lekkiej bajeczki z gagami kryje się bardzo, bardzo wiele morałów.
I gorzko-słodkich prawd o żyiu...
Jak daleko można się posunąć szukając prawdy i kiedy należy się wycofać. O ile wycofać się można.
Gdzie są granice? Kiedy można je przekroczyć?
Do czego ludzi popycha tęsknota i pragnienia?
Dlaczego zarozumiałość i arogancja nie popłaca?
Czego ludzie się naprawdę boją?
Co uczy nas pokory?
Co trzeba poświęcić? I dlaczego warto się poświęcać...
Przeżywałam tą historię cała sobą. Wzruszała mnie, pokrzepiała i uczyła.
Przede wszystkim uczył Edward: w jego słowach – a jeszcze częściej w jego milczeniu – kryła się prawdziwa mądrość. To cenię w azjatyckich produkcjach: stawiają na inteligencje widza- nie nazywają wszystkiego po imieniu, zostawiają miejsce na dokonanie własnej interpretacji, wyciągnięcie własnych wniosków, aby później zaskoczyć... Albo wręcz przeciwnie: by upewnić, że nasze wnioski są właściwe.
Odpowiedzi na zagadkę nikt nie podaje jak na talerzu.
Trzeba ją odkryć. Wraz z Edwardem.
Ed pokazywał, że można być słabym, że można się załamać, stracić nadzieję, dotknąć dna – to wszystko jest w porządku. To wszystko jest ludzkie.
Można płakać, można się zamknąć w sobie.
- Nie trzeba się tego wstydzić.
A później można walczyć z każdymi przeciwnościami, można okrzepnąć, można stać się opoką, można kochać, można żywić szaloną nadzieję wbrew wszystkiemu.
Można sprawić, ze to wszystko co wymieniłam przestaje być tylko sloganami.
I można pozostać po prostu sobą.
To jest w porządku.
Już przechodzę do rzeczy właściwej:
Fabuła
...czyli Edward, którego już opiałam, Alphonse, którego lubić się zasadniczo da i ich głupie pomysły.
W pierwszym epizodzie anime, jeszcze przed openingiem widzimy pracownie pogrążoną w półmroku. Naczynia, fiolki, proste półki wyłożone niedbale tomiszczami książek i arkuszami, biurko zastawione karteluszkami i urządzeniami do destylacji, dwie zbroje podpierające ścianę. Podniosła muzyka buduje napięcie, a dziecięca rączka wodzi kredą po podłodze rysując skomplikowany wzór. Dwóch podekscytowanych chłopców klęczy na posadzce, starszy, jedenastoletni Edward oświadcza butnie młodszemu bratu, że wszystko przygotował. Że wszystko jest perfekcyjne.
Kadr pokazuje ich dom: klockowaty i zwyczajny, piętrowy, o spadzistym dachu, wysokim kominie i pięciu oknach na frontowej fasadzie. W dolinie zrywa się burza, drzewa szumią, a niebo ciemnieje.
Chłopcy wymieniają porozumiewawcze spojrzenia i przykładają dłonie do kręgu wyrysowanego na podłodze. Rysunek jarzy się delikatnym światłem, dzieci z fascynacją przypatrują się wirowi barw. W środku kręgu zaczyna się coś dziać - coś, co budzi ich nadzieję. Przecież „wszystko jest perfekcyjne”.
Nagle podniosła muzyka przeradza się w niepokojące, skaczące tony. Światło transmutacyjnego kręgu ciemnieje, zaczynają w nim dominować fiolety, czerwienie i ultramaryna. Edward wie, że coś idzie nie tak. Rozgląda się.
Obraz ciemnieje, a błyskawica znaczy bure niebo nad pagórkami i polami. Krzyk chłopca ginie w odgłosach burzy.
Jasnowłosa dziewczynka wybiega na taras zaniepokojona – coś usłyszała. Albo miała przeczucie? Jej babcia wychodzi w deszcz za nią. Zobaczyły sąsiedni dom, piętrowy, klockowaty jarzący się niemal halogenowym, pulsującym światłem. A na wzgórzu, całkiem blisko, moknie mężczyzna, mundurowy. Z hardą miną obserwuje ten sam rozjarzony budynek.
W zadymionej pracowni przytomnieje Edward, nawołuje brata – tam, gdzie siedział Al posadzka jest rozwalona, w koleinie leżą pomięte ciuchy brata – Edward widzi to miejsce poprzez chmury dymu. Sam ledwo łapie oddech – opiera się na czworakach uciskając biodro. Nie ma nogi i broczy krwią. Przeklina siebie – „Cholera, to nie powinno się nigdy zdarzyć!”. Wpada w rozpacz. Ale musi, musi sprawdzić czy się udało.
Umęczone dziecko woła: „Mamo?”.
Dym się powoli rozrzedza. A on wypatruje. I ma nadzieję.
Widzi rękę wznoszącą się nad kłębami, aż sapnął z zachwytu! Udało się... I wtedy dostrzega resztę. Widzi monstrum, które nie jest i nie będzie człowiekiem, a za powołania którego zapłacili wyższą cenę, niż byli gotowi zapłacić.
Poziom adrenaliny drastycznie spada, a źrenice przerażonego chłopca się zwężają, podczas, gdy jego rozpaczliwy krzyk budzi grozę...
Narratorem jest Al – jego opanowany dziecinny głos kontrastuje z tym, co się rozgrywa na ekranie. Chłopiec spokojnie objaśnia widzowi czym jest alchemia: zrozumieniem istoty materii, odkształceniem jej i nadaniem nowej formy. Mówi, że dziedziną alchemii rządzą pewne prawa: Prawo Równoważnej Wymiany; że są zasady, których nie wolno łamać: Zasada jakości i masy, mówi też o Tabu: nie wolno dopuszczać się przeprowadzania transmutacji ludzi – jest to karalne. Oznajmia, że złamali zasady, nie zdając sobie sprawy ile będą musi poświęcić...
A później lądujemy w Lior. Pięknym mieście usytuowanym w ciepłym i suchym klimacie, w którym fontanny biją winem, a ludzie wiodą spokojne życie dzięki życzliwości Jedynego Boga Leto, o którym naucza duszpasterz Kapłan Cornello dzięki własnej rozgłośni radiowej (swoją drogą cały ten epizod kojarzy mi się z Radiem Maryja i Ojcem Rydzykiem ). Widz/czytelnik dowiaduje się, że minęły cztery lata od czasu zdarzeń ukazanych w prologu. Edward ma piętnaście lat. Chodzi na dwóch nogach, z czego jedna jest automailem, zamiast prawej kończyny górnej też ma stalową protezę, długie włosy wiąże w warkocz, głośno narzeka, ma niewyparzoną gębę i jest przewrażliwiony na punkcie swojego (nikczemnego) wzrostu. Alphonse ma lat czternaście, bardziej ugodowy charakter, miękkie serduszko i... jest wielką, pustą w środku zbroją, jedną z tych które podpierały ściany pracowni z prologu.
Chłopcy zostają rozpoznani – Bracia Elric, wszyscy o nich słyszeli, nawet w takim zaścianku jak Lior. Plotki głosiły o najmłodszym w dziejach zdobywcy licencji Państwowego Alchemika, ów nastolatek, jeden z braci Elric, nosi tytuł „Fullmetal Alchemist” (teraz w zależności od wersji tłumaczenia wstawcie sobie: „Pełnometalowego Alchemika”, „Stalowego Alchemika”, „Hagare no Renkinjutsushi”).
Oczywiście gawiedź widzi owego „celebrytę” w postawnej blaszanej osobie Alphonse’a, Eda nazywając „knypkiem”, „kurduplem”, „krasnalem” (KKK ). Młodszy z braci szybko rozwiewa wątpliwości co do tego, który z nich jest sławny i powstrzymuje drażliwego braciszka – państwowego alchemika – przed skopaniem siedzeń przedstawicielom zaskoczonego tłumu (Al: „Edziu, zostaw pana, bo ci zdechnie”).
Z tego odcinka dowiadujemy się, że bracia rozumieją, że przed laty popełnili błąd. Dążą jedynie do tego, by naprawić szkody: przywrócić Alowi ciało, a Edkowi kończyny. Wyczaili, że można to osiągnąć jedynie za pomocą Kamienia Filozoficznego – legendarnego artefaktu, który pozwala na ominięcie zasad: można otrzymać coś, niczego nie poświęcając w zamian.
Tak się zaczyna historia...
Później biegnie swoimi, zawiłymi drogami (drogami anime i mangi), nie dość, że się rozwidlając i mocno odbiegając od siebie, to jeszcze rozrywając bohaterów i prowadząc ich innymi ścieżkami. Dochodzi do tego, że pojawiają się te same postaci, o tym samym wyglądzie, imionach, ubraniach, które spełniają w historii zupełnie inne role. Mają inne priorytety i charaktery...
Śledziłam mangę właściwe z ciekawości z sentymentu żywionego wobec historii z anime, ale często nie mogłam wytrzymać przed trzaśnięciem się w czoło: co autorka robi z tymi fascynującymi bohaterami! Pożal się Borze!
Pani Krowa o Edwardzie: Mój bohater preferuje rozwiązania siłowe. Czytaj: Edward jest jak Bruce Willis: kiedy krwawi, mówi, że to część charakteryzacji, kiedy mu smutno, mówi „jestem twardziej, podaj piwo kobieto!”, kiedy coś mu nie pasuje: daje temu w mordę, zawsze ma Wejścia Smoka!
Reżyser o Edwardzie: opowiadam historię o dorastaniu młodzieńca, dojrzewaniu duchowym i dokonywaniu wyborów. Czytaj: Edward jest chłopcem poruszającym się po omacku w świecie dorosłych.
Tak czy siak dzieje braci się zakończyły, a w obydwu wersjach zakończyły się doprawdy wybornie.
Miejsce akcji
Uniwersum, w którym się toczy akcja wszystkich trzech wersji: Fullmetal Alchemist, Fullmetal Alchmist: Brotherhood i mangi, to świat analogiczny do naszego. Osiągnięcia cywilizacyjne świadczą o tym, że mamy do czynienia ze światem z czasów 1910-1950 roku: mamy świetnie rozwiniętą kolej, sieci telefoniczne, elektryczność, prąd, maszyny do pisania, ale nie zobaczymy nikogo z telefonem komórkowym przystawionym do ucha, ani żadnego urzędnika ślęczącego nad komputerem.
Z drugiej strony technika pozwoliła na zaawansowane rozwinięcie technologii protetycznej: ludzie są w stanie odtworzyć kończynę z metalu i połączyć ją do nerwów, by poruszała się zgodnie z wolą właściciela. Takie protezy nazywa się automailami (po polsku: Automatyczna Zbroja).
Natomiast moda i noszone przez bohaterów ubrania odpowiadają bardziej czasom nam współczesnym – tak mniej-więcej XXI wiek. Nikt się nie gorszy na widok minispódniczek (jeden z bohaterów nawet chce przeforsować pomysł na mini w charakterze munduru dla żeńskiego personelu w armii), odkrytych kostek i nagich ramion.
Kluczową rolę w rozwoju społecznym ma dziedzina nauki, którą jest alchemia. Nie traktuje się jej jako mrzonki czy magii. Wręcz przeciwnie: jest bardzo szanowanym nurtem nauki, do której nie każdy ma predyspozycje. Wymaga dużej wiedzy i zdolności. Główną zasadą, którą się rządzi alchemia jest Prawo Równowartej Wymiany (która po japońsku nosi nazwę kojarzącą mi się z kolorowym napojem wyskokowym - tōka-kōkan). Oczywiście alchemia jako-taka może przynosić różne skutki w zależności od tego w czyich rękach się znajdzie: pozwala tworzyć, ale też niszczyć, daje radość, ale może przynieść rozpacz. Wszystko zależy od celów.
Istotną wpływ na życie ma ustrój polityczny: dyktatura. W kraju Amestris, na kontynencie właściwie, główną władzę sprawuje armia wraz z jej zawiłościami, intrygami i stopniami. Skojarzenia co do polityki przedstawionej w FMA daje tytuł, jakim się honoruje dyktatora: Fuhrer. Akurat dla nas, Europejczyków, a tym bardziej Polaków, to nie pozostawia żadnych złudzeń, prawda?
Fuhrer, King Bradley, ponad dwadzieścia lat przed rozpoczęciem akcji właściwej wprowadził całkowitą militaryzację państwa.
W armii znajdują specjalne jednostki, które zajmują się szkoleniem i zatrudnianiem wyselekcjonowanych najlepszych alchemików, których podstawowym zadaniem jest wspomaganie żołnierzy podczas konfliktów zbrojnych (których nie brakuje). Nazywani są oni państwowymi alchemikami; z racji swych unikatowych umiejętności każdy z nich już na początku swej kariery otrzymuje stopień równy stopniowi majora (plus specjalny zegarek z godłem państwa i oficjalny przydomek).
Wiedza o strukturze politycznej tłumaczy fakt rozwoju technologii protetycznej – chmara żołnierzy, jednemu na pięć coś się urwie w okopach, a biznes protetyków się kręci, nie? hie hie hie
Stolica, usytuowana właściwie w środku terenów należących do państwa nazywa się Centrala. Inne duże miasta są usytuowane odpowiednio w czterech kierunkach świata, a połacie między nimi zajmują wioski i miasteczka. Poza granicami znajdują się państwa insze, czekające na podbicie (Ishval przykładowo), ale o tym się nie mówi wprost
FMA ze studia Bones:
FMA maźnięte przez kopytka Hiromu Arakawy:
FMA: Brotherhood:
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Śro 20:50, 14 Lip 2010, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:07, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Heh. Wyczerpujące, co?
Wydaje mi się, że JP fantastica wydała tę serię po polsku (przynajmniej do któregoś tomu).
I od siebie:
Mnie również, jak Vill, wzruszyła ta historia. I prawda, najbardziej ubolewałam nad Edwardem (żeby tyle oddać za rodzinę), to jednak co to byłaby za manga bez takich dylematów? Mówią, że "Naruto" to jedna z tych poważniejszych, refleksyjnych historii. Cóż - Najwyraźniej nie zapoznali się z FMA.
Z racji zakończenia biorę się jeszcze raz za tą serię. I aż mi się ciut żal zrobiło... Ciekawe czy tak samo będzie jak skończą Naruciaka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:19, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Bierzesz się za wszystkie trzy odsłony serii?
Manga po naszemu jest wydawana przez jpf - już 19 tomów wyszło.
A po końcówce NARUTO będzie ogólnoświatowa żałoba
- spokojnie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Sob 13:24, 10 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kuszumai
Królowa Offtopiarstwa Arcymag
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 7089
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z podlasia... Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:32, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
No właśnie... Może by tak przenieść Naruto do tego działu?
Wzięłabym się za pierwszą wersję anime. Jakoś bardziej mnie "pociąga".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:31, 09 Lip 2010 PRZENIESIONY Sob 21:37, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Villka napisał: |
A podpis ja wiem, że cudny - Edzio i Al więc jakżeby inaczej (czytaj: przeżywam, że zakończyła się seria, z którą byłam związana od 6 lat... buuu dziś już setny raz oglądam ostatni odcinek w którym Ed się oświadcza i uwierzyć nie mogę, że w tym miesiącu, 15-stego nie będę miała rozdziału do czytania... Sześć lat... Kurcze no, tak mi jakoś melancholijnie) |
Wstyd się przyznać, ale nie mam bladego pojęcia o czym Ty piszesz i aż mnie to zastanawia
Wanny nie mam, pod prysznic też książki nie biorę. Ale za to męża owszem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:52, 09 Lip 2010 PRZENIESIONY Sob 21:37, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Neit napisał: | Villka napisał: |
A podpis ja wiem, że cudny - Edzio i Al więc jakżeby inaczej (czytaj: przeżywam, że zakończyła się seria, z którą byłam związana od 6 lat... buuu dziś już setny raz oglądam ostatni odcinek w którym Ed się oświadcza i uwierzyć nie mogę, że w tym miesiącu, 15-stego nie będę miała rozdziału do czytania... Sześć lat... Kurcze no, tak mi jakoś melancholijnie) |
Wstyd się przyznać, ale nie mam bladego pojęcia o czym Ty piszesz i aż mnie to zastanawia |
Oj, ja winić nie będę
No więc.. Była sobie taka pani, która narysowała komiks. Komiks zrobił furorę, natychmiast się wzięto za ekranizację, która szybko wyprzedziła akcję z komiksu i popłynęła własną drogą. Bardo dobrą drogą - ale to tak między nami. Dużo wątków psychologicznych i gorzko-słodkich prawdy o naszym świecie.
Później, po latach pięciu, pani aUtor (przedstawiająca siebie na rysunkach jako... Krowę...) rzekła, że woli by zaadaptowano dokładnie jej komiks i rok temu rozpoczęto emisję drugiej serii, wiernej wizji autorki. Czyli bardziej dosłownej i przygodowej.
A ja poznałam serię pierwszą, Eda - głównego bohatera i Ala - jego brata i się zakochałam. Ta seria mnie uczyła... z nią dorastałam.
Cały czas czytałam komiks, bo bohaterowie podążyli zupełnie innymi ścieżkami, fabuła się rozwijała w innym kierunku.
W rezultacie powstały dwie serie serialowe (pierwsza liczy 51 epizodów, a druga 64) i 25 tomów komiksu.
Fabuła jest.... żeby się nie powtarzać skopiuje swój opis z tematu o sountrackach:
Cytat: | Chłopcy [Edward i Alphonse] prowadzili sielski żywot w malowniczym Resembool (budową terenu przypomina Czechy - nie ma czegoś takiego jak "płaski teren" tam wszędzie jest pod górkę bądź z górki Wink). Dorastali sobie w tym zaścianku wraz z mamusią - tatuś, znamienity naukowiec-alchemik odszedł, kiedy chłopcy byli bardzo mali.
Pewnego dnia bracia znajdują omdlałą matkę. Okazuje się, że kobieta od bardzo dawna musiała ukrywać chorobę - jej stan jest tak zaawansowany, że lekarze są bezsilni. Sad Trisha Elric umiera osierocając dziesięcioletniego Edwarda i rok młodszego Ala...
Chłopcy nie potrafią się pogodzić ze stratą ukochanej matki, czytają naukowe książki ojca, studiują i postanawiają złamać tabu alchemiczne: wskrzesić człowieka. Nie trudno się domyślić, że skutki ich "genialnego" pomysłu są tragiczne...
A później widz może zobaczyć na jakich mądrych młodych mężczyzn chłopcy wyrastają
Później chłopcy się biorą z naprawianie błędów: chcą znaleźć Kamień Filozoficzny, by odbudować własne ciała. Edward przechodzi testy na Państwowego Alchemika - jego badania mogą być finansowane przez rząd, a on zyskuje niezależność, z jednym "ale" - w razie konfliktu zbrojnego staje się "żywą bronią" wojska...
Intryga świetna.
Kwestie: co jest etyczne, a co nie jest... itp
Do oglądnięcia serialu szczerze zachęcam! |
No to tego... Polecam Fullmetal Alchemist.
Kilka dni temu wyszła ostatnia odsłona drugiej -alternatywnej- serii Fullmetala.
I przepraszam za offtop... ^^'
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Pią 19:53, 09 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miriam
Konstabl Grafomanii Arcymag
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:56, 09 Lip 2010 PRZENIESIONY Sob 21:39, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
VILL!!!!!!!!!!!!!
Ty sobie lepiej załóż temat o FMA. I przenieś tam ten offtop
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:01, 09 Lip 2010 PRZENIESIONY Sob 21:40, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Miriam napisał: | VILL!!!!!!!!!!!!!
Ty sobie lepiej załóż temat o FMA. I przenieś tam ten offtop |
Oj nie krzycz na dziewczynę Ja ją sprowokowałam
Villka jak polecasz to ja się temu przyjrzę w najbliższym czasie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:20, 09 Lip 2010 PRZENIESIONY Sob 21:41, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Miriam napisał: | VILL!!!!!!!!!!!!! |
Przepraszam pani moderator...
....
...Żelka na zgodę?
Miriam napisał: | Ty sobie lepiej załóż temat o FMA. I przenieś tam ten offtop |
Założę za momencik. Dobrze. Będę się tam uzewnętrzniać...
Tyle, że nie wiem jak się przenosi posty...
Naumiesz mnie?
Neit napisał: | Villka jak polecasz to ja się temu przyjrzę w najbliższym czasie |
Polecam sercem całym. Szczególnie pierwszą serię (chociaż troszeczkę obiektywniej musiałam na temat spojrzeć i stwierdzam, że druga także zła nie jest, tylko, że mój ulubiony boh staje się bardziej męski niż sam Stalone... i to mnie wnerwia)
Przeniosę to, przysięgam...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Pią 21:21, 09 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miriam
Konstabl Grafomanii Arcymag
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:25, 09 Lip 2010 PRZENIESIONY Sob 21:41, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Villka napisał: | Miriam napisał: | VILL!!!!!!!!!!!!! |
Przepraszam pani moderator...
....
...Żelka na zgodę?
| Wiesz teoretycznie ja jestem tylko od poprawiania błędów
Dawaj żelka
Villka napisał: | Założę za momencik. Dobrze. Będę się tam uzewnętrzniać...
Tyle, że nie wiem jak się przenosi posty..
Naumiesz mnie? | Naumiem. Zaraz ci napiszę
Jestem hipokrytką, prawda? Sama ciągnę tego bezczelnego offtopa
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Miriam dnia Pią 21:46, 09 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Neit
Arcymag
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:01, 09 Lip 2010 PRZENIESIONY Sob 21:42, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Też mam żelki, mogę się dorzucić żeby przekupstwo/ugłaskiwanie władzy było skuteczniejsze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miriam
Konstabl Grafomanii Arcymag
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:25, 09 Lip 2010 PRZENIESIONY Sob 21:43, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
*wyrywa żelki z rąk Neit*
Ja tu tylko sprzątam tzn. poprawiam pisownię
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:31, 10 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Ja być grzeczna Miriam - jesteś ze mnie dumna?
W dodatku chwilowo jesteś panią moderator
No więc tego kuszu:
Może załóż temat o Naruciaku, najwyżej później się przeklei
Po drugie:
Ja kocham serial pierwszy - jest taki... bardziej dojrzały i psychologiczny.
Pierwsze 12 epizodów jest takich lekkich w miarę i sielskich, ale nie radzę ich omijać, bo pojawiają się w nich wskazówki dotyczące późniejszych odcinków.
W porównaniu z nim manga zalicza punkty na bardziej rozwiniętej intrydze politycznej i na postaci pani generał Armstrong i Miles'a (a wkurza mnie okrutnie cały wątek pseudo-chiński - wszystkie "chińczyki" może i jakoś się w historii znajdują, ale masakryczne zmieniają klimat i są źródłem kretyńskiego humoru ).
A serial drugi?
Nie polecam oglądać od pierwszego epizodu
Dużo gagów typowych dla japońskich bajeczek, infantylność i masę skrzeczenia (do tego wielu bohaterów ma zmienione głosy np: Roy, Riza i Kimbley, a wkurzający głos Alphonse'a nadal niszczy ). Tak od -entego odcinka radzę oglądać - inaczej odrzuci.
Jeszcze a'propos serii pierwszej i mangowej wersji:
Dialogi z mangi Arakawy zostały przypasowane czasami do innych scen, nadając inne przesłanie np: scena z tomu 3, kiedy Edward buntowniczo wykrzykuje do Mustanga “Jesteśmy tylko ludźmi! Słabymi, bezsilnymi ludźmi…!” – w tej scenie w Edwardzie czuje się złość i smutek, ale dominuje gniew i negacja niesprawiedliwych zasad, którymi rządzi się świat.
W anime z 2003 roku ten dialog jest przeniesiony do odcinka o Barrym Chopperze. Edward wyrzuca z siebie słowa równie gwałtownie, ale uczuciami, które się przede wszystkim odbiera jest bezsilność i rozpacz. Też jest zły, że nie może nic zrobić, że nie ma możliwości, by zmienić reguły świata i ta świadomość go osłabia.
Ta scena w anime mnie wgniotła w fotel, poraziła i dała do myślenia.
To mój ulubiony cytat z serii.
Do tego animacja - to jak Ecik załamuje ręce i zaczyna chlipać...
Szkoda, że nie mogę znaleźć dobrego screenshota...
Ale to i tak trzeba usłyszeć i zobaczyć żeby porównać (seria I - eps 08, seria II - eps 04, komiks - tom III)
Niby te same słowa, te same powody do refleksji, a twórcy uwydatnili inne emocje dominujące. Raz gniew, raz rozpacz.
I przez takie drobne rzeczy subtelne nadają Edwardowi charakter.
Zastanawia mnie jedna rzecz: czy gdyby Edwarda z FMA, z odcinka przykładowo 44 wyciąć i przykleić do FMA:B do epizodu 63 – jak myślicie, czy zachowałby się tak samo?
Do Edwarda mam sentyment przez pierwszą serię – w której podbił moje serce – a w mandze Arakawa go powoli i z rozmysłem zmieniała w typ bohaterskiego Supermana… A szkoda, bo pierwsze anime pokazało, że Edward miał potencjał stać się oryginalną postacią… W rozrachunku Ed dużo stracił w moich oczach po FMA:B – i to nawet jeżeli wsiąść pod uwagę, że druga seria ma zawilej rozpisaną intrygę, kilka ciekawych postaci i dobrą animację, ale główny bohater staje się płaski, przewidywalny i pospolity…
Edek z Brotherhooda jest bardziej japoński: pewnych rzeczy nie zrobi, bo to stawiałoby go w złym świetle jako bohatera mangi shounen. Głównym przesłaniem dla japońskiej młodzieży jest: czerpanie siły z przyjaźni, męstwa i odwagi. A żeby to osiągnąć trzeba stać się silniejszym: zarówno mentalnie jak i fizycznie. Tutaj pojawiają się bardzo jednoznaczne odpowiedzi na trudne pytania…
Edek z FMA jest bardziej Europejski: nie obawia się zadać sobie pewnych pytań, na które nie znajdzie odpowiedzi. Potrafi pokazać, że jest słaby i bezsilny – ale go to nie degraduje jako głównego herosa. Tutaj główne przesłanie to też siła przyjaźni, męstwa i odwagi – ale w tym innym wymiarze, bardziej wieloznacznym: jesteśmy słabymi ludźmi i podejmujemy nieperfekcyjne decyzje. I potrafimy znaleźć w tym piękno.
Edek z FMA:B twardo stąpa po ziemi, jest bardziej pewny siebie i łatwiej sięgnąć mu wgłąb siebie by wykrzesać siłę. Natomiast Edward z FMA porusza się po ruchomych piaskach, próbuje wybrać najlepszą ścieżkę: waha się miedzy odpowiedzialnością, a sumieniem – czasami wybór jednego jest niejednoznaczny z drugim…
Nie wiem czy wyraziłam się jasno…
W Brotherhoodzie natomiast zyskał Papa Elric
Hohenheim to moja ulubiona postać z drugiej serii. Trochę taki bohater tragiczny.
Historie ma fajną w obydwu wersjach, ale w tej drugiej jest go więcej
Ma ciekawsze przemyślenia niż większość postaci i jest taki... zagubiony.
Z pierwszej serii utkwił mi w pamięci jeden cytat Papy Elricka:
"Nie zawsze by coś zyskać, trzeba od razu za to zapłacić.
Miłość rodziców do dzieci nie wymaga żadnej ceny czy nagrody."
Wydaje się, że mówiąc to Edkowi ma na myśli ich, braci.
A końcówka odcinka gniecie... bo wychodzi na jaw, że nie chodziło o chłopców.
I jak interpretować jego słowa? - Zdaje się, że bardziej mu zależało na Trishy, a chłopców... po prostu nie miał okazji poznać. Tym czasem Envy, (a właściwie ten chłopak, którego powołanie do życia zakończyło się fiaskiem, w wyniku czego powstał Envy) musiał dla Hohenhaima być bardzo, bardzo drogi. Skoro osoba właściwie wszechmocna, długowieczna podjęła się próby wskrzeszenia dziecka...
Musiał bardzo kochać syna.
Może dlatego, zachowawczo trzymał na dystans pozostałą dwójkę dzieci?
Żeby oszczędzić sobie bólu ich straty...
Nie wiem kogo mi było bardziej żal: braci Elric, Hohenheima czy Envy'ego.
Czułam gorycz, kiedy sobie zdałam sprawę, że Papa mówił o kimś innym niż Ed i Al. A czy Ed przypadkiem nie odkrył, że z ojcem go łączy więcej niż geny, alchemii i miłość do matki, ale też obydwoje znają uczucie rozpaczy i tęsknoty za kimś, kto odszedł na zawsze. Czy łatwiej takiemu ojcu przebaczyć za to, że nie potrafił być ojcem?
Jakby nie było z końcówki i tak wychodzi z niego bardzo sympatyczny, ciepły mężczyzna.
Piszę artykuł, a moim początkowym celem było obrzucenie błotem serii drugiej i mangi. Jednakże w temat się zagłębiłam, spojrzałam obiektywnie i po postu obrzucać błotem nie mogę
Ale nie staram się wyważyć, która seria jest lepsza, bo są inne…
W każdej są plusy, w każdej są minusy.
Np: wolę Edka z pierwszej serii (bo w drugiej dokonano na nim zbrodni!), ale Hohenheima z drugiej.
Greed w moim odczuciu był bardziej epicki w serii z 2003, a King Bladey był ciekawszą postacią w mandze i w FMA:B.
Envy wymiatał w wersjach obydwu.
Najbardziej nie mogę odżałować Lust, która w FMA ma mocną, klarowną osobowość, a w Brotherhoodzie jej rola sprowadza się do bycia potworem.
I mogę tak bez końca
Świetny demotywator:
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Nie 7:30, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 9 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miriam
Konstabl Grafomanii Arcymag
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:20, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Villka napisał: | Ja być grzeczna Miriam - jesteś ze mnie dumna? | No ba Oczywiście, że jestem
Mogę ci trochę poowtopować w twoim świętym temacie ? sasasasasa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:46, 13 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Proszę Cię bardzo - offtopuj (teraz wiem jak usuwać sasasasa)
I na temat też możesz
Zdiagnozowałam u siebie fangirlizm: mam Eda na tapecie kompa, na tapecie komórki, płaczę oglądając odcinki... To się robi chore...
Dlaczego to się skończyło!?
Dodatkowo poszła fama po sieci, że Disney będzie kręcił film live-action na podstawie "Stalowego Alchemika".
Reżyserować ma Jerry Bruckheimer ("Piraci")
Disney... Okay, wytwórnia jest dobra, kasy na efekty nie będzie szczędzić: miło byłoby zobaczyć "pikselowanie" transmutacyjne nie dość, że w realu, to jeszcze w 3D. Ni?
Ale Disney to też "Hannah Montana", Śpiewający Ogólniak i inne słabe, acz kasowe rozrywki. Z drugiej strony od Disneya są "Piraci", "Książę Persji"... czyli wszystko leży w gestii reżysera i scenarzystów.
Nie wyobrażam sobie by znaleziono kogoś, kto mógłby się wcielić wizualnie w Edwarda - na stówę zmienią Edkowi outfit (fryzurę jakoś urozmaicą, do ciuchów dodadzą jakieś bajery... kto wie, czy prosty czerwony płaszcz nie zmieni się w fikuśne wdziano).
Jak przeczytałam komentarz jednego fana o Hanie Montanie, aż mnie zmroziło, bo przecie ten pasztesz też do ewentualnej obsady mógłby się dostać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Wto 15:00, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|