Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nora Roberts - Trylogia Kręgu
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Biblioteka
/ Serie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:00, 30 Wrz 2009    Temat postu: Nora Roberts - Trylogia Kręgu

Circle Trilogy 1 - Miłość i magia

Pierwsza część nowej trylogii Nory Roberts, autorki wielu bestsellerów nie tylko dla kobiet, to opowieść osnuta na tle staroirlandzkich mitów i legend, rozgrywająca się w czasach współczesnych.

Moce zła chcą zawładnąć światem i zniszczyć ludzkość. Na ich czele stoi bezlitosna Lilith, królowa wampirów. Dobra bogini Morrigan wybiera sześcioro śmiałków, którzy stoczą bitwę z demonami. Trzy kobiety i trzej mężczyźni z różnych światów i epok muszą przezwyciężyć własne słabości i stworzyć krąg mocy, by pokonać zło. Do ostatecznej rozprawy zostało już niewiele czasu.

Circle Trilogy 2 - Taniec Bogów

Odważna wojowniczka Blair Murphy jako ostatnia dołącza do grupy śmiałków wybranych przez boginię Morrigan, aby uratować świat przed siłami zła. Do tej pory działała zawsze w pojedynkę, niszcząc demony w świecie, który nie wierzy w ich istnienie. Teraz musi się nauczyć polegać na innych i walczyć w drużynie. Pomoże jej w tym Larkin, przystojny i czarujący rycerz z przeszłości. Żaden z wielu poznanych przez Blair atrakcyjnych facetów nie może się równać z tym dzielnym księciem z Geallii. Blair musi dokonać trudnego wyboru. Czy będzie walczyła ze swoim uczuciem, czy też zaryzykuje wszystko w imię miłości? Zbliża się chwila ostatecznego rozstrzygnięcia; niebawem grupa wybranych zmierzy się z armią Lilith.

Circle Trilogy 3 - Dolina Ciszy

W królestwie Gealli uczona Moira uniosła miecz swego ludu. Teraz, jako królowa, musi przygotować poddanych do największej bitwy, jaką kiedykolwiek stoczą - z wrogiem potężniejszym niż kiedykolwiek widzieli. Lilith, najgroźniejszy wampir na świecie, przybyła śladami Kręgu Sześciu do Gealli. Moira ma także prywatne porachunki do wyrównania. Wampiry zabiły jej matkę - i teraz jest gotowa do zemsty. Jednak jest jeden wampir, któremu powierzy duszę...

Lilith przemieniła Ciana całe wieki temu, ale teraz on należy do Kręgu. Bez wahania zabija swoich współbraci, zyskując szacunek czarnoksiężnika, czarodziejki i jednego o wielu kształtach. Jednak od Moiry pragnie nie tylko szacunku - mimo że to pragnienie czyni go słabym. Jak mężczyzna, który ma przed sobą wieczność, mógłby żyć z kobietą, której życie dobiegnie końca, jeśli nie z ręki Lilith, to za sprawą czasu?


Ktoś jeszcze czytał i to lubi? Ja, oczywiście, uwielbiam Ciana Mac Cionaoith'a.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mikka dnia Śro 0:17, 07 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wredniak
Imperator Offtopu
Arcymag
Imperator Offtopu <br> Arcymag



Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:10, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Chyba przeczytałem połowę pierwszego tomu. Wydawało mi się interesujące ale jakoś nie skończyłem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:31, 30 Wrz 2009    Temat postu:

czemu nie skończyłeś?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wredniak
Imperator Offtopu
Arcymag
Imperator Offtopu <br> Arcymag



Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 1442
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:46, 30 Wrz 2009    Temat postu:

Mikka napisał:
czemu nie skończyłeś?

Mam tą serie w pdf a to wymaga zabawy przy wrzucaniu na komórkę. Wydaje mi się, że nie miałem wtedy czasu, a później zapomniałem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:48, 30 Wrz 2009    Temat postu:

aha... mi się ta seria podobała bardzo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Konstabl Grafomanii
Arcymag
Konstabl Grafomanii <br> Arcymag



Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 1618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:58, 01 Paź 2009    Temat postu:

Czytałam. Lubiłam Ciana. Ale potem się zakochał i stracił ten swój cynizm i specyficzne poczucie humoru. Confused Ale seria podobała mi się

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anulka870
Arcymag



Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Wadowic
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:07, 01 Paź 2009    Temat postu:

ja kocham Ciana i choć wiem , że kuszu da mi z gworda to to jest mój ulubiony wampir....

seria fajna wciągająca no i dziewica uwodząca wampira to mi trochę SM pojechało ale ja kocham Roberts w każdej postaci....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Strzyga
Master of Disaster
Arcymag
Master of Disaster <br> Arcymag



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 20:05, 04 Paź 2009    Temat postu:

Wspomnienie o staroirlandzkich mitach przyprawiło mnie o zachwycone mruknięcie, ale z drugiej strony... Lilith? Walkiria Morrigan dobrą boginią organizującą dream team? Ech, świat się kończy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anulka870
Arcymag



Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Wadowic
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:06, 08 Paź 2009    Temat postu:

przecież w powieściach o wampirach też mijają sie z prawdą to nie biografia czy rozprawa historyczna pominięcia prawdy sie zdażyć muszą....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mikka
Skarbnica Srebrnych Myśli
Arcymag
Skarbnica Srebrnych Myśli <br> Arcymag



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 2416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Cieni Nocy...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:34, 16 Paź 2009    Temat postu:

TK bardzo mi się podobało i o ile pamiętam była to moja pierwsza książka o wampirach w takiej wersji. Przez nią zainteresowałam się tą dziedziną, zaczęłam rozpytywać o podobne i bach, trafiłam na Wiedźmę i Zmierzch.
Cian podobał mi się od początku do niemal końca - taki cudnie cyniczny. Larkin bawił mnie niepomiernie, szczególnie gdy polował na kogoś kto mu jeść zrobi. No i momentami (szczególnie w Dolinie Ciszy) było mi żal Lilith. Hoyt wydawał mi się nieszczególnie ciekawy - taki jakiś standardowy. A jeśli chodzi o główne bohaterki... chyba lubiłam tylko Blair.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:15, 02 Maj 2010    Temat postu:

Przeczytałam.
Cóż, byłam na głodzie literatury romantycznej. Fantastycznej też. Generalnie chciałam coś lekkiego, przy czym będę mogła bez wyrzutów sumienia odpłynąć (i nie irytując się na samą siebie, że nie jestem dostatecznie skupiona na treści – cały czas się rozpraszałam z powodu bólu wyrostka).
Pisałam, że Nory się „bałam”, bo mi się źle kojarzyła. Razz
Lęki należy przezwyciężać, ni?

Chociaż pozycja mi się całkiem spodobała, to jednak nie znajdzie się w moim TOP 20. Sorry. Confused
Fabuła na pierwszy rzut oka całkiem oklepana:
Strzygunia napisał:
Wspomnienie o staroirlandzkich mitach przyprawiło mnie o zachwycone mruknięcie, ale z drugiej strony... Lilith? Walkiria Morrigan dobrą boginią organizującą dream team? Ech, świat się kończy...

No właśnie...
Ale niech już będzie: taka wizja literacka autorki. Razz
Strzygo -> w książce jest wytłumaczone dlaczego wąpirzyca nazywa się „Lilith”. Nie jest to TA Lilith, ale że tak powiem „pseudonim artystyczny” owej wąpierzycy Very Happy Całkiem zgrabnie dobrany zresztą. Wink
Początkowo miałam wrażenie, że Nora pisała książkę tak, jakby zapisywała swoje przeżycia z sesji RPG Very Happy. Zakręcona drużyna zebrana przez piękną i oczywiście dobra boginię (no bo jakżeby inaczej?... Gosh! No nie mogę! Ludzie! Przecież bogowie to podli intryganci, którzy zawsze, ale to zawsze i wszędzie wykorzystywali gliniane-potworki [czy. Ludzi] jako mięso armatnie, tudzież pionki na swojej szachownicy politycznej) idzie na wojnę przeciwko przedstawicielom mhrocznego zUa, zepsucia, nocy, niepohamowanych zwierzęcych instynktów, czyli... wampirów (uwaga: słowo zamienne dla „wampir” to nie „krwiopijca”, „pijawka”, „upiór”, a o dziwo najczęściej „demon”... poza tym pojawiają się słowa, których się nie czepiam: „monstrum”, „potwór” itp., piszę to ponieważ tylko ten „demon” mnie drażnił Confused – do słownika Nory dorzuciłabym „inkub”, które to określenie momentami samo się nasuwało na myśl, a nigdy się nie pojawiało Sad ...).
Niestety polska tłumaczka najwidoczniej nie siedzi w kanonie gier RPG, więc zdarzały się takie lekkie rypnięcia, jak przykładowo undead, który w „Trylogii...” był tłumaczony na „nieżywy”, co było poprawne, ale mnie łapki świerzbiły i marszczyłam nad tym brwi, bo już się przyzwyczaiłam do zwyczajowego polskojęzycznego przekładu jako „nieumarły”.
Nieżywy każe myśleć, że ktoś umarł i teraz nie żyje, czyli nazywając tak wampira obwieszcza się wszem i wobec to, co wszyscy wiedzą, a mianowicie, że jest trupem, natomiast nieumarły sugeruje, że ktoś nie umarł, a zakładając, że każdy wie, że wampir już od dawna jest trup, wychodzi nam, że jest trupem, „żywym trupem”, poruszającym się, który nie umarł w sensie „leżeć sztywno w piachu”. Wink
Razz Nad tłumaczeniem tego słowa trwały debaty i batalie xP przyjęto w końcu, że nieumarły to lepszy wariant tłumaczenia. Szkoda, że pani tłumaczka Trylogii Kręgu o tym nie wiedziała.
Tak myślę, że gdyby za to się wzięła Caeles albo Mikka, nie byłoby takich błędów xP (nie, nie podlizuje się, po prostu widzę tu jakby kolejny powód przemawiający za tym, by młode pokolenie, bardziej wdrążone w fantastykę się za tłumaczenie wzięło)
Drobne błędy, ale... ech...

Wracając:
Morrigan zbiera drużynę, przepowiada im, że mają walczyć o byt świata bla bla bla... I byłoby strasznie nudno, gdyby Nora nie zrobiła tych przeskoków w czasie i przestrzeni Very Happy. To mi się podobało. Bardzo! Very Happy
Generalnie początek: starzec opowiadający dziatwie o zamierzchłych czasach – wydał mi się strasznie wtórny, ale sama opowieść, o stojącym na klifie czarnoksiężniku (bardzo lubię to słowo Very Happy, bardziej niż „czarodzieja” Very Happy, a Wy, które określenie wolicie?), który pogrążony w rozpaczy wzburza fale i wywołuje wichurę, wyzywając na pojedynek morderczynie swojego brata.
Zarąbiste! Bez ceregieli czytelnik wchodzi w samo serce akcji. I to nie byle jakiej: to nie jest niedouczony wieśniaczek, który musi pokonać zbira i wtedy odkrywa, że ma super-duper-w-kosmos moce dzięki którym „ocali świat” (to wieczne „ocalanie świata” trochę mi się przejadło... Ciągle się nam wmawia, że musimy go bronić na skalę globalną, kiedy lepiej byłoby się skupić na lokalnej Wink ), tutaj mamy potężnego czarnoksiężnika i królową upiorów we własnej osobie! W dodatku na pojawienie się kolejnego z głównych bohaterów nie trzeba długo czekać Wink.
A później zaczynają się retrospekcje – jednak czytelnik jest tak wciągnięty, że mu nie przeszkadza, że akcja zwolniła. I cofnęła się z lekka.

Z jednej strony byłam zachwycona skokami w czasie i przestrzeni Very Happy, z drugiej drażniło mnie kiedy akcja się rozwijała w typowy – przewidywalny- dla RPG sposób (kroczek po kroczku, kompletowanie drużyny, rozwijanie „skillów”, wykonywanie kolejnych questów itp. itd.), a z trzeciej strony (jestem trójwymiarowy kozak xP ) pukałam się w łeb czytając niektóre absurdalne (jak dla mnie) pomysły bohaterów. Absurdalne w nie-pozytywny sposób. Confused
Ja bym na takie durne pomysły nie wpadła – tak, są ciekawe z punktu widzenia czytelnika, ale niekiedy były durne i całkiem nielogiczne z punktu widzenia bohaterów... (Noż kurde! Co to za wojna ma być!? Wybrali się żeby dopiec wrogowi, tyle przygotowań, tyle skradania, spowiła ich atmosfera niebezpieczeństwa. I co zrobili...? Wymalowali chrzanionej królowej wampirów graffiti na wejściu do domu!!! W dodatku z jej karykaturą! Rolling Eyes ~puka się w czoło~ Jakiś obóz harcerski normalnie... Laughing Partyzantka! Oni mieli stanowić realne zagrożenie dla tych wampirów, takie „obniżanie morale wroga” mogli robić w międzyczasie, przygotowując coś wielkiego, tym czasem oni planowi zakradnięcia się pod drzwi poświęcili cała swoją energię i zapał...)
Miałam ochotę czasami potrząsnąć tą uroczą drużyną „hey! Pomyślcie, pomyślcie! Zastanówcie się! Potraktujcie to jak całkę na matematyce! Znajdźcie jakaś silnie! Wyciągnijcie pierwiastki! Dodajcie dwa do dwóch! Pomyślcie!” – Jedyną osobą o całkiem ludzkich i zbliżonych do moich przemyśleniach czasami był Cian, ale jego komentarze pozostała gromadka potrafiła sobie sprytnie przenicować pod swoje pomysły.

Wyglądało mi to tak: pani Nora Roberts chciała napisać dobry romans z batalistyczno-fantastycznym tłem.
Udało się chyba Razz
Spojrzenia – cytuję – „jak letnie niebo” kładły się wszędzie, lekko patetyczne wyznania również, a wspólne, burzliwe przeżycia służyły po to, aby zbliżyć do siebie bohaterów.

Jeszcze na ogromny plus dla autorki za związanie różnych Irlandzkich (i innych) symboli z fabułą Very Happy Dowiedziałam się różnych ciekawych rzecz, jak poszłam za tropem dziwnie brzmiących słów. Very Happy

Co do samych bohaterów: czarnoksiężnik, czarownica, wampir, zmiennokształtny, łowczyni, uczona (aka łuczniczka/królowa).
Khem... Fellowship of the Ri... khem, Welfare!!!
Doszłam do wniosku, że każdego z nich bardziej lubiłam, kiedy akurat nie prowadził narracji. Razz Przykładowo Hoyt bardzo, bardzo mi pasował kiedy nie siedziałam w jego głowie i nie musiałam wysłuchiwać tych wzniosłych wywodów o „pokoju na świecie” jego praworządnego-dobrego charakteru. Był fanatycznie dobry jak na czarnoksiężnika... Irytujący!
Ale „zewnątrz” okazywał się co prawda małomówny i chłodny, ale przez to bardziej sympatyczny. Very Happy Budził respekt, ale w bardzo pozytywny, ciepły sposób. Poza tym bardzo lubię mężczyzn dla których rodzina i pamiątki rodzinne tyle znaczą Wink
A już mam szał macicy jak taki chce osobiście ogród pielęgnować Very Happy


Mikka napisał:
Cian podobał mi się od początku do niemal końca - taki cudnie cyniczny. Larkin bawił mnie niepomiernie, szczególnie gdy polował na kogoś kto mu jeść zrobi. No i momentami (szczególnie w Dolinie Ciszy) było mi żal Lilith. Hoyt wydawał mi się nieszczególnie ciekawy - taki jakiś standardowy. A jeśli chodzi o główne bohaterki... chyba lubiłam tylko Blair.

„Niemal końca” czyli do którego momentu Mikko? Nie podobała Ci się końcówka? To mnie dziwi zważywszy na to, że lubisz tego typu warianty zakończeń Wink
Ja też go uwielbiałam Very Happy Jako jedyny myślał xD. I miał świetne komentarze. I generalnie był jakiś taki... najbardziej interesujący. Poza tym lubię samodestruktywnych romantyków Very Happy Po lekturze zaczęłam się zastanawiać, czy każdy wampir pretendujący do symbolu serii musi być muzycznie uzdolniony (Lestat – skrzypce, Cian - skrzypco-podobne-coś, Edward –fortepian...)? To jakaś reguła? Jakby nie było – muzykalność dodaje mu w pewien sposób powabu...
Co do Larkina: plus za imię Wink, kolejny za zdolności manipulację w zakresie roboczo-kuchennym, a taki największy plus za zmiennokształtność. Very Happy
Ile zabawnych korzyści z posiadania takiego Larkina można czerpać! Pomyślcie tylko: co dziennie możesz mieć inny gatunek pieska Very Happy! Albo własną, prywatną żyrafę! Yuuuupiiii!!! Very Happy Very Happy Very Happy Albo – zczajcie! – tak na T-Rexie z uczelni do domu wrócić xP, rodzice by padli!
..khem, to znaczy jest też wiele innych praktycznych zastosowań Larkina! Very Happy
Był sympatyczny, cytując jego ojca „Jak zawsze blisko jedzenia w otoczeniu pięknych kobiet” xP, on był taką esencją faceta: jedzenie, kobiety, picie, TV, interesująca twarz, ciało Adonisowe ( Wink ). Taka personifikacja „My mężczyźni jesteśmy prości”. Wink
Panie były specyficzne... największą sympatię poczułam do Blair (o ile nie musiałam siedzieć w jej głowie Very Happy z innej perspektywy dawka adrenaliny, którą ładowała w każdy czyn i słowo powodowała u mnie szeroki uśmiech xP kiedy była narratorką poziom adrenaliny cały czas był na jednym, wysokim poziomie Razz – to mogło momentami męczyć xP, pozytywnie), najbardziej irytowała mnie Glenna – nie wiem czemu Confused W gruncie rzeczy podzielałam jej wszystkie poglądy, upodobania, gust do facetów Wink (hie hie hie xP lubię drugie dna), ale momentami mnie straaaaasznie irytowała! Confused
Dlaczego? Confused
Też czułyście, że jest irytująca?
Moira była dla mnie łatwa do wczucia się... Przynajmniej początkowo: obstawiona książkami, malutka, ciekawska, cichutka, najsłabsza z grupy i miała łuk xP Polubiłam ją bardzo. Do pewnego momentu znaczy... Wink


Kinga mi było szkoda... Sad
Czuło się, ze to postać stworzona po to, by być męczennikiem – autorka nie poświęcała mu zbyt dużo czasu antenowego. A szkoda, bo go polubiłam. Szczególnie po rozmowie z Moirą na temat tego, za co kobiety się zakochują w mężczyznach xP To było urocze. Zarówno to, co mówił on jak i to, co powiedziała Moira.


Jeszcze sobie pokrytykuje autorkę: dialogi między bohaterami. Oł maj got! Niektóre były... ech... Tragiczne. Szczególne te romantyczne Razz. Może to jakieś moje wybujane marzenie, ale wydaje mi się, że słowa jakie się mówi kochanej osobie zależą od temperamentu osoby, która je wypowiada. A nawet całościowo: od temperamentu pary. Od tego jakie uczucia wibrują miedzy nimi.
Niektóre wyznania w ustach Larkina brzmiałyby równie dobrze jak w ustach Hoyta. Confused
Moim zdaniem to zaciera osobowość poszczególnych postaci.
Najbardziej wnerwiała mnie pani „uczona”, swoimi pseudo-mądrymi tekstami, którymi uwiodła –spoiler- pewnego pana Wink. Te teksty po prostu były szczere! Nie tyle mądre, co szczere! A tym czasem wmawiają jej mądrość... nie, nie tak, że była głupia. W końcu żeby dostrzec szczerość trzeba mieć wszystkie klepki na miejscu. Very Happy
Chodzi o to, że w tym przypadku słowa, których użyła autorka mi przeszkadzały... nie wiem, wyobrażałam sobie ten konkretny związek inaczej, wyjątkowo, a wydał mi się... taki obdarty z niuansów Confused... Troszeczkę się zawiodłam, szczególnie w środkowych partiach rozwoju tego romansu Razz – początek i koniec był w miarę okay. Po prostu wydaje mi się, że sceny między nimi mogły być piękniejsze gdyby rozmawiali gestami, nie słowami – słowa często kłamią, czyny nie...
Wydaje mi się, że pani Roberts chciała nam pokazać tą Moirową mądrość, ale psychologicznie słabo jej to wyszło – to wyglądało jakby pokazała grupie reklamę Pizza Hut, wszyscy stali się głodni, ale wtedy Moira ich olśniewa, że zgłodnieli, ponieważ reklama miała wpłynąć na psychikę odbiorcy. Wszystko okay, tylko, że Moira jakoś nie dostrzega, że za tą reklamą się kryła chęć przyciągnięcia klientów do pizzerii i zarobienia dużych pieniędzy przez Pizza Hut. Rozumiecie o co chodzi?
Sama Robert rzadko sięga po drugie dno... czasami wyławiała je i za pomocą ust bohaterów wygłaszała. Jednak przeważająca część została zgłębiona do tej pierwszej, zewnętrznej bariery. Płytko.
Dotyka poważnych psychologicznych problemów, które analizuje pobieżnie, niedokładnie (może sama nigdy nie przeżyła pewnych rzeczy i wyobraźnia ją zawodzi... ) a przemyślenia bohaterów moim zdaniem dają czytelnikowi za mało: uczuć, wariantów, pojęcia o namiętnościach bohaterów (tutaj nie wliczam pożądania, bo o nim pisze bogato Razz ).
Może za dużo od tej powieści wymagam... ?
Jednak to nie jest literatura dla dzieci, więc powinna nakarmić dociekliwego czytelnika!
Kurde no, czymś musiała sobie zaskarbić taką rzeszę czytelników... odnoszę wrażenie, że dokonała tego za pomocą „spojrzeń jak letni niebo” i „kochaj mnie, tu i teraz...”
Czy coś w tym jest?

I jeszcze wytłumaczę dlaczego powyżej porównałam w żarcie do Władcy Pierścieni. Świat Tolkiena to czerń i biel, dobro i zło – nie ma w nim miejsca na odcienie szarości. Tak samo tutaj. A szkoda... Zdziwiłam się, że dopiero w trzecim tomie ktoś wpadł na pomysł, ze wampiry (oprócz Lilith i jej najbliższej paczki orgietkowiczów) z którymi walczą nie są szybszym wariantem ich odpowiedników z „Buffy”, że one mogą myśleć. I tak Ciana i jego przejście na jasną stronę mocy zaakceptowano bez mrugnięcia okiem, ale nikt nie pomyślał nawet o tym, że takich jak on – skłonnych do nawrócenia – może być więcej! (sic!)
Sposób myślenia bohaterów:
Wampiry = zło
Zło < Dobro
Dobro = pokój, miłość, jasność.
I co zrobiono? Bez żadnej cholernej tolerancji, humanitarnej szansy na poprawę, dostrzeżenia dobrych cech w każdej istocie - dokonano rzezi.

Słów kilka a’propos tego co sobą reprezentowały wampiry:
Niosły ze sobą mord, torturę, gwałt, ból, dewiację, strach, niepokojące pożądanie i... bywały lesbijkami...
Czyżby autorka była zagorzałą katoliczką, która homoseksualistów skazuje na potępienie?
Możecie to uznać za czepialstwo, ale chociaż podobało mi się, że lesbijki się pojawiły (nowy, ciekawy element fabuły), to przez nakreślenie ich jako „baaaardzo złeeee!” ich związek został naznaczony. Homoseksualizm został dorzucony do worka ze złem, które trzeba tępić i pokonać przez DOBRO... Confused
Cóż, jestem zbyt tolerancyjna jak widać...

Trzy spostrzeżenia dla osób, które przeczytały całość (Spoiler!)
1 - Jeżeli bogowie mogli zrobić dla Ciana to, co zrobili, dlaczego nie przemienili wszystkich wampirów w ludzi: nie byłoby wojny, nikt nie straciłby życia, obeszłoby się bez ludzkich dramatów. Ot na przykład tych nie-wampirów można by osądzić, umieścić w więzieniu, czy zastosować jakiś dobrze opracowany program resocjalizacji. Razz
A tak pod przykrywką walki w imię dobra mamy rozlew krwi (Dlaczego? Bo bogini się zachciało podlać krwią Dolinę Ciszy...) – nasuwa się pytanie: kto bardziej łaknął krwi, wampiry czy bogowie?

W każdym razie krótkowzroczni ludzie znów stali się marionetkami w rękach bogów, co raczył przytomnie zauważyć jedynie Cian – i chwała mu za to...
Szkoda, że nikt z jego słów nie wyciągnął wniosków...
2 – Moja ciekawość każe Was zapytać: Very Happy Czytając prologi i epilogi poszczególnych tomów przeczuwaliście, że który z bohaterów jest starcem snującym historię? Very Happy Very Happy Very Happy W pierwszym tomie wydawało mi się, że to jest Hoyt, ale od drugiego tomu byłam pewna, że jest to Cian. Very Happy Very Happy Very Happy Po epilogu „Doliny Ciszy” pozwoliłam sobie na małe triumfalne: yessss! Wink
3 – Pomimo, że podejrzewałam jak zakończy się opowieść (patrz punkt drugi... i pierwszy w sumie też Wink ), było mi bardzo, bardzo smutno, kiedy Cian odszedł po bitwie... Sad O to chodzi w romansach: mają wyciskać łzy?


Podsumowując
Książka mi się podobała, chociaż nie jednokrotnie bodła mój zdrowy (?) rozsądek xP
Szkoda, że fabuła związana z intrygą była drugim planem, bo gdyby nad nią popracować – i jeszcze trochę poskakać w czasie i przestrzeni – wyszłoby z tego cos ciekawego Very Happy

[Tylko, że to oznacza, że ktoś inny musiałby ją napisać tak, by mi się podobało – takie moje „muchy w nosie”]

Są jakieś kontynuacje xP ?

Uf... skończyłam (wyrostek robaczkowy, żeby go cholera wzięła....)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Nie 20:21, 02 Maj 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anulka870
Arcymag



Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Wadowic
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:37, 05 Maj 2010    Temat postu:

oj Villuś tyś to tak zmiażdżyła , że nawet ja która motyw Ciana I Moiry uwielbiam poczułam sie dziwnie ,
niechętnie ale musze ci przyznać rajcę co do punktu 2 wstyd ale , że to Cian jest dziadkiem kapłam sie na koniec
punkt 3 strasznie podobało mi sie jak on rozpaczał , upijał się bo ją opuścił bo postąpił słusznie ( czy aby na pewno?)
a dlaczego Morrigan odmieniła tylko jego a nie wszystkich? on sie przeciwstawił swojej naturze choć nic z tego nie miał ( przynajmniej na początku historii) a jeśli by sie czepiać tego motywu to Bóg czy ten jeden czy bogowie mitologiczni robili co chcieli a nie to co chcieli od nich ludzie Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:30, 06 Maj 2010    Temat postu:

Tak strasznie "zmiażdżyłam"? Sad
Nie chciałam źle - mówię, generalnie pozytywne odczucia mam.
Chciałam zrecenzować zarówno pozytywne strony jak i negatywne.

~~Spoiler~~
Moirę doprawdy bardzo, bardzo lubiłam: za to, ze nie była "miłością publiczności", za to, że trzymała się na uboczu, za to, że lubiła słuchać. Wydawała się przez to taka naturalna i ludzka...
Moja sympatia do niej zelżała w pewnym momencie w tomie 3...
Lubiłam ją kiedy przyznała się, że darzy uczuciem Ciana, kiedy wzięła na swoje barki odpowiedzialność za życie swojego ludu, również wtedy, kiedy walczyła na ringu z wampirami (tylko, jak wspominałam: dla mnie to była rzeźnia - wolę humanitarne "czyste" rozwiązania, ale sam cel tej walki był spoko), lubiłam ją i rozumiałam kiedy pobiegła za Cianem utrzeć mu nosa za to, co zrobił z jej przeciwnikiem - na jej miejscu pewnie też bym to zrobiła.
Lubiłam ją kiedy Cian ją pocałował. Wciąż ją lubiłam podczas nocnej rozmowy w sali muzycznej... nadal darzyłam ją sympatią kiedy wylądowała w jego sypialni... i wtedy zaczęli rozmawiać...
I ta rozmowa mnie drażniła okropnie.
I w tym momencie zaczęłam się chwiać...
Później się gryzłam, bo jednocześnie czułam do niej sympatię i niechęć... Jej zachowanie i słowa w różnych sytuacjach powodowały, że - jako czytelnik - marszczyłam czoło i rozważałam, czy mi się to właściwie podoba... W końcówce Moira była w porządku. Smile - Znowu była naturalna...
~~koniec spoilera~~

anluka napisał:
a dlaczego Morrigan odmieniła tylko jego a nie wszystkich? on sie przeciwstawił swojej naturze choć nic z tego nie miał ( przynajmniej na początku historii) a jeśli by sie czepiać tego motywu to Bóg czy ten jeden czy bogowie mitologiczni robili co chcieli a nie to co chcieli od nich ludzie

I z racji na ten "tumiwisizm" bóstw dziwiłam się, że Cian, Moira i Larkin się w to całe ratowanie świata zaangażowali.
Hoyt jest postacią o charakterze "praworządnie-dobrym" - on widzi świat czarnobiałym, więc on w tej krucjacie się plasował na miejscu pierwszym.
Cian był znudzony - w sumie jak się teraz zastanowiłam, to mu wsio było jedno. Very Happy (uroczy był Razz)
Glenna - miała w tym taki interes, że chciała się czegoś nauczyć od Hoyta i złapać go na małżeństwo, bo ją fascynował od samiuśkiego początku Wink (upraszczając rzecz jasna)
Blair - była łowcą wampirów - im więcej ich ubiła tym lepiej dla niej.

Ale Moira i Larkin... ona, jako "uczona" (bardziej pasuje mi słowo "mędrzec") powinna przewertować książki i znaleźć wyjście nr 2 z sytuacji, wymanewrować swoją krainę z przyszłych, krwawych zdarzeń i zostać - że się tak wyrażę - mózgiem operacji. Wiesz, takim Okiem Saurona.
Jeżeli chciałaby pomóc brygadzie ratunkowej - proszę bardzo, ale bardziej zaskakująco... i może nieco bardziej samolubnie: z daleka od swego świata... Powinna chronić swój lud.
I być lepszym strategiem jako "mędrzec".
Nie powiem - była urocza. Smile Ale nie pasowała mi na "mędrca", jeżeli nie widziała, że chce dokonać rzezi tysięcy takich istot, jak jej facet... Mędrzec widzi szarości, ona widziała jaskrawe jasności i głębokie czernie...
No... może to powyższe było niesprawiedliwe z mojej strony... w końcu jako pierwsza (i jedyna) dostrzegła, że wampiry mają sumienie.
Dlaczego jej sumienie rozgrzeszało ją z mordu tak łatwo?

A Larkin? xP Rzuć mu kosteczkę - napewno pobiegnie ją złapać.
Zabawny pluszak z niego jest xP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anulka870
Arcymag



Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Wadowic
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:52, 06 Maj 2010    Temat postu:

mnie jeszcze bardziej podobało sie jak podczas akcji rozporkowej chciała żeby ją zmienił to było takie niegrzeczne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villka
Arcymag.
Arcymag.



Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:24, 06 Maj 2010    Temat postu:

Well... Very Happy kobieta potrafi jak wiadomo xP

On i tak okazał dużo... spokoju xP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wolha.fora.pl Strona Główna ->
Biblioteka
/ Serie
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin