|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:00, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Zbieram się do spisania tego od dawna
Takie wiec me ogólne wrażenia po Kocio-Kościejowej serii... są one takie, jak i wrażenia Strzygi. Kropka.
Zacznę od tego co mnie najbardziej przyszpiliło do fotela i na co mi szczena opadła wewnętrznie do żołądka (raz skrajnie pozytywnie, a po raz drugi skrajnie. Po prostu skrajnie).
Po pierwsze za radą alicee przeczytałam sobie to-to po iglisz, co daje prawdziwą radość. Serio. Brytyjskie zwroty, mniam Zaczęłam się zastanawiać na czym polega paradoks faktu, że w Ameryce uważają Europejczyków, za zasadniczych i pruderyjnych, a do tego mało elastycznych przez sztywne reguły obyczajowe, i czemu jest to wymawiane jako oblega wręcz, chociaż właśnie tego się po Europejczykach spodziewa, a owa zasadniczość, pruderyjność i maniery są towarem niesamowicie pożądanym?
I czy też widzicie w tym hipokryzję?
Najpierw się zgniłym mięsem pluje na facetów z manierami. A BONESEM- czarującym czarusiu, który (ponoć) jest szarmancki i męski - zachwyca się.
Takie same „wady” ma Edek Cullen – jest szarmancki.
Czyżby przez ludzi, a raczej kobiety, przemawiała tęsknota za ideałami rycerskimi?
Na to pytanie niech każdy sobie odpowie sam.
A odpowiedź jest znana powszechnie – TAK.
Powiało tajemniczością? Imaginujcie mój wredny, ironiczny uśmiech.
Hymmm... po ponownym przeczytaniu swojego bazgrolenia doszłam do wniosku, że ociupinkę za bardzo popłynęłam ze skrótami myślowymi... Już wyjaśniam:
Trochę odbiegłam od wątku głównego na zasadzie skojarzeń, więc tak... czytelniczki są zachwycone Bonesowymi wypowiedziami i akcentem. Stąd tylko krok w stronę afirmacji jego szarmanckich, uroczych i szorstkich gestów. A staje się on jeszcze bardziej ceniony, kiedy się okazuje, że pochodził ze starego lądu, wychowany w świecie starych zasad w czasach Londyńskiej Mgły.
Coś mi we łbie podpowiada, że powinnam dodać, że na kolejny wielki pluuuus liczy mu się fakt, że Crispin kwitł w domu uciech w którym owe sztywne i efektowne stare zasady funkcjonowały inaczej, niż poza murami Chałupki Na Lateksowym Trzewiku Burdel Mamy, ale ten szepczący głosik na chwileczkę uciszam. Bo nie zdrowo słuchać głosów z własnego łba. Nieprawdaż?
Wracając do tematu... Na wielki plus zaliczam brytyjską mowę Crispina, która po prostu w każdym innym języku staje się zwyczajnie pospolita. Bo inna być nie może No... chyba, że w wersji niemieckiej jego wypowiedzi będą zapisywane wariantem austriacko-niemieckim (ponoć wśród obywateli Niemiec tylko Bawarczycy mają skilla rozróżniania austriackiej odmiany ), a i tak to nie odda wszego. Przekleństwa w British English są po prostu nieprzetłumaczalne . Uroda języka angielskiego jest w tym przypadku wielka (dla władających językiem), ale i złośliwa (dla tłumaczy).
Polska tłumaczka się spisała, chociaż trafiło się kilka zdań, które się gryzły z językiem polskim. Były takimi „oczami tłuszczy” w pomidorówce z ryżem. Kilka zdań tylko wyszukałam (dla odmiany w tłumaczeniach Nory Roberts takich zdań czasami się trafi naście na rozdział). To na plus. Jednakże polecam czytać w oryginale, jeżeli kogoś desperacja/ciekawość popchnie do czytania w ogóle (i w ogóle ).
I ta druga rzecz, o której na początku napisać muszę:
Czytałam o ugryzieniach wąpierzych wszędzie...
Według dziadka Freuda i jego pociesznych żaczków ugryzienia zawsze były kojarzone z odczuwaniem ekstazy, bądź bólu tak silnego, że z ekstazą łączonego (zawsze bawią mnie te poetycko – homeryczne opisy orgazmu, procesu chemicznego organizmu jakby nie było, które głoszą o „bólu wielkim i rozkosznym”. Czemu nazywa się to bólem? Złam nogę, boli? To dobrze, masz orgazm! Odwiedź dentystę... o kurde, tam dopiero Ciebie czeka sesja uniesień! Bryyy... Aż się wzdrygnęłam. Rokosz to rozkosz, ból to ból. O ile w poezji oksymorony są na miejscu, o tyle w prozie obecność takowych oksymoronów drażni mnie, świerzbi i świadczy o ubogiej/-im fantazji/słownictwie pisarza – ale to taka dygresja).
Autorom powieści najczęściej udaje się opisywać napaść z użyciem kłów i warg, właśnie jako swego rodzaju doznanie erotyczne.
Okay – psycholodzy i twórcy fikcji literackiej są zgodni.
Wampiry powstały po to by budzić w ludziach niebezpieczną mieszankę uczuć: trwogę i pożądanie. A sposobem na osiągniecie spełnienia jest oddanie płynu życiodajnego (nie, nie spermy) w darze oprawcy-kochankowi / oprawczyni-kochance. Ekscytujące balansowanie między rozpaczliwym osiąganiem ekstatycznej rozkoszy, a strachem przed utratą życia (przynajmniej tak to widzi realista i optymista... radosny pesymista samobójca widziałby w tym procesie same zalety ...).
Ile opisów aktu ugryzienia czytałyście w życiu? W cholerę zapewne. I wszystkie były przesiąknięte erotyzmem i strachem. Prawda?
I tu was czeka zaskoczenie, bo autorce Nocnej Łowczyni udało się osiągnąć coś, czego nie dokonał nikt dotąd.
Nie przesadzam!
Kto przedtem czytał o ukąszeniu w łechtaczkę!?
Łechtaczkę!
No kto!? Ha! Tu Was (nas?) ma!
Mnie kobieta tym powaliła! Rozłożyła na łopatki, przyprawiła o kakofonie śmiechu, odrobinę szyderstwa, pokłady podziwu dla jej pomysłowości i o jeden fikołek na łóżku. Ciekawe czy inżynierowie zza oceanu już pracują nad nowym wibratorem w kształcie szczęki z wystającymi wibrującymi kłami ?
Skojarzyło mi się to-to ze sceną z filmu Trainsspoting, w której kobieta robi swojemu kochankowi zastrzyk heroinowy bezpośrednio w prącie we wzwodzie. Mniam. Nie ma to jak filmy o ćpunach.
A skoro już o ćpuństwie mowa, to w literaturze z tej samej półki, co ta omawiana, konkretnie w Anicie Blake uzależnienie od orgazmicznych ugryzień przynajmniej jest nazywane wprost ćpuństwem, a nie wyrazem miłosnego stacando!
Strzygunia się już ładnie na temat erotyzmu seksoholicznego serii wypowiedziała, ale to jest to, co w literaturze ją naprawdę potrafi rozdrażnić. I pod te bluzgi się podpinam, chociaż zwykle nie stawiam autorom aż takich wysokich poprzeczek jak pani admin.
Seks to seks, żeby oddać jego uczuciowość... Trzeba pisać o uczuciowości.
A tutaj miałam drażniące wrażenie czytania podręcznika hydrauliki („rurkę B włóż połącz z przewodem D i wprowadź gotowy element do kolanka A”). Może przez częstotliwość tych dokładnych opisów tak było? Zresztą Strzygulec już walnął na ten temat celne spostrzeżenia. Nie będę jej parafrazować nieudolnie
Dodam jeno, że ta miłość Kocio-Kościejowa (i zawsze mnie to bawi, bo to psy za kośćmi się podobno uganiają, a nie koty ) wydawała mi się bardziej wynikająca z jedno, że z pożądania, drugie, że ze ćpuństwa wampirzego.
* zastanawiu, zastanawiu *
W gruncie rzeczy nie przeszkadzało mi to. Wiele osób na tym opiera związki. Spoko.
To nie był podsycany, gorący płomień, tylko nagle buchająca wyschnięta trawa podlana benzyną...
O fabule i serii jako takiej:
Tego. No,ee... Film akcji.
Jak to nakręcą będzie kolejny Uderworld. Albo to z Milą... jak temu było... to na podstawie gier takie... Kilka części tego było. No... Tytuł mi z głowy wypadł! Seks bomba, o rudej czuprynie, o długich nogach, wyposażona w różne bajery i zwinne ciało rozpiernicza całe oddziały Tych Złych, żeby na koniec heroicznie i brawurowo rozwalić bossa. Wiecie o czym mówię?
Chyba ta historia dorobiła się trzech części filmowych....
A może czterech?
Noż...
...to o tym mniej-więcej jest Nocna Łowczyni
Jeno mają fajniejsze ksywki.
Tylko, że w karty powieści wplata się wątek romantyczny i erotyczny. Przy czym pierwszy z nich zwykle wyprzedza drugi o kilka linijek . Naszej płomiennowłosej heroinie partneruje Crispin Rusell, obstający przy ksywce Bones, która na potrzeby tego forum została niecnie przemianowana na Kostek bądź Kościej buhahahahaahah
Jeżeli miałabym go do kogoś z filmowych postaci porównać to... chciałam do Hana Solo, ale nie chcę go urazić. Han był, jest i będzie bliższy sercu memu. I nadal będę go ustawiać na półce wyższej o kilkanaście pięter (w końcu to Han Solo! Szał ciał! Rzucajmy stanikami! Han, przestrzel mnie swoim miotaczem! Miałam pojemniczek na drugie śniadanie z podobizną Twoją i z Wookiem! itp. itd).
Nie mam pomysłu do kogo z postaci filmowych go porównać.
Do jakiegoś Bad Boya. Seksoholika. Bałamutnika. Czarusia.
Wyznam, że czytając o nim z kimś mi się kojarzył, z czymś tuż poza granicą tego, co potrafiłam określić... doczytałam do fragmentu w pierwszym tomie, w którym bohaterowie lądują w dyskotece i spłynęło na mnie olśnienie (połączyłam postacie ze scenerią)! Kojarzył mi się z tymi tlenionymi gogusiami o atletycznych, wzorowych sylwetkach odzianych w swoje najlepsze ciuchy, którzy w klubach podpierają ściany wokół parkietu, popijają piwsko i bacznie obserwują tańczące dziewczyny! Ach! Nie cierpię tego rytuału! Normalnie targ niewolników! W końcu (wypatrzywszy obiekt łowów) podbijają tacy, sypią jakąś tanią gatką – pożal się borze – bez ceregieli kładą łapska tam, gdzie żadne (żadne!) łapska bez wiedzy i zgody lądować nie mogą, po czym zmuszają do bujania się w rytm ymc-ymc-ymc-techno!-ymc w taki sposób, by w ciała się o siebie ocierały. I jakąś bajeczka o urodzie sypią.
Tja... Bones?
Dobra, Bones ma jeszcze standardy wampirze na stanie: gryzienie, wiedza, długowieczność, siła, doświadczenie i zdolność do miłość mimo wszystko i poza wszystko (czymkolwiek jest „wszystko”, ale brzmi dostatecznie wzniośle i patetycznie by pasować mi do moich szyderczych intencji ). Do tego praktyka w burdelu wyniesiona z czasów życia i eksperymenty w tej sferze z czasów nieżycia... No i gryzienie jako-takie (i odwołania Freudowskie o których bazgrolnęłam powyżej)... I to wszystko składa się na to, że nabieram szacunku dla Edwarda Cullena.
Romantyczny prawiczek, który wieczność przeznaczył na edukowanie własnego intelektu (i w tym momencie większość czytelników się uśmiecha ), kontra wirtuoz seksu, który wieczność poświęcił chędożeniu w celach poznawczych i rozrywkowych, bo – jak stwierdził – miał CAŁĄ wieczność, więc czemu nie.
W istocie: czemu nie?
Takie to jego życie było ciekawe: podróże, dupy, jedzenie, dupy, dupy i podróże, ściganie przestępców, flirtowanie z dupami, a oprócz tego: dupy. Jakby się znalazł w raju na ziemi. Ach, aż mu zazdroszczę!
Serio.
Jak się pojawią problemy – zagryź i idź na dupy!
Po co nadawać głębsze znaczenie czemuś, co znaczenia nie ma (taaaak, mówię o egzystencji).
Lekko, przyjemnie i na temat.
Nie myślenie o celach, konsekwencjach i nie analizowanie głębiej wszystkiego (lubię ten zwrot nadal dość patetyczny) zapewnia przyjemne, konsumpcyjne istnienie.
I optymizm.
Bones przechytrzył Freuda!
Tak postąpiłby każdy sprytny, inteligentny człowiek (pytanie tylko ile lat zajęłoby mu dojście do tego, że tak postępować można bez zastrzeżeń... i może jeszcze: ile lat trwałoby zrywanie z własnymi zasadami i wyuczonymi ograniczeniami społecznymi?).
I dlatego właśnie szacun dla Edwarda C. Jedyny wampir z żelaznymi zasadami! (dopóki nie oszaleje na punkcie szarlotki nie jedzonej od setek lat, dopóty nie będzie się tej szarlotce przypatrywał dzień i w nocy, dopóty ślinianki nie odmówią mu współpracy, nie zdecyduje się na wywinięcie numeru rodem z American Pie! ~ tego numeru z szarlotką rzecz jasna )
Bones kieruje się instynktami. I namiętnościami. Instynkty na pierwszym miejscu.
Jest męski w ten najbardziej pierwotny sposób. Jest apodyktyczny, kochający, ale...
Ale jako postać literacka mnie nie rusza. Właśnie przez prymitywność.
Jako samiec jest okay, ale nie intrygował mnie... Jako facet generalnie jest okay, ale u niego wszystko jest takie... płytkie, bazujące na tych najprostszych potrzebach. I na kutasie.
Stanowczo wolę bohaterów, którzy są jak cebulki – mają warstwy, są skomplikowani psychicznie i to do psychiki czytelnik zostaje przyciągnięty jak magnez, by później cieszyć się przy opisach cielesności.
Nie mówię temu typowi bohatera „nie!” – typ bezpośredniego mężczyzny o czarujących zagrywkach jest okay. Po prostu lubię kiedy za takim zachowaniem się coś kryje: nie tylko „mówię to co myślę” – to zbyt proste! Chcę związków przyczynowo-skutkowych, żalu, wstydu, rozpaczy, czegokolwiek! Bo nie samą żądzą, głodem i snem człowiek żyje
Żeby daleko nie szukać: chociażby Lucivar z Trylogii Czarnych Kamieni – też prosty, szorstki facet. Bezpośredni i niespecjalnie delikatny. Zawsze mówi co myśli (khem, khem ), zawsze coś chlapnie, ale jest dobrze, bardzo dobrze zbudowaną postacią. Złożony, ma warstwy, są sprawy z których dumny nie jest, jest jego gwałtowność i nieprzewidywalność. No i też świadczył usługi seksualne, ale jakoś bardziej prawdziwie jego psychika zdawała się funkcjonować.
Czy z tego wynika, że nie pasuje mi postać, czy styl pisarski autorki?
Śmiechu warta jak dla mnie była konfrontacja z drugiego tomu Ian vs Bones.
Nawet w naszym rządzie polityka nie stoczyła się tak nisko by bazować na prawie pierwszeństwa kutasa.
To mnie nastroiło bardzo pozytywnie przed wyborami buhahahaha – jeszcze nie osiągnęliśmy dna, a posłowie nie kłócą się o to kto zamoczył pierwszy!
To dawno ominęło granicę niepokojącego erotyzmu i stało się po prostu bardzo... niszowe
Doprawdy, ta scena była po prostu prymitywnie niesmaczna xP
Podobała się Wam?
Czy może tez wywołała zgagę?
Tja, wiem, że Bones zdecydował się poświecić baaaaardzo dużo, swój stan cywilny głównie, by heroicznie ratować swoją (Golum:”mine precious!”) ukochaną, przed losem seksualnej niewolnicy swojego kumpla. Tja, wiem, ładnie z jego strony...
... nie chciałabym mieć kumpla, który napaliłby się na moją dziewczynę, pomimo gdybym mu powiedziała „zajęta jest stary, idź uderzyć gniadosza gdzieś indziej”...
Co to za kumpel w ogóle (i w ogóle....)!?
Często czytając czułam rozdrażnienie: raz bohaterów lubiłam, a za chwilę...
Przechodzili do seksu nerwowo. Albo inaczej szybko, intensywnie.
O! Właśnie, to jest to słowo: intensywnie. I z zapamiętaniem.
Stosunek stawał się medykamentem na każdego rodzaju problem, napięcie, uczucie czy ból.
Albo dać w mordę, albo chędożyć – o tym jest fabuła...
Ale to też nie jest w sumie problem – przecież jedna z moich naj serii, Trylogia Czarnych Kamieni też wokół seksualności krąży. Ale tam mi to nie przeszkadzało... Bo kurcze, tam natężenie seksualności, jej różnych rodzajów, udowadnia, że nie samymi instynktami człowiek żyje! A tutaj wręcz przeciwnie: seks jest wyjściem...
I chyba w tym rzecz: to mnie drażniło.
Pociąg fizyczny jest ważny, podobne zainteresowania i powiązanie życiowych dróg też, ale chyba ważniejsze jest wzajemne zrozumienie...
A może irytowała mnie przewidywalność? Zachowania, archetypy i rozwój fabuły godny scenariusza kasowego filmu akcji made in Hollywood? Korzystanie ze starych, lubianych i oklepanych zagrywek? Brak zaskakujących zwrotów akcji (poza niesamowitym zagraniem z ukąszeniem łechtaczki ) – chcesz kogoś zranić? – prześpij się z innym bohaterem, ale róbcie to dostatecznie głośno, by osoba, którą chcesz zranić wszystko usłyszała! Itp. Itd.
Po prostu moje poczucie etyki krwawiło
Kurcze, Tate lubiłam... do czasu, aż zaczął brać przykład z innych bohaterów i postawił pożądanie na rażąco wysokim miejscu swojej listy wartości życiowych...
Cat nie lubiłam.
Autorka sama sobie przeczyła pisząc o niej. Raz jest sexy, pewna siebie, silna: psychicznie i fizycznie i bezczelna. Okaj: by być takim trzeba się nieźle zahartować. Czy życie ją zahartowało?
Teoretycznie tak: miała przesrane w dzieciństwie, bo małomiasteczkowa społeczność nie akceptowała jej za brak mężczyzny o podobnym genotypie do którego mogłaby mówić „tata, a gugu gu”. Dzieci jej nie lubiły, jakiś śmieć ją przeleciał, nie miała koleżanek, bawiła się kosiarką dziadka i rozmawiała ze swoim odbiciem lustrzanym. Nawet matka była wobec niej oziębła. Dość by się załamać – nie załamała się.
Odreagowała stres zabijając wampiry.
A później poszła na studia i znowu zachowywała się jak zahukana dziewuszka z wioski Amiszów.
Autorka z jednej strony starała się pokazać jak bardzo Cat jest osamotniona, a przez to silna, ale z drugiej strony: nieśmiała i nieobyta w towarzystwie. Kiedy Cat nie chce kogoś zabić jest nieśmiała i się rumieni. Kiedy chce kogoś zabić ma cięty języczek, mocny prawy sierpowy i nic nie jest w stanie skruszyć jej pewności siebie.
Rozumiem, że w stosunku do matki jest układna, pokorna i cierpliwa. Nauczono ją szacunku dla rodzicielki. Spoko. Ale w innych przypadkach trochę to dziwne... Takie nie do końca przekonująco opisane – autorka nakreśliła to w sposób, który czytelnik może po prostu przyjąć do wiadomości bez zadawania sobie pytań, albo (jeżeli zacznie dociekać) może uznać, że to oblicze bohaterki jest opisane w sposób ździebko sztuczny i naiwny.
Duży plus autorce za to, co Bones uświadomił Cat: on ją kochał – na ten ich wyjątkowy sposób – dokładnie taką jaka jest. Akceptował jej inność i wyjątkowość. Ba! On jej uświadomił, że jest wyjątkowa i w jego oczach najwspanialsza. To jest ważne.
Tak, owszem, uważam, że Bones miewał przebłyski inteligencji Nawet zdarzało mu się mądre rzeczy prawić (kilka wieków istnienia – nawet lekkiego- do czegoś zobowiązuje). Cat niestety była głównie słuchaczem (i to w dodatku wybiórczo uważnym). Nie była taką znowu bezradną, egzaltową panienką do wybawiania, co chusteczką macha, ale do niezależności i wdzięku Królewny Fiony było jej bardzo, bardzo daleko
Pomyślałam, że jesio co-nie-co o fabule nabazgram:
Fabuła jest prosta.
Osadzona 10000 lat temu też by się spisała: młoda samica, owoc gwałtu przedstawiciela innej rasy na samicy koczowniczego plemienia Ukkg, nocami wymyka się z jaskini by zabijać pobratymców swojego ojca. W ramach zemsty i zadość uczynienia honorowi własnej matki to robi.
Uwodzi randomowego dorosłego samca swoimi dojrzewającymi wdziękami uczestnicząc w rytualnym tańcu godowym. Odciąga go od stada, wykorzystuje moment w którym mózg samca się upłynnia i wędruje drogą limfatyczną z głowy do krocza, zdzielą takiego delikwenta po łbie ukrytą maczugą (ma specjalne tajne mocowanie zainstalowane pod spódnicą z traw). Kiedy on dogorywa ona odkrawa mu łeb, a resztę ciała zaciąga pod rodzimą jaskinię (w charakterze trofeum).
Któregoś dnia trafia jej się taka ofiara u której upłynnianie mózgu nie następuje w odpowiednim czasie i to jemu udaje się ją zdzielić maczugą po czerepie, przerzucić przez ramię i zaciągnąć do własnej jaskini (ha! To nie było celowe, samo wyszło, że jakoś w tym przypadku nie ma przekłamania w stosunku do jaskiń! On naprawdę w jaskini urzędował! ). Chce ją zabić, ale stwierdza, że jej wdzięki lepiej mu się przydadzą na polowaniu: wykorzysta ją jako przynętę i będzie wraz z nią zabijać samców własnej rasy w momencie, kiedy ich prymitywne myślenie ograniczy się do odczuwania żądzy. Acha – jest łowcą głów, to rodzaj głównego myśliwego w plemieniu.
W międzyczasie młoda samica wdzięczna za oszczędzenie życia i nauczenie przydatnych sposobów wywijania maczugą oddaje mu się.
I tak polują na Tych Złych urozmaicając sobie czas parzeniem się i bieganiem po lesie. I malowaniem bizonów na ścianach skalnych.
Później Rada Myśliwych plemienia Ukkg proponuje młodej (i zdatnej) samicy posadę naczelnego myśliwego. Ona ją przyjmuje, ale kryje swojego kochanka-nauczyciela pozorując jego śmierć.
I tak dalej, jak to u Jaskiniowców
Flinston!
Obladi, obalda, lifes go on...!
***Nie chcę nikogo uradzić swoją ironią…
Piszę lekko przekpiewczo i z przymrużeniem oka. Przejaskrawiając to i owo ;P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
anulka870
Arcymag
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice Wadowic Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:27, 29 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Chałupki Na Lateksowym Trzewiku Burdel Mamy
no to jest zajebiste
Vill nie obraź sie ale przyznam sie bez bicia , że całości nie przeczytałam to jest wręcz jak powieść...
tak to opisałaś ,że nie ma sie jak obrazić bo przed chwilą rzeczony przeczytany przeze mnie fragment spowodował opad ślinianego tsunami na ekran mego komputera
seria faktycznie rozwala wyobraźnią na temat seksualnych wygibasów nawet jeśli wykonują je nadludzie, łechtaczka była jednakowoż przegięciem
co do Freuda są sprawy o których nie śniło sie filozofom ale ty to rozgryzłaś no i najważniejsze dziewczyny lato po powodzi to okres niekończących sie orgazmów bo komarów ci u nos dostatek ole!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:17, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
anulka870 napisał: | Chałupki Na Lateksowym Trzewiku Burdel Mamy
no to jest zajebiste
Vill nie obraź sie ale przyznam sie bez bicia , że całości nie przeczytałam to jest wręcz jak powieść...
tak to opisałaś ,że nie ma sie jak obrazić bo przed chwilą rzeczony przeczytany przeze mnie fragment spowodował opad ślinianego tsunami na ekran mego komputera
seria faktycznie rozwala wyobraźnią na temat seksualnych wygibasów nawet jeśli wykonują je nadludzie, łechtaczka była jednakowoż przegięciem
co do Freuda są sprawy o których nie śniło sie filozofom ale ty to rozgryzłaś no i najważniejsze dziewczyny lato po powodzi to okres niekończących sie orgazmów bo komarów ci u nos dostatek ole!
|
:*
Natomiast Ty mnie powaliłaś orgazmami komarowymi
Kurcze... rzeczywiście to, co napisałam jest przydługie... sorry... tylko 7 stron w Wordzie
Co zrobić żeby pisać bardziej przystępnie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anulka870
Arcymag
Dołączył: 20 Maj 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice Wadowic Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:38, 05 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
ktoś jak jest inteligentny i pisze wiele bo wiele wie to wcale nie znaczy , że musi sie ograniczać musi sie tylko pogodzić z tym , że nie wszyscy zdołają poznać jego punkt widzenia....tak a ja nawet komarowe orgazmy mam niedostępne bo żadna mała krwiożercza owadzia istota nie chce mnie possać, nada zero bąbla...aż wstyd
mama twierdzi , że jestem tak toksyczna , że nawet komar woli sie trzymać z daleka! i jak tu mamy nie kochać?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez anulka870 dnia Pon 20:40, 05 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:29, 11 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Wiesz anulko, ja tak się codziennie zbieram by jakoś odpisać na Twego posta, ale nie bardzo wiem, jak wyrazić to, co mi się w głowie klaruje.
Bo z jednej strony dzięki za komplement, a z drugiej zastanawiam się jak tu pisać przystępniej...
Co do komarów:
nie bój żaby złotko - jeszcze są muchy końskie, czerwone mrówki i żądlące pszczoły
A z flory, jako grę wstępną polecam pokrzywy
Możliwości orgazmicznych cała masa w przyrodzie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yukiyuki
Adept VII roku
Dołączył: 26 Lip 2010
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:38, 29 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Przyznam, że do większości wypowiedzi Villki (tej długiej) mogę ustosunkować się na tak – przeczytałam nie tylko cała serię, ale też całą wypowiedź. Chociaż lubię zabijacze czasu to gdzieś w połowie drugiego tomu musiałam zrobić sobie dłuższa przerwę, ponieważ więcej nie zdzierżyłam. Fabularnie seria przedstawia się idealnie tak jak opisała to Villki. Jedyna rzecz, która przyciągała mnie to postać Kościejka i te ich dziwaczne wygibasy w łóżku (z przyczyn czysto obserwacyjnych – to co oni wyrabiali wydawało mi się nierealne, a w praktyce trudniejsze do realizacji od niektórych póz z kamasutry . Ale Bones’a lubię. Ma w sobie urok niegrzecznego chłopca – to co mnie przyciąga do większości mrocznych bohaterów z fantasy, seriali anime itp. W swej zwierzęcej seksualności porusza nasze uśpione rojenia o samcu „alfa” i rozkosznym poddaniu. Dodatkowo uwielbiam jak odnosi się do teściowej – chamsko, ale trafnie. I chciałabym mieć tyle tupetu co on i tyle frajdy z obcowania z „rodzinką...” (akurat nie o teściową mi chodzi, ale to nieważne).
Generalnie z postaci męskim zdecydowanie bardziej interesujący jest Liam – o nim książkę przeczytałabym z rozkoszą, tylko bez zacukrzenia... Jest chamski i prostacki jeszcze bardziej niż Bones, ale takiego drania nawrócić – toż o tym to marzy 80% kobiecej populacji ziemi... A to co z nim w roli głównej można by wymyślić* w łóżku to już chyba kosmos i lewitacja...
Jedyna rzecz, której jestem zdecydowanie na NIE w wypowiedzi Villki to oddanie za cokolwiek honoru Edziowi. Nie i koniec. Jak już szukamy szarmanckiego wampira to proszę – Spade jest idealny. Książka o nim (zaczyna się rok po wydarzeniach z 3 tomu Nocnej Łowczyni) jest słodka, płytka i chyba dużo gorsza fabularnie od najgorszej części Łowczyni, ale Spade wypada tam jako prawdziwy dżentelmen z kilkusetletnimi zasadami. Szarmancki, arystokratyczny i bez znajomości łóżkowego fachu zdobytej w burdelu. Edziu przy nim to wypłosz...
*wydaje mi się, że bardziej poprawną formą jest "wymyślić", a nie "wymyśleć". Mylę się?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:17, 31 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Nie... to nie ten typ bohatera, który lubię, serio. Obiektywnie - Bones może być. Ale nie dla mnie - dla kogoś innego.
Sama wolę postaci bardziej złożone, bardziej "ciężkie" - wcale nie piękne, ale świadome tego, że takie właśnie są.
Nie lubię bezsensu, a bezsensem jest cała ta kutasologia uprawiana przez bohaterów... Żeby mieli jakieś inne pobudki... Żeby Cat coś innego powiedziała Tateowi, kiedy pytał ją dlaczego tak jej zależy na Bonesie. Żeby w tym było uczucie, potrzeba jakiejś duchowej jedności... a ona powiedziała "Ty nie rozumiesz, on mnie wszystkiego nauczył" - co było tak porażająco samolubne, że biję Bllę Swan na łeb i szyję...
Mówisz o facecie alfa, którego skrycie czasami pragnie każda kobieta: o samcu. O czymś pierwotnym i pełnym podniecającej chuci? Wspomniałam powyżej o Lucivarze, który dokładnie taki jest w moim odczuciu.
Ale jest lepiej zbudowany...
No bo przypuśćmy, że trafiasz na chwileczkę do surrealistycznego świata w którym wszystko jest możliwe i spotykasz swoich ulubionych bohaterów. Takich z krwi i kości.
I co? Bones pożąda, nie pozwoli ciebie tknąć palcem nikomu innemu, bo jesteś jego. Tak jak Smok Samaug strzegł w swojej pieczarze skarbów: zazdrośnie ukrywał je przed oczami innych, dla własnej, nieco skrzywionej przyjemności trzymał je ciasno przy sobie i siał postrach pośród śmiałków, chcących uszczknąć tego skarbu. Ba! Nawet pośród tych, którzy tylko o tym marzyli.
Wiesz z czym mi się to kojarz? Z chciwością.
Potrzebą zagarnięcia nagrody tylko dla siebie. Dla posiadania.
Chciwość i żądza...
A teraz Lucivar: zębami będzie zgrzytał, jeżeli ktoś będzie dla ciebie zbyt miły. Być może coś chamsko chlapnie. Zachowa się szorstko. Ale będzie strzegł, będzie oparciem, będzie ciebie potrzebował: w łóżku i w rozmowie. Przy nim będzie i ten dziwny, pierwotny dreszczyk, ale też przyjemność z porozumienia na tym innym, wyższym poziomie: psychicznym.
To nie będzie "posiadanie", to będzie "partnerstwo".
Polecę przeczytać "Trylogię Czarnych Kamieni" i poznać Daemona. Wtedy się pozna co budzi strach i podnietę jednocześnie. I nie spłyci się to ani na minutę do wspomnianej prze mnie "niszowości"
Co do Edka - celowo porównałam Bonesa do Edwarda.
Chodziło mi o porównanie głównych bohaterów dwóch sławnych cyklów. O każdym z nim się słyszy tu i tam, każdy z nich budzi emocje.
Taki był mój cel.
Opowieści o Liamie nie czytałam, ani o Spadzie... Odwołałąm się do tego, co było mi znane
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Sob 17:24, 31 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
yukiyuki
Adept VII roku
Dołączył: 26 Lip 2010
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:24, 31 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Villka napisał: | Żeby w tym było uczucie, potrzeba jakiejś duchowej jedności... a ona powiedziała "Ty nie rozumiesz, on mnie wszystkiego nauczył" - co było tak porażająco samolubne, że biję Bllę Swan na łeb i szyję... |
Co jak co, ale akurat postać Cat była raczej irytująca - sorry, ale nie wiem jak bardzo byłoby mi ciężko na świecie, nie poszłabym sobie polować na facetów/wampiry i inne tam, dla czystego wyżycia się i poprawienia sobie nastroju. To było lekko (czy tylko?) absurdalne. IMO... Ona jest taką postacią, która użala się nad sobą, ma setki dylematów, a w połowie swoich działań najpierw robi, potem myśli (albo wcale).
Villka napisał: | Mówisz o facecie alfa, którego skrycie czasami pragnie każda kobieta: o samcu. O czymś pierwotnym i pełnym podniecającej chuci? Wspomniałam powyżej o Lucivarze, który dokładnie taki jest w moim odczuciu.
Ale jest lepiej zbudowany...
No bo przypuśćmy, że trafiasz na chwileczkę do surrealistycznego świata w którym wszystko jest możliwe i spotykasz swoich ulubionych bohaterów. Takich z krwi i kości.
I co? Bones pożąda, nie pozwoli ciebie tknąć palcem nikomu innemu, bo jesteś jego. (...)
A teraz Lucivar: zębami będzie zgrzytał, jeżeli ktoś będzie dla ciebie zbyt miły. Być może coś chamsko chlapnie. Zachowa się szorstko. Ale będzie strzegł, będzie oparciem, będzie ciebie potrzebował: w łóżku i w rozmowie. Przy nim będzie i ten dziwny, pierwotny dreszczyk, ale też przyjemność z porozumienia na tym innym, wyższym poziomie: psychicznym.
To nie będzie "posiadanie", to będzie "partnerstwo". |
No cóż. Jest w tym wiele racji. Bones jest postacią, która mnie jednocześnie podnieca, ale także drażni. Ta jego zaborczość bywa irytująca i na pewno u mojego faceta wkurzałaby mnie jak diabli. Ale kiedy o tym czytam... to ma swój urok - przynajmniej dla mnie. Bardzo dawno nie trafiłam na takiego bohatera książkowego, o którym myślałabym - Boże, żeby on był prawdziwy. Zewnętrznie - czasem, zachowaniem i wnętrzem - mhhhm, raczej fragmentarycznie, a nie całościowo. Ale postać o której wspominasz - Lucivar - choroba nie świta mi, musze przeszukać Twoje posty z czego on jest Z radością poczytam, bo postać jest fascynują
Villka napisał: | Polecę przeczytać "Trylogię Czarnych Kamieni" i poznać Daemona. Wtedy się pozna co budzi strach i podnietę jednocześnie. I nie spłyci się to ani na minutę do wspomnianej prze mnie "niszowości" |
Już kilkakrotnie widziałam opisy serii i gości ona już na liście moich "do przeczytania" - na jednej z wyższych pozycji
Villka napisał: | Co do Edka - celowo porównałam Bonesa do Edwarda.
Chodziło mi o porównanie głównych bohaterów dwóch sławnych cyklów. O każdym z nim się słyszy tu i tam, każdy z nich budzi emocje.
Taki był mój cel. |
Ja nic do tego nie mam - faktycznie obie postaci są znane i obie budzą emocje. A to, ze Edwarda nie trawię to już inna kwestia - jak jeszcze serii nie opluwam i do grona "krzyżowców" nie dołączę, tak Edzio mnie irytuje jak mało który bohater. Taki wymiękły... ale tutaj raczej w grę wchodzą bardziej gusta odnośnie płci przeciwnej niż literatury
Villka napisał: | Opowieści o Liamie nie czytałam, ani o Spadzie... Odwołałąm się do tego, co było mi znane |
Liam pojawia się w serii o Łowczyni epizodycznie - to on zmienił Kościeja. Książka o tym jak ktoś owija go sobie wokół małego paluszka byłaby bardzo ciekawa - teoretycznie. A odnośnie książki o Spadzie - ja też odwołałam się do tego co znałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:49, 31 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Wiem, który to Liam i Spade i wiem, że powstały o nich odrębne powieści i to właśnie ich nie czytałam, więc trudno mi sobie zdanie wyrobić.
Spade'a można było jak dotychczas polubić (bo jeszcze nie było z nim żadnej sceny erotycznej, co za tym idzie nie zdążył mnie rozdrażnić).
A Licivar i Daemon to postaci z "Trylogii Czarnych Kamieni"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yukiyuki
Adept VII roku
Dołączył: 26 Lip 2010
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:35, 31 Lip 2010 Temat postu: |
|
|
Jestem zakręcona, ale chyba nie aż tak - o Liamie chyba jeszcze odrębnej powieści nie ma. Na razie spekuluję co by było gdyby. Poza powieścią o Spade'u (chyba tak się to odmienia??) jest (albo zaraz ma się ukazać) jeszcze historia o Mencheresie, ale z opisu już mi jakoś nie podchodzi. Coś mi się zdaje, że będzie strasznie ckliwa, ale moge się mylić
Spade'a da się lubić, oj da. A opisy łóżkowe z jego udziałem nie są niesmaczne i nie wymagają zaawansowanego wygimnastykowania i nie są żadnymi połamańcami. Są całkiem... hmmm... zgrabne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:53, 01 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Mae Culpa - źle się wyraziłam: wiem, że istnieje spin off traktujący o Spade'zie
Well, mi się to-to nie podobie... tzn nie na tyle by szukać kolejnych pozycji z cyklu i się zagłębiać w historie, kiedy mogę znaleźć sobie inną serię: z odpowiadającymi moim gustom bohaterami oraz ciekawszym stylem pisarskim.
A w opisach seksu nie lubiłam wcale nie tego, że był akrobatyczny, lecz faktu, że seks był wyjściem i końcem każdej rozmowy. Każdego problemu.
Jeżeli się przewertujesz ten temat natkniesz się na posty Strzygi, gdzie ona bardzo sensownie opisuje jak się klasyfikuje opisy aktów miłosnych w literaturze.
Strzyga [i ja] bardziej pochlebia sceną erotycznym serwowanym przez Sapkowskiego.
To jest piękna erotyka: szarpiąca lekko o uczucia, porównania i połączenie zmysłów.
A w "Nocnej Łowczyni" wszystko jest takie... bezpośrednie...
Heh, literatura jest jednocześnie sztuką i rozrywką.
Tak jak sztuką jest "Mona Lisa" - która u konesera kunsztu artystycznego może wywołać zachwyt, zadumę, skłonić go do analizy, rozmyślań i nieraz wydumanych opinii.
A dla osoby, która nie ma czasu, czy też chęci na roztrząsanie niuansów, osoby, która jest konsumentem nastawionym na "łapanie chwili", taka "Mona Lisa" może równie dobrze posłużyć jako tkanina do podtarcia tyłka między jedną godziną życia, a drugą.
Zależy czego oczekujesz od literatury.
Ja lubię dumać...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Nie 19:54, 01 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
yukiyuki
Adept VII roku
Dołączył: 26 Lip 2010
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:42, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Villka napisał: | Mae Culpa - źle się wyraziłam: wiem, że istnieje spin off traktujący o Spade'zie |
A ja chyba byłam upierdliwa i się czepiałam.
Villka napisał: | Well, mi się to-to nie podobie... tzn nie na tyle by szukać kolejnych pozycji z cyklu i się zagłębiać w historie, kiedy mogę znaleźć sobie inną serię: z odpowiadającymi moim gustom bohaterami oraz ciekawszym stylem pisarskim.
A w opisach seksu nie lubiłam wcale nie tego, że był akrobatyczny, lecz faktu, że seks był wyjściem i końcem każdej rozmowy. Każdego problemu. |
Tutaj mogę się zgodzić. Seks był rozwiązaniem wszystkiego - jak się kłócili to szli się pobzykać, jak ktoś im podpadł to kochali się tak aby inni słyszeli. Well. Ale opisy były mimo wszystko inspirujące, więc niech tam... I tak nie podchodzę do tego jak do arcydzieła literatury, tylko rozrywki na smutne marcowe wieczory (czytałam to na wiosnę, kiedy było szaro, bura i miałam doła, a po tym było mi ciut lepiej
Villka napisał: |
Strzyga [i ja] bardziej pochlebia sceną erotycznym serwowanym przez Sapkowskiego.
To jest piękna erotyka: szarpiąca lekko o uczucia, porównania i połączenie zmysłów.
A w "Nocnej Łowczyni" wszystko jest takie... bezpośrednie... |
Moim zdaniem jedno nie wyklucza drugiego - mnie się podobają i jedne i drugie opisy. Tylko erotyka Sapka świetnie wynika z chwili i ją oddaje. Nie jest oderwana, nie wychodzi na pierwszy plan - i to jest ekstra. Ale też nie możemy porównywać w żaden sposób Sapkowskiego i Pani frost - chociaż Sapka nie lubię prywatnie, to jednak jego opowiadania i saga są świetnie i na wysokim poziomie artystycznym. A Nocna Łowczyni to właśnie taka rozrywka na zimowe-wiosenne wieczory, kiedy potrzebujesz sobie rozgrzać krew żywą akcją... różnego rodzaju.
Villka napisał: | Heh, literatura jest jednocześnie sztuką i rozrywką.
Tak jak sztuką jest "Mona Lisa" - która u konesera kunsztu artystycznego może wywołać zachwyt, zadumę, skłonić go do analizy, rozmyślań i nieraz wydumanych opinii.
A dla osoby, która nie ma czasu, czy też chęci na roztrząsanie niuansów, osoby, która jest konsumentem nastawionym na "łapanie chwili", taka "Mona Lisa" może równie dobrze posłużyć jako tkanina do podtarcia tyłka między jedną godziną życia, a drugą.
Zależy czego oczekujesz od literatury.
Ja lubię dumać... |
Hmmm... To może Cię zaskoczę, ale od literatury oczekuję i tego i tego Lubię i subtelność i dosadność - wszystko w zależności od nastroju i humoru. Jak będę wkurzona i w dołku to faktycznie taką Moną Lisą bym sobie tyłek podtarła i za chusteczkę nie szukałabym w niej większego sensu. Ale jak będę miała chwilkę czasu, spokoju, to i analizę porównawczą napiszę [jeśli byłoby inaczej, to mogłabym się poczuć urażona powyższym porównaniem i odebrać to bardzo osobiście... ]
Heh. Ja magisterkę pisałam z fantasy i tyle "drugiego dna" się naszukałam, że sama byłam zaskoczona. Jakbym się uparła to może i w Night Huntress znalazłabym coś do analizy. Na pewno podpinając teorię Freuda i kilka innych z poetyki mogłabym coś wydumać o autorce - ale musiałabym sobie wiedzę odświeżyć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:23, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Śnieżynka napisał: | A ja chyba byłam upierdliwa i się czepiałam. |
Nie no, spoko, mój błąd. Nieprecyzyjnie się wyraziłam, a później powychodziły kffiatki
Yukiyuki napisał: | Tutaj mogę się zgodzić. Seks był rozwiązaniem wszystkiego - jak się kłócili to szli się pobzykać, jak ktoś im podpadł to kochali się tak aby inni słyszeli. Well. Ale opisy były mimo wszystko inspirujące, więc niech tam... I tak nie podchodzę do tego jak do arcydzieła literatury, tylko rozrywki na smutne marcowe wieczory (czytałam to na wiosnę, kiedy było szaro, bura i miałam doła, a po tym było mi ciut lepiej |
Też nie traktuję tej pozycji jako jakiegoś arcydzieła... ale momentami robiło się - dla mnie - bardzo niesmacznie.
Sorka - po prostu nie moje klimaty i nie dla mnie taka... nużąca (fanki Bonesa wybaczą *ukłon uniżony*) fabuła. Lepiej się bawiłam przy Norze Roberts jeżeli już mowa o romantycznej literaturze podszytej adrenalinom (chociaż tam sceny erotyczne, też nie celowały prosto w me gusta, ale były smaczne: mam miłe wspomnienia po czytaniu książek Nory - żadna literatura ambitna, wręcz przeciwnie: czysto rozrywkowa, o smaku baśni i naiwności, idealna na marcowe wieczory ).
Przez ten wszechobecny seks i efekciarskie sceny akcji - cóż... Nie specjalnie mi się spodobała pozycja. Nie widzę w niej nic oryginalnego.
A tak najbardziej mnie zniechęciła kutasologia zwana "terytorializmem"...
Yukiyuki napisał: | To może Cię zaskoczę, ale od literatury oczekuję i tego i tego |
Każdy oczekuje tego i tego - zależnie od nastroju.
Phi!
Nie potępiam (i mam nadzieję, że takiego wniosku nikt nie wyniósł na podstawie mojego poprzedniego posta) upodobań innych niż moje
Sama czasami czytam książki oczekując "mięsaaaaa" (krwi, wulgaryzmów, flaków, śmierci i golizny) - ale ja i tak to będę takie to-to później analizować. Jeżeli coś, jakaś pozycja nie jest dostatecznie "głęboka" po prostu czuję się tak, jakbym straciła czas.
Czyli nawet od najgłupszych przygotówek wymagam: fabuły, przemyślanego bohatera i pomysłowości.
Nie przepadam za rzeczami wtórnymi...
A tyłek otarty Mona Lisą? Czasami tak, zdarza się, szczególnie, kiedy poziom hormonów szaleje i chcę wspomnianego "mięssssaaaaa" - wtedy uroda Mona Lisy, jej spokój i monotonia - mnie tylko irytują.
Wszystko zależy od nastroju.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Pon 19:26, 02 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
yukiyuki
Adept VII roku
Dołączył: 26 Lip 2010
Posty: 338
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:59, 02 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ano. Gusta zmieniają się z czasem, ale także uzależnione sa od nastrojów - raz na jakiś czas potrafi mnie najść na seans kilkugodzinny z polskimi komediami romantycznymi... normalnie ich nie trawię, a jak mnie najdzie to po głowie łazi się trzyma i póki nie obejrzę jednej, dwóch i nie obrzydzę sobie znowu to nie puści.
Ja też nikogo nie piętnuję, nie potępiam za inne gusta - może akurat nastroje są różne
Ja Nocnej Łowczyni nie analizowałam - pierwszy tom starałam się, ale mi nie poszło. Poza tym, byłam w amoku i chciałam więcej - i wiedzieć co będzie dalej. A po drugim tomie analiza też mi nie wyszła, bo za bardzo nie było co analizować (wniosków, ze marnuję czas nie lubię, więc takie kwestie staram się przemilczać . Po przerwie, znowu z ciekawości, skończyłam serię i moim zdaniem najlepsza była trzecia część... Jakoś podrasowały mi postacie poboczne (np. Vlad - on jest słodki i śmieszny w tym tomie), akcja też jakoś tak nieźle się rozwija... Nawet takich wkurzających bezsensów jest mniej.
Chyba najwięcej analizy strzeliłam tutaj na forum... Generalnie, jak się chce, to w każdym bezsensie da się czegoś dopatrzyć - studia mnie tego nauczyły. Dlatego, wychodzę z założenia, że skoro seria ma rzesze fanów, to cosik może w sobie ma. Ogólnie to nawet mi się podobała... (** przyznaje z oporami...)
Ale serii nie kupię w oryginale. Mam ebooka i może jak będę miała szał hormonów to znowu ruszę, ale za jakiś daaalszy czas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villka
Arcymag.
Dołączył: 28 Lut 2010
Posty: 2166
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z piątej gwiazdy na lewo Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:14, 04 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
W trzeciej części dotarłam tak do paru stron i odstawiłam. Może kiedyś, jak będę miała straszną ochotę do niej wrócę.
Rozumiem, że serię się lubi za postać Bonesa i przyznam, że on jest największym plusem całej książki (napisałam powyżej zresztą: miał przebłyski inteligencji i gdyby styl pisarski zmienić odrobinkę miałby szanse stać się całkiem przyzwoitym bohem ). I okay - lubta go!
Ja obozuję ze Strzygą
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Villka dnia Śro 17:16, 04 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|