|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kometa
Adept I roku
Dołączył: 30 Maj 2010
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Kosmosu Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:35, 13 Wrz 2010 Temat postu: Saga Endera i Saga Cienia - Orsona Scotta Carda |
|
|
No moi drodzy, dzieję się troszeczkę. Oprócz faktu że już cała saga Endera doczekała się wznowienia, to na dodatek dopiero co na polski rynek trafił Ender na Wygnaniu- książka niejako mając być uzupełnieniem Sag (akcja rozgrywa się miedzy Grą a Mówcą). Troszkę trąci odgrzewanymi kotletami, ale i tak nie mogłam się doczekać aż trafi w moje ręce; ) Dosłownie pożarłam ją w jeden dzień. Pomimo moich obaw wnosi sporo nowego do mojego spojrzenia na tę sagę. Nie chcę spoilerować...
Całą Sagę należy czytać w następującej kolejności:
1. Gra Endera
2. Mówca Umarłych
3. Ksenocyd
4. Dzieci Umysłu
Piąty tom - Ender na Wygnaniu, jest w rzeczywistości drugim - akcja książki rozgrywa się między Grą Endera a Mówcą Umarłych.
Gra i Mówca to najsilniejsze pozycje cyklu, potem robi się cokolwiek dziwnie, ale nie jestem rozczarowana. No może troszkę zawiedziona zmianą klimatu i niektórymi dziwacznymi wątkami (odrobinę to wszystko już przekombinowane mi się wydawało), ale nadal traktuję tę sagę z nabożną czcią. Dla mnie jest niezwykła, a to przez postać samego Endera. To jeden z lepszych i ciekawszych bohaterów literackich z jakimi się zetknęłam.
Uzupełnieniem Sagi Endera jest Saga Cienia. Ja przeczytałam póki co tylko Cień Endera, który jest właściwie tym samym co Gra Endera, tyle tylko, że widziana oczami innego bohatera. Dalej losy chłopców się rozchodzą. Ender rusza w swoją stronę, a Groszek - bohater Sagi Cienia - w swoją. Groszek jednak na swej drodze co i rusz spotyka osoby powiązane z Enderem w tym jego brata - Petera.
Jeśli nie czytaliście to gorąco Wam polecam.To niemal obowiązkowa pozycją nie tylko dla fanów gatunku. Ender to jeden z lepszych i ciekawszych bohaterów literackich z jakimi się zetknęłam, a Card jest naprawdę świetnym autorem, dobrym pisarzem, profesjonalistą w swym fachu. Potrafi zaczarować, potrafi stworzyć świat jednocześnie obcy i nierealny, a przy tym brutalnie rzeczywisty, namacalny, dający się pojąć pomimo swojej niezwykłości. I tacy są jego bohaterowie. Budowani od początku, konsekwentnie i prawdziwie. Z łatwością można się zanurzyć w tym tekście, wciągnąć w opowieść, przeżywać ją i rozterki każdego z bohaterów z osobna. Być tam. Zżyć się z nimi i z tym co ich otacza.
Oczywiście to rzecz gustu, ale mnie narracja Carda i jego sposób przedstawiania świata i bohaterów bardzo pasuje. Powiem tak - owszem mogły mu się trafić dwie lepsze książki, albo jeden dobry cykl. Ale tu mi nie chodzi o pomysł tylko o umiejętność budowania klimatu. Książki są nawet dość przewidywalne, wątki klasyczne, ale Card opowiada swoją historię konsekwentnie. Buduje ją zdanie po zdaniu, słowo po słowie i litera po literze. Nie ma przypadkowych zdarzeń ani dialogów. Te książki są dopracowane technicznie, wszystko tam ze sobą gra, nie dopatrzyłam się póki co żadnych niespójności. Wszystko się ładnie zazębia. To jedna strona medalu.
Drugą stroną jest to, dlaczego napisałam że dla każdego a nie tylko dla fanów gatunku. Bo to opowieść przede wszystkim o ludziach. I o człowieczeństwie. Świat przyszłości nie różni się jakoś drastycznie od naszego. Dobrze - poznano dwa inne gatunki niż ludzie zamieszkujące kosmos, oraz udało się skolonizować planety. Ale co poza tym? Card nie przytłacza czytelnika żadną wymyślną techniką i jakimiś Bóg wie jakimi bajerami. To jest tylko tło opowieści, stworzone po to aby dodać troszkę czaru, ale przede wszystkim żeby móc postawić młodego człowieka w nowej , ekstremalnej i nietypowej sytuacji. Uważam Grę i Mówcę za powieści uniwersalne i ponadczasowe, bo niezależnie od upodobań opowiadają o dziecku odartym z dzieciństwa i napiętnowanym za coś czego nawet nie miał pojęcia że robi. O jego pragnieniu normalności i braku poczucia bliskości. O izolacji, o samotności, o tym jak nie potrafi a MUSI sobie sam poradzić. I wreszcie o tym kto ma prawo decydować co jest dobre a co złe. To wątki dość znane, niektórzy powiedzą że oklepane i nie wnoszące nic nowego, ale Card umiejętnie pokazuje ludzkie emocje i małe dramaty, które nagle urastają do rangi wielkich problemów. Z wyczuciem manipuluje czytelnikiem tak aby nawiązał więź z bohaterem. I dlatego uważam że nie należy tu patrzeć na to kto preferuje jaki gatunek. Tylko to zwyczajnie przeczytać.
Na razie nie mogę powiedzieć żeby Saga Cienia mnie powaliła. Cień Endera to dobra książka, lecz niestety bardzo wyraźnie brakuje w niej Endera, który prześlizguje się gdzieś tam z boku, a który w moim odczuciu jest duszą i sercem tych książek. Bez niego to już nie to samo niestety, a widziany oczami Groszka jego obraz się wypacza...
Tak naprawdę i całkowicie Endera polubiłam dopiero po Mówcy Umarłych. Jego i Petera Wiggina. Ci co czytali tylko Grę Endera pewnie nie zrozumieją tego wyboru. Ci co mają za sobą całą Sagę pewnie się nie zdziwią Tak czy inaczej To_Nie_Ten Peter Wiggin jest na mojej liście ulubieńców Dlatego nie mylcie go proszę z tym z pierwszego tomu Sagi.
No i jest jeszcze Jane. Dla mnie idea tej postaci jest piękna, a sama Jane jako osobowość wywołała u mnie wielką sympatię. Poświęciłam w czasie lektury niemal całą swoją uwagę analizowanie tego czym jest Jane i jak dalej potoczy się jej "życie". Bardzo ciekawy zarys bohaterki zwłaszcza w 'połączeniu' z Enderem i Mirem. I na koniec trochę żałowałam tej... przemiany jaka zaszła jeśli chodzi o nią. Wolałam zawieszoną w niepewności pomiędzy człowieczeństwem a... a z resztą. To spoiler
Tak czy inaczej bohaterowie tych książek są mi bardzo bliscy. I Jak i cała seria; ) No cóż, nachwalić się nie mogę, ale te książki mnie opętały Jestem pod wrażeniem i całkowicie wciągnięta w tę historię, chyba nic nie poradzę; ) Wydaje mi się, że z całego cyklu najbardziej lubię Mówcę, choć Gra dzielnie go goni. Potem kolejno Ksenocyd i Dzieci. Endera na wygnaniu nie umiem umieścić w tym dziwacznym rankingu. Chyba na równi z Ksenocydem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Olsza
Adept VI roku
Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:02, 04 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Miło mi spotkać tu coś z klasyki. Przyznam bez bicia, że przegapiłam wznowienie serii, dlatego też nie znam całości. Nie mniej jednak moi rodzice kolekcjonują książki dłużej, niż ja, dzięki czemu chowałam się na porządnej literaturze fantastycznej już od najmłodszych lat. Wliczam w to "Grę Endera" i "Mówcę Umarłych" (po latach dotarłam również do "Cienia Olbrzyma" i paru opowiadań). Klasyka najwyższej jakości, nic dodać, nic ująć. W ogóle Orson Scott Card to naprawdę mądry człowiek... Jego słowa "Nie da się nauczyć pisania nijak inaczej, niż przez samo pisanie właśnie." naprawdę podbudowują. Poza tym jest wyznawcą rodziny jako nieodłącznego elementu kształtującego postawę człowieka (wiecie, wbrew modelowi "był sobie raz mały chłopiec, który był sierotą i nie musiał się nikomu tłumaczyć z nieobecności w szkole, kiedy ratował świat").
A sama "Gra..."? Majstersztyk, podobno do dziś w armii amerykańskiej ten tomik należy do zbioru lektur obowiązkowych, opowiada bowiem o mechanizmach wojennych, umiejętności dowodzenia, manipulacji i poświęceniu. W przyszłym roku ekranizacja, mam (złudne) nadzieje, że jej nie spieprzą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|